Może kogoś to zaskoczy, ale trzęsienia ziemi, powodzie, huragany czy pożary lasów ustępują upałom, jeśli chodzi o liczbę ofiar śmiertelnych.
Zjawiska naturalne bywają niebezpieczne. Powodzie czy huragany zbierają czasem śmiertelne żniwo liczone w dziesiątkach, czasem i setkach ofiar. Niewątpliwie bardziej śmiertelne mogą być trzęsienia ziemi, w których giną czasem tysiące ludzi. W silniejszych wstrząsach nawet dziesiątki tysięcy, w najsilniejszych traciły życie setki tysięcy.
Co jest jednak najbardziej śmiertelnym zjawiskiem naturalnym? Mało kto wskaże fale upałów. Niesłusznie.
Poprzednie lato, 2022 roku, należało do najbardziej upalnych w Europie. W Hiszpanii temperatury przekraczały 40 stopni, podobnie było we Francji. Nieco chłodniej, choć nadal powyżej 30 stopni było w Niemczech oraz (co niezwykle rzadkie) w Wielkiej Brytanii.
Naukowcy z hiszpańskiego Barcelona Institute for Global Health przeanalizowali ubiegłoroczne dane z 35 krajów Europy. Wzięli pod lupę tak zwane zgony nadmiarowe (które część z nas kojarzy z powodu pandemii covidu). To liczba zgonów ponad oczekiwaną w analogicznym okresie z lat ubiegłych.
Na tej podstawie wyliczyli, że ubiegłoroczne upały w Europie w czerwcu, lipcu i sierpniu 2022 roku przyczyniły się do śmierci ponad 61,5 tysiąca osób. Dla porównania, w trzęsieniu ziemi w Turcji i Syrii w lutym tego roku zginęło około 59 tysięcy osób.
Nie są to dane szczególnie szokujące dla epidemiologów. Po fali upałów, która nawiedziła zachodnią Europę w 2003 roku, odnotowano ponad 70 tysięcy zgonów więcej niż w letnich miesiącach lat poprzednich.
Najgroźniejsze dla ludzi są trzęsienia ziemi czy powodzie. Giną w nich nawet dziesiątki tysięcy osób
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Dlaczego upał nie kojarzy się nam ze śmiercią?
Gorąco rzadziej zabija bezpośrednio (w wyniku udaru cieplnego). Najczęściej przyczynia się do zgonu pośrednio, obciążając nadmiernie serce. Bezpośrednią przyczyną śmierci z powodu upału jest niewydolność układu krążenia.
Ofiarami upałów są najczęściej osoby z chorobami układu krążenia oraz osoby w podeszłym wieku. Wiele z nich umiera samotnie, we własnych domach. Śmierć z gorąca zabiera po cichu.
W przeciwieństwie do zgonów w wyniku innych zjawisk naturalnych (na przykład trzęsień ziemi) nie są to śmierci gwałtowne. Nie skupiają się też w jednym miejscu ani godzinie, są rozproszone geograficznie i w czasie.
Jest w tym też oczywiście marginalizowanie osób starszych. Na przykład utonięcia są stosunkowo rzadkie, ale toną zwykle osoby w sile wieku. I o utonięciach jest głośniej.
Nie jest jednak tak, że wysoka temperatura jest groźna tylko dla osób starszych i chorych na serce. Nasz organizm ma tylko jeden sposób obrony przed gorącem – to pocenie. Parująca z powierzchni woda skutecznie stale schładza skórę do temperatury mniej więcej 35 stopni, czyli około 2 stopnie poniżej temperatury wnętrza ciała.
Ten mechanizm działa jednak tylko jeśli pamiętamy o uzupełnianiu płynów. I gdy dopływającego ciepła nie jest zbyt wiele.
Możliwości chłodzenia się organizmu są mniejsze u dzieci, osób przewlekle chorych i starszych. Ale każdy, nawet zdrowy i wysportowany człowiek w sile wieku, może doznać udaru cieplnego.
Początkowe objawy udaru cieplnego (nazywane często “porażeniem słonecznym”) to najczęściej bolesne skurcze mięśni (zwykle kończyn, pleców lub brzucha). Dołącza do nich osłabienie, złe samopoczucie, obfite poty, blada i chłodna skóra, zawroty głowy i nudności.
Na tym etapie pomóc można przenosząc kogoś w chłodniejsze miejsce i podając zimne napoje (jeśli chory nie chce pić, nie należy go zmuszać). Jeśli nie schłodzimy organizmu, rozwinie się pełnoobjawowy udar cieplny.
Następuje, gdy przeciążony organizm wyłącza pocenie. Skóra staje się sucha, zmęczenie przechodzi w skrajne osłabienie. Mogą pojawić się zaburzenia świadomości, drgawki, a w końcu śpiączka.
Taki stan prowadzi do uszkodzenia organów wewnętrznych (ostrej niewydolności wątroby, nerek lub niewydolności wielonarządowej), rozkładu mięśni (rabdomiolizy), udaru mózgu, zespołu rozsianego wykrzepiania wewnątrznaczyniowego i ostatecznie do śmierci.
Na tym etapie leczenie polega na podawaniu dożylnie płynów o temperaturze pokojowej, by obniżyć temperaturę organizmu. Pomaga to nieco ponad połowie chorych. Aż 40 procentom osób z objawami udaru nie udaje się pomóc.
Wróćmy jednak do metody, dzięki której ludzki organizm się chłodzi – czyli parowania.
Chłodzenie przez odparowanie wody jest tym skuteczniejsze, im niższa wilgotność powietrza. W pustynnych warunkach, czyli wilgotności w okolicach 30 procent, parowanie wody z powierzchni – niekoniecznie skóry – może schłodzić ją nawet o kilkanaście stopni.
Dzięki temu Homo sapiens zamieszkuje także pustynne obszary, na których temperatury regularnie przekraczają temperaturę ciała. W ten sposób można schładzać na przykład żywność (od wieków praktykuje się to krajach arabskich w nieszkliwionych glinianych naczyniach zwanych zeer).
Im wyższa wilgotność powietrza, tym parowanie słabiej chłodzi powierzchnie. Temperaturę, przy której w danej wilgotności ustaje parowanie, nazywa się “temperaturą mokrego termometru” – bowiem można ją po prostu zmierzyć, owijając termometr wilgotną tkaniną (choć dziś wylicza się ją z tabel lub kalkulatorów).
Dla ludzkiej fizjologii krytyczna jest temperatura mokrego termometru wynosząca 35 stopni. W wyższej parowanie nie schładza już skóry. Nawet najzdrowszy człowiek może przeżyć w takich warunkach maksymalnie kilka godzin. Potem nastąpi udar cieplny.
To jednak granica wynikająca z praw fizyki. Z niedawnych badań wynika, że nawet zdrowi ludzie znacznie gorzej funkcjonują, gdy temperatura mokrego termometru przekracza 32 stopnie.
Zespół badaczy z Penn State University w USA badał młodych i zdrowych ochotników, którzy połknęli mały czujnik, a w pomieszczeniach, w których przebywali, badacze regulowali temperaturę i wilgotność.
Okazało się, że temperatura wnętrza organizmu zaczyna niebezpiecznie wzrastać, gdy temperatura mokrego termometru wynosi 31 stopni nawet przy minimalnej aktywności fizycznej – donosili w “Journal of Applied Physiology”.
Wysoka temperatura i wilgotność szybko pojawiają się w zamkniętym samochodzie. Człowiek może stracić nawet 3-4 litry potu na godzinę. W niewielkim wnętrzu pojazdu powietrze szybko wysyca się parą wodną odparowaną ze skóry. Pocenie się schładzać będzie ciało coraz słabiej, aż w końcu całkiem przestanie działać.
Uchylenie szyby niewiele pomoże, bowiem przez wąską szparę wymiana powietrza jest znikoma. Samochody zresztą nagrzewają się do wysokich temperatur nawet w cieniu (nawet tam do wnętrza auta docierają przecież światło i ciepło odbite od powierzchni drogi, chodnika, czy budynku).
Trzeba też pamiętać, że dzieci mają słabsze mechanizmy termoregulacji (łatwiej się przegrzewają). Zwierzę zaś chłodzić się może tylko dysząc. Dla nich samochód może być śmiertelną pułapką nawet po kilkunastu minutach.
Zbiegiem okoliczności od milionów lat na Ziemi, tam, gdzie jest piekielnie gorąco, jest zwykle dość sucho (zaś tam, gdzie jest wilgotno i chłodniej). Jeszcze do niedawna uważano, że niebezpieczne połączenie wysokiej wilgotności i temperatury jest tak rzadkie, że zdarzyło się kilka razy (na wybrzeżach Pakistanu i północno-zachodnich wybrzeżach Indii), a i to na godzinę lub dwie.
Szczegółowe analizy danych meteorologicznych wykazały, że śmiertelną dla ludzi temperaturę mokrego termometru wyższą od 35 stopni notowano prawdopodobnie także w Bangladeszu, krajach Półwyspu Arabskiego, Australii, Meksyku i Wenezueli. Nadal to ekstremalnie rzadkie przypadki, bo w latach 1979-2017 odnotowano ich czternaście.
Tyle że wraz z ocieplaniem się Ziemi takie połączenie wysokiej temperatury z wilgotnością zdarzać się będzie częściej. I to dużo częściej. W tej samej pracy badacze prognozują, że w niektórych rejonach globu przez kilkadziesiąt dni w roku życie będzie możliwe tylko w klimatyzowanych pomieszczeniach.
Poza nimi każdego po około sześciu godzinach czeka śmierć w wyniku udaru cieplnego.
W Polsce nie spotkamy się z tym problemem, bowiem gdy temperatury są upalne, wilgotność jest niska (wysoka bywa zwykle w nocy lub po deszczu, gdy temperatury są niższe).
Trzeba jednak pamiętać, że temperatury podawane w prognozach przez synoptyków dotyczą pomiarów w cieniu i z dala od zwartej zabudowy, która oczywiście w słońcu się nagrzewa. Jak bardzo? Przy słonecznej letniej pogodzie nad chodnikiem i przy nagrzanej ścianie budynku jest około 10-12 stopni cieplej. Nad asfaltem nawet o ponad 20 stopni goręcej.
Zatem 30 stopni zmierzone w cieniu to w zabetonowanym mieście 40-42 stopnie. Na pokrytym asfaltem skrzyżowaniu nawet ponad 50 stopni. I na takie temperatury, a nie te prognozowane w cieniu, powinni być przygotowani mieszkańcy miast.
Pamiętać o tym powinien każdy, a bezwzględnie osoby starsze i z chorobami serca. W upał nie powinny wychodzić z domu. A my w upalny dzień pamiętajmy o starszych, zwłaszcza samotnych sąsiadach.
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Komentarze