Dr Andrzej Depko: „Istnieje osiem biologicznych wyznaczników płci u człowieka. I jeżeli w tym obrębie, w ramach poszczególnych wyznaczników, spełnione są wszystkie kryteria, nie ma wątpliwości, czy ktoś jest kobietą, czy mężczyzną”
„Trzeba cofnąć się w ogóle do idei olimpizmu, że powinien wygrać najlepszy. Ale najlepszy spośród równych sobie. A jeżeli spośród tych równych sobie, ktoś ma jakieś przewagi – czy to wrodzone na skutek błędów metabolicznych, czy świadome na skutek przyjmowania hormonów – to to jest dla mnie wypaczenie idei sportu” – mówi dr Andrzej Depko.
I podkreśla: „W momencie, w którym do idei olimpijskiej zawitały wielkie pieniądze, zaczęła się za wszelką cenę rywalizacja o kasę, a nie o szczytną ideę. I biologiczne predyspozycje zawodników w ogóle poszły w cień”.
Sławomir Zagórski, OKO.press: Nie milknie dyskusja na temat udziału w Igrzyskach Olimpijskich zawodniczek, których kobiecość budzi wątpliwości. Zaczęło się od algierskiej pięściarki Imane Khelif, która walcząc w 1/8 finałów z Włoszką Angelą Carini wygrała po 46 sekundach i kilku niezwykle mocnych ciosach w głowę, potem wygrała wszystkie swoje walki i doszła do finału, a w sobotę 9 sierpnia wywalczyła złoty medal w kategorii do 66 kg.
Khelif identyfikuje się jako kobietę, taką płeć ma wpisaną w dokumencie tożsamości. Tymczasem podczas ostatnich mistrzostw świata w boksie w 2023 roku zawodniczka ta oblała test płci (wykryto u niej obecność męskiego chromosomu Y) i została zdyskwalifikowana.
Co dla ciebie jako lekarza seksuologa determinuje płeć człowieka?
Dr Andrzej Depko*: Płeć człowieka determinuje biologia.
Zgoda. Tylko że biologia jest złożona. I okazuje się, że płeć naszego gatunku to skomplikowana sprawa.
To prawda. Tym niemniej to biologia ją determinuje, ponieważ istnieje osiem biologicznych wyznaczników tejże płci. I jeżeli w tym obrębie, w ramach poszczególnych wyznaczników, spełnione są wszystkie kryteria, nie ma wątpliwości, czy ktoś jest kobietą, czy mężczyzną.
Możesz wymienić te wyznaczniki.
Pierwszy z nich to płeć chromosomalna, czyli jaki zestaw chromosomów uzyskujemy podczas zapłodnienia.
W procesie mejozy tworzą się komórki rozrodcze, żeńskie komórki jajowe i męskie plemniki, zawierające pojedynczy zestaw chromosomów. W wyniku zapłodnienia powstaje zygota, tj. pierwsza komórka nowego organizmu. Zawiera ona albo dwa chromosomy X warunkujące płeć żeńską, albo jeden chromosom X i jeden chromosom Y, warunkujące, że rozwinie się z niej osobnik płci męskiej.
Drugi wyznacznik to płeć gonadoforyczna oznaczająca jakie narządy wewnętrzne wyprowadzające komórki rozrodcze zostają wykształcone w trakcie rozwoju osobniczego. U kobiety będą to jajowody, u mężczyzn nasieniowody.
Kolejny wyznacznik to płeć gonadalna. Określa się ją na podstawie posiadanych gonad. U kobiet są to jajniki produkujące żeńskie komórki rozrodcze oraz żeńskie hormony płciowe. A męskie gonady to jądra, które produkują testosteron i plemniki.
Czwarty wyznacznik to płeć zewnętrznych narządów płciowych. U kobiet to srom, wargi sromowe większe, mniejsze, łechtaczka, przedsionek pochwy i ujście cewki moczowej. U mężczyzn – prącie i worek mosznowy.
Kolejny wyznacznik to płeć hormonalna, czyli jakie hormony produkowane są przez gonady. W przypadku mężczyzn jest to testosteron, u kobiet estrogeny i progesteron. Przy czym proces produkcji u mężczyzn jest bardziej linearny, a u kobiet fluktuacyjny, gdyż w połowie cyklu zmienia się charakter produkcji hormonów.
Szósty wyznacznik to płeć metaboliczna. Chodzi tu o poziom i aktywność pewnych enzymów regulujących różne procesy metaboliczne w naszych organizmach. Dobrym przykładem jest poziom dehydrogenazy alkoholowej – enzymu, który rozkłada alkohol.
Zwykle kobiety mają mniej tej dehydrogenazy i dlatego słabiej tolerują alkohol.
Dokładnie tak.
Następnie możemy mówić o płci fenotypowej, gdzie liczą się drugo- i trzeciorzędowe cechy płciowe. Czyli budowa ciała, sylwetka, długość kończyn, rozkład tkanki tłuszczowej, owłosienie.
No i wreszcie ostatni biologiczny wyznacznik – płeć mózgowa. W tym wypadku chodzi o wielkość mózgu, budowę poszczególnych struktur mózgowych, wielość połączeń pomiędzy tymi strukturami m.in. w obrębie ciała modzelowatego czy podwzgórza. Dodajmy, że podwzgórze fluktuacyjnie oddziałuje na przysadkę stymulującą produkcję – u kobiet estrogenów i progesteronu, a u mężczyzn testosteronu.
To jeszcze bardziej skomplikowane niż myślałem.
Ale to nie koniec. Na razie wyczerpaliśmy wskaźniki biologiczne.
Do tego dochodzi płeć socjalna, czyli ta, która nadawana jest po urodzeniu. Najczęściej jest ona orzekana poprzez prawdziwe albo błędne określenie przez lekarza płci u noworodka.
Lekarz spogląda na narządy płciowe zewnętrzne i mówi albo chłopiec, albo dziewczynka.
I tę informację wpisuje się w akcie urodzenia.
Wreszcie ostatnia kwestia, która jest bardzo bliska naszemu podejściu jako seksuologów, to płeć psychiczna. Czyli na ile ja i mój mózg utożsamiamy się z posiadanymi cechami biologicznymi.
Na tej długiej liście wyznaczników są twoim zdaniem ważniejsze i mniej ważne punkty? Czy też w zasadzie wszystkie uważasz za równocenne?
Dla mnie one wszystkie są ważne.
Choć można by też powiedzieć, że najbardziej istotna jest płeć chromosomalna, genetyczna.
Bo przecież cała historia zaczyna się od genów. To one w procesie różnicowania decydują o powstawaniu różnic w budowie i czynności gonad, czyli przede wszystkim o rozpoczęciu produkcji testosteronu lub jej nieuruchamianiu. W konsekwencji pojawiają się różnice w budowie i czynności narządów płciowych, czyli płeć genitalna. A to z kolei przekłada się na budowę ciała, czyli płeć somatyczną, a także mózgową.
Tych genów zaangażowanych w ostateczny kształt naszej płci jest sporo. Dlatego można chyba powiedzieć, że płeć człowieka jest cechą wielogenową?
Całkowita zgoda.
A czy zgodziłbyś się z tezą, że z punktu widzenia medycyny nie ma dziś ostrego podziału na płeć męską i żeńską, lecz mamy do czynienia z pewnym ciągłym spektrum, continuum? Tezę taką przytoczył na naszych łamach biolog, prof. Jacek Kubiak.
Nie. Mnie ta teza nie przekonuje. Dla mnie podział na dwie płcie jest jasny. Natomiast my do tej pory mówiliśmy o sytuacji prawidłowej. Tymczasem – jak dobrze wiemy – w tak skomplikowanym mechanizmie determinacji płci mogą pojawić się liczne nieprawidłowości.
Może się to zdarzyć na samym początku tj. w trakcie mejozy albo później, w procesie różnicowania wewnętrznych i zewnętrznych narządów płciowych. I z tego mogą potem wynikać różne komplikacje związane z determinacją płci.
Jakie nieprawidłowości masz na myśli?
Istnieje szereg różnego rodzaju zaburzeń, które mogą powodować, że np. pojawia się problem w ilości chromosomów.
Człowiek posiada 22 pary tzw. autosomów i wspomnianą jedną parę chromosomów płciowych – XX albo XY. Tymczasem zdarza się, że ktoś rodzi się tylko z jednym chromosomem X. Jego kariotyp, czyli zestaw wszystkich chromosomów, zapisuje się w postaci „45X0”. Oznacza to, że wszystkich chromosomów jest 45, w tym 44 autosomy i jeden X.
Jest to tzw. zespół Turnera. Rodzą się dziewczynki, które mają niedobór hormonu wzrostu i są bardzo niskie, drobne. Dodam, że kobiety o kariotypie 45X0 są niepłodne.
Zdarza się też, że pojawia się dodatkowy chromosom płci.
Takie zaburzenie nosi nazwę trisomii. Zamiast dwóch chromosomów, występują trzy.
Zdarza się np., że są dwa X-y i jeden Y albo dwa Y-ki i jeden X. Ta pierwsza sytuacja nosi nazwę zespołu Klinefeltera. Kariotyp takich mężczyzn to 47XXY. W zespole tym dochodzi do problemów nie tylko z tworzeniem narządów płciowych, ale także z rozwojem całego fenotypu, sylwetki, a także z rozwojem intelektualnym. Mężczyźni obarczeni tym zespołem są niepłodni.
Spróbujmy popatrzeć na kwestię płci pod kątem sportu. W sporcie liczą się różne cechy fizyczne, co oczywiście zależy od dyscypliny, ale najprościej mówiąc, mężczyźni są wyżsi, silniejsi. Mają bardziej wydolne organizmy. Stąd kobiety konkurują z kobietami, a mężczyźni z mężczyznami.
Męskością w sporcie nikt się nie przejmuje, ale kobiecością już tak. Bo jeśli kobieta ma jakieś biologiczne cechy męskie, konkurując z „prawdziwymi” kobietami, może być na uprzywilejowanej pozycji.
Problem ten dostrzeżono jakiś czas temu i stał się on na tyle istotny, że niektóre dyscypliny zaczęły wprowadzać własne kryteria kobiecości. I tak np. w sportach wodnych decyzja o ewentualnej dyskwalifikacji zawodniczki opiera się na badaniu płci chromosomalnej (obecność chromosomu Y wyklucza sportsmenkę).
Z kolei Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych sprawdza poziom testosteronu we krwi. Jeśli we krwi kobiety wykryje się go więcej niż 2,5 nanomoli/l, nie może ona brać udziału w zawodach.
Sam wyższy poziom testosteronu nie powinien świadczyć o tym, że ktoś jest mężczyzną.
To może wynikać np. z różnego rodzaju zaburzeń hormonalnych.
Jeszcze inaczej podchodzi się do kwestii płci w kolarstwie czy rugby, gdzie kryterium jest „przejście męskiego dojrzewania”. Które z tych kryteriów wydaje ci się najbardziej miarodajne?
Zdecydowanie płeć chromosomalna, bo – jak mówiliśmy – wszystko zaczyna się od chromosomów i zawartych w nich genów.
Warto jednak dodać, że czasem z chromosomami płci jest wszystko OK, tymczasem mogą pojawiać się pewne wrodzone błędy metaboliczne, które zaczynają oddziaływać na hormony płciowe. Jednym z takich błędów jest zespół niewrażliwości na androgeny. Mężczyzna ma wtedy kariotyp 46XY, ale rozwija się jak kobieta.
Może więc zdarzyć się, że nieprawidłowo działają receptory testosteronu, ale może być i tak, że w organizmie jest za mało enzymu odpowiadającego za przekształcenie testosteronu w jego aktywną formę – dihydrotestosteron. Ten enzym to 5-alfa-reduktaza, a jego deficyt określa się w skrócie jako „5-ARD”.
Dihydrotestosteron we wczesnym rozwoju płodowym jest niezbędny do utrzymania męskiego rozwoju tzw. zatoki moczowo-płciowej i wytworzenia prawidłowych zewnętrznych narządów płciowych.
Chłopcy mający za mało 5-alfa-reduktazy będą więc rodzili się z niejednoznacznymi genitaliami. Będą się u nich np. rozwijały nasieniowody na jądrze i pęcherzyki nasienne, ale moszna będzie przypominać wargi sromowe. Penis będzie przypominać łechtaczkę, a jądra umieszczone będą w pachwinach albo wargach sromowych.
Tacy osobnicy są płodni?
Nie. Oni nie mogą być biologicznymi ojcami.
Można im jakoś pomóc? Np. poprzez przyjmowanie testosteronu?
To nie pomoże. Jeśli cierpią na niedobór 5-alfa-reduktazy, to zaburzenie nastąpiło u nich we wczesnym okresie życia płodowego i cały późniejszy rozwój genitaliów jest już tak naprawdę szczątkowy. I hormonalnie nie da się tego naprawić.
W sobotę, 10 sierpnia pięściarka z Tajwanu Lin Yu-Ting spotka się w walce o medal z Polką Julią Szeremetą. Podobnie jak Khelif została dopuszczona do udziału w Igrzyskach w Paryżu, ponieważ w przypadku boksu dla Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego liczy się wyłącznie płeć prawna wpisana w paszporcie, a zarówno Khelif, jak i Yu-Ting są pod tym względem kobietami. Brak dodatkowych regulacji to wynik konfliktu MKOl z bokserską federacją IBA, pozostającą pod wpływami Rosji i oskarżaną o korupcję i brak transparencji. Szef IBA Umar Kremlow twierdzi, że obie sportsmenki mają męski chromosom, nie przedstawił na to jednak dowodów.
Gdyby kariotyp Khelif i Yu-Ting był rzeczywiście 46XY, a za kobiety uznano by je po urodzeniu na przykład z powodu niskiego poziomu 5-alfa-reduktazy – bo to nie jedyny przypadek, w którym osoba z takim kariotypem przy urodzeniu wygląda jak dziewczynka – to miałyby one niewątpliwą fizyczną przewagę nad rywalkami.
Bo de facto byłyby mężczyznami.
Gdyby na Olimpiadzie wymagano przeprowadzenia badania genetycznego, fakt ten wyszedłby na jaw.
I skończyłoby się to najprawdopodobniej dyskwalifikacją.
Wróćmy jeszcze do testosteronu. Mówiąc o kobiecych hormonach, w ogóle o nim nie wspomniałeś, a przecież kobiece organizmy także go wytwarzają.
Zgoda, tyle że ilość testosteronu u kobiet jest na ogół bardzo niewielka. Znikome jego ilości produkowane są przez jajniki, nieco więcej przez nadnercza.
Testosteron można także podawać z zewnątrz, co traktowane jest jako niedozwolony doping. Znamy takie historie z przeszłości. Myślę tu np. o zawodniczkach z Rosji czy byłego NRD.
Działanie egzogennego (zewnętrznego) testosteronu raczej kojarzy się nam z chłopcami, którzy chodzą na siłownię i biorą testosteron w ramach „drogi na skróty”. Jeśli jednak poda się go młodym kobietom, również nastąpi rozwój masy i siły mięśniowej, rozwój sylwetki, wzrost wydolności organizmu.
Zostawmy doping. Nie wydaje ci się krzywdzące, że Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych arbitralnie ustaliło dopuszczalny poziom testosteronu na wspomniane 2,5 nanomola/l? Ewentualne przyjmowanie leków obniżających jego poziom przez kobiety, które produkują go więcej, a chcą brać udział w zawodach, nie jest obojętne dla ich zdrowia.
Musielibyśmy w tym wypadku cofnąć się w ogóle do idei olimpizmu, że
powinien wygrać najlepszy. Ale najlepszy spośród równych sobie.
A jeżeli spośród tych równych sobie, ktoś ma jakieś przewagi – czy to wrodzone na skutek błędów metabolicznych, czy świadome na skutek przyjmowania hormonów – to jest to dla mnie wypaczenie idei sportu.
Ale przecież to, żeby wszyscy zawodnicy startowali z równej pozycji, jest niewykonalne. Nie myślę już o kobietach, w których komórkach jest chromosom Y, ale np. o tym, że czarnoskórzy sprinterzy mają znacznie większe predyspozycje biologiczne do osiągania lepszych wyników niż biali.
I dlatego moim zdaniem powinno się działać w kierunku wyrównywania szans.
Np. w boksie dobiera się po to zawodników w kategoriach wagowych. Potrafię sobie wyobrazić, że tworzy się dwie kategorie w sprincie – osobną dla czarnoskórych zawodników, osobną dla białych. Dla mnie nie byłby to rasizm.
A ja sobie tego zupełnie nie wyobrażam. Przyzwyczaiłem się, że na 100 i 200 m na Igrzyskach Olimpijskich białych zawodników praktycznie nie ma. W Paryżu w finale setki brał udział jeden biały sprinter, na 200 m nie było żadnego.
Ja to postrzegam inaczej. W momencie, w którym do idei olimpijskiej zawitały wielkie pieniądze, zaczęła się za wszelką cenę rywalizacja o kasę, a nie o szczytną ideę. I biologiczne predyspozycje zawodników w ogóle poszły w cień.
Gdybyś został poproszony o udzielenie porady, jak polscy działacze powinni się wypowiedzieć na zebraniu MKOl w sprawie płci na kolejnych igrzyskach, to co byś powiedział?
Że bardzo dziękuję za zaszczyt i zaproszenie do udziału w tych pracach, ale z uwagi na to, że jestem tylko skromnym seksuologiem, oddaję pałeczkę w tej sprawie endokrynologom i genetykom.
*Dr n. med. Andrzej Depko jest neurologiem i seksuologiem, kierownikiem Poradni Seksuologicznej i Patologii Współżycia w Warszawie. Pełni także funkcję kierownika studiów podyplomowych Seksuologia Kliniczna prowadzonych w Centrum Kształcenia Podyplomowego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. W latach 2012-2023 był prezesem Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej. W czerwcu 2024 r. został konsultantem krajowym w dziedzinie seksuologii.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze