0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

Festiwal Stolica Języka Polskiego to impreza, która od 2015 roku ściąga do Szczebrzeszyna wybitnych pisarzy, dziennikarzy i wszystkich tych, dla których słowo pisane ma szczególną wartość.

W ubiegłym roku festiwal gościł m.in. Maję Komorowską, Wiesława Myśliwskiego, Adama Wajraka, Mariusza Szczygła, Jerzego Bralczyka, Zygmunta Miłoszewskiego, Sylwię Chutnik. Zorganizowany już w trakcie pandemii dziennie mógł zaprosić maksymalnie 450 widzów. Przygotowano dla nich spotkania z autorami, debaty, wieczory autorskie i poranki skierowane do najmłodszego czytelnika. Klub Komediowy zagrał jedną ze swoich sztuk improwizowanych, wystawiono widowiska poetyckie.

Od 2016 roku festiwal organizowany jest przez Fundację Sztuki Kreatywna Przestrzeń (FSKP).

Okazuje się, że nie będzie to jedyna literacka impreza w miasteczku w tym samym czasie. Ta druga nazywa się: Szczebrzeszyn Stolica Języka Polskiego. Wniosek o jej dofinansowanie złożył do ministerstwa Tomasz Brzozowski, a dokładniej założona przez niego Fundacja Czułego Barbarzyńcy. Minister przeznaczył na to wydarzenie łącznie 420 tysięcy złotych trzyletniej dotacji.

Festiwal Języka Polskiego początkowo żadnej dotacji nie dostał.

Dofinansowania z ministerstwa kultury w tym roku nie otrzymał m.in. festiwal literacki, którego pomysłodawcą i dyrektorem artystycznym jest pisarz Andrzej Stasiuk. O pomoc w zebraniu potrzebnej kwoty do zorganizowania 7. edycji. Festiwalu im. Zygmunta Haupta w Gorlicach twórcy wydarzenia apelują w sieci.

Dotacji nie dostał również najstarszy festiwal literacki w Polsce – Stacja Literatura. W jego obronie list do prof. Piotra Glińskiego wystosowali organizatorzy podobnych wydarzeń z całego świata. Bez skutku. Między 23 a 26 czerwca, w Stroniu Śląskim i Siennej odbędzie się 26. edycja tego festiwalu pod hasłem „Ostatnia Stacja”.

Przez trzy lata ministerialnej dotacji nie otrzymał Festiwal Góry Literatury, który współtworzy Olga Tokarczuk. W tym roku twórcy festiwalu zrezygnowali ze starania się o środki z ministerstwa kultury. Żeby festiwal mógł się odbyć, pomagają samorządy: miasto Nowa Ruda, Wałbrzych, Świdnica. Radków, powiat kłodzki, Wrocław i Warszawa. W tym roku festiwal odbędzie się w dniach od 16 do 24 lipca.

Ponad 100 osób ze świata kultury zareagowało pismem protestacyjnym skierowanym do ministra Piotra Glińskiego. Zarzucają Brzozowskiemu kradzież dorobku dotychczasowych organizatorów Festiwalu Języka Polskiego.

Przeczytaj także:

„Wydawało mi się, że tworzymy zgrany team"

Tomasz Brzozowski pracował w 2015 roku w Szczebrzeszynie przy organizacji pierwszej edycji Festiwalu Języka Polskiego.

Pomysłodawcą imprezy był Piotr Duda, urodzony w okolicach Szczebrzeszyna animator i menadżer kultury. O idei opowiedział w 2014 roku krytyczce literackiej z "Polityki" - Justynie Sobolewskiej. Ta pomyślała, że idea może się spodobać Tomaszowi Pańczykowi, który po pierwsze także pochodzi ze Szczebrzeszyna, po drugie jest tłumaczem i wydawcą książki "Szebreszin" Philipa Bibela, wspomnień o żydowskiej historii miasteczka. I poznała ich ze sobą. Potem do pracy nad projektem dołączyła Elżbieta Szymańska, menadżerka kultury.

Do zorganizowania imprezy był im potrzebny jednak jakiś podmiot prawny. Zwrócili się więc o pomoc do założyciela Fundacji Czułego Barbarzyńcy Tomasza Brzozowskiego.

Szymańska w rozmowie z nami potwierdza, że pomysł festiwalu wyszedł od Dudy, ale tego, kto wymyślił jego nazwę nie jest w stanie wskazać, bo stało się to już w ferworze prac. "Wszyscy byliśmy entuzjastyczni i wydawało mi się, że tworzymy zgrany team. Gdyby nie Piotrek, ani ja, ani Tomek nie trafilibyśmy do Szczebrzeszyna" - podsumowuje.

Fundacja Czułego Barbarzyńcy bez problemu dostała dotację na pierwszą edycję festiwalu - w 2015 roku.

Fundacja „nie wywiązała się z zobowiązań"

Jednak po imprezie okazuje się, że Fundacja Czułego Barbarzyńcy nie zapłaciła podmiotom zaangażowanym w przygotowanie festiwalu. Piotr Duda i Tomasz Pańczyk decydują się spłacić długi i rezygnują ze współpracy z Tomaszem Brzozowskim.

Ale Brzozowski - na podstawie dokumentów z pierwszej edycji Festiwalu Języka Polskiego - rejestruje nazwę imprezy w Urzędzie Patentowym.

W oficjalnym piśmie opublikowanym niedawno na stronie jego fundacji czytamy: "Fundacja Czułego Barbarzyńcy była pomysłodawcą, twórcą i realizatorem pierwszej edycji festiwalu Szczebrzeszyn Stolica Języka Polskiego w 2015 roku. Cieszymy się, że od 2021 roku znów będziemy jego organizatorem. Na podstawie dostarczonych przez nas dowodów Urząd Patentowy rozstrzygnął spór na korzyść Fundacji Czułego Barbarzyńcy. Piotr Duda i Tomasz Pańczyk mieli niemal pięć lat, by na sali sądowej udowodnić swoje twierdzenia".

Tylko że sporu w istocie nie było. Po rozstaniu z Brzozowskim Piotr Duda powołał do życia własną fundację (w 2016 roku) i przez ostatnie lata organizował imprezę literacką pod nieco zmienioną nazwą - Festiwal Stolica Języka Polskiego.

Na pokazy filmów nie przyszedł nikt

Sam Brzozowski po 2015 roku współorganizował przez trzy lata Art Festiwal w Horyńcu Zdroju. Wójt tej gminy Robert Serkis tłumaczy, że po trzech latach wycofał się ze współpracy przy organizacji tej imprezy, bo władzom gminy było coraz trudniej dogadać się z Brzozowskim.

Od jednej z osób, które były gośćmi edycji festiwalu w 2019 roku, dowiadujemy się, że spotkanie literackie zaplanowane w kawiarni na rynku się nie odbyło, bo okazało się, że właścicielka lokalu nie udostępniła miejsca gościom.

„Była ładna pogoda, więc o książce rozmawialiśmy po prostu na tym rynku i na spacerze w centrum tego miasteczka. Ale to było niepoważne” - mówi wydawca, który chce pozostać anonimowy.

I kontynuuje: "Festiwal nie wyglądał tak, jak powinien, nie było informacji, plakatów w mieście, był znany reżyser, na którego pokazy filmów nie przyszedł nikt”.

"Spotkania autorskie były przesuwane albo odwoływane, albo nikt na nie nie przychodził. Organizowano je także w nieludzkich porach typu koło południa, kiedy mieszkańcy pracują, więc nie wiem do końca, dla kogo to było, nie zadbano o publiczność" – opowiada w rozmowie z nami mieszkaniec Horyńca.

Najwięcej zamieszania było wokół koncertu Raz Dwa Trzy. Na nasze pytania o ten koncert, reprezentujący zespół Grzegorz Szwałek odpisał: “W sprawie koncertu w Horyńcu kontaktował się z nami pan Tomasz Brzozowski z Fundacji Czułego Barbarzyńcy i to w pierwszej wersji Fundacja miała być stroną w umowie i płatnikiem. Fundacja umowy podpisanej nie odesłała, koncert wisiał na włosku i żeby ratować imprezę, stroną w umowie został Gminny Ośrodek Kultury w Horyńcu, a sprawę pilotował wójt gminy pan Robert Serkis. Koncert doszedł ostatecznie do skutku, faktura została wystawiona na GOK w Horyńcu, wynagrodzenie dostaliśmy w terminie”.

Zespół Magdaleny Kumorek, który także wystąpił podczas festiwalu, wynagrodzenie dostał wprawdzie od Fundacji Czułego Barbarzyńcy, ale musiał się o nie upominać i wypłacono mu je z opóźnieniem.

Jak się okazuje, Fundacja Czułego Barbarzyńcy otrzymała na festiwal w Horyńcu dotację z ministerstwa kultury.

Księgarz z wylicytowanej księgarni

Nazwisko Tomasza Brzozowskiego przewija się od lat w środowisku literackim. Jest wydawcą książek. W 2002 roku stworzył przy ul. Dobrej w Warszawie modną klubokawiarnię Czuły Barbarzyńca. Organizował spotkania o literaturze, ściągał na spotkania z czytelnikami poczytnych pisarzy.

W 2012 roku lokal przy dobrej został wystawiony na licytację komorniczą. Obecny właściciel nieruchomości wspomina, że było na niej kilkanaście podmiotów zainteresowanych lokalem i wierzyciele Brzozowskiego. On sam także się pojawił i przedstawiając sądowi umowę z rzekomym najemcą lokalu, usiłował odstraszyć licytujących. Po licytacji też nie odpuścił.

„Dość skutecznie, składając zażalenia na tę licytację, przedłużył sobie darmowy pobyt w kupionym przez nas lokalu o trzy lata.

Ostateczne pismo z sądu, właścicielski dokument, który pozwolił nam rozpocząć remont, dostaliśmy w 2015 roku. Widząc, że pan Brzozowski nie ma zamiaru się wyprowadzić, poprosiliśmy komornika o pomoc w eksmisji i dopiero wtedy księgarnia zaczęła się pakować. Kolejne tygodnie zabierali rzeczy. Potem jeszcze przeczytałem o sobie w »Gazecie Wyborczej«, że wyrzuciłem Czułego Barbarzyńcę z dnia na dzień i że zawodowo zajmuję się skupowaniem roszczeń. Do dzisiaj natykam się w sieci na informacje o »wyrzuceniu legendarnej kawiarni«” - wspomina dziś wspólnik spółki, która wygrała licytację.

„Kiedy pan Tomasz raczy uregulować należności?"

Zanim jednak doszło do eksmisji Czułego Barbarzyńcy w Warszawie, powstała filia tej klubokawiarni w Krakowie.

Krakowskie Biuro Festiwalowe poszukiwało kogoś, kto chciałby uruchomić kawiarnio-księgarnię przy ul. Powiśle i ożywić życie kulturalne i społeczne w tym miejscu. “O problemach z Tomaszem Brzozowskim nic wtedy nie wiedziałam" - mówi szefowa biura festiwalowego Izabela Błaszczyk. Według niej Brzozowski kojarzony był wówczas z "sukcesem i wysoką kulturą”.

KBF zawarło umowę ze spółką Czuły Barbarzyńca (należącą formalnie do członkini rady Fundacji Czuły Barbarzyńca). Lokal przekazano jej w marcu 2012 roku. W lipcu 2013 roku trzeba już było skierować do sądu pozew o zapłatę zaległości czynszowych.

"Niestety problemy z płatnościami występowały w zasadzie od samego początku współpracy, a należności objęte pozwem dotyczyły okresu od czerwca 2012 roku. Oczywiście wzywaliśmy najemcę do zapłaty i częściowo zaległości były spłacane, jednak pod koniec pierwszego roku najmu zaległości wynosiły już blisko 60.000 zł. W związku z faktem, że jesteśmy instytucją finansowaną ze środków publicznych, naszym obowiązkiem jest dbać o publiczne finanse, dlatego też złożyliśmy pozew do sądu” - wspomina Błaszczyk.

Krakowski Czuły Barbarzyńca działał przez około dwa lata. Krakowski sąd w styczniu 2014 roku nakazał spółce Czuły Barbarzyńca zapłatę prawie 94 tys. zł i odsetek na rzecz Krakowskiego Biura Festiwalowego. We wrześniu 2014 roku komornik umorzył postępowanie egzekucyjne, bo spółka nie miała majątku. Ostatecznie - w wyniku kolejnego pozwu KBF - zadłużenie musiała spłacić prezeska spółki.

Z ul. Powiśle Brzozowski przeniósł krakowskiego Czułego Barbarzyńcę na ul. Brzozową. Jego ówczesny pracownik opowiada dziś: "O tym, że Brzozowski zalegał kilkadziesiąt tysięcy zł za ten lokal, dowiedziałem się już w pierwszym miesiącu pobytu na Brzozowej, kiedy pojawili się właściciele kamienicy z zapytaniem »kiedy Pan Tomasz raczy uregulować należności«. Wtedy czułem już, że długo tam nie pociągniemy. A po trzech miesiącach to już trzeba było pakować rzeczy kawiarni i księgarni, bo właściciele pojawili się z komornikiem".

Zrezygnował wtedy ostatecznie z pracy dla Brzozowskiego. Według niego Brzozowski po prostu nie potrafi prowadzić normalnej działalności biznesowej. "Ja sam oficjalnie pracowałem na 1/4 etatu, a resztę dostawałem pod stołem. Brzozowski tłumaczył, że robi tak dlatego, żeby ZUS nie mógł go okradać".

„Wezwania do zapłaty nie odniosły skutku"

Po eksmisji warszawskiego Czułego Barbarzyńcy Brzozowski próbował jeszcze prowadzić księgarnię w stołecznym Nowym Teatrze. Konkurs na uruchomienie tam księgarni ogłoszony został w marcu 2016 roku. Oferty oceniała 5-osobowa komisja złożona z pracowników teatru.

"Dotychczasowe doświadczenie księgarni Czuły Barbarzyńca, ich umiejętność zarażania książkami i czytelnictwem, bardzo dobry „repertuar” książek - wszystko to sprawiło, że zdecydowaliśmy się na współpracę" - mówi Ewa Vedral, kierowniczka działu komunikacji Nowego Teatru.

Po pewnym czasie zaczęły się opóźnienia w płaceniu czynszu i wynagrodzeń za komis wydawnictw teatralnych. Według informacji, jakie przesłał nam teatr, na koniec kwietnia 2021 roku Fundacja Czułego Barbarzyńcy była winna "25.571,94 zł wraz z odsetkami".

„Przygotowujemy pozew, który niebawem zostanie złożony w sądzie, ponieważ wezwania do zapłaty nie odniosły skutku" - napisał w odpowiedzi na nasze pytania Nowy Teatr.

Dwa festiwale w jednym mieście?

Po decyzji ministerstwa kultury o przyznaniu Fundacji Czuły Barbarzyńca dotacji na organizację festiwalu literatury, przedsiębiorcy, którym fundacja nie zapłaciła przy okazji pierwszej edycji festiwalu, napisali list do ministra Glińskiego.

"Czujemy się w obowiązku, aby przekazać Panu Premierowi informacje, że Fundacja Czułego Barbarzyńcy, zaangażowana w organizację I edycji Festiwalu w 2015 roku, nie wywiązała się z zobowiązań wynikających z umów zawartych z nami w związku z realizacją festiwalu" - pisali.

Jak już wspomnieliśmy, przeciwko przyznaniu dotacji dla Fundacji czułego Barbarzyńcy zaprotestowali też ludzie kultury. Ministerstwo nie cofnęło jednak swojej decyzji. Za to... przyznało kolejną dotację na festiwal literatury w tym samym mieście.

Organizowany przez Piotra Dudę i Tomasza Pańczyka Festiwal Stolica Języka Polskiego w ramach programu „Promocja czytelnictwa" otrzyma - jak powiedział nam Pańczyk - 140 tysięcy złotych na ten rok.

7. edycja festiwalu odbędzie się w dniach 1 - 7 sierpnia w Szczebrzeszynie i Zamościu. Swoją obecność potwierdzili Mikołaj Grynberg, Mikołaj Trzaska, Joanna Bator, Adam Wajrak, Maciej Zaremba Bielawski, Andrzej Stasiuk. Patronem tegorocznej edycji będzie Tadeusz Różewicz, a gościem specjalnym - wnuczka wybitnego poety Julia Różewicz.

Tomasz Brzozowski, reprezentujący Fundację Czułego Barbarzyńcy, w oświadczeniu opublikowanym 11 kwietnia na Facebooku zapowiedział, że jego festiwal odbędzie się w dniach 1-8 sierpnia 2021, a program zostanie przedstawiony do połowy maja. Na pytanie, dlaczego pomimo tej zapowiedzi, nadal nie ogłoszono szczegółów i nie podano nazwisk zaproszonych gości, Brzozowski nam nie odpowiedział.

;
Agata Całkowska

Dziennikarka, dokumentalistka, wydawczyni telewizyjna i radiowa.

Komentarze