0:00
0:00

0:00

Oba samce żyły w północnej części Botswany. Największy z nich miał 50 lat, co sprawiało, że był doświadczonym osobnikiem i bardzo wartościowym dla populacji słonia afrykańskiego. Słonie w tym wieku, zakładając, że żyją średnio 65 lat, wciąż mają zdolności reprodukcyjne. Mogą nadal przekazywać swoje geny. Są niezwykle cenne z perspektywy utrzymania stabilnej populacji.

Z kolei z punktu widzenia osób, które zapłaciły za ich zabicie liczyło się przede wszystkim trofeum, którym były słoniowe ciosy. Każdy z nich ważył po 45 kilogramów i miał długość prawie dwóch metrów. Słonie są jednym z tych gatunków, które pomimo tego, że objęte Konwencją o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem, nazywaną najczęściej Konwencją Waszyngtońską lub angielskim skrótem CITES, mogą być przywożone jako trofeum przy zastosowaniu odpowiednich procedur.

43 tysiące dolarów za zabicie słonia

Zastrzelenie obu słoni było możliwe w rezultacie zmiany dotychczasowej polityki władz Botswany. Były prezydent tego kraju, Ian Khama, objął słonie szczególną opieką zakazując polowań dla trofeów. Wraz z odejściem Khamy z prezydenckiego fotela w 2018 roku, nastąpiła zmiana kursu. Nowy przywódca, Mokgweetsi Masisi, nie miał oporów przed przywróceniem komercyjnych odstrzałów dzikich zwierząt. W 2021 roku Botswana wydała aż 287 pozwoleń na zabicie słonia, które sprzedała za łączną kwotę 2,7 milionów dolarów amerykańskich.

Za zabicie jednego słonia płaci się średnio 43 tysiące dolarów.

Argumenty za zniesieniem pięcioletniego zakazu polowań dla trofeów, oprócz tych o zasilaniu budżetu i tak dość zamożnego państwa, na które powoływali się botswańscy oficjele, dotyczyły konieczności ograniczenia konfliktów z ludźmi. W tym konkretnym przypadku słonie miały niszczyć uprawy i zagrażać ludziom. Jednak jak się okazuje, wśród zabijanych słoni trafiają się największe osobniki. W ten sposób nie eliminuje się konfliktowych osobników, ale te najsilniejsze. To one są najbardziej poszukiwane przez łowców trofeów. Ma to związek z oczekiwaniami polujących klientów, którzy chcą „medalowych” zwierząt.

Pozyskaną w ramach polowania krwawą pamiątkę można umieścić w prywatnej kolekcji. Istnieją również księgi łowieckich rekordów, które zachęcają do poszukiwania wyjątkowo dużych osobników. W XXI wieku egzotyczne polowania na największe zwierzęta lądowe świata cieszą się niesłabnącą popularnością wśród myśliwych.

Przeczytaj także:

Pieniądze nie dla lokalnych społeczności

Można zadać sobie pytanie, jak te polowania mają się do rozwiązywania konfliktów? A może chodzi o pieniądze z polowań, które mają wspomóc lokalne społeczności? W opinii międzynarodowej organizacji broniącej praw zwierząt, Humane Society International (HSI), która prowadzi w USA i w Europie kampanię na rzecz wprowadzenia zakazu importu trofeów łowieckich z chronionych gatunków ssaków, dzieje się odwrotnie niż próbują to przedstawić jej adwersarze broniący polowań dla trofeów. Z badania przeprowadzonego w 2010 roku w Tanzanii, na które powołuje się HSI, wynika, że

zaledwie 3 procent dochodów z komercyjnych łowów było przeznaczanych na rozwój lokalnych społeczności.

Z kolei inna analiza, cytowana również przez HSI, dowodzi, że w ośmiu afrykańskich krajach, gdzie organizuje się najwięcej polowań dla trofeów, branża związana z ich organizacją przynosi co najwyżej 0,03 proc. produktu krajowego brutto (PKB) i odpowiada za maksymalnie 0,76 proc. wszystkich miejsc pracy w turystyce. W tym przypadku warto przytoczyć jeszcze jedno zestawienie. Jak argumentuje HSI w swoim opracowaniu, „zachowywanie poszczególnych osobników przy życiu jest o wiele bardziej „opłacalne”: podczas gdy myśliwy może zapłacić 40 tysięcy dolarów za zastrzelenie samca słonia, żywy słoń może przynieść dochody na poziomie 23 tysięcy dolarów rocznie, uzyskane z turystyki fotograficznej. Oznacza to, że w ciągu całego swojego życia słoń potencjalnie może osiągnąć wartość 1,6 mln dolarów”.

Wycieczki na polowania

Zwolennicy i przeciwnicy polowań dla trofeów często powołują się na głosy mieszkańców Afryki. Opinie wspierające polowania dla trofeów nasiliły się w ostatnich latach w odpowiedzi na inicjatywy dotyczące zatrzymania importu tych przedmiotów do Europy.

W tej obronie łowiectwa usłyszymy, że od wieków mieszkańcy Afryki polowali na zwierzęta. Trudno się z tym nie zgodzić, jeśli weźmiemy pod uwagę, że afrykańskie społeczeństwa musiały się wyżywić i w tym celu polowały. Z czasem zostały tego prawa pozbawione, zresztą z powodu polowań dla trofeów, popularnych wśród kolonizatorów w europejskich krajów, którzy w XIX wieku podzielili między siebie Afrykę.

Do dziś to w większości obywatele państw spoza kontynentu afrykańskiego przyjeżdżają na tego typu wycieczki łowieckie, kontynuując tradycję polowań z okresu kolonializmu. Dlatego wśród głosów lokalnych społeczności z Afryki nie brakuje również krytyki pod adresem łowców trofeów. To na nie powołują się zwolennicy wprowadzenia zakazu.

Tę licytację na argumenty trafnie spuentował znany południowoafrykański komik Trevor Noah – „Myśliwi twierdzą, że do lokalnych społeczności trafia mięso z upolowanych zwierząt. Widocznie zanim pojawili się biali myśliwi, wszystko co mogli zrobić Afrykanie, to tylko patrzeć na zwierzęta.”

Wsparcie lokalnych społeczności nie jest jedynym argumentem zwolenników polowań dla trofeów i ich przeciwników. Pojawiają się również kwestie związane z finansowaniem programów ochrony gatunkowej. Obrońcy podtrzymania możliwości polowań na dzikie gatunki ssaków chronionych przez Konwencję Waszyngtońską uważają, że bez pieniędzy za polowania nie udałoby się podtrzymać działań na rzecz ochrony poszczególnych gatunków.

Tu warto jednak zapytać na ile zabijanie najsilniejszych i największych osobników można zrekompensować pieniędzmi. Tym bardziej, że zagraniczni myśliwi nie polują z głodu, ale dla przyjemności, sowicie płacąc za możliwość zastrzelenia jak największego osobnika.

Polowanie dla trofeów i spadek populacji

Trofea łowieckie przywożone do Unii Europejskiej przynoszą śmierć dla populacji gatunków zwierząt zagrożonych wyginięciem – twierdzi Ewa Zgrabczyńska, biolożka, dyrektorka poznańskiego ZOO. „Tysiące lwów, słoni afrykańskich, karakali czy lampartów giną tylko po to, żeby zostać trofeum." Zgrabczyńska popiera pomysł wprowadzenia zakazu importu trofeów łowieckich nie tylko z dziko żyjących populacji. I dodaje: "Jeżeli spojrzymy na statystyki Polska jest jednym z państw, które importuje te gatunki bez których nasz świat zginie."

Jej zdaniem polowania dla trofeów uderzają w bioróżnorodność, a ich import stoi w sprzeczności z celami Konwencji Waszyngtońskiej.

"Wiele gatunków, które są obiektem polowań dla trofeów doświadcza spadku populacji" – dodaje dr hab. Rafał Kowalczyk z Instytut Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w nagraniu przygotowanym w ramach kampanii „Nie w moim świecie”, której celem jest wprowadzenie zakazu importu trofeów łowieckich do krajów Unii Europejskiej. Wiele z nich znajduje się na czerwonej liście gatunków zagrożonych Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody. Kowalczyk, który bada żubry przypomina, że również w Polsce pojawiły się pomysły, żeby objąć żubry polowaniami dla trofeów. Jego zdaniem mówimy o gatunku chronionym, który występuje w Polsce, a zatem w kraju, który stać na utrzymanie populacji żubrów.

Niemcy liderem, Polska w pierwszej dziesiątce

Tymczasem Unia Europejska jest drugim największym światowym importerem trofeów łowieckich z ssaków chronionych Konwencją Waszyngtońską. Jak informuje raport HSI „Polowania dla trofeów w liczbach: Rola Unii Europejskiej w światowych polowaniach na trofea” w latach 2014-2018 do UE trafiło prawie 15 000 trofeów łowieckich z 73 zagrożonych gatunków zwierząt. Wśród nich znalazło się 3119 trofeów z zebr górskich Hartmanna, 1056 z niedźwiedzi brunatnych, 952 ze słoni afrykańskich, 889 z lwów afrykańskich. UE pozostaje także największym na świecie importerem trofeów z gepardów - 297 trofeów.

Największym unijnym importerem są Niemcy. W latach 2014-2018 myśliwi z tego kraju przywieźli 3959 trofeów z 54 gatunków ssaków z listy CITES.

Z kolei w tym samym okresie do Polski trafiło 744 trofea z 36 gatunków. Polska plasuje się w pierwszej dziesiątce importerów trofeów w UE. Taki import jest legalny, o ile myśliwy uzyska stosowne zezwolenie. Jednak jak się okazuje, trofea nie trafiają wyłącznie do prywatnych kolekcji, ale mogą być również przedmiotem nielegalnego handlu.

W ubiegłym roku opolska prokuratura wystosowała akt oskarżenia wobec polskich łowców trofeów, którzy wykorzystując zezwolenie na import trofeum z nosorożca, sprzedali później ten towar do Azji, gdzie róg z tego gatunku jest poszukiwanym towarem.

W uzasadnieniu prokuratury czytamy: „W pewnym uproszeniu mechanizm przestępczego procederu polegał na tym, że myśliwym sponsorowano (w całości lub części) wyjazdy na polowania do RPA, a ci pozyskane w toku łowów poroża sprowadzali do Polski (co uwarunkowane było spełnieniem szeregu wymogów natury celnej), które następnie przekazywali osobom organizującym przestępczy proceder. W dalszej kolejności, za pośrednictwem osób będących obywatelami Wietnamu, mających zalegalizowany pobyt na terenie Polski, rogi nosorożca białego trafiały na dalekowschodni czarny rynek. Organizatorami przestępczego procederu były osoby zawodowo parające się organizacją polowań zagranicznych oraz preparowaniem trofeów myśliwskich, które dzięki temu miały szerokie znajomości w środowisku myśliwych. Jedna z nich prowadziła działalność na terenie województwa opolskiego".

Jane Goodall interweniuje

Śledczym udało się ujawnić 38 przypadków nielegalnego obrotu rogami nosorożca białego, a wśród oskarżonych znaleźli się Polacy i obywatele Wietnamu. Póki co polskie władze nie podjęły jeszcze kroków w celu ograniczenia importu trofeów łowieckich. Być może pomocna okaże się postawa niemieckiego rządu.

Pod koniec kwietnia rząd Niemiec został adresatem apelu wystosowanego przez grupę ekspercka zajmująca się etyką w Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN) i światowej sławy biolożkę i aktywistkę, Jane Goodall.

"Jest czymś kompletnie niezrozumiałym, że rząd Niemiec nadal wspiera polowania dla trofeów i ich import do tego kraju: – mówi profesor Klaus Bosselmann, przewodniczący Grupy Etycznej w IUCN i jeden z sygnatariuszy listu do niemieckich władz. Uważa, że polowania dla trofeów zagrażają przetrwaniu chronionych gatunków w czasach szóstego masowego wymierania dzikich zwierząt. Jego zdaniem Niemcy powinny przejąć odpowiedzialność za ochronę zwierząt.

"Fakt, że polowania dla trofeów na rzadkie i zagrożone gatunki zwierząt są wciąż legalne, jest absolutnie szokujący!" – napisała Jane Goodall. "Apeluję do niemieckich władz o zakaz importu trofeów łowieckich".

Apel wywołał niemałe poruszenie w Berlinie. Po raz pierwszy ze strony niemieckich władz padła zdecydowana deklaracja w sprawie importu trofeów łowieckich. Szefowa resortu środowiska Niemiec Steffi Lemke zapowiedziała działania dotyczące jego ograniczenia. Berlin chce przyjąć nowe wytyczne i zakazać importu trofeów z przynajmniej z części gatunków, które są uznawane za chronione międzynarodowym prawem. W kraju, gdzie łowiectwo ma bardzo silną pozycję brzmi to jak rewolucyjne oświadczenie.

Francja i Holandia wychodzą przed szereg

Niemcy nie będą pierwszym europejskim krajem, który zmieni prawo dotyczące importu trofeów łowieckich. Pionierami zmian były Holandia i Francja. W 2015 roku Francja zakazała importu trofeów łowieckich z lwów. W tym samym roku Holandia wprowadziła zakaz importu trofeów z ponad 200 gatunków, który obowiązuje od 2016 roku.

W tym roku zmiany zapowiedziała Belgia. Belgijski parlament federalny jednogłośnie wezwał rząd do natychmiastowego zaprzestania wydawania pozwoleń na import trofeów z gatunków chronionych. We Włoszech po raz pierwszy w historii został przedstawiony projekt ustawy zakazującej importu i eksportu trofeów myśliwskich z gatunków chronionych, który obecnie jest rozpatrywany we włoskiej Izbie Deputowanych. Natomiast Hiszpańskie Stowarzyszenie Parlamentarne na rzecz Obrony Praw Zwierząt przedstawiło projekt rezolucji zakazującej importu i eksportu trofeów myśliwskich chronionych gatunków wymienionych w załącznikach A i B Rozporządzenia w sprawie handlu dziką fauną i florą.

Jednak najdalej zamierza pójść Wielka Brytania. Brytyjski rząd zobowiązał się przyjąć jeden z najbardziej restrykcyjnych zakazów. Na liście zakazującej importu trofeów myśliwskich znalazłoby się aż 7000 gatunków chronionych.

Będzie zakaz w Polsce?

Polska mogłaby również dołączyć do grona tych państw, ale równie ważna będzie reakcja całej wspólnoty europejskiej. Spada akceptacja społeczna wobec polowań dla trofeów, a z badań opinii publicznej przeprowadzonych w 2021 roku na zlecenie HSI/Europe wynika, że aż 87 procent polskiego społeczeństwa sprzeciwia się pozyskiwaniu trofeów z chronionych zwierząt.

Natomiast 82 proc. sprzeciwia się polowaniu na wszystkie dzikie zwierzęta. Publiczna debata nad zakazem importu trofeów łowieckich z gatunków chronionych wchodzi w decydującą fazę. W dobie szóstego masowego wymierania ograniczenie każdej z przyczyn śmiertelności pomogłoby patrzeć z większym optymizmem na przyszłość gatunków, których los jest dziś bardzo niepewny. Ich przetrwaniu zagraża szereg czynników, takich jak utrata siedlisk, zmiany klimatu, nielegalny handel produktami wykonanymi z dzikich zwierząt i kłusownictwo. Te wszystkie czynniki serwują przyrodzie zabójczy koktajl, do którego swoje dodają łowcy trofeów.

;
Na zdjęciu Paweł Średziński
Paweł Średziński

Publicysta, dziennikarz, autor książek poświęconych ludziom i przyrodzie: „Syria. Przewodnik po kraju, którego nie ma”, „Łoś. Opowieści o gapiszonach z krainy Biebrzy”, „Puszcza Knyszyńska. Opowieści o lesunach, zwierzętach i królewskim lesie, a także o tajemnicach w głębi lasu skrywanych” i „Rzeki. Opowieści z Mezopotamii, krainy między Biebrzą i Narwią leżącej”.

Komentarze