0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Podczas burzliwej debaty premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że obrona ministra edukacji jest obroną całej filozofii rządów Zjednoczonej Prawicy.

"Chcemy bronić prawa dzieci do normalnej szkoły, bronić prawa młodzieży do nauki bez lewackiej indoktrynacji. Nie chcemy w szkołach rewolucji światopoglądowej. Szkoła ma być neutralna, ale uczyć do patriotyzmu" — mówił premier. I dodał, że minister Czarnek jest solą w oku opozycji, bo odwołuje się do fundamentów polskiej kultury: chrześcijaństwa, poszanowania wspólnoty i godności drugiego człowieka, a także umiłowania wolności.

A to wszystko w opozycji do reżimu politycznej poprawności. "Niech żyje wolność, niech żyje Konstytucja" — krzyczał, przy aplauzie posłów PiS, prezes Rady Ministrów.

W swojej obronie, inaczej niż na komisji edukacji, stanął też sam minister Przemysław Czarnek.

"Państwo organicznie brzydzicie się wolnością" — zwrócił się do posłów opozycji. "Krytykujecie ustawę, która będzie chronić prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.

Bo wy, tak jak u pana posła Grupińskiego w Poznaniu, chcecie seksualizować dzieci. Chcecie wpuszczać do szkół organizacje, które je demoralizują"

— mówił Czarnek.

Bronił też tzw. pakietu wolnościowego dla uczelni: "Musimy uwolnić debatę akademicką. Musimy zrobić wszystko, żeby lewackie bojówki przestały terroryzować naszą młodzież. Chcemy, by nikt nie był karany za głoszenie swoich poglądów".

Przeczytaj także:

"Gdy patrzę na Czarnka, boję się o przyszłość dzieci

Wniosek o odwołanie uzasadniał w imieniu Koalicji Obywatelskiej poseł Rafał Grupiński.

"Z takim ministrem polska szkoła dalej nie pojedzie" — mówił. I oskarżał Przemysława Czarnka o popis obskurantyzmu, agresji i fanatyzmu, który spycha polską szkołę w najmroczniejsze momenty z historii. W opinii posła KO minister Czarnek działa cynicznie, a wszystko obliczone jest na polityczny zysk: chodzi o to, by kosztem dzieci, skonsolidować elektorat, dzieląc ludzi i wskazując wroga.

Podczas prezentacji wniosków z posiedzenia komisji edukacji na sali plenarnej zawrzało. Posłanka PiS Agnieszka Górska postanowiła poza protokołem wymienić wszystkie "edukacyjne zaniechania" rządów PO-PSL. Mówiła o zamrożonych podwyżkach dla nauczycieli, likwidacji placówek, czy "wpychaniu" sześciolatków do szkół.

"Co to jest? Pani kłamie! Tego nie było na komisji" — krzyczeli posłowie opozycji i domagali się od marszałka Ryszarda Terleckiego zdyscyplinowania posłanki PiS. "Rozumiem, że to są dla was bolesne sprawy, ale zachowujcie się przyzwoicie" — odpowiadał Terlecki.

Górska kontynuowała. Przekonywała, że opozycja chce zafundować polskim dzieciom "ekshibicjonistyczne kreacje z Marszów Równości i miernotę intelektualną". Za to minister Czarnek jest profesjonalistą, który "cechuje się niezwykłą kulturą osobistą".

"Myślałam, że po minister Zalewskiej nic gorszego nas nie spotka. Ale gdy patrzę na ministra Czarnka, boję się o przyszłość moich wnuków" — kontrowała była minister edukacji, posłanka KO, Krystyna Szumilas.

"Chcę, żeby chodziły do nowoczesnej szkoły, przygotowującej do życia w przyszłości, nie w przeszłości. (...) Pani minister zajmuje się wszystkim poza tym, czym powinien. Jest biegły w obrażaniu, centralizowaniu i ideologizowaniu. Jest biegły w mówieniu, kto jest normalny, a kto nie. Ale brakuje mu pomysłu na dobrą, nowoczesną edukację.

Czy słyszał ktoś z Państwa jakąkolwiek wypowiedź o przygotowaniu młodzieży do życia w warunkach postępującej globalizacji, kryzysu klimatycznego, czy trwającej pandemii? Nic. Tylko pustka, której ceną jest przyszłość dzieci. Tej ceny nie chcemy płacić!"

— mówiła posłanka KO.

"Minister woli karmić tłuste koty z katolickich uczelni"

Posłowie i posłanki Lewicy przynieśli na posiedzenie kartony wypełnione ponad 100 tys. podpisów pod obywatelskim wnioskiem o odwołanie ministra edukacji. Działacze zbierali je wraz Akcją Demokracją na ulicach polskich miast.

"We Wrocławiu spotkałam 16-letnią Magdę. Powiedziała, że boi się wracać do szkoły po pandemii. Ale jeszcze bardziej boi się szkoły Czarnka. Boi się szykan za udział w pokojowej demonstracji. Boi się, że w jej szkole pojawią się fundamentalistyczni fanatycy. Stoję tu dziś w obronie takich dziewczyn, jak Magda. W obronie dzieci, którym minister chce ukraść dzieciństwo; którym chce zohydzić szkołę, w której spędzają 1/3 życia.

Stoję tu w imieniu młodych, którzy chcą uczyć się o tym, co ważne: jak walczyć z katastrofą klimatyczną, jak poradzić sobie w pracy, jak budować zdrowie relacje"

— mówiła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica).

"Chcę upomnieć się o milion dzieci, które żyją w ubóstwie. Czy pan minister to w ogóle wie, czy pana to w ogóle obchodzi?

W Polsce, w XXI wieku żyją biedne i głodne dzieci. A pan, zamiast dać im ciepły posiłek, woli dokarmiać tłuste koty z katolickich uczelni.

Mówię tu w imieniu uczniów wymęczonych długimi miesiącami edukacji zdalnej, którzy chcieliby po wakacjach wrócić do szkoły. Ale lepszej szkoły, w której będą czuć się u siebie, otoczeni szacunkiem, wiedzą i wsparciem. Na drodze do takiej szkoły stoi minister Czarnek" — mówiła posłanka Lewicy.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze