0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: John Megahan/Ancient DNA Tells Story of Giant Eagle Evolution. PLoS Biol 3(1): e20. doi:10.1371/journal.pbio.0030020.g001/ Creative Commons Attribution 2.5 GenericJohn Megahan/Ancient...

Światowej sławy filmowiec Peter Jackson ogłosił, że wsparł finansowo projekt wskrzeszenia wymarłych ptaków moa. To gatunek, który występował w Nowej Zelandii jeszcze zanim pojawił się tam pierwszy człowiek. Wybili go mieszkańcy nowozelandzkich wysp w XIV i XV wieku.

Jackson, który dysponuje jedną z największych kolekcji kości tych gigantycznych nielotów, ogłosił się „inwestorem w sektorze biotechnologii”. Ten news obiegł media, a do wskrzeszenia ptaków moa zgłosiła się firma Colossal Biosciences, obiecując sukces w ciągu najbliższych dziesięciu lat.

dwie osoby pokazują odtworzonego ptaka
Muzeum Narodowe Nowej Zelandii Te Papa Tongarewa, odtworzona sylwetka ptaka moa na wystawie. Fot. Marty Melville / AFP

Czy jednak są miejsca, gdzie ten ptak by się odnalazł? Czy ktoś ma pomysł na to, jak przeprowadzić reintrodukcję? I wreszcie: ile będzie moa w moa i z jakiego gatunku? Tych gatunków było co najmniej kilka, ale wszystko, co po nich zostało, to kości. Wyginęły tak dawno temu, że trudno będzie bazować na solidnej wiedzy na ich temat.

Ta sprawa przypomina trochę pomysł przywracania tura do polskich lasów. Był to jednak projekt, który poza szumem nie doczekał się zasobnych inwestorów. Oczywiście ktoś powie, ale przecież dziś możemy nawet podjąć próbę przywrócenia mamuta. Problemem będzie kwestia tego, gdzie ten mamut będzie żył i z jakimi gatunkami będzie koegzystował, jeśli zostałby wypuszczony na wolność.

Colossal Biosciences marzy o mamucie

Sensacyjne doniesienia o „wskrzeszeniu” wymarłych gatunków zwierząt pojawiają się regularnie, a prym w tej sprawie wiedzie właśnie Colossal Biosciences, amerykańska firma zajmująca się inżynierią genetyczną. Jak można dowiedzieć się z jej strony internetowej, obecnie pracuje nad odtworzeniem kilku wymarłych gatunków zwierząt. Wśród nich są takie ssaki jak mamut, wilkowór tasmański, nosorożec biały północny, wilk straszny oraz ptaki: dodo i moa.

Firma jest bardzo aktywna w swoich akcjach marketingowych. Przy tak błyskawicznym sposobie dzielenia się informacjami za pośrednictwem internetu, tempo ich upowszechniania nie idzie w parze z weryfikacją tego przekazu. Komentarze środowiska naukowego zajmującego się badaniem przychodzą dopiero na kolejnym etapie i często są już mniej słyszalne. W mediach społecznościowych obowiązuje niestety prawo pierwszego. Dementi klikbajtowych wieści już tak dobrze nie działa. A to, jak się okazuje, ma swoje groźne konsekwencje.

Tak było w przypadku wilka strasznego (wilkora). To jeden z najgłośniejszych przypadków w historii działań firmy Colossal Biosciences. A udało się jej rozgrzać do czerwoności media na całym świecie, ogłaszając, że udało się „przywrócić” wymarły gatunek.

To nie wilk. To pies

Badacz dużych drapieżników, dr hab. Robert Mysłajek, tak komentował te sensacje: „Nie odtworzono wilkorów, tylko wyprodukowano psa z 20 zmienionymi genami. Sprytna akcja marketingowa firmy, która ma na koncie np. mysz z genem mamuta – w praktyce mysz wyglądająca jak hipis. Nikomu nie przychodzi do głowy, by nazwać ją mamutem, nie nazywajmy więc obecnych tworów tej firmy wilkorami, tylko psami”.

Szerzej o tej sprawie ekspert, który badaniami genetycznymi zajmuje się od wielu lat, napisał później w artykule pod wiele mówiącym tytułem – „Nieudane zmartwychwstanie wilków strasznych”.

Przeczytaj także:

„Stworzone przez Colossal Biosciences zwierzęta to z biologicznego punktu widzenia współczesne nam wilki szare Canis lupus z niewielką liczbą genów zmodyfikowanych z uwzględnieniem informacji zawartych w genomie wilka strasznego i co więcej, powstałe przy udziale, także genetycznym, psa domowego” – wyjaśniał naukowiec. Zdaniem Roberta Mysłajka, jak i środowiska naukowego, stworzone wilki straszne wykazują „nikłe genetyczne podobieństwo do pierwowzoru".

Konsekwencje „wskrzeszania”

Co więcej, brakuje ekosystemów, w których żyły wilki straszne, wymarłe wiele tysięcy lat temu. Nie ma siedlisk, w których ten gatunek występował. Podobnie jest z ich ofiarami. Jak zauważył w swoim artykule ekspert, nie znamy naturalnych zachowań tego gatunku, a u psowatych niezbędne jest uczestnictwo rodziców w odchowaniu szczeniąt. To dorosłe osobniki uczą jak zdobywać pokarm i całej tej sztuki przetrwania w naturze. Tych w tym przypadku brakuje, stąd wskrzeszone wilki są skazane na niewolę i człowieka.

A zatem jaki jest cel tych badań poza wzbudzeniem medialnego szumu? Zdaniem Roberta Mysłajka chodzi o strategię marketingową, tym bardziej że firma przyciąga setki milionów dolarów od inwestorów w Stanach Zjednoczonych.

Jest jednak jeszcze drugie dno tej sprawy. Deklarowana troska o przywrócenie wymarłych gatunków i przekraczanie kolejnych granic we wskrzeszaniu zwierząt zagraża wciąż żyjącym gatunkom zwierząt. Skoro Colossal Biosciences próbuje przekonać, że jest w stanie odtworzyć ssaki wymarłe wiele wieków temu, to nie powinniśmy się martwić o te, które wciąż są przy życiu. Właściwie cała ochrona zagrożonych i rzadkich gatunków nie jest już tak istotna, skoro można każdy z nich „wskrzesić". Pierwsze symptomy pojawiły się zaraz po ogłoszeniu „sukcesu” związanego z wilkiem strasznym.

Administracja prezydenta USA Donalda Trumpa ogłosiła, że chce skrócić listę zagrożonych gatunków z racji ogłoszenia przez Colossal Biosciences powstania z martwych dawno wymarłego gatunku. Amerykańskie władze uznały, że nie ma już potrzeby tak ścisłej ochrony istniejących gatunków.

Nosorożce białe z południa

Amerykańska firma marzy o odtworzeniu kolejnych gatunków. Wśród nich jest uznany za funkcjonalnie wymarły podgatunek północny nosorożca białego. Żyją jeszcze dwie samice w niewoli, ale nie mogą się rozmnożyć. Wszelkie próby przywracania zwierząt, czy tych, których nie ma od wieków lub już nie są w stanie się rozmnażać, należy uznać za niebezpieczną tendencję. Dziś zamiast wydawania często ogromnych środków na odtworzenie, tych gatunków, które już sobie nie radzą, powinno się robić wszystko, aby chronić jeszcze to, co jest na wolności.

Można też zadać pytanie, czemu ma służyć to wskrzeszenie de facto już wymarłego podgatunku. Czy ma to służyć jego hodowli w zamkniętych ośrodkach? Mają dostarczać rogów nosorożca czy też zwierząt, na które w przyszłości będzie polować się dla trofeów? Czy też, znów wracamy do wywołanego już wcześniej problemu, kryje się za tym marketing i szukanie zamożnych inwestorów na rozwój prywatnej firmy?

Zdecydowanie ważniejsze jest dziś chronienie tych zwierząt, które nam jeszcze zostały na wolności i nie wymagają laboratoryjnego zmartwychwstania.

W Afryce wciąż żyją nosorożce czarne (ponad 5 tysięcy osobników) i nosorożce białe południowe. Niestety oba gatunki są wciąż ofiarami kłusownictwa, ale również polowań dla trofeów, odbywających się w zgodzie z obowiązującym prawem. Osoby, które chcą zabić nosorożca, jeśli otrzymają odpowiednie zezwolenie na przywóz trofeum, mogą to zrobić. Duża część tych legalnych trofeów z zabitych zwierząt trafia w ten sposób do Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej.

Od czego jest laboratorium?

Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że amerykańska firma łudząco kopiuje scenariusz kolejnych części filmów z cyklu „Park Jurajski”. Jak to się skończyło na ekranie, widziała już większość z nas. Można dziś o tym wciąż pisać pół żartem, ale żarty się kończą.

Dalsze prace nad wskrzeszaniem zwierząt, których już nie ma, będą miały fatalne konsekwencje. Zarówno natury etycznej, jak i wpływające na świat przyrody. Jednocześnie wyrobią w wielu osobach przekonanie, że ochrona gatunkowa nie ma sensu. Bo nawet jeśli się zdarzy, że gatunek wyginie, to od czego jest laboratorium?

;
Na zdjęciu Paweł Średziński
Paweł Średziński

Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych, „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej" i "Borsuk. Władca ciemności. Biografia nieautoryzowana".

Komentarze