Jedno użądlenie wystarczy, by poczuć ból i opuchliznę. A jednak w tej samej kropli jadu, która zwykle odstrasza napastnika, kryje się cząsteczka zdolna do czegoś znacznie większego: niszczenia nowotworów. Czy to lek onkologiczny przyszłości?
To melityna, główny składnik pszczelego żądła, w laboratoriach działa jak precyzyjny mikroskalpel – rozcina błony komórek rakowych, zmusza je do autodestrukcji i wstrzymuje wzrost.
Od tysięcy lat pszczoły kojarzone są przede wszystkim z miodem, zapylaniem roślin i ekologiczną równowagą. Jednak dla wielu kultur ich jad, powodujący ból i obrzęk, był też źródłem właściwości leczniczych. W tradycyjnej medycynie chińskiej stosowano go w terapii artretyzmu, w średniowiecznej Europie używano jako środka przeciwzapalnego, a współczesna apiterapia widzi w nim sposób na modulację układu odpornościowego. Naukowcy od dawna pytali, czy substancje zawarte w jadzie mogą mieć szersze znaczenie terapeutyczne. W ostatnich latach pojawiło się coraz więcej dowodów, że tak właśnie jest – a najbardziej obiecującym kierunkiem stała się onkologia.
W niewielkiej kropli jadu pszczelego kryje się melityna – peptyd składający się zaledwie z 26 aminokwasów. Na pierwszy rzut oka wydaje się zbyt prosty, by odgrywać istotną rolę biologiczną, jednak ta niepozorna cząsteczka odpowiada aż za połowę suchej masy jadu i jest głównym sprawcą bólu, pieczenia i obrzęku, które towarzyszą użądleniu. Ewolucja uczyniła z niej precyzyjną broń pszczół, a współczesna nauka odkrywa, że może ona być czymś znacznie więcej.
W niewielkiej kropli jadu pszczelego kryje się melityna – peptyd składający się zaledwie z 26 aminokwasów. Na pierwszy rzut oka wydaje się zbyt prosty, by odgrywać istotną rolę biologiczną, jednak ta niepozorna cząsteczka odpowiada aż za połowę suchej masy jadu i jest głównym sprawcą bólu, pieczenia i obrzęku, które towarzyszą użądleniu. Ewolucja uczyniła z niej precyzyjną broń pszczół, a współczesna nauka odkrywa, że może ona być czymś znacznie więcej.
Melityna jest amfipatyczna, co oznacza, że jedna jej część jest hydrofobowa i łatwo wnika w tłuszczowe struktury błon komórkowych, a druga hydrofilowa – oddziałuje z wodnym środowiskiem wnętrza i otoczenia komórki. Ta dwoistość czyni ją idealnym biologicznym „kluczem francuskim”.
Gdy melityna trafia w pobliże komórki, wbudowuje się w jej błonę niczym ostrze w tkaninę, destabilizując uporządkowaną strukturę lipidową. W większych ilościach kilka cząsteczek melityny układa się w pory, przez które zaczynają uciekać jony, metabolity i białka. Komórka, która nie potrafi utrzymać równowagi wewnętrznej, ginie w ciągu minut.
Melityna nie tylko rozrywa błony komórkowe. Naukowcy odkryli, że potrafi też uruchomić w komórce specjalny program prowadzący do jej śmierci, czyli apoptozę. Zmusza wtedy mitochondria do wytwarzania reaktywnych form tlenu (RFT), czyli bardzo „pobudzonych” cząsteczek, które mogą niszczyć komórkę, ale czasem pełnią też rolę sygnałów.
Biolog, dziennikarz popularnonaukowy, redaktor naukowy Międzynarodowego Centrum Badań Oka (ICTER). Autor blisko 10 000 tekstów popularnonaukowych w portalu Interia, ponad 50 publikacji w papierowych wydaniach magazynów „Focus", „Wiedza i Życie" i „Świat Wiedzy". Obecnie publikuje teksty na Focus.pl.
Biolog, dziennikarz popularnonaukowy, redaktor naukowy Międzynarodowego Centrum Badań Oka (ICTER). Autor blisko 10 000 tekstów popularnonaukowych w portalu Interia, ponad 50 publikacji w papierowych wydaniach magazynów „Focus", „Wiedza i Życie" i „Świat Wiedzy". Obecnie publikuje teksty na Focus.pl.
Komentarze