0:000:00

0:00

Młodszy brat Patryka Jakiego, 21-letni Filip, został zatrzymany przez policję 29 stycznia 2020 za posiadanie ok. 7 gramów marihuany. Europarlamentarzysta szybko odciął się od członka rodziny. „Mam z nim niewielki kontakt. Mój brat jest dorosły i bierze odpowiedzialność za to, co robi” – powiedział dziennikowi „Fakt”. Jaki podkreślił też twardo: „Nie popieram nawet małej ilości marihuany, którą [brat] miał mieć przy sobie”.

Swój stosunek do narkotyków, a marihuany w szczególności, Patryk Jaki opisał na Facebooku w czerwcu 2015 roku, jeszcze jako niezbyt znany młody poseł. Działo się to, gdy kolejne kraje, w tym część stanów USA, legalizowały bądź dekryminalizowały tę substancję, a w Polsce trwała debata nad ewentualną zasadnością dopuszczenia jej do celów medycznych.

Patryk Jaki nie zrewidował więc ani o milimetr swoich poglądów na temat polityki narkotykowej.

Wierność poglądom to cecha pożądana i ceniona wśród polityków, problem pojawia się wówczas, kiedy punkt widzenia nie zmienia się nawet pod wpływem faktów, badań i osobistych doświadczeń.

Zatrzymanie brata za posiadanie małej ilości marihuany nie zmieniło nastawienia Jakiego, może więc - choć nie mamy na to wielkiej nadziei - zmienią je fakty. Dlatego w OKO.press pokazujemy, gdzie Patryk Jaki się myli, jeśli chodzi o politykę narkotykową.

Działania zwane "wojną z narkotykami", rozpoczęte w latach 80. przez administrację ówczesnego prezydenta USA Ronalda Reagana nie odniosły skutku. Na „wojnę z narkotykami” świat wydaje rocznie ponad 100 mld dolarów, ale konsumpcja rośnie, uzależnionych jest już ćwierć miliarda mieszkańców globu.

W czerwcu 2011 Światowa Komisja ds. Polityki Narkotykowej zaalarmowała:

„Politykę karną musi zastąpić prozdrowotna. Czas odrzucić stereotyp »amoralnego narkomana «, a walkę z mafią prowadzić skuteczniej”. Postawić na leczenie, pomoc, zapobieganie, skończyć z karaniem użytkowników.

Do prac Komisji dołączył m.in. Aleksander Kwaśniewski, choć to on w 2000 roku złożył prezydencki podpis pod najbardziej restrykcyjną ustawą w Europie, przewidującą do trzech lat więzienia za posiadanie nawet symbolicznej ilości środków psychoaktywnych. Kilkanaście lat później zmienił zdanie, opowiada się za dekryminalizacją narkotyków i apeluje, by także u nas skończyć z „war on drugs".

„Perspektywa więzienia miała odstraszyć ludzi od narkotyków i obniżyć popyt, uderzyć w narkobiznes. Myliliśmy się w obu sprawach”

– mówił w 2018 roku Kwaśniewski.

„Prawie każdy uzależniony od narkotyków twardych zaczynał od narkotyków lekkich”
Według badań współwystępowanie raczej nie oznacza tu przyczynowości
Wpis na Facebooku,16 czerwca 2015

Chociaż terminy „lekkie/miękkie” i „twarde” narkotyki są powszechnie używane, nawet w świecie nauki nie ma wypracowanej definicji. Opublikowane przez The American Journal of Drug and Alcohol Abuse metabadanie pokazało, że choć marihuana zazwyczaj trafia do grupy narkotyków lekkich, to również silnie uzależniające i toksyczne alkohol oraz tytoń często nazywane są narkotykami lekkimi (decydować mają względy kulturowe). natomiast uważane za niezbyt szkodliwe psychodeliki umieszczane są wśród narkotyków twardych.

Narodowy Instytut Zdrowia (NIH) – rządowa agencja i największy ośrodek badań biomedycznych z USA – podaje, że większość osób korzystających z marihuany nie używa później „twardszych” substancji. Badania na zwierzętach pokazały jednak, że istnieje mechanizm, który sprawia, iż korzystanie z jednej używki przystosowuje mózg do wzmożonej reakcji na inne. Tak działają jednak również alkohol i nikotyna. Problem wzmaga się, gdy dany organizm ma do czynienia z używkami we wczesnym okresie życia.

NIH zwraca uwagę, że obecnie badania skupiają się na środowiskowych przyczynach uzależnień i sugeruje, że zagrożone osoby mogą najpierw sięgać po „lżejsze” używki ze względu na ich łatwiejszą dostępność, a do „twardszych” dochodzą, nawiązując kontakty społeczne z innymi użytkownikami narkotyków.

W przeciągu 10 lat wg. [sic] statystyk policji aż 25 krotnie wzrosła liczba kierowców złapanych pod wpływam marihuany, a wraz z tym liczba wypadków. 
Liczby sprzeczne z danymi policji, błędne rozumowanie co do powodów wypadków
Wpis na Facebooku,16 czerwca 2015

Nie wiadomo, skąd Patryk Jaki wziął te dane. Według raportu Centrum Informacji o Narkotykach i Narkomanii (CINN) w 2005 roku polska policja wykonała 1165 testów na obecność narkotyków we krwi kierowców, a 282 dało wynik pozytywny. Jak wynika z wypowiedzi Biura Ruchu Drogowego dla „Rzeczpospolitej”, w roku 2014 zatrzymano 995 kierowców pod wpływem narkotyków, a badań wykonano ok. 8 tys. (kiedy Patryk Jaki tworzył wpis, były to najnowsze dane)

Wszystkie zakazane substancje zostały potraktowane zbiorczo, nie można więc mówić o samej marihuanie.

Jak widać, w przeciągu 10 lat liczba „złapanych” kierowców pod wpływem narkotyków wzrosła 3,5-krotnie, jednak wraz ze wzrostem liczby kontroli ich efektywność (tj. odsetek realnych przypadków do podejrzeń) zmniejszyła się dwukrotnie: z 24 proc. do ok. 12 proc.

Przeczytaj także:

Analizując liczby należy jednak pamiętać, że narkotyki pozostawiają ślady w organizmie dużo dłużej, niż alkohol. Przewodnik Prowadzenie pojazdów, a substancje psychoaktywne [sic] opracowany przez konsultanta krajowego w dziedzinie toksykologii klinicznej, Piotra Burdę, podaje, że substancje związane ze spożyciem marihuany można wykryć w organizmie przez kilka dni od spożycia, podobnie z amfetaminą czy kokainą.

Jak to się ma do liczby wypadków? W artykule dla OKO.press badacz miejskiej infrastruktury dr Łukasz Drozda z Wydziału Ekonomii Uniwersytetu Warszawskiego komentuje, że zakaz jazdy pod wpływem alkoholu i narkotyków to jedyny przepis twardo egzekwowany przez służby drogowe. „Surowość w karaniu tych wykroczeń nie przełożyła się jednak na wzrost bezpieczeństwa na drodze” – pisze. Zamiast na karaniu sugeruje władzom skupić na projektowaniu bezpiecznej przestrzeni, zmniejszaniu ruchu samochodowego i promowaniu innych środków transportu.

Od lat rośnie przestępczość na tym tle. Nawet Holandia rakiem się z tego wycofuję [sic].
Legalizacja marihuany może zmniejszać skalę przestępczości z użyciem przemocy; a Holandia luzuje politykę względem konopi
Wpis na Facebooku,16 czerwca 2015

Holandia aktualnie rozważa pełne zalegalizowanie upraw marihuany, dając sobie czas na eksperymenty. Od 2012 roku kilka tamtejszych miasto wprowadził za to ograniczenia w sprzedaży marihuany turystom – m.in. w przygranicznym Maastricht wymagane jest potwierdzenie zamieszkania w kraju. To jednak tak, jakby powiedzieć, że zakazując sprzedaży alkoholu po godz. 22 w okolicach rynku, Kraków wprowadza prohibicję.

Przestępczość związana z marihuaną to już bardziej skomplikowany temat:

Z jednej strony badanie opublikowane w The Economic Journal mówi, że przez dwa lata od czasu legalizacji marihuany w stanie Kalifornia liczba przestępstw z użyciem przemocy spadła o 15 proc.

Z drugiej, legalny konopny biznes napędza żerujące na nim formy przestępczości – rabunki względem plantatorów, niewolniczą pracę czy szarą strefę.

Jeśli chodzi o przestępstwa dokonywane przez użytkowników marihuany, prestiżowa ekonomiczna organizacja badawcza National Bureau of Economic Research wykazała w analizie, że drobne przestępstwa niezwiązane z przemocą, takie jak kradzieże, istotnie częściej dokonywane są pod wpływem marihuany, niż na trzeźwo (podobnie jak z alkoholem).

W przypadku poważnych przestępstw popełnianych pod wpływem marihuany zauważono jedynie wyższy współczynnik aresztowań względem zawiadomień. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że kryminaliści pod wpływem narkotyków łatwiej dają się złapać policji. Dość logiczne.

Kary za marihuanę i boom na dopalacze

Jak pisaliśmy w OKO.press, jedną z głównych motywacji polskich amatorów tzw. dopalaczy (przed zaostrzeniem ustawy w 2018 roku) była - jak wynikało z badań SWPS, a także z podobnego badania NPS-T - łatwa dostępność środków zastępczych w porównaniu do tradycyjnych narkotyków.

Rozkwit dopalaczy był ubocznym i groźnym skutkiem polityki antynarkotykowej, która czyni z użytkowników narkotyków – w tym marihuany – przestępców.

Jak wskazywał na łamach OKO.press Jerzy Afanasjew, na początku XXI wieku dwa konserwatywne, katolickie europejskie kraje zmieniły podejście do narkotyków. W 2000 roku Polska wprowadziła karę do 3 lat pozbawienia wolności za posiadanie, w 2001 roku Portugalia… zniosła kary za niewielkie ilości wszystkich narkotyków; dopuszczalna jest dawka na umowne 10 dni (m.in. do 25 g marihuany, 2 g kokainy, 10 blotterów LSD).

Policja skupiła się na narkobiznesie, a użytkowników oddała pod opiekę służby zdrowia. Ilość zakażeń HIV (skutek m.in. dożylnego przyjmowania narkotyków) spadła gwałtownie. Topnieje tzw. zażywanie problemowe (długotrwałe i regularne oraz dożylne) oraz ogólne wśród młodzieży.

Narkotyki wciąż są tam nielegalne, ale jednoznacznie rozróżniono użytkownika od dilera.

Tymczasem w Polsce trwa pogoń aparatu państwa za użytkownikami. Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że

89 proc. wszystkich zakończonych postępowań z Ustawy o Przeciwdziałaniu Narkomanii dotyczy posiadania nieznacznych ilości narkotyków. A nie handlu.

Zbadał to bliżej prof. Krzysztof Krajewski z Katedry Kryminologii UJ i okazało się, że:

wśród tych zatrzymanych aż 79 proc. posiadało ilość do 3 g. Połowa wyroków za narkotyki zapada również właśnie za posiadanie małych ilości.

Policja poluje na użytkowników także dlatego, że posiadanie małej ilości narkotyku jest tzw. przestępstwem statystycznym.

W wywiadzie „Przegramy wojnę z dopalaczami” prof. Wiktor Osiatyński już w 2010 roku tłumaczył o co chodzi: „posiadanie narkotyków jest osobliwym przestępstwem: jest w stu procentach wykrywalne.

W przypadku większości przestępstw jest jakaś ofiara, która składa zawiadomienie i wtedy szuka się sprawcy. Tutaj żadnego przestępstwa nie ma, dopóki się go nie wykryje, czyli złapie kogoś z narkotykiem.

Jeśli więc chcemy poprawić sobie statystyki wykrywalności, nic prostszego jak ruszyć w miasto”.

;

Udostępnij:

Maciek Piasecki

Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.

Komentarze