Zbigniew Ziobro w tygodniku "wSieci" przedstawił fałszywy obraz polskiego sądownictwa i fałszywą alternatywę, wedle której jedyną metodą naprawy sytuacji w wymiarze sprawiedliwości jest plan łamania konstytucji i ręcznego sterowania sądami. I tu Ziobro posunął się do czegoś nowego: skrytykował pogląd prezydenta Lecha Kaczyńskiego
Projekt przygotowany przez resort Zbigniewa Ziobry to konstytucyjny skandal, którego jedynym celem jest podporządkowanie PiS instytucji strzegącej niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Rada ma zostać podzielona na dwie izby, sędziów do niej wybierać będą politycy, a na domiar złego dokładnie wbrew konstytucji, która stanowi, że kadencja sędziów Krajowej Rady Sądownictwa ma trwać cztery lata, Ziobro zamierza wygasić trwającą obecnie kadencję sędziów zapisami zwykłej ustawy. To ostatnie kwestionuje nawet prezydent Duda, zazwyczaj lojalny wobec rządu.
O zablokowaniu zmian [w sądownictwie] zdecydowało utworzenie Krajowej Rady Sądownictwa (...) która okazała się mostem transferowym mentalności i patologii elit peerelowskich do III RP.
Zbigniew Ziobro wszystko pomieszał. Powołanie Krajowej Rady Sądownictwa nie miało na celu zablokowania zmian w sądownictwie, ale zlikwidowanie komunistycznej zasady jedności władzy. Dlatego oparcie na samorządach sędziowskich struktury nadzoru nad niezależnym wymiarem sprawiedliwości - czego przykładem jest dominacja sędziów w składzie KRS - było jednym z postulatów opozycji przy Okrągłym Stole. Podczas prac Podzespołu ds. Reformy Prawa i Sądów ze strony "Solidarności" brał m.in. Jarosław Kaczyński, który 21 lutego 1989 roku mówił: "[zasada jedności władzy] była bardzo mocno związana z tą, miejmy nadzieję, już odchodzącą epoką (…), to była po prostu część stalinowskiej teorii prawa i państwa”.
Zbigniew Ziobro i inni politycy oraz zwolennicy PiS mają mają prawo do krytycznej oceny zmian w sądownictwie po 1989 roku - nie mają jednak prawa wprowadzać reform, które łamią konstytucję i przywracają w Polsce to, co Kaczyński nazwał "stalinowską teorią prawa i państwa".
W przeciwieństwie do Zbigniewa Ziobry ustrojową rolę Krajowej Rady Sądownictwa rozumiał były minister sprawiedliwości i prezydent, Lech Kaczyński, który w liście do KRS z okazji 20-lecia jej powstania pisał: "popierany przeze mnie postulat utworzenia Krajowej Rady Sądownictwa stanowił ważny krok na drodze do uczynienia z Polski demokratycznego państwa". To zdanie na billboardach przy Ministerstwie Sprawiedliwości umieściła 21 marca 2017 Akcja Demokracja; w kwietniu ten sam cytat z Lecha Kaczyńskiego pojawił się na billboardach w kilku miastach.
Jeśli nie politycy, to kto? Środowisko sędziowskie miało ćwierć wieku na oczyszczenie się, wypracowanie standardów. Zmarnowało swoją szanę. Dziś demokratycznie wybrani politycy muszą to zmienić.
Teza, że środowisko sędziowskie nie wykorzystało czasu od 1989 roku, by wprowadzić rzeczywistą zmianę w polskim wymiarze sprawiedliwości, jest fałszywa przede wszystkim dlatego, że praca sędziów nie jest jedyną zmienną w polskim wymiarze sprawiedliwości.
Sędziowie nie mają żadnego wpływu na niską jakość i olbrzymią ilość stanowionego prawa, brak wzrostu nakładów na sądownictwo i liczby etatów sędziowskich mimo lawinowo rosnącej liczby spraw zawisłych przed sądami.
Według raportu CEPEJ z 2016 roku (na podstawie danych z 2014 r.; omówienie w języku polskim można znaleźć tutaj) tzw. wskaźnik opanowania wpływu dla polskich sądów wynosi 89 proc. (100 proc. lub więcej oznacza, że sądownictwo nie generuje opóźnień; dla UE średnia wynosi 103 proc.). Polskie opóźnienia to wynik strukturalnego braku wydolności systemu - 10 tys. sędziów co roku dostaje ok. 15 milionów spraw. Tyle samo sędziów pracowało w 2006, gdy do sądów wpłynęło „zaledwie” 6 milionów spraw.
Wskaźnik dla Polski jest niższy niż w Europie głównie dlatego, że złożone do sądu sprawy długo czekają na rozpoczęcie. Ale gdy sprawa zostanie już podjęta, jest rozpatrywana - na tle Europy - szybko:
Z tych danych wynika też, że polskie problemy z sądownictwem nie wynikają z komunistycznej przeszłości. Choć polskiego sądownictwa na tle Europy nie można nazwać bogatym, to wymiar sprawiedliwości notuje nie najgorsze oceny w społeczeństwie.
Zmiany zaufania do polskich sądów pokazuje wykres CBOS.
Z innego badania CBOS (z lutego 2016) wynika, że respondenci wyżej cenią sędziów niż na przykład polityków i księży. I niżej niż m.in. nauczycieli i lekarzy.
Największe problemy z sądownictwem są na Malcie i we Włoszech, czyli w krajach, w których komunizmu nie było.
Najpoważniejszym błędem w wypowiedzi Zbigniewa Ziobry jest twierdzenie, że przygotowany przez niego projekt ustawy jest spełnieniem obowiązku PiS jako demokratycznie wybranej władzy.
Jest dokładnie odwrotnie - projekt to niedopełnienie obowiązków władzy, która - zgodnie z art. 7 konstytucji "organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa" - musi każdorazowo wykazać, że ma prawo do podejmowanych działań.
Opinia Zbigniewa Ziobry o stanie sądownictwa nie usprawiedliwia przekraczania prawa i łamania konstytucji.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Komentarze