0:00
0:00

0:00

Proces Ojuba Titijewa ściągnął do Groznego obserwatorów z całego świata. Obrońcy praw człowieka od roku protestują przeciwko uwięzieniu jednego z najważniejszych działaczy, który na czele lokalnego biura Stowarzyszenia „Memoriał” monitorował i nagłaśniał przypadki łamania praw człowieka w Czeczenii.

Międzynarodowa presja nie pomogła. 18 marca 2019 Titijew został skazany na cztery lata w kolonii karnej w jawnie sfabrykowanym procesie, który Human's Right Watch nazywa tragiczną farsą. Wyrok pokazuje, jak Rosja toleruje działania Kadyrowa i zwiastuje nasilenie represji wobec opozycji i obrońców praw człowieka w Czeczenii.

Czy czeczeńscy uchodźcy dalej będą na polskiej granicy słyszeć, że mogą wracać, bo przecież wojny u nich nie ma?

Przeczytaj także:

Sprawa Titijewa

Ojub Titijew został szefem lokalnego biura Stowarzyszenia „Memoriał” w 2009 roku. Stowarzyszenie zawiesiło krótko wcześniej działalność – po tym, jak jedna z działaczek, dziennikarka Natasha Estemirova została porwana i zamordowana, a szef lokalnego oddziału opuścił Czeczenię ze względu na groźby pod adresem jego i jego rodziny.

Titijew przekonał jednak zarząd Memoriału w Moskwie, żeby reaktywować lokalny oddział, którego został szefem, stając do nierównej walki z reżimem Ramzana Kadyrowa.

Działacz był wielokrotnie nękany przez władze. W styczniu 2018 został aresztowany pod zarzutem posiadania narkotyków. Policja, która zatrzymała Titijewa i rzekomo znalazła narkotyki w jego samochodzie, miała z nim potem wrócić na miejsce zdarzenia i odegrać scenę poszukiwania jeszcze raz. Zorientowali się, że poprzednim razem zapomnieli o świadkach.

Rodzina Titijewa była później nękana i zastraszana – musieli wyjechać z Czeczenii. Jego samego próbowano zmusić do złożenia fałszywych, obciążających zeznań. Jeden z jego adwokatów zrezygnował ze sprawy pod naciskiem gróźb. Podpalono też biuro i samochód należący do działaczy Memoriału.

Według Swietłany Gannuszkin ze Stowarzyszenia „Memoriał” preparowanie spraw kryminalnych i podrzucanie narkotyków, to jedna z ulubionych metod czeczeńskiego reżimu na radzenie sobie z krytykami. Nikt nie ma też wątpliwości, że to kolejny krok Kadyrowa na drodze do rozprawienia się z opozycją.

Według dziennikarki Jeleny Miłaszyn pod naciskiem Rosji obrońcy praw człowieka i dziennikarze spoza regionu, którzy monitorują głośny proces, są chwilowo objęci ochroną. W sierpniu 2018 na twitterze Kadyrow nie pozostawił jednak wątpliwości: „Oficjalnie informuję obrońców praw człowieka: kiedy sąd wyda wyrok, Czeczenia będzie dla nich terenem zakazanym tak jak dla terrorystów i ekstremistów i tym podobnych…”.

Proces potępiła między innymi Organizacja Narodów Zjednoczonych oraz Parlament Europejski żądając wypuszczenia Titijewa i wycofania sfabrykowanych zarzutów. Na próżno. Titijew spędzi cztery lata w kolonii karnej, które słyną z niewolniczej pracy i tortur.

Totalitarna enklawa

Ramzan Kadyrow rządzi w Republice Czeczenii nieprzerwanie od 2007 roku. Stowarzyszenie „Memoriał” konsekwentnie określa współczesną Czeczenię mianem „totalitarnej enklawy w Rosji”, w której lokalne władze pod przywództwem Kadyrowa ingerują we wszystkie aspekty życia społecznego, w tym politykę, religię, dyskurs akademicki i sprawy rodzinne.

Kadyrow jest władcą absolutnym, a także przywódcą religijnym – osobiście instruuje liderów religijnych oraz wyznawców na temat właściwiej interpretacji nakazów i zakazów wiary. Wymyśla m.in. kształt brody, która obowiązuje aktualnie w Czeczenii.

Wszystko przy milczącym przyzwoleniu Rosji, która przymyka oko na łamanie prawa.

„Uważa się, że legitymacja jego władzy wynika przede wszystkim z utrzymywania Czeczenii, po okresie krwawych wojen z Moskwą, jako lojalnej części Federacji Rosyjskiej”.

„FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej) wykorzystuje Czeczenię tak, jak Ameryka Guantanamo albo tajne więzienia CIA. Tam wszystko jest możliwe, panuje absolutna bezkarność” – mówiła Jelena Miłaszyna, dziennikarka „Nowej Gaziety”.

Twardą ręką ma też Kadyrow walczyć z islamskimi bojownikami. Problem w tym, że argumentu walki z terroryzmem czeczeńskie siły używają przy każdej okazji. Najchętniej, żeby ścigać krytyków władzy, którzy uciekli z kraju.

Aktywiści na celowniku

Działacze na rzecz praw człowieka są dzisiaj obok dziennikarzy i osób LGBT grupą najbardziej narażoną na represje ze strony czeczeńskich władz. Działacze praw człowieka to według retoryki Kadyrowa „marionetki Zachodu” i „wrogowie Rosji”, którzy dążą do destabilizacji sytuacji w Czeczenii. Groźby pod ich adresem często pojawiały się na twitterze przywódcy Republiki.

Nie wiadomo za co dokładnie spotkały Titijewa represje. Kadyrow zawsze miał Memoriał na liście wrogów, ale wściekłość przywódcy wywołało prawdopodobnie wypłynięcie informacji o więzieniach dla osób LGBT.

„Czasem chcieli wyciągnąć ode mnie informacje [o innych osobach LGBT]; a czasem robili to dla zabawy” – mówił The Guardian jeden z torturowanych mężczyzn, który codziennie przechodził przez sesje tortur z użyciem elektrowstrząsów. Nie wiadomo, ile osób LGBT padło ofiarą rządowych represji, według nieoficjalnych danych może ich być kilkaset. Prawdopodobnie niektórzy zostali zamordowani.

W grudniu 2017 czeczeńskiego parlamentu oskarżył „pseudo-obrońców praw człowieka” i dziennikarzy o spowodowanie międzynarodowych sankcji wobec czeczeńskich władz, w tym samego Kadyrowa. Jedną z sankcji było zablokowanie konta przywódcy na instagramie. Dwa tygodnie później zatrzymano Titijewa.

O prawdziwej skali terroru Kadyrowa możemy się nigdy nie dowiedzieć, bo aktywiści, dziennikarze i obrońcy praw człowieka już dziś ryzykowali wiele, żeby ujawniać i dokumentować zbrodnie reżimu. Dzisiejszy wyrok pokazuje, że są wobec bezkarnej władzy bezbronni.

Co wyrok oznacza dla Polski?

Innym źródłem informacji o tym, co dzieje się w Czeczenii są uchodźcy uciekający przed represjami. Kadyrow wytrwale ściga ich nawet za granicą. Znaną praktyką jest też oskarżanie ich o terroryzm i wpisywanie na listę Interpolu.

W kwietniu 2017 Rada Europy potępiła Rosję i Iran za nadużywanie systemu Interpol. W ciągu ostatniej dekady liczba czerwonych not (mechanizmu zbliżonego do międzynarodowego nakazu aresztowania) wzrosła pięciokrotnie, głównie przez wykorzystywanie systemu do ścigania przeciwników politycznych i zwalczania wolności wypowiedzi.

Reżim Kadyrowa znalazł niestety biernego sprzymierzeńca w Polsce. Czeczeni ubiegający się o azyl słyszą na granicy, że w Czeczenii nie ma wojny, więc mogą wracać. Wbrew prawu międzynarodowemu, które zabrania deportowania cudzoziemców do krajów, w których zagrażają im tortury i nieludzkie traktowanie – Polska deportowała między innymi Azamata Bajdujewa. Został uprowadzony niedługo po tym, jak wylądował w Rosji. Kiedy się odnalazł, przyznawał się już do wszystkich wytaczanych przez czeczeńskie władze zarzutów.

W tej chwili deportacją zagrożony jest też Tumso Abdurakhmanow, czeczeński bloger, który na swoim kanale na youtube ujawnia zbrodnie reżimu Kadyrowa. O jego historii pisaliśmy w OKO.press wielokrotnie.

OKO.press i Akcja Demokracja apelują do Ministra Spraw Wewnętrznych, Komendanta Głównego Straży Granicznej i Szefa Urzędu do Spraw Cudzoziemców o wstrzymanie deportacji Tumso Abdurakhmanova. Żądamy udzielenia mu ochrony międzynarodowej w Polsce.

Nie zgadzamy się na przykładanie ręki przez polskie państwo do tortur i śmierci z rąk krwawego reżimu Kadyrowa. Jeżeli myślisz podobnie, możesz podpisać apel:

;

Udostępnij:

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze