Kiedy przeżywamy napięcie mamy silniejszą tendencję do ujmowania rzeczywistości w kategoriach czarno-białych, niż wtedy, kiedy tego napięcia nie ma. Niewątpliwie więc ostatnio nasza tendencja do upraszczania i wyjaskrawiania może się nasilać.
Co się stanie, jeśli Rosja zajmie Ukrainę? Władze rosyjskie wiele razy powtarzały, że następna będzie Mołdawia – mówił RMF FM rosyjski historyk Jurij Felsztinski.
Zdaniem sekretarza ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksija Daniłowa, Putin zaatakuje Litwę. Michaił Chodorkowski zaraz po wybuchu wojny przestrzegał, że kolejnym celem agresji Kremla będą Polska i kraje bałtyckie.
Z kolei Michał Fiszer, emerytowany major, pilot i komentator wojskowy portalu Polityka.pl, uważa, że „następne będą najprawdopodobniej państwa bałtyckie”, a „Polska zostanie zaatakowana dopiero po nich”.
Warto dodać, że Michał Fiszer jako jeden z nielicznych ekspertów w naszej części świata już w grudniu zeszłego roku przekonywał, że wojna jest nieunikniona.
Bywa, że opinie ekspertów są sprzeczne. Czasem dlatego, że różnie interpretują dostępne dane, ale często i oni – jak wszyscy inni – ulegają pokusie, by oprzeć osąd na tym, co im podpowiada umysł intuicyjny, nie pozwalając, by do głosu doszedł umysł analityczny, z natury bardziej leniwy.
Więcej na temat tej koncepcji pisałam tu:
„Umysł intuicyjny jest bardziej impulsywny niż racjonalny i bardziej skłonny do działania – do sformułowania oceny i dokonania wyboru określonego sposobu postępowania – bez przeanalizowania informacji, które nie są bezpośrednio dostępne jego uwadze
Pomaga to wyjaśnić niektóre spośród najbardziej rozpowszechnionych błędów w ocenie sytuacji, zwłaszcza że dużą ich cześć popełniamy nie dlatego, że prawidłowa odpowiedź jest za trudna, ale dlatego, że odpowiedź błędna przychodzi nam zbyt łatwo” – tłumaczą Thomas Gilovich i Lee Ross w książce „Najmądrzejszy w pokoju”.
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Będziemy rozbrajać mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I pisać o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
„Przewidywanie przyszłości jest rzeczą niezwykle trudną. Wtedy, kiedy ta przyszłość się wydarzy, mamy to czynienia tylko z jedną zrealizowana opcją, ale zanim się tak stanie, możliwości jest bardzo wiele” – mówi prof. Tomasz Maruszewski, psycholog z Uniwersytetu SWPS, specjalista w dziedzinie psychologii poznania.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której od trafnego przewidywania tego, co się może za moment wydarzyć, zależy życie wielu osób, i to nie w odległej przyszłości, kiedyś tam po podjęciu decyzji, ale niemal natychmiast po tym, jak ona zapadnie,
Wyobraźmy sobie akcję gaszenia pożaru i wybory, których dokonuje dowódca załogi strażackiej. Pracy strażaków przyglądał się psycholog Gary Klein, analizując między innymi to, jak nabywają oni intuicyjnych umiejętności.
Klein zauważył, że doświadczeni dowódcy nie rozważają podczas akcji dwóch konkurencyjnych opcji, kiedy mają podjąć decyzję. Zwykle mają jedną, na którą stawiają, i błyskawicznie przeprowadzają w umyśle symulację jej zastosowania. Jeśli okazuje się nieskuteczna, sięgają po inną lub wprowadzają konieczne modyfikacje.
To rozumowanie to przykład udanej współpracy umysłu intuicyjnego i analitycznego: pamięć skojarzeniowa automatycznie podsuwa jakiś model działania, a następnie jest on poddawany analizie.
Jak pisał Herbert Simon, inny badacz procesów decyzyjnych: „Sytuacja dostarcza wskazówki; wskazówka daje ekspertowi dostęp do przechowywanych w pamięci informacji; informacje dostarczają odpowiedzi.
Intuicja to ni mniej, ni więcej, tylko akt rozpoznania”.
Intuicja bliska jest więc bliska pamiętaniu. „Zdumiewamy się, słysząc historię strażaka, któremu coś nagle każe uciec z budynku, a ten chwilę potem wali się w gruzy, bo strażak rozpoznał niebezpieczeństwo intuicyjnie: wiedział, choć nie wiedział dlaczego. Jednak tak samo nie wiemy, dlaczego natychmiast wiemy, że osoba, którą widzimy, wchodząc do pokoju, to nasz znajomy Piotr” – pisze Daniel Kahneman w „Pułapkach myślenia”.
Kahneman i Klein próbowali wspólnie dociec, kiedy intuicji eksperta można wierzyć, a kiedy lepiej tego nie robić. Pierwszy badał psychologów klinicznych, inwestorów giełdowych i politologów, drugi – strażaków i pielęgniarki. Pierwszy był zdecydowanie mniej skory do ufania eksperckiej intuicji niż drugi.
„Kiedy ludzkie osądy stanowią odzwierciedlenie autentycznej fachowej wiedzy, a kiedy są przejawem złudzenia trafności?” – w odpowiedzi na tak postawione pytanie obaj badacze znaleźli dwa warunki, które muszą być spełnione podczas nabywania wiedzy i umiejętności:
Nietrudno zauważyć, że o spełnienie tych warunków o wiele łatwiej w pracy strażaka czy przy szachownicy, a o wiele trudniej w wypadku ekonomistów, inwestorów giełdowych czy politologów.
Kahneman nazywa środowisko, w którym działają inwestorzy giełdowi i politolodzy, środowiskiem zerowej trafności, obarczonym fundamentalną nieprzewidywalnością zdarzeń.
Bywa jednak jeszcze gorzej, jak w historii specjalisty opisanego przez Lewisa Thomasa, amerykańskiego eseistę i medyka: pewien lekarz z początku XX wieku przeczuwał czasem, że jakiś pacjent zachoruje na tyfus.
Swoje intuicje sprawdzał, dotykając języka chorego dłońmi, których nie mył, przechodząc od pacjenta do pacjenta. Gdy ów człowiek rzeczywiście zapadał na tyfus, lekarz umacniał się w poczuciu własnej nieomylności.
Zbytnia pewność siebie gubi (jak widać, czasem także innych). A mało czemu jesteśmy skłonni ufać z taką pewnością, jak naocznym świadkom, zwłaszcza jeśli sami nimi byliśmy.
Tymczasem jak przekonuje Nassim Taleb, filozof i statystyk, autor książki „The Black Swan”,
„nieustannie oszukujemy samych siebie, konstruując oparte na wątłych podstawach relacje z przeszłości, które następnie bierzemy za dobrą monetę”.
„Nie potrafimy sprawdzić, czy nasze wspomnienia są faktycznie prawdziwe, ponieważ nie dysponujemy żadnym niezależnym źródłem danych, mówiącym o tym, jak to w przeszłości było. Dlatego nasza wiedza o przeszłości bywa prawdziwa, ale bywa też w wielu wypadkach fałszywa” – mówi prof. Tomasz Maruszewski.
Wbrew obiegowym przekonaniom pamięć nie działa jak urządzenie rejestrujące wydarzenia: przechowujemy w niej zaledwie skrawki informacji, z których w razie potrzeby – za każdym razem na nowo – rekonstruujemy historie.
Przy okazji może się zdarzyć, że coś dodamy (np. uczucia czy opinie, które pojawiły się później niż to, co sobie przypominamy), albo coś pominiemy.
„Zmiana tonu afektywnego naszych wspomnień i ich wpływ na aktualną ocenę rzeczywistości wynika z faktu, że nie zapisujemy sobie wszystkich danych na temat tego, jak wyglądała przeszłość.
Rozmaite dane w literaturze wskazują na to, że podczas zapisywania informacji jesteśmy bardzo wybiórczy. W związku z tym nie wszystko jesteśmy w stanie zapamiętać.
Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że dysponujemy ograniczonymi zasobami uwagi. W związku z tym uwaga pewne informacje usuwa z pola naszej świadomości” – mówi Maruszewski.
I dodaje: „Może być też tak, że podczas odtwarzania wspomnień występują rozmaite problemy, przypominamy sobie rzeczy w sposób nie do końca precyzyjny”.
Jakie to mogą być problemy? Przede wszystkim warto sobie uświadomić, że nasze wspomnienia mają – jak mówi prof. Maruszewski – charakter schematowy.
„Nie pamiętamy wszystkiego, ale tylko te rzeczy, które są zgodne z posiadanymi przez nas schematami. Kiedy zapytamy kogoś, co jadł pięć dni temu na śniadanie, to odpowie najczęściej: to, co zwykle. Ten ktoś sięga do schematu śniadania. I faktycznie tak być mogło, ale pięć dni temu mogła być niedziela i śniadanie było wyjątkowe, niezgodne ze schematem” – dodaje psycholog.
Poza tym przy odtwarzaniu wspomnień działa efekt audytorium. „Próbujemy dopasować swoje wspomnienia do oczekiwań tego, kto nas słucha. Robimy to całkowicie automatycznie, Na przykład zupełnie inne rzeczy przypominamy sobie podczas sesji terapeutycznej, a inne podczas spowiedzi. Ten proces jest nieświadomy i może łatwo prowadzić do popełniania błędów w odtwarzaniu wspomnień i kształtowaniu na ich podstawie opinii czy prognoz” – tłumaczy Maruszewski.
Pamięć to nie jest tylko zapis tego, co się wydarzyło. Wspomnienia to historia, którą układamy o sobie i o świecie, to podstawa naszej tożsamości.
„Interpretujemy siebie jako członka pewnej grupy ludzi. I przypisujemy sobie cechy, które posiadają inni jej członkowie. Z tego względu historie, które opowiadamy o swojej przeszłości, są pod pewnymi względami nieprawdziwe. Jeden z badaczy pamięci autobiograficznej napisał kiedyś, że jest ona dokładna, ale nieprecyzyjna” – mówi Maruszewski.
Wśród skrzywień poznawczych, które mogą wynikać z tego, jak działa nasza pamięć, prof. Maruszewski wymienia błąd konfirmacji.
Scott Lilienfeld, psycholog z Emory University, nazywa ten błąd „matką wszystkich błędów”. Polega on na tym, że wybieramy informacje potwierdzające to, co już wiemy i pamiętamy. Problem jednak w tym, że aby ustalić, czy coś jest prawdą, czy nie i wyrobić sobie trafny osąd, trzeba rozważyć zarówno za, jak i przeciw.
Nawet to, które informacje w pamięci wyszukamy, ulega wpływowi błędu konfirmacji.
„Kiedy zastanawiamy się, czy ludzie, którzy każdego wieczora wypijają kieliszek wina, na ogół żyją dłużej, czy Kalifornijczycy są wyluzowani, albo czy nieszczęścia chodzą parami, zwykle przypominamy sobie przede wszystkim przykłady sędziwych miłośników wina, zrelaksowanych mieszkańców Kalifornii oraz katastrofy lotnicze, zabójstwa i huragany, które nastąpiły w niewielkim odstępie czasowym” – tłumaczą Thomas Gilovich i Lee Ross.
Jak pisze Kahneman,
jesteśmy skłonni zakładać, że istnieje tylko to, co widzimy. Zapominamy, że rzeczywistość może być bardziej złożona, niż nam się w tej chwili wydaje.
To skuteczne i korzystne zachowanie na przykład w sytuacji realnego, namacalnego niebezpieczeństwa, ale mniej korzystne, kiedy siedzi się przed ekranem i z tego miejsca ocenia rzeczywistość.
Kahneman pisze, że błędy narracji biorą się stąd, że stale podejmujemy wysiłek zrozumienia rzeczywistości.
A w tym procesie najbardziej przekonują nas wyjaśnienia, które są „raczej proste niż złożone, raczej konkretne niż abstrakcyjne, przypisują większą rolę talentowi, głupocie oraz zamiarom ludzkim niż ślepemu trafowi, a także skupiają się na niewielkiej liczbie istotnych wydarzeń, które miały miejsce, a nie na niezliczonych wydarzeniach, które nie nastąpiły, mimo że mogły”.
Nasz umysł wolałby świat stosunkowo prosty – na przykład dwubiegunowy, niż taki, w którym pojawia się większa liczba istotnych podmiotów politycznych, bo byłoby go łatwiej percypować.
W dodatku – jak podkreśla prof. Maruszewski – w sytuacjach, kiedy przeżywamy napięcie, mamy silniejszą tendencję do ujmowania rzeczywistości w kategoriach czarno-białych, aniżeli w sytuacjach, kiedy tego napięcia nie ma.
Niewątpliwie więc ostatnio nasza tendencja do upraszczania i wyjaskrawiania może się nasilać.
Z pomocą i radą przychodzą psychologowie społeczni.
Thomas Gilovich i Lee Ross: „Mądrość nie wymaga, byśmy nigdy nie działali pod wpływem irracjonalnych odczuć i impulsów. Wymaga jednak od nas rozumienia wzajemnych interakcji między tymi dwoma umysłami. Powinniśmy zwłaszcza zdawać sobie sprawę, że nasze intuicyjne odczucia opierają się na informacjach, które napotykamy.
Nasz intuicyjny umysł nie bierze pod uwagę faktu, że dostępne informacje mogą być niepełne albo mylące. To domena umysłu refleksyjnego.
Aby przezwyciężyć to ograniczenie, musimy wykształcić nawyki umysłu (i procedury gromadzenia danych), które poszerzą nasze pole widzenia i zapewnią nam dostęp do potrzebnych informacji.
Zadanie racjonalnego umysłu polega na zastanowieniu się, czy istnieją jakieś ważne informacje, które nie są dostępne lub wyraziste, albo nie zostały wzięte pod uwagę – jak ów pies, który nie szczekał w nocy, z opowiadania o Sherlocku Holmesie (i w ten sposób ujawnił, że intruzem był ktoś znajomy)”.
Komentarze