Antoni Macierewicz wykonał kolejne niemożliwe salto. Po zdemolowaniu armii przyznał sobie moc demolowania rzeczywistości. Jego smoleńska podkomisja "niniejszym anulowała raport komisji Millera". I nic. Raport jak był, tak nadal w świetle prawa istnieje i obowiązuje. Gorzej jest z raportem podkomisji - nie ma żadnej mocy prawnej
Podkomisja smoleńska Antoniego Macierewicza napisała w ogłoszonym 11 kwietnia 2018 roku raporcie technicznym, że "raport Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP) pod przewodnictwem Jerzego Millera z dnia 29 lipca 2011 roku w sprawie Katastrofy Smoleńskiej jest nieważny i niniejszym zostaje anulowany".
Raport Millera, który został opublikowany w 2011 roku, wyjaśnia przyczyny katastrofy polskiego Tu-154M 10 kwietnia 2010 w Smoleńsku. W tym wypadku zginęli wszyscy pasażerowie i załoga. Łącznie - 96 osób, w tym Prezydent RP Lech Kaczyński wraz z małżonką oraz wiele znanych postaci życia społecznego i politycznego.
Raport ( pełna wersja na przykład tu lub tu) na podstawie ponad rocznej pracy wybitnych specjalistów, badania wraku na miejscu katastrofy, przeprowadzenia wielu badań i analiz, jednoznacznie stwierdza, że:
"Przyczyną wypadku było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią".
Żadnego zamachu, żadnego knowania wrogich sił. I to najbardziej przeszkadzało kolejnym smoleńskim pseudo-ekspertom powoływanym przez Macierewicza najpierw do parlamentarnego zespołu smoleńskiego, a po przejęcie władzy przez PiS, do podkomisji smoleńskiej przy MON. Podczas każdej z licznych tzw. konferencji smoleńskiej padał postulat unieważnienia raportu Millera.
Przypomnijmy, że raport Millera to dokument rządowy. Zbadanie katastrofy i sporządzenie raportu zostało zlecone specjalnym rozporządzeniem ministra obrony narodowej z 27 kwietnia 2010 roku. Ten akt prawny podporządkowywał przewodniczącego badającej katastrofę smoleńską KBWLLP bezpośrednio premierowi. To również premier - wtedy Donald Tusk - zatwierdzał raport końcowy.
Za jego unieważnianie zabrała się także najnowsza podkomisja smoleńska, na której czele stanął Antoni Macierewicz po tym jak PiS zdymisjonował go z ministra obrony.
Ale podkomisja - mimo dwóch lat badań i wydanych milionów złotych - ciągle nie jest w stanie stworzyć raportu końcowego. Ciągle bowiem nie jest w stanie udowodnić, że to nie była zwykła katastrofa, tylko zamach, wybuch, sztuczna mgła, bomba termobaryczna, itd.
Na ósmą rocznicę katastrofy ogłosiła więc tzw. raport techniczny. Liczy 51 stron i można go pobrać ze strony MON. Stwierdza w nim na samym początku, że nie zgadza się z ustaleniami Komisji Millera co do przyczyn wypadku i jej raport anuluje i unieważnia.
Dziennikarze podczas konferencji prasowej 11 kwietnia 2018 pytali Antoniego Macierewicza, by wyjaśnił jaki podmiot "anulował" i "unieważnił".
Macierewicz powiedział:
Poprzedni raport anulowano na podstawie decyzji podkomisji, ponieważ zawierał on fałszywe tezy i został skonstruowany w oparciu o presję polityczną i fałszywe materiały.
Tym razem jednak wpływ Antoniego Macierewicza na rzeczywistość okazał się zerowy. Nie może ani on, ani żadna komisja, czy podkomisja, anulować raportu Millera.
Wyjaśnienie jest proste. "Nie można anulować raportu komisji Millera i w ogóle jakiegokolwiek raportu końcowego przygotowanego przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych. Takiej ewentualności nie przewiduje ustawa Prawo lotnicze" - mówi OKO.press dr Maciej Lasek, ekspert od katastrof lotniczych, jeden z autorów raportu Millera, były członek KBWLLP.
Jak mówi dr Lasek, są tylko dwie opcje:
"Tymczasem Antoni Macierewicz nie posiada takiego raportu, ponieważ zaprezentowany 11 kwietnia tego roku raport nie ma charakteru końcowego, ale techniczny" - dodaje dr Lasek.
Podobnie o "anulowaniu" raportu Millera dla portalu gazeta.pl wypowiadał się prof. Marek Żylicz, ekspert prawa lotniczego, również były członek komisji Millera:
"To absolutnie nic nie znaczy. Podkomisja nie ma żadnych praw do anulowania ustaleń komisji Jerzego Millera, która działała zgodnie z prawem".
Dodał też, że powołana przez Macierewicza "podkomisja smoleńska działa poza prawem". "Ustawa przewiduje, że badanie prowadzi Komisja Badania Wypadków Lotniczych, złożona z ekspertów spełniających określone wymagania. O żadnej podkomisji prawo lotnicze w ogóle nie mówi" - powiedział prof. Żylicz.
Zdaniem dr Laska, Antoni Macierewicz powołując, jako minister obrony, w 2016 roku - na mocy osobnego rozporządzenia - podkomisję w ramach KBWLLP nagiął, a przynajmniej ominął zapisy art. 140 ustawy Prawo lotnicze.
To właśnie w tym artykule mowa jest to tym, że w Komisji powinny zasiadać osoby będące specjalistami z zakresu:
Tymczasem w zespole Macierewicza takich ludzi brakuje. "Co prawda, w ustawie mowa jest o tym, że to »powinni« a nie »muszą« być tacy specjaliści. Ale dotychczasowa praktyka w tym względzie interpretowała »powinni« właśnie jako »muszą«.
Macierewicz zrobił tu niechlubny wyłom" - mówi dr Lasek.
Dr Lasek zaznacza, że oświadczenie Macierewicza o anulowaniu polskiego rządowego raportu od razu podchwyciła strona rosyjska.
"Od razu w dniu prezentacji raportu technicznego w związanej z Kremlem gazecie »Izwiestia« pojawił się artykuł, że Polska nie posiada oficjalnego stanowiska w kwestii katastrofy w Smoleńsku. I że takie stanowisko posiada tylko Rosja w postaci raportu MAK" - mówi dr Lasek.
A raport MAK obarcza w znacznie większym stopniu odpowiedzialnością za katastrofę bałagan i błędy załogi Tupolewa, niż raport Millera. W dodatku umniejsza winę kontrolerów rosyjskich, którzy powinni byli zamknąć lotnisko i nie dopuścić do lądowania samolotu w takich warunkach. To m.in. oprotestował raport Millera.
Jego "anulowanie" jest więc bardzo na rękę stronie rosyjskiej.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze