0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Wlodek / Agencja GazetaJakub Wlodek / Agenc...

Czechy: "Elektrownie węglowe zostaną wyłączone pod warunkiem zapewnienia wystarczających mocy rezerwowych. Nie dopuścimy do załamania się systemów centralnego ogrzewania, będziemy wykorzystywać elektrociepłownie i wyrównamy warunki rynkowe.

Przygotujemy przejście sektora ciepłowniczego na źródła niskoemisyjne w taki sposób, aby nie doszło do gwałtownego wzrostu cen. W trybie pilnym przygotujemy strategię dekarbonizacji sektora ciepłowniczego, którą omówimy z odpowiednimi partnerami.

Stworzymy warunki dla transformacji energetycznej i rozwoju regionów węglowych, tak aby odejście od węgla było możliwe do 2033 roku" - to fragment programu nowego rządu w Czechach opublikowanego na początku stycznia 2022.

Słowenia: "Strategia zakłada wyjście z węgla, czyli zaprzestanie eksploatacji szóstego bloku elektrowni Šoštanj i wydobycia węgla brunatnego najpóźniej do 2033 roku. Scenariuszowi towarzyszy zestaw kompleksowych działań obejmujących wszystkie elementy sprawiedliwej transformacji i aktywnie odnoszących się do przejścia na gospodarkę neutralną dla klimatu.

Ten ambitny plan stawia Słowenię w porównywalnym kręgu z innymi gospodarkami europejskimi i daje przykład innym krajom poza UE, w regionie i poza nim" - to z kolei fragment słoweńskiej Narodowej Strategii Odchodzenia od Węgla, opublikowanej 13 stycznia.

Słowenia i Czechy dołączyły do grona państw, które wyznaczyły konkretną datę odejścia od węgla. Wcześniej zrobiły to m.in. Słowacja (do 2030), Ukraina (2035), Rumunia (2032) i Węgry (2025).

W sumie 23 europejskie kraje ogłosiły odejście od węgla, w tym siedem po 2030 roku. Lista krajów, które nie mają na razie oficjalnej daty rezygnacji z tego paliwa, coraz bardziej się kurczy.

W naszym regionie została na niej Turcja, Kosowo, Bośnia i Hercegowina, Serbia i Polska.

Według krajowych deklaracji najpóźniej węgiel zniknie z Bułgarii (2040). Cały harmonogram odchodzenia od "czarnego złota" rozpisała organizacja Europe Beyond Coal. Niemcy widnieją pod datą 2038, choć według umowy koalicyjnej SPD, Zielonych i FDP z listopada 2021 roku odejście od węgla będzie o osiem lat szybsze.

Źródło: Europe Beyond Coal

Jak to zrobią Czesi?

Nowy rząd naszych południowych sąsiadów zapowiada, że transformacja będzie opierać się na paliwie przejściowym, czyli gazie, a także odnawialnych źródłach energii i energetyce jądrowej.

Rząd Petra Fiali zapowiada, że do 2025 roku panele fotowoltaiczne pojawią się na 100 tysiącach dachów, a wcześniej - do końca 2022 - powstaną przepisy, dzięki którym inwestowanie w energię słoneczną i dzielenie się nią będzie łatwiejsze.

Czesi mają też inwestować w nowoczesne sieci przesyłowe, renowację budynków i rozbudowywać program, mający zachęcać do instalacji nieemisyjnych źródeł energii w domach (np. pomp ciepła).

Obecnie w Czechach działają dwie elektrownie atomowe - w Dukovanach (cztery reaktory) i w Temelínie (dwa reaktory). Rząd zapowiada budowę rozbudowę obu elektrowni. "Wesprzemy długoterminową eksploatację istniejących bloków jądrowych oraz budowę nowego źródła w Dukovanach pod warunkiem, że nie zbudują go firmy rosyjskie czy chińskie" - czytamy w założeniach programowych.

Czesi mają również rozważyć wprowadzenie małych reaktorów modułowych - takich, jakie miałyby powstać również w Polsce, w rejonie Konina, jako inwestycja Zbigniewa Solorza i Michała Sołowowa. Pisaliśmy o tym w OKO.press:

Przeczytaj także:

26 elektrowni i pięć odkrywek

Czesi wciąż w dużym stopniu polegają na węglu. Działa tam 26 elektrowni węglowych, a węgiel brunatny odpowiada za około 40 proc. całkowitej produkcji energii (niewiele więcej niż atom). Węgiel kamienny nie jest aż tak istotny - produkuje się z niego około 4 proc. energii. Ostatnią kopalnią węgla kamiennego jest ta we wsi Stonawa w kraju morawsko-śląskim. Możliwe, że zostanie zamknięta już w tym roku.

Kopalni odkrywkowych węgla brunatnego jest więcej, bo aż pięć. Koncern ČEZ, należący w 70 proc. do państwa, poprzez spółkę Severočeské doly as zarządza dwoma z nich - Bílina i Nástup – Tušimice. Trzy kolejne odkrywki (ČSA, Vršany i Jiří) są w prywatnych rękach. Wydobycie prowadzone jest w północnej części kraju, wzdłuż granicy z Niemcami.

ČEZ już zapowiada, że kopalnie węgla brunatnego mogłyby zostać wykorzystane jako teren pod farmy fotowoltaiczne. W jednej z nich planowane jest również stworzenie wielkiego jeziora.

„Wielką zaletą okolicy jest już istniejąca infrastruktura, okablowanie elektryczne, ale także doświadczeni koledzy rozumiejący energię. Interesują nas regiony, które po odejściu od węgla przeorientują się na nowoczesną energetykę” - mówił w rozmowach z mediami Jan Kalina, członek zarządu ČEZ.

"Ta decyzja [dotycząca odejścia od węgla w 2033] pokazuje, jak szybko w Europie zmienia się podejście do wycofywania energetyki węglowej pod wpływem nowych unijnych celów klimatycznych oraz rosnących cen uprawnień do emisji. Jeszcze rok temu w Pradze toczyły się rozmowy o odejściu od węgla do 2038 r., jednak rzeczywistość wymusiła zrewidowanie tych planów" - komentuje Aleksander Śniegocki z think-tanku Wise-Europa.

Słowenia bez węgla

Przed Słowenią również stoi duże wyzwanie. Największy udział w wytwarzaniu energii ma elektrownia jądrowa Krško - w styczniu (od 1 do 24 stycznia 2022) odpowiadała za 42,5 proc. produkcji. To jedyna elektrownia jądrowa na terenie kraju, a produkowaną w niej energią Słowenia dzieli się z Chorwacją. W latach 70. oba państwa - należące wtedy do Jugosławii - rozpoczęły wspólną budowę bloku jądrowego. Po rozpadzie Jugosławii Chorwacja i Słowenia miały ustalić zasady korzystania z elektrowni, jednak dopiero w 2001 roku podpisano umowę, na mocy której kraje dzielą się wyprodukowaną tam energią.

Węgiel brunatny w miksie energetycznym Słowenii zajmuje drugie miejsce. W styczniu 2022 roku odpowiadał za 28,7 proc. produkcji. W kraju działa tylko jedna elektrownia wykorzystująca węgiel - Šoštanj - która w 2019 roku emitowała 22 proc. wszystkich emisji gazów cieplarnianych w Słowenii.

Ma zarówno turbiny gazowe, jak i dwa wciąż działające bloki węglowe (cztery poprzednie bloki wygaszano od 2010 do 2018 roku). Najnowszy, o mocy 600 MW, został otwarty w 2015 roku, co wywołało spore kontrowersje. Jego uruchomienie zbiegło się z czasem z podpisaniem Porozumienia Paryskiego - międzynarodowej umowy, dzięki której mamy zahamować ocieplenie klimatu. Jak wylicza organizacja Europe Beyond Coal, tylko w 2020 roku elektrownia wygenerowała 280 mln euro strat.

„Przy marnych 2 proc. energii elektrycznej w Słowenii produkowanej obecnie ze słońca i wiatru, rząd musi pilnie wykorzystać ogromny potencjał energii odnawialnej kraju i uniknąć pułapki związanej z paliwami kopalnymi, czyli przede wszystkim gazem" - mówi Zala Primc z Europe Beyond Coal.

Atom pomoże w dekarbonizacji?

Jaki pomysł na słoweński rząd na odejście od węgla?

Przede wszystkim - co podkreśla rząd w swojej strategii - Słowenia proces odchodzenia od węgla i górnictwa rozpoczęła już w latach 90. Od 1990 do 2013 roku zamknięto dziewięć kopalni - nie tylko węgla, ale także cynku i ołowiu, rtęci oraz uranu.

Rząd zapowiada prace nad większym bezpieczeństwem dostaw energii, wzrostem udziału OZE i technologii wodorowych, a także zwiększeniem efektywności energetycznej budynków. Regiony pogórnicze są stopniowo rekultywowane.

W dekarbonizację kraju chce włączyć się państwowa spółka GEN Energija - mając w tym oczywiście swój interes. W lecie 2021 roku słoweńskie Ministerstwo Infrastruktury wydało jej wstępne pozwolenie na przygotowania do budowy nowego bloku jądrowego w elektrowni Krško. Spółka planuje również inwestycje w energię słoneczną i wodną. W sumie GEN Energija chce zapewnić dodatkowe 9TWh z atomu i 1TWh z OZE.

„Połączenie źródeł odnawialnych i energii jądrowej umożliwia nam skuteczną dekarbonizację systemu elektroenergetycznego” - mówi Martin Novšak, dyrektor generalny GEN Energija.

O trzy lata za późno

Zarówno plany Czechów, jak i Słoweńców, choć przyjęte w UE z entuzjazmem, są krytykowane przez ekspertów i aktywistów. Zwracają oni uwagę na to, że dekarbonizacja powinna nastąpić do 2030 roku - do tego zresztą zobowiązali się wszyscy sygnatariusze deklaracji ze szczytu klimatycznego COP26 w Glasgow.

Według umowy kraje rozwinięte powinny zrezygnować z węgla do 2030 roku, a rozwijające się - do 2040.

Do odejścia od „czarnego złota" do lat 30. namawiał również Sekretarz Generalny ONZ António Guterres.

"Odejście od węgla w sektorze energetyki jest najważniejszym krokiem do zatrzymania ocieplenia klimatu na poziomie 1,5 stopni Celsjusza. To znaczy, że globalne zużycie węgla w wytwarzaniu energii do 2030 roku musi spaść o 80 proc. w porównaniu do roku 2010" - przekazał w marcu 2021.

Think-tank Ember pod koniec 2020 roku wyliczył, że Czechy mogłyby odejść od węgla do 2030 roku, opierając się na OZE. Zdaniem analityków możliwe jest osiągnięcie 4 GW z energii wiatrowej i 10 GW ze słonecznej do początku lat 30. Ember przewiduje niewielki udział gazu w transformacji - dodatkowe 2,5 - 3,4 GW. "Co najmniej dwie trzecie ciepła z elektrociepłowni węglowych można by zastąpić dużymi pompami ciepła i odzyskiem ciepła odpadowego" - piszą analitycy.

„Nie możemy pozwolić sobie na kolejne 12 lat spalania węgla"

"W całej Europie obserwujemy odchodzenie od przyspieszenia węgla i wierzymy, że Czechy ostatecznie zakończą wydobycie i spalanie węgla w 2030 roku jako kolejny odpowiedzialny i rozwinięty kraj europejski" - mówił po ogłoszeniu nowej strategii czeskiego rządu Lukáš Hrábek, rzecznik Greenpeace CR.

"Ale nawet zatwierdzona przez rząd data 2033 już dziś będzie miała konsekwencje dla konkretnych projektów przemysłu węglowego. Teraz jest jasne, że nie ma sensu naprawiać i przedłużać życia starych i nieefektywnych elektrowni węglowych, takich jak Počerady czy Chvaletice, w nieskończoność, ani rozszerzać wydobycia węgla w kopalni Bílina poza terytorialne granice ekologiczne. Jednocześnie trzeba ciężko pracować, aby budować nowe źródła odnawialne, które powinny pokryć większość awarii węglowych w miksie energetycznym” - dodał.

W podobnym tonie wypowiadają się również aktywiści Greenpeace ze Słowenii. „Patrząc na środowisko, nie możemy pozwolić sobie na kolejne 12 lat spalania węgla. Patrząc na realia gospodarcze, nie wiemy, jak nasza największa elektrownia węglowa mogłaby tak długo funkcjonować bez znacznej pomocy finansowej. TEŠ jest w poważnych tarapatach finansowych, które tylko wzrosną ze względu na politykę klimatyczną UE, ceny uprawnień do emisji CO2 i konkurencyjne technologie. Niezależnie od roku zapisanego w dokumencie, zadaniem państwa jest rozpoczęcie poważnych przygotowań do znacznie szybszego zamknięcia TEŠ i wdrożenia przejścia energetyki na odnawialne źródła energii" - komentuje Katja Huš ze słoweńskiego oddziału organizacji.

Polska w ogonie Europy

Choć Polska jest jednym z sygnatariuszy porozumienia z Glasgow, nasze odejście od węgla jest wciąż tylko odległym i niezbyt konkretnym planem.

Dziś węgiel - zarówno kamienny jak i brunatny - odpowiadają za ponad 70 proc. produkcji energii w naszym kraju. W zastąpieniu "czarnego złota" mają pomóc farmy wiatrowe offshore (rząd planuje 11 GW do 2040 roku) i elektrownia jądrowa, jaka ma powstać w gminie Choczewo na Pomorzu. Żadna z tych inwestycji jeszcze nie ruszyła, dlatego paliwem "pomostowym" w transformacji ma być gaz.

Problem w tym, że Polska pomimo tych planów nie spieszy się z rezygnacją z węgla. Ostatnie kopalnie węgla kamiennego mają zostać zamknięte dopiero w 2049 roku - będą to rybnickie Chwałowice i Jankowice.

Spółka Tauron Wytwarzanie, która zarządza elektrowniami na Śląsku i w Małopolsce, podała w marcu 2021 roku, że ostatni blok węglowy zostanie zamknięty w 2035 roku. Ma być to blok nr 10 Elektrowni Łagisza w Będzinie.

Największa polska elektrownia węglowa - Bełchatów - ma działać do 2036 roku. Z kolei odkrywka Turów, dostarczająca węgiel brunatny do elektrowni o tej samej nazwie, ma koncesję na wydobycie aż do 2044 roku. Obie te elektrownie należą do spółki PGE, której prezes Wojciech Dąbrowski jeszcze niedawno przewidywał działanie bloków węglowych nawet do 2045 roku.

“Podczas gdy Czechy dołączają do Niemiec w zbliżaniu się do zgodnego z Paryżem odejścia od węgla w 2030 roku, Polska wygląda na coraz bardziej oderwaną od realiów" - komentuje Charles Moore, szef programu europejskiego z think-tanku Ember. "Sąsiedzi z »trójkąta węgla brunatnego« przyjęli wreszcie do wiadomości, że węgiel nie ma już sensu ani ekonomicznego, ani środowiskowego - zaprzecza temu już tylko Polska".

;
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze