"Nie jestem żadnym zagrożeniem dla Polski, jestem tylko wrzodem na tyłku Kadyrowa". Na youtubie opowiada prawdę o tym, co dzieje się w Czeczenii, ma czasem i pół miliona widzów. Urząd ds. Uchodźców przyznaje, że w kraju grożą mu represje, ale odmawia azylu. W dodatku jego żona i dzieci mogą zostać. A wszystko przez brodę. Dramat Tumso Abdurakhmanov
"Polska odmówiła mi azylu" - napisał na swoim Facebooku Tumso Abdurakhmanov. Urząd ds. Uchodźców już raz odrzucił jego prośbę w grudniu 2017. Kilka dni temu odrzucono też odwołanie.
Deportacja do Rosji to dla niego wyrok. To nie obchodzi jednak urzędników MSWiA, którzy wydali zaskakująco kuriozalne postanowienie. Zgadzają się by żona i dzieci Tumso zostały w Polsce praktycznie jako uchodźcy (tzw. ochrona uzupełniająca). Ale jemu statusu uchodźcy odmawiają, choć przyznają, że powrót do Czeczenii zagraża jego życiu.
Czyli Tumso nie może zostać, ale nie może też wyjechać. Paragraf 22, tyle że nikomu tu nie do śmiechu.
Wszystko zaczęło się od brody. Był rok 2015. Inżynier, specjalista od telekomunikacji Tumso Abdurakhmanov, jechał ulicami Groznego do biura, kiedy przez przypadek przeciął rządową kolumnę. Pech chciał, że wieziono w niej Islama Kadyrowa - krewnego i prawą rękę prezydenta Czeczenii Ramzana Kadyrowa.
Ramzan Kadyrow to właściwie nie prezydent. Czeczenia jest autonomiczną republiką w składzie Federacji Rosyjskiej, a Kadyrow jest mianowanym przez prezydenta Putina zarządcą tej prowincji. Ma praktycznie wolną rękę, byle tylko tępił czeczeńskie dążenia niepodległościowe. W dwóch niezwykle krwawych wojnach czeczeńsko-rosyjskich w latach 90. Rosja ostatecznie zdławiła siły dążące do niepodległości, nazywając je fundamentalistycznymi grupami muzułmańskimi. Reżim Kadyrowa opiera się na jawnych i tajnych służbach, które prześladują każdego, komu się obecna władza czy Putin nie podoba.
Gdyby nie ta broda, dość rzadka po bokach i nieco dłuższa pod podbródkiem, Tumso pewnie dalej wiódłby spokojne i całkiem dostatnie życie wicedyrektora sporej firmy telekomunikacyjnej Elektroswiaz w Groznym. A tak zabrano na przesłuchanie. Powód? "Nie wiesz, że takiej brody się nie nosi? To demonstracja".
Tumso tłumaczy nam, że nie ma wpływu na swoją brodę - taką już ma. Nie chce mu wyrosnąć gęsta broda, której oczekują od czeczeńskich mężczyzn władze.
Dlaczego takiej brody się nie nosi? Bo każda inna od obecnej tolerowanej brody kojarzy się władzy z bojownikami z wojny czeczeńsko-rosyjskiej? Według Swietłany Gannuszkiny, współzałożycielki rosyjskiego Stowarzyszenia Memoriał to, jaka broda akurat obowiązuje, zależy jednak głównie od kaprysu Kadyrowa.
"Wyobrażenia Kadyrowa o tym, jak powinien wyglądać prawdziwy muzułmanin, ciągle się zmieniają. Raz broda ma być takiej formy, raz innej. Raz Kadyrow mówi, że kobieta ma nosić hidżab, a później zaczyna się ściganie kobiet w chustach" - tłumaczy w reportażu Ludmiły Annikowej.
Aktualnie broda musi być gęsta i krótka i koniecznie w towarzystwie wąsów. Tumso ma brodę dłuższą i rzadką. To wystarczyło policjantom by go porwać z ulicy. Zabrali mu telefon, znaleźli satyryczny obrazek krytykujący imama i memy z cytatami Dżohara Dudajewa, prezydenta niepodległej Czeczenii z czasów wojny z Rosją.
Podczas jednego z przesłuchań Tumso przyznał też, że jest sunnitą, ale już nie sufitą (odmiana sunnizmu), jak chciałby Ramzan Kadyrow. Oskarżono go o wywrotowe poglądy polityczne i zagrożono śmiercią. Dostał ofertę: albo przyjdzie na kolejne spotkanie, gdzie go nawrócą, albo dostanie 3 dni na ucieczkę, a potem go znajdą i zabiją.
Tumso wybiera nawrócenie. Ale podczas następnego przesłuchania zamiast nauk, słyszy zarzuty: że jest wahhabitą (w słowniku Kadyrowa: odstępcą od wiary) i przywódcą sekty religijno-politycznej.
W rozmowie z OKO.press na Skypie Tumso przyznaje, że poglądy ma republikańskie, jest za niepodległością Czeczenii, nie zgadza się z aktualnym rządem oraz jego metodami sprawowania władzy, ale w Czeczenii nie demonstrował publicznie tych poglądów, zajmował się karierą zawodową i utrzymaniem rodziny.
Podczas pierwszej wojny czeczeńskiej miał 9 lat, podczas drugiej - 13. Studia ukończył na politechnice w Groznym, i zaczął szybko awansować od zwykłego inżyniera do zastępcy naczelnego dyrektora dużej firmy telekomunikacyjnej. A obrazki w telefonie miał od znajomych - w galerii z whatsappa.
Podczas przesłuchania na jego telefonie znaleziono zdjęcie z dwójką brodatych znajomych - natychmiast ich sprowadzono. Nie znaleziono niczego podejrzanego, więc puszczono go do domu. Na następne spotkanie miał przyprowadzić resztę swojej "zbrodniczej grupy". Nic takiego nigdy nie istniało, ale Tumso się zgodził. Już wiedział, że musi uciekać. Razem z całą najbliższą rodziną.
Dlaczego z rodziną? - pytam, kiedy rozmawiamy na Skypie. W tle kwili dziecko (pewnie najmłodsze z czwórki - urodziło się już w Polsce). "Bo w Czeczenii odpowiedzialność jest zbiorowa, a rodzina często staje się zakładnikiem w rękach władzy". Skąd o tym wie? "Wszyscy wiedzą. Jeśli uciekasz, zmuszają do powrotu przesyłając nagrania, na których torturują twoich najbliższych. Co jakiś czas coś takiego wycieka do internetu".
Władza uwielbia też zmuszać ludzi do publicznego kajania się w telewizji. Na twarzach widać czasem ślady pobicia. Nie dopytuję, czy było coś widać po jego wujach i ze strony matki i ojca, którzy niedawno potępiali go na łamach lokalnej telewizji.
Tumso uciekł do Gruzji, tam jednak odmówiono mu statusu uchodźcy. Przy okazji składania wniosku dowiedział się, że figuruje na liście poszukiwanych przez Interpol. Umieściły go tam rosyjskie władze, bo ponoć pojechał nie do Gruzji, a do Syrii - przyłączyć się do ISIS.
Wpisano go też na listę SIS II jako obywatela państwa trzeciego, któremu należy odmówić wjazdu do strefy Schengen. Tumso zgłosił się do Interpolu i przesłał dowody na swoją niewinność. Krótko po tym, jak zniknął z listy Interpolu przestał też figurować w SIS II.
Tumso zaczyna się bronić publicznie. Udziela wywiadów, publikuje, za wszelką cenę stara się pokazać, że nie wstąpił do żadnego ISIS, zaczyna publikować filmy na youtubie, w których opowiada swoją historię, i historie podobne, nadsyłane przez coraz liczniejszych jego subskrybentów nie tylko z Czeczenii, ale z całego obszaru rosyjskojęzycznego. Niektóre filmiki mają do pół miliona odsłon. Jego kanał staje się coraz bardziej popularny - w tej chwili śledzi go 82 tys. użytkowników.
O czym mówi? Komentuje aktualne wydarzenia w Czeczenii, opowiada historie innych Czeczenów, którzy się do niego zgłaszają. Jak ta o mieszkańcu wsi Komsomolskaja, po którego pewnego dnia przyjechała policja. Zabrali go i torturowali, aż zabili. Oddali rodzinie ciało i kazali pochować bez ceremonii, po cichu.
Im bardziej popularny jest kanał Tumso, tym większa wściekłość ludzi Kadyrowa.
W lipcu 2017 wraz z rodziną przylatuje do Warszawy i składa podanie o azyl. Decyzję dostaje w grudniu - negatywną. Urzędnicy uznali, że Tumso nie jest radykałem, nie należał do żadnej organizacji zbrojnej, politycznej czy religijnej, a więc nie ma powodu do prześladowań. Jest w końcu tylko oskarżony, a nie skazany, a nie ma podstaw, żeby przypuszczać, że w Czeczenii czekają go prześladowania.
Z uzasadnienia polskiego urzędu wynika, że za sprawą Kadyrowa, wybranego 97 proc. głosów na trzecią kadencję, Czeczenia jest krajem niemal bezpiecznym, który "podniósł się z ruin”. Wspomina się co prawda, że w republice uformował się system autorytarny, a "sytuacja praw człowieka [...] oceniana jest przez lokalne i międzynarodowe organizacje praw człowieka krytycznie", ale jak czytamy w uzasadnieniu, jeśli porównać je do "ślepego terroru", do którego wobec Czeczenów uciekały się w przeszłości siły rosyjskie, naruszenia praw człowieka ze strony czeczeńskich władz „mają charakter punktowy”.
Do takiego postępowania wobec czeczeńskich uchodźców w Polsce skłaniał się też w wypowiedziach były minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak (obecnie jest ministrem obrony). Skoro nie ma wojny, to nie ma problemu. A problem jednak jest. O torturach, zabójstwach i prześladowaniach ze strony autorytarnego rządu Kadyrowa nie jest łatwo Czeczeńcom mówić. Głównie dlatego, że to równoznaczne z podpisaniem na siebie wyroku. Deportacja dla wielu ubiegających się o azyl oznacza tortury lub śmierć.
Tumso odwołał się od decyzji Urzędu ds. Cudzoziemców, a kolejną odmowną decyzję - od Rady ds. Uchodźców - dostał kilka dni temu.
Po rozpatrzeniu odwołania Tumso Rada ds. Uchodźców postanowiła podtrzymać decyzję o odmowie ochrony, zmieniając tylko kryterium. Tym razem urzędnicy uznali, że Tumso grozi jednak w Czeczenii niebezpieczeństwo, związane głównie z jego aktywnością na youtubie. Ale jednocześnie Rada wskazuje na zastrzeżenia ABW - tajne - że obecność Tumso jest niekorzystna dla bezpieczeństwa Polski. Dlaczego? Nie wiadomo.
Rada w uzasadnieniu powołuje się też na niespójności w relacji na temat dokładnej chronologii ucieczki rodziny Tumso. Wspomina też o sprawie, która władze niemieckie wszczęły przeciwko młodszemu o 9 lat bratu Tumso, Mokhamedowi. Brat z żoną polecieli do Monachium z Tbilisi, po ucieczce z Czeczenii, i tam oczekują w ośrodku dla uchodźców na decyzję azylową. Zarzucono mu propagowanie symboliki ISIS, bo przekleił na swój profil na FB tekst z portalu Deutsche Welle, publicznej telewizji niemieckiej.
Tekst był zatytułowany "Czy Rosja dostarcza broń ISIS?". Mokhmad dopisał komentarz: "Nie wiem, czy dostarcza, ale ewidentnie ISIS ma broń rosyjską". Na ilustrującym tekst zdjęciu widać żołnierzy z symbolami ISIS i rosyjską bronią w reku. Sprawa wywołała poruszenie w Niemczech, Deutsche Welle przyłączyło się do obrony Mokhmada.
Tumso opowiedział o tej kuriozalnej sytuacji na jednym z filmików na swoim kanale. I ten filmik jest cytowany w uzasadnieniu Rady ds., Uchodźców jako kolejny powód odmowy azylu.
"To zresztą zupełnie nieistotne - komentuje w rozmowie ze mną Tumso - mój brat mógłby być nawet Osamą Bin Ladenem, ale nie widzę powodu, żeby miało to związek z moją sprawą. Wiem, że w Czeczenii stosuje się odpowiedzialność zbiorową, ale nie podejrzewałem, że w Polsce również" - tłumaczy.
"A ja nie jestem żadnym zagrożeniem dla Polski" - zapewnia Tumso. - "Jestem tylko wrzodem na tyłku czeczeńskiej władzy". A władza dla niewygodnych obywateli nie ma litości. Deportowani do Rosji uchodźcy często po prostu znikają.
Azamata Bajdujewa deportowano z Polski 31 sierpnia 2018 roku. Jeszcze w drodze na lotnisko próbował podciąć sobie żyły. Pochodzi z rodziny, która walczyła o niepodległość Czeczenii u boku prezydenta Dżochara Dudajewa, więc po deportacji czekały go tortury i śmierć. Krótko po przyjeździe do Czeczenii Azamata uprowadzono. Dopiero po dwóch dniach rodzina dowiedziała się, że zatrzymano go z ramienia czeczeńskiego MSW i że miał przyznać się do udziału w walkach w Syrii. Od tamtego czasu nie mają o nim żadnych wiadomości.
"Na pewno jest torturowany, może już nie żyć. Dlatego nie chcą go nam oddać" - mówiła matka Azamata przy okazji niedawnego protestu pod MSWiA. Taką wersję potwierdza Maria Książak z fundacji Międzynarodowa Inicjatywa Humanitarna. "Deportacja Bajdujewa do Czeczenii jest jednoznaczna z wydaniem go na tortury lub nawet poprzedzoną torturami śmierć. Pod wpływem tortur prawdopodobnie przyzna się do każdego czynu, nieważne, czy popełnionego".
Przed decyzją o odebraniu statusu uchodźcy i deportacji Budajew nie miał nawet jak się bronić, bo zarzuty były utajnione. Helsińska Fundacja Praw Człowieka wysłała z tego powodu skargę do Komisji Europejskiej: deportacje cudzoziemców na podstawie utajnionych dokumentów naruszają prawo Unii Europejskiej.
A Polska posługuje się tym wybiegiem już od dawna. Deportowany do Iraku doktorant Ameer Alkhawlan też nigdy nie dowiedział się, dlaczego nagle uznano go za zagrożenie dla bezpieczeństwa. A przypadków było więcej. Polska łamie też prawo na granicy, uniemożliwiając cudzoziemcom składanie wniosku o azyl. Pisaliśmy o tym tutaj:
A co sam Tumso myśli o swoim losie po deportacji? "Prezydent Kadyrow uwielbia show z poniżaniem, więc najpierw biciem wymusi, żebym się pokajał, i pokaże to w telewizji. A później zrzucą mnie z jakiejś skały" - powiedział w wywiadzie dla Dużego Formatu.
Co zamierza? Chce złożyć skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego razem z wnioskiem o zawieszenie deportacji do czasu rozpatrzenia sprawy, ale nie ma żadnej gwarancji, że sąd wniosek uwzględni. Czy będzie uciekał do innego kraju? Nie, woli zostać w Polsce. Jego żonie i czwórce dzieci przyznano tu częściową ochronę. Dzieci poszły do szkoły.
O Polsce opowiada też czasem na swoim kanale youtube. Jego uwagę zwracają nawet takie rzeczy jak traktowanie klienta na stacji benzynowej. Porównuje też służbę zdrowia w Czeczenii i w Polsce, "Chcę dać Czeczenom porównanie, pokazać jak mogłoby być u nas".
"Wiem, że Czeczeni mają opinię bardzo zamkniętych i skrytych, ale ja jestem akurat takim Czeczenem, który jest otwarty, jeśli ktoś chciałby się czegoś dowiedzieć, niech przyjdzie, ja wszystko opowiem, również polskim władzom".
Ale nikt nie przychodzi, a przed niejawnymi oskarżeniami, trudno się obronić.
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Komentarze