0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilu. Weronika Syrkowska / OKO.pressIlu. Weronika Syrkow...

[Tekst aktualizowany – zawiera odpowiedź na reakcję jednego z czytelników].

Przez Polskę przetacza się fala upałów. W środę 16 sierpnia (według Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej) wieczorem w Ostrołęce zarejestrowano temperaturę 35,7 stopni. Jest to tegoroczny rekord temperatury w kraju.

Przez większość dnia rekord utrzymywał się jednak w podwarszawskim Legionowie, gdzie zarejestrowano 35,6 stopnia. Niewiele niższe temperatury sięgające 35 stopni notowano w wielu miejscach w Polsce.

Przeczytaj także:

Wszystko wskazuje na to, że gdy czytają Państwo te słowa, nadal jest upalnie – zmiana pogody może nadejść dopiero w nowym tygodniu. Stąd i nasz temat. Co nosić w upały?

Podobno w upał nie należy nosić ciemnych kolorów, bo tylko się nagrzewają. Owszem to prawda, ale częściowo. Jest w niej drugie dno.

Ciepło słońca, ciepło ciała

Jasne tkaniny rzeczywiście pochłaniają mniej ciepła, a ciemne – więcej. Źródło ciepła nie ma przy tym jednak znaczenia. Tymczasem ludzkie ciało także bezustannie wytwarza ciepło, którego w upał chcemy się szybko pozbyć.

Jasne tkaniny będą pochłaniać mniej słońca. Będą też pochłaniać mniej ciepła oddawanego przez ciało – część zostanie odbita z powrotem w kierunku skóry, co w upał nie jest szczególnie korzystne.

Tak przynajmniej sugeruje wiele internetowych źródeł (z BBC włącznie).

[Nasz czytelnik w komentarzu na Facebooku sugeruje, że w porównaniu z ciepłem słońca ciepło ciała jest znikome. To prawda, dopływający do Ziemi strumień energii słonecznej to około tysiąca watów na metr kwadratowy. Ludzkie ciało emituje około stu watów na metr (maszerując około dwustu). Zatem słońce ogrzewa tkaninę pięć do dziesięciu razy mocniej niż ogrzewa ją ludzkie ciało, co powinno przeważyć.

W zasadzie powinniśmy wziąć pod uwagę także to, że słońce nagrzewa nas z jednej strony, zaś ciało ogrzewa ubranie pod spodem ze wszystkich stron, jednak bilans i tak będzie na korzyść promieni słonecznych. Jednak gdy staniemy do słońca bokiem, ten bilans może być wyrównany i ciało może ogrzewać czarną tkaninę tak samo, jak słońce z padające z boku.]

Gdy nie ma upału, większość ciepła ciała (około dwóch trzecich), tracimy przez promieniowanie (długie fale podczerwone), niewielką przez unoszenie się nagrzanego od skóry powietrza (około 10-15 procent), znikomą przez pocenie i bezpośrednie odbieranie ciepła ciała do tkaniny. Ten bilans diametralnie zmienia się przy wysokich temperaturach otoczenia i przy wysiłku (wtedy nawet 85 procent ciepła tracimy przez odparowanie).

Czarne ubranie, czyli efekt komina słonecznego

Z eksperymentów na zwierzętach o różnym kolorze upierzenia wynika, że już przy prędkości 3 metrów na sekundę (około 10 km na godzinę) ruch powietrza (konwekcja) odbiera ciepło na tyle skutecznie, że kolor zaczyna mieć znaczenie. Ciemne kolory lepiej odprowadzają ciepło, zwiększając konwekcję.

To efekt komina słonecznego. Nagrzane powietrze się unosi, a wewnątrz czarnej, luźnej szaty nagrzewa się szybciej. To ułatwia unoszenie się nagrzanego powietrza spod tkaniny i napływ chłodniejszego powietrza od spodu.

Z tych powodów w zasadzie nie ma znaczenia, czy w upał założymy jasne, czy ciemne ubranie (pod warunkiem, że jest luźne i nie przylega do skóry, o czym za chwilę).

Dlatego właśnie Beduini noszą czasem także czarne szaty. Pochłaniają one co prawda ciepło słoneczne, ale skuteczniej niż jasne odbierają ciepło ze skóry. Z badań prowadzonych ponad 30 lat temu wynika, że bilans energii w obu przypadkach jest podobny.

Nie bez znaczenia jest też to, że w luźnych ubraniach między tkaniną a skórą jest warstwa powietrza. Powietrze słabo przenosi ciepło (jest dobrym izolatorem termicznym), więc jego warstwa częściowo izoluje nas od wysokiej temperatury.

Dodatkowo ciepłe powietrze jest lżejsze od chłodniejszego i się unosi. W luźnych strojach szybciej uniesie ciepło ze skóry.

Luźne, czy przylegające? A tu kolor już ma znaczenie

Temperatura ciała będzie zatem z grubsza taka sama w ciemnych i jasnych ubraniach – jeśli są luźne i nie przylegają do skóry.

Inaczej ma się sprawa z tkaninami przylegającymi. To, czy odbijają ciepło ludzkiego ciała, czy nie, w przypadku tkaniny leżącej na skórze nie ma znaczenia. I tak pochłania energię cieplną bezpośrednio ze skóry.

Zatem przylegające ciemne ubranie nagrzeje się i od słońca, i bezpośrednio od ciała. Jasne nagrzeje się od ciała, ale odbije dużą część promieni słonecznych.

Jednym słowem praktyczna rada, by w upał nie nosić ciemnych ubrań, ma zastosowanie – ale tylko do tkanin przylegających do skóry. Jeśli zakładamy coś opinającego, lepiej by w upał miało jasny kolor.

A co z odprowadzaniem wilgoci ze skóry?

Jest jeszcze jedna istotna kwestia – odprowadzania wilgoci z potu. Tu również sprawa nie jest prosta. Włókna, które dobrze chłoną wodę (jak bawełna), niekoniecznie szybko schną. Te, które szybko schną (jak włókna sztuczne), niekoniecznie dobrze chłoną wodę.

W odprowadzaniu wilgoci lepsze są tkaniny, które mają cieńsze włókna, co ułatwia ich wysychanie. Bawełna czy len mają włókna grubsze, a one schną dłużej. Cieńsze są włókna syntetyczne oraz jedwab.

Tu znów sprawa po raz kolejny się komplikuje. Sztuczne włókna mają przykrą właściwość zatrzymywania zapachu. Naturalne tkaniny gorzej odprowadzają wilgoć – ale za to słabiej zatrzymują zapachy.

Wygląda na to, że w kwestii tkanin zawsze jest coś za coś.

Co nosić w upał? Kwestia upodobań (i sytuacji)

Można się w sumie w tym pogubić. Luźne – mogą być ciemne. Obcisłe – lepsze jasne. Wilgoć lepiej odprowadzi włókno sztuczne. Naturalne zatrzyma mniej zapachu. Co więc nosić?

Cóż, to kwestia sytuacji. Nie ma co się oszukiwać, mimo dekad rozluźniania (i łamania) konwenansów, kontekst społeczno-kulturowy ubiorów nadal bywa istotny. Wiadomo, że bardziej przylegająca koszulka ze sztucznego włókna nada się bardziej do uprawiania sportu (lepiej odprowadza wilgoć ze skóry). I takie też będziemy mieć skojarzenie, widząc ją na męskim torsie. Męskim, bo w kwestii ubioru kobiety mają jednak znacznie większą swobodę.

Sztuczne tkaniny są zwykle postrzegane jako tańsze. Za eleganckie (a nawet luksusowe) uważamy tkaniny naturalne: bawełnę o cienkim splocie, jedwab, czy wełnę. W formalnych sytuacjach nadal oczekujemy, że mężczyzna będzie miał na sobie spodnie, koszulę i marynarkę – a nie dhoti, lungi (noszone w Indiach i Birmie), czy obcisłą koszulkę z syntetyku.

Czy jest idealny strój na upał?

Czy jest jednak jakaś kombinacja tkaniny i kroju, która zapewnia w upał komfort termiczny? Raczej nie. Z badań wynika, że jednak najskuteczniej w upał chłodzi się po prostu nagie ciało.

Co jest dość logiczne. Jakakolwiek bariera między skórą a otoczeniem sprawi, że będzie docierać do niej mniej ciepła, ale utrudnione będzie też odprowadzanie ciepła ze skóry (za pomocą parowania wody z potu).

Będzie tak, póki ktoś nie wynajdzie magicznej tkaniny, która odbija ciepło od zewnętrznej strony, ale pochłania od strony wewnętrznej. Wygląda to trochę na konieczność pogodzenia ognia z wodą.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;

Udostępnij:

Michał Rolecki

Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press

Komentarze