Dlaczego nie widzimy działania mechanizmów ewolucji? Bo nie patrzymy wystarczająco długo. Na przykład umyka nam, że ubywa owadów, a kwiaty starają się do tego dostosować. Naukowcy jednak to zmierzyli
Ewolucja polega na tym, że gatunki się zmieniają. Większe szanse na wydanie potomstwa mają osobniki lepiej dostosowane do panujących warunków – więc w kolejnym pokoleniu będzie więcej ich potomków.
Czy ewolucja nadal działa? Jak najbardziej. Nie widzimy tego, bo w przypadku większości gatunków tempo tej zmiany jest powolne. Widać je po upływie wielu pokoleń, zwykle setek lub tysięcy lat. To zbyt długo, by człowiek mógł to dostrzec.
A jeśli jednak można?
Młodsi czytelnicy mogą tego nie pamiętać. Starsi pamiętają, że po podróży samochodem trzeba było dokładnie czyścić przednią szybę oraz reflektory i zderzak z martwych owadów. Dziś jest ich znacznie mniej.
Nie chodzi o to, że z czasem auta stały się bardziej opływowe. Badania prowadzone w niemieckich rezerwatach przyrody przez 27 lat i opublikowane w 2017 roku wskazywały, że z dekady na dekadę owadów ubywa. Dziś jest ich tylko 25 procent tej liczby, która żyła trzy dekady temu.
Naukowcy do dziś nie mogą się zgodzić, czy tak dzieje się na całym świecie. Głównie dlatego, że nigdzie nie prowadzono tak długich badań, jak w Niemczech. Pewne jest to, że owadów ubyło w Europie, spadła też liczba żywiących się nimi ptaków.
Winę za to ponosi wiele czynników. Jednym z nich są dominujące dziś w rolnictwie uprawy wielkoobszarowe, czyli setki hektarów zdominowane przez jeden gatunek roślin. Innymi są rosnąca urbanizacja, degradacja wielu obszarów zielonych i zanieczyszczenie środowiska.
Dokłada się do tego globalne ocieplenie, które wpływa niekorzystnie na płodność owadów.
Badacze z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych (Centre national de la recherche scientifique, CNRS) postanowili sprawdzić, czy zmniejszająca się liczba owadów ma wpływ na rośliny. Wysiali nasiona fiołków polnych (Viola arvensis), zbierane w ostatniej dekadzie ubiegłego i pierwszej dekadzie tego wieku, które pochodziły ze zbiorów botanicznych.
Gdy „archiwalne” nasiona wyrosły, naukowcy porównali je z fiołkami rosnącymi naturalnie na tych samych obszarach. Okazało się, że kwiaty dzisiejszych fiołków są o 10 procent mniejsze i wytwarzają o 20 procent mniej nektaru niż kwiaty rosnące w tych samych miejscach 20-30 lat temu. Wielkość roślin i ich liści przez ten czas się nie zmieniła, donoszą w “New Phytologist”.
Wygląda na to, że ewolucja fiołków podąża w kierunku samozapylenia, mówi Pierre-Olivier Cheptou z CNRS. Dodaje, że samozapylenie jest dobre na krótką metę, ale może okazać się nie najlepszą strategią na przetrwanie w dobie klimatycznych zmian, zmniejsza bowiem różnorodność genetyczną roślin.
Fiołki mogą zapylać się same – z wcześniejszych badań wynika, że takie samozapylanie się fiołków zdarza się mniej więcej o 25 procent częściej niż w latach 90. ubiegłego wieku.
Od milionów lat rośliny wytwarzają kwiaty, w których produkują nektar. Nektar chętnie zjadają owady, przy okazji przenosząc pyłek rośliny z pręcików jednego kwiatu na słupek innego.
“Bardzo zdziwiło nas, że te rośliny ewoluują tak szybko”, dodaje główny autor pracy Samson Acoca-Pidolle z University of Montpellier. W przypadku fiołków zmiana nastąpiła ciągu 20-30 pokoleń.
Naukowców martwi, że ewolucja w stronę samozapylania może wywołać sprzężenie zwrotne. Skoro rośliny wytwarzają mniej kwiatów i nektaru, owady będą mieć mniej pożywienia, co tylko przyspieszy spadek ich liczby. To z kolei znów może wpłynąć na rośliny…
Jeśli mieli państwo wrażenie, że na łąkach było kiedyś więcej kwiatów i były bardziej kolorowe, nie jest to wykluczone. Być może nie tylko fiołki, ale i inne rośliny także wytwarzają mniej kwiatów niż trzydzieści lat temu, skoro ilość owadów skurczyła się do jednej czwartej.
Mechanizmy ewolucji już nie działają w przypadku większości gatunków
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Komentarze