Nowy przepis ma zapobiegać akcjom „samotnych wilków". Ale każde prawo może być tak złe, jak ludzie, którzy go stosują. A ci, którzy teraz rządzą Izraelem, budzą wiele wątpliwości, jeśli chodzi o praworządność
„Kto systematycznie i trwale korzysta z publikacji organizacji terrorystycznych w okolicznościach wskazujących na utożsamianie się z organizacją terrorystyczną, podlega karze do roku pozbawienia wolności” – głosi uchwalona na początku listopada przez izraelski parlament poprawka do ustawy o zwalczaniu terroryzmu. Przepis ma zapobiegać atakom terrorystycznym ze strony „samotnych wilków” – osób bezpośrednio niepowiązanych z organizacjami terrorystycznymi, które ulegają radykalizacji pod wpływem ich mediów. W praktyce jednak wzbudza kontrowersje związane ze znaczącymi ograniczeniami wolności słowa i praktykami dotychczas stosowanymi przez Izrael.
- Nie, nie, to niemożliwe – krzyczy przerażona kobieta w hidżabie, gdy policjant ze spokojem odczytuje treść zarzutów.
- Jest pani oskarżona o promowanie terroryzmu, wspieranie…
- Niemożliwe, przysięgam – przerywa mu kobieta, unosząc do góry ręce w geście poddania. – Niech Bóg da zwycięstwo Izraelowi. Przysięgam.
Policjant kontynuuje niewzruszony.
- …treści podżegających do przemocy i terroryzmu. Badamy pani powiązania z terrorystyczną...
Policjantowi przerywają piski kobiety. To palestyńska obywatelka Izraela, aresztowana kilka godzin po uchwaleniu nowelizacji. Podstawą zatrzymania był jej status na WhatsAppie: „Niech Bóg da im zwycięstwo i ich chroni”. Jest jedną z dziesiątek izraelskich Arabów, którzy zostali w ostatnich miesiącach aresztowani w związku ze swoją aktywnością w mediach społecznościowych.
Inna z zatrzymanych, palestyńska piosenkarka Dalal Abu Amne umieściła na swoim Instagramie ikonkę palestyńskiej flagi z podpisem: „Nie ma zwycięzcy poza Bogiem”. Zarzut: podżeganie do mowy nienawiści. Kara: dwa dni w izolatce na dołku, pięć aresztu domowego i czterdziestopięciodniowy zakaz mówienia o wojnie.
Ci, którzy za swoje publiczne, wyrażone choćby podtekstem wsparcie dla Palestyny mieli szczęście nie trafić do celi, nadal ryzykują wyrzuceniem ze szkoły czy pracy. Podstawy faktyczne i prawne zatrzymań są różne, ale schemat pozostaje taki sam. Teraz do i tak już często nadużywanego wachlarza podstaw zatrzymań dochodzi kolejna. Łatwiejsza w zastosowaniu, bo szczególnie obszerna i dwuznaczną, pozostawiająca funkcjonariuszom istotny zakres decyzyjności.
Z prawnego punktu widzenia wprowadzona nowelizacja jest kontrowersyjna z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze: wybiega na bardzo dalekie przedpole naruszenia dobra prawnego. Konsumpcję mediów zawierających opisy aktów terrorystycznych, czy nawet je pochwalających, od dokonania aktu terrorystycznego dzieli długi i niepewny ciąg przyczynowo-skutkowy. To rozwiązanie – choć często stosowane w prawie, w szczególności w stosunku do szczególnie wrażliwych dóbr prawnych, takich jak życie i zdrowie – zawsze powoduje napięcie pomiędzy wartościami – chronionym dobrem i ograniczaną wolnością. Balans bardzo łatwo stracić i jak się zdaje – to właśnie mogło nastąpić.
Druga wątpliwość wiąże się z fundamentalną zasadą prawa karnego, zgodnie z którą
nie można być karanym za nieuzewnętrznione myśli.
Wprowadzone przestępstwo obejmuje materię znajdującą się niebezpiecznie blisko tej właśnie sfery. I choć wśród znamion przestępstwa znajduje się opis czynów, nie myśli – „odbieranie mediów” i „pozostawanie w okolicznościach wskazujących na utożsamianie się z terrorystycznymi treściami” – to w rzeczywistości mają one w uproszczony sposób kryminalizować zjawiska zachodzące w psychice.
Mechanizm zdaje się na tyle trefny, że izraelskie organizacje chroniące prawa człowieka porównały go do policji myśli. Adalah – izraelskie centrum prawne działające na rzecz mniejszości arabskiej – ostrzega, że nowelizacja pozwala, a nawet wymaga od izraelskich służb bezpieczeństwa daleko idącej inwigilacji obywateli.
„Pozostawiacie obywateli we mgle, ograniczacie wolność informacji w niemożliwy sposób. Jak zwykły obywatel może wiedzieć, czy przekracza granicę? Jaka jest definicja »systematycznie« i »trwale«?” – pytała posłanka Ajida Tuma-Sulajman, arabska mieszkanka Izraela. Jej partia, Hadasz-Ta’al, wskazywała, że celem nowelizacji jest wybiórcze i nadmierne egzekwowanie go wobec arabskiej części społeczeństwa.
Choć w ostatnim czasie nastąpiło wzmożenie, aresztowania Palestyńczyków w oparciu o ich aktywność w sieci nie były rzadkością ani przed wprowadzeniem nowelizacji, ani przed atakiem Hamasu 7 września. W samym 2022 roku zatrzymanych z tej przyczyny było 410. Pośród nich dzieci, dziennikarze i aktywiści. By znaleźć się w tym szeregu wystarczyło udostępnić fotografie osób, które odniosły obrażenia w ówczesnych starciach z izraelską policją w meczecie Al-Aksa.
Przepisy ustawy już w przeszłości były krytykowane między innymi przez Komitet Praw Człowieka ONZ, ze względu na niejasne i zbyt szerokie definiowanie terroryzmu. Zaznaczono, że mogą być użyte w celu kryminalizacji uzasadnionych działań politycznych i humanitarnych. Z kolei Komitet ds. Likwidacji Dyskryminacji Kobiet wskazał, że „izraelskie działania antyterrorystyczne w nieproporcjonalnym stopniu uderzają w kobiety i dziewczęta”.
Stowarzyszenia prawnicze wielokrotnie wskazywały na sprzeczność przepisów ustawy z prawem międzynarodowym, w szczególności w zakresie gwarancji wolności ekspresji czy sprawiedliwego procesu. Ustawa pozwala na prawne uznanie organizacji za terrorystyczną bez jej udziału w procesie, na podstawie „utajonych dowodów”, do których oskarżeni ani ich pełnomocnicy nie mają dostępu.
Nowelizacja wpisuje się w trend intensywnych działań Izraela, mających na celu zdominowanie frontu informacyjnego, na którym, według niektórych ekspertów, Izrael zaczyna przegrywać. Izraelska prokuratura niedawno skierowała do Mety i TikToka oficjalny wniosek o usunięcie treści jej zdaniem promujących terroryzm. Internet w Strefie Gazie jest systematycznie odcinany, a dziennikarze tam pracujący systematycznie zabijani.
Wprowadzenie kontrowersyjnego, sprzecznego ze standardami przepisu do kontrowersyjnej, sprzecznej ze standardami ustawy, daje władzy Izraela podstawę do kontrowersyjnych, sprzecznych ze standardami działań, nie tylko w stosunku do pojedynczych obywateli, ale też całych organizacji, również w wojnie o przekaz medialny.
Bo wprowadzona regulacja pozwala w zasadzie na cenzurę à rebours. To znaczy: nie kontrolujemy wytwarzania treści, tylko reglamentujemy ich odbieranie z określonych źródeł. Samo pojęcie „publikacji” oznacza w zasadzie każdy przekaz informacyjny. Zakazane publikacje to takie, które przedstawiają i jednocześnie nawołują do, lub pochwalają akty terroryzmu dokonywane przez Hamas lub Państwo Islamskie – niekoniecznie takie, które należą do wskazanych organizacji.
Parafrazując klasyka: wyjątkowe okoliczności wymagają wyjątkowych rozwiązań, a przepisy zostały wprowadzone „tymczasowo” – mają obowiązywać przez dwa lata. Izrael pozostaje w stanie wojny, również informacyjnej. Kraj ma nie tylko prawo, ale obowiązek chronić swoich obywateli. To być może pozwala na stawianie murów mocniejszych i szerzej zakrojonych, niż w standardowych warunkach.
A przecież każde prawo może być tak złe, jak ludzie, którzy je stosują.
Natomiast w obliczu retoryki aktualnie rządzących, ich nadużyć w stosunku do mniejszości, niepewności w kwestii demokratycznych standardów w kraju, kontrowersyjnych działań wojskowych niekiedy przykrywanych wątpliwymi doniesieniami medialnymi, innych inicjatyw nakierowanych na ograniczenia przepływu informacji, czy popularności praktyki aresztowań na podstawie działalności w sieci, mglista i obła regulacja karna zdaje się niebezpieczna.
Na zdjęciu: izraelska policja zatrzymuje chłopca podczas protestu izraelskich Arabów i izraelskiej lewicy przeciwko wykupowaniu arabskich domów w Jaffie, 19 kwietnia 2021 r.
Student iranistyki i prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. O Bliskim Wschodzie pisze w Laboratorium Działań dla Pokoju Salam Lab. Fan prawa karnego, boksu tajskiego i dziennikarstwa gonzo.
Student iranistyki i prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. O Bliskim Wschodzie pisze w Laboratorium Działań dla Pokoju Salam Lab. Fan prawa karnego, boksu tajskiego i dziennikarstwa gonzo.
Komentarze