0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja Weronika Syrkowska / OKO.pressIlustracja Weronika ...

“Każdy jest kowalem własnego losu”. To powiedzenie najtrafniej ilustruje przekonanie, że ludzie bogacą się dzięki wiedzy, umiejętnościom oraz rozsądkowi. Jeśli się nie bogacą – najwyraźniej są nieroztropni.

Takie przekonanie jest dość powszechne. Bogaci zapracowali na swoje bogactwo, biedni nie potrafili wyjść z biedy. To powszechny pogląd wśród neoliberalnych ekonomistów i konserwatywnych polityków.

Aż dziw bierze, że niezwykle rzadko badano, czy tak jest w istocie. Choć to stosunkowo proste. Czy ludzie bogacą się z powodu swoich umiejętności lub cech charakteru? Wystarczy porównać ich z ludźmi niezamożnymi.

Tak właśnie zrobili badacze z Columbia University. Przebadali niemal 5 tysięcy osób z 27 krajów pod kątem podatności na błędy poznawcze. To schematy myślenia, które sprawiają, że podejmujemy niewłaściwe decyzje.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

Nierówności ekonomiczne to nie skutek indywidualnych decyzji

Jednym z błędów poznawczych jest preferowanie mniejszej korzyści od ręki niż większej, ale po dłuższym czasie. Może biedni rzeczywiście wolą teraz pięćset niż tysiąc za rok (a zamożni potrafią poczekać)?

Nic z tego. Podatność na tę pułapkę myślenia nie zależała od sytuacji materialnej badanych. Zamożniejsi popadali w nią równie często co niezamożni.

To tylko jeden z przykładów błędów poznawczych, które mogą wpływać na decyzje ekonomiczne. W sumie naukowcy wybrali ich dziesięć. Przeciętny badany podejmując decyzje, popełniał około trzech takich błędów.

Sednem badania jest jednak to, że w grupie niemal 1500 najbiedniejszych, błędy poznawcze popełniało dokładnie tyle samo osób, co w równie licznej grupie najbogatszych.

Nie jest więc tak, że bogaci są bogaci, bo podejmują trafniejsze decyzje ekonomiczne. Ani też biedni nie są biedni z tego powodu, że podejmują decyzje nietrafione.

Błędne decyzje nie mogą tłumaczyć nierówności ekonomicznych – konkludują badacze w pracy opublikowanej w czerwcu 2023 w “Scientific Reports”. Potwierdzają więc naukowo to, co dla lewicy i jej wyborców jest oczywiste. Za nierówności ekonomiczne nie odpowiadają indywidualne wybory.

Przeczytaj także:

Nierówności rosną, gdy już są

Co ciekawe, pułapce “wolę 500 teraz, niż 550 za trzy miesiące” ulegają wszyscy tak samo często, niezależnie od dochodów. Częściej jednak wolimy mniejsze korzyści od ręki, gdy czasy są trudne. I dzieje się tak częściej tam, gdzie są już nierówności ekonomiczne.

Gdy czasy są dostatnie, a nierówności ekonomiczne w społeczeństwie mniejsze, wszyscy (statystycznie) częściej mają więcej cierpliwości, żeby poczekać na odroczone, lecz większe korzyści. Ci sami badacze wykazali to już we wcześniejszym badaniu, którego wyniki rok temu opublikowali w “Nature Human Behaviour”.

Innymi słowy, gdy nastają cięższe czasy albo nierówności ekonomiczne są duże, wszyscy na tym tracą. Niezależnie czy biedni, czy bogaci, częściej podejmują błędne decyzje finansowe.

Nierówne szanse na starcie

Jeśli to nie złe decyzje odpowiadają za nierówności ekonomiczne, to co? Cóż, lista jest dość długa.

Jest na niej przede wszystkim nierówny start pod względem kapitału intelektualnego i społecznego rodziców, jakości kształcenia, czy infrastruktury (zwłaszcza transportowej).

Uczeń z wiejskiej podstawówki może rzecz jasna skończyć liceum i dostać się na studia medyczne w dużym mieście. Nie jest to niemożliwe. Jednak wśród studentów medycyny jest ich mniej niż średnio w populacji – a więcej jest dzieci lekarzy. Po prostu łatwiej jest dostać się na medycynę, jeśli w domu się o niej się rozmawia, a na półkach stoją atlas anatomii i medyczne monografie.

Jest wiele innych czynników, które zwiększają nierówności na starcie. Zamożni ludzie zwykle lepiej się odżywiają, częściej dbają o zdrowie. Mają też więcej czasu wolnego. Który mogą przeznaczyć na przykład na założenie własnej firmy. I przeskoczyć do klasy wyższej – jeśli im się uda.

Debunking

“Każdy jest kowalem własnego losu”.  To powiedzenie najtrafniej ilustruje przekonanie, że ludzie bogacą się dzięki wiedzy, umiejętnościom oraz rozsądkowi. Jeśli się nie bogacą - najwyraźniej są nieroztropni.
Na wzrost zamożności wraz z upływającym czasem wcale nie wpływają umiejętności. Tym czynnikiem jest czysty przypadek. Osoby odnoszące największe sukcesy, są po prostu największymi szczęściarzami

Biznes za pieniądze od taty

Oczywiście, każdy może założyć firmę i zarobić pierwszy milion. Jest jednak spore ryzyko, że gdy wpadnie na ten pomysł, jego konkurencją będą inne firmy – założone przez ludzi, którzy pierwszy milion odziedziczyli od rodziców.

Ani Bill Gates, ani Elon Musk, wbrew wizerunkom self-made manów, nie zakładali firm za własne pieniądze. Ojciec pierwszego był uznanym prawnikiem, drugiego zaś miał kopalnię szmaragdów. Obaj pożyczyli pieniądze na otwarcie pierwszych biznesów synom.

Oczywiście, ich firmy zdobyły finansowanie od inwestorów, którzy zauważyli potencjał drzemiący w ich biznesach. To jednak przyszło na późniejszych etapach. Gotówka od taty była pierwsza.

Jak powstał wart dziś półtora biliona dolarów Amazon? Cóż, w 1994 roku w wysyłkową księgarnię Jeffa Bezosa pierwsze 300 tysięcy dolarów zainwestowali – zgadli państwo – jego rodzice.

Kto zostanie milionerem?

Załóżmy jednak, że wszyscy mają równy start i równe szanse. Przecież nie każdy osiągnie sukces. Co o tym decyduje?

Zespół Alessandro Pluchino z Uniwersytetu w Katanii stworzył model komputerowy, w którym modelowano cztery dekady ludzkich losów. Symulowany świat był podobny do naszego.

Na starcie zdolności i zasoby podlegały rozkładowi normalnemu. Niewiele osób miało ich bardzo mało i niewiele – bardzo dużo. Większość mieściła się w okolicach średniej. Symulacja uwzględniała też zdarzenia, dzięki którym można było pomnożyć zasoby lub je stracić. Przydarzały się, podobnie jak w życiu, losowo.

Po symulowanych czterdziestu latach 80 procent populacji posiadało 20 procent zasobów – a pozostałe 20 procent populacji 80 proc. zasobów. Co z grubsza odpowiada temu, co dzieje się w rzeczywistości.

Na wzrost zamożności wraz z upływającym czasem wcale nie wpływały umiejętności. Co zatem czyniło bogatym?

“Nasze symulacje wyraźnie pokazują, że tym czynnikiem jest czysty przypadek”, konkluduje zespół Pluchino. “Ewidentne jest, że osoby odnoszące największe sukcesy, są po prostu największymi szczęściarzami”.

Jak inwestować (w naukę)? Losowo

Po co naukowcy prowadzili takie badanie? Niestety nie po to, by doradzać rządom czy politykom. Chodziło między innymi o to, jak najlepiej przydzielać fundusze na naukowe badania (lub inwestować w firmy).

Najlepiej przydzielać fundusze wszystkim po równo. Lub kilka razy większe kwoty odpowiednio mniejszej części losowo wybranych. Bo nawet najbardziej utalentowane zespoły wcale nie muszą mieć szczęścia. A te z najmniejszym dorobkiem mogą wpaść na coś odkrywczego czystym przypadkiem.

Oczywiście, każdy, kto odniesie sukces, będzie nas przekonywał, że doszedł do niego swoimi umiejętnościami i ciężką pracą. Nie ma w tym nic dziwnego.

Choćby dlatego, że przecenianie swoich umiejętności to również jeden z najczęstszych błędów poznawczych. Poza tym, jak to brzmi “do moich sukcesów doszedłem przypadkiem”? Żaden szef firmy tego nie powie.

;

Udostępnij:

Michał Rolecki

Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press

Komentarze