0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Robert Robaszewski / Agencja Wyborcza.plRobert Robaszewski /...

Jakie jest polityczne znaczenie Campusu Polska Przyszłości? W mediach najczęściej mówi się o budowaniu politycznej marki Rafała Trzaskowskiego. Wśród uczestników i uczestniczek imprezy najczęściej pojawiającym się słowem jest "ferment". Campus Polska Przyszłości trwał od 28 sierpnia do 1 września 2022 w Olsztynie. To już druga edycja spotkań młodych aktywistów z całej Polski, które organizuje prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. W tym roku uczestniczyło w nim 1300 osób z całej Polski.

"Przyjechałam głównie po to, żeby poznawać ludzi i nawiązywać relacje. 70 proc. uczestników nie należy do żadnych partii, ani młodzieżówek. To młodzi działacze, aktywistki. Dla mnie to też okazja do wyjścia poza lewicową bańkę, zetknięcia się z innymi poglądami" - mówi Martyna Jałoszyńska, członkini partii Razem.

"Campus jest inwestycją na pokolenia, zacznie się zwracać za 10, za 15 lat, gdy uczestnicy zaczną zajmować ważne stanowiska. Nikt po roku 89 nie próbował politycznie w ludzi, w kapitał społeczny z długoterminowym okresem zwrotu" - dodaje Paweł Linke z Kościana, który w zeszłym roku podczas debaty Tusk-Trzaskowski podczas Campusu spytał o to, co zrobić, by młodzi ludzie chcieli wracać do swoich miejscowości.

Tusk zaprosił go później na konwencję PO w Płońsku, gdzie przedstawił jego pytanie jako inspirację dla programu rozwoju mniejszych ośrodków.

Przeczytaj także:

Campus może się zatem przerodzić w początek współpracy z politykami. Ale przede wszystkim stanowi coś w rodzaju badania focusowego dla ludzi Koalicji Obywatelskiej, którzy dowiadują się, czym przyciągać młodych ludzi.

"Przyjechałem tutaj, żeby poznać konkretne propozycje zmian tragicznej sytuacji w naszym kraju" - mówi Radosław Kuczek. I wymienia - praworządność, sytuacja osób LGBT, aborcja.

Koniec kluczenia w sprawie aborcji

Rok temu, w edycji 2021 znalazło się miejsce na debaty na temat ekofeminizmu, ubóstwa menstruacyjnego, czy kobiecej solidarności, ale nie było spotkania w całości poświęconego aborcji. Brak ten był zauważalny, w końcu cała impreza odbywała się zaledwie kilka miesięcy po tym, jak krajem wstrząsnął antyaborcyjny wyrok TK i wielotysięczne Strajki Kobiet.

O aborcję pytani byli wszyscy politycy, z Donaldem Tuskiem na czele, który unikał konkretnych deklaracji. Odpowiedział za niego Trzaskowski - jak pisaliśmy rok temu - że PO zrobiła krok we właściwą stronę. Przypomniał deklarację z lutego 2021, że PO jest za tym, by do 12. tygodnia decyzję o aborcji podejmowała kobieta po konsultacji z lekarzem i terapeutą.

W 2022 na Campusie warsztaty na temat aborcji zorganizowała Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Ostatecznie temat ten przebił się też do mediów ogólnopolskich za sprawą deklaracji Tuska, który obiecał, że Platforma złoży w Sejmie projekt wprowadzający legalną aborcję do 12. tygodnia ciąży. Dodał też, że na układanych przez niego listach wyborczych nie znajdą się nazwiska osób, które zagłosują przeciwko takiej ustawie.

"Panie posłanki: Jak żyć?"

Oficjalne stanowisko w sprawie aborcji jest jednym z elementów szerszej zmiany w Platformie Obywatelskiej pod rządami Tuska. W ostatnich miesiącach partia zaczęła wysuwać postulaty, które do tej pory zgłaszała głównie Lewica, takie jak np. 20-procentowa podwyżka dla pracowników budżetówki, zamrożenia rat kredytów hipotecznych, czy zapowiedź pilotażowego programu 4-dniowego tygodnia pracy.

Rok temu na Campusie duże emocje wzbudził wykład Leszka Balcerowicza, który nie tylko pomstował na wszelkie objawy socjalnego odchylenia, ale w obcesowy sposób odpowiadał na pytania uczestników, w tym dotyczące katastrofy klimatycznej.

PO, która próbuje zerwać z wizerunkiem partii "taniego państwa" i polityki zaciskania pasa, dystansuje się teraz od Balcerowicza jako symbolu tego rodzaju myślenia. Tylko w ostatnich tygodniach zrobili to publicznie między innymi Borys Budka i Bartłomiej Sienkiewicz.

W tym roku na Campusie Balcerowicza nie było. I choć pojawiły się panele z ekspertami założonego przez niego Forum Obywatelskiego Rozwoju, tym razem odbyły się także debaty na temat rynku pracy, perspektyw awansu klasowego, czy mieszkalnictwa, do których zapraszani byli lewicujący naukowcy.

"Na samych panelach wciąż mam wrażenie, że zestaw gości jest bardziej konserwatywny niż sama publiczność. Szczególnie było to widać w panelu o relacjach państwa i Kościoła. Trzy osoby opowiadały się za konkordatem, oprócz Sławomira Nitrasa. I to jego słowa rezonowały z publicznością. Młodzi ludzie są generalnie bardziej lewicowi. W panelu o pracy największy aplauz zbierał kojarzony z lewicą Jan Zygmuntowski, który mówił o godnej pensji, umowach o pracę, związkach zawodowych" - mówi Martyna Jałoszyńska.

Patryk był w zeszłym roku na Campusie. "W tym roku jest więcej wątków społecznych. Bardzo mi tego brakowało, zaznaczałem to w ankiecie końcowej. Wątek społeczny był całkowicie pominięty. Idealnie nie jest, ale idzie to w dobrą stronę. Uważam, że tutaj, w tym środowisku, ten element to bardzo pomijany. Uważam, że dlatego PiS wygrywa wybory".

W tym roku Patryk poszedł między innymi na panel o mieszkalnictwie, którego partnerem merytorycznym była Krytyka Polityczna. Zabrał tam głos.

"Dlaczego nie mam dzieci? Mam niewielką kawalerkę, dlatego nie łapię się na żadne programy. Jestem na samozatrudnieniu, więc nie mam zdolności kredytowej" - mówił Patryk. "Dlatego chcę zadać paniom posłankom pytanie: Jak żyć?".

Posłankami obecnymi na spotkaniu były Hanna Gill-Piątek z Polski 2050 (a wcześniej z Lewicy) oraz Katarzyna Lubnauer z KO (Nowoczesnej).

Polska 2050 nie przedstawiała jeszcze konkretnego programu dotyczącego mieszkalnictwa, mówi o mieszkaniach modułowych, Koalicja Obywatelska do tej pory zapowiadała powrót do "Mieszkania dla Młodych", czyli dopłatach do wkładu własnego na kredyty hipoteczne.

Podczas debaty obie posłanki opowiedziały się między innymi za opodatkowaniem pustostanów oraz progresywnym opodatkowaniem dochodu z wynajmu mieszkań w przypadku osób, które uczyniły z tego źródło utrzymania, a także za mocnym programem państwowym dofinansowywania mieszkań komunalnych, które budować powinny samorządy.

Różnice zdań wśród panelistów i panelistek pojawiły się jedynie w kwestii, czy mieszkania te miałyby być tylko na wynajem, czy z perspektywą dochodzenia do własności.

Podczas panelu o możliwościach awansu klasowego Monika Rosa, posłanka KO (Nowoczesna) ze Śląska, mówiła, że trzeba skończyć z patologiami rynku pracy, takimi jak nadużywaniu samozatrudnienia.

"Ja się zgadzam, pani ma fajne pomysły, ale nie wierzę, że pani je będzie mogła zrealizować w ramach pani ugrupowania" - zabrał głos jeden z uczestników. "To, co mówi Tusk nabiera lewicowych rumieńców, ale myślę, że to retoryka na potrzeby wyborów. Czy pani jest w stanie zagwarantować, że te obietnice zostaną zrealizowane?"

"Nie znoszę, jak się umniejsza rolę polityczek. Nas jest więcej niż Donalda Tuska, proszę nie umniejszać mojej pracy (...) A jeśli nie będą chcieli naszego programu realizować, to po prostu zmienimy lidera" - odpowiedziała mu Monika Rosa.

Sala ją za te słowa nagrodziła oklaskami, a obecni na miejscu politycy PO zrobili wielkie oczy. "Jeśli nie ufacie starym politykom, to zaufajcie nam. Przeszliśmy taka ścieżkę jak wy i wiemy, co chcemy zrobić" - dodała.

Czy "lewicowa" KO jest dla młodych wiarygodna?

"Dla mnie oni nie mają wiarygodności. Zaczęli mieć dobre hasła, ale ja w to nie wierzę. I nie wiem, co zrobić, bo do wyborów jest rok. Nie wiem, na kogo zagłosuję" - mówi Patryk. "Od 20 lat rządzi nami PO-PiS. Sam pamiętam, jak w 2014 roku pracowałem na zleceniówce za 5,90 zł za godzinę. I nie dziwię się ludziom, że głosowali później na PiS. W ciągu dwóch lat moja pensja wzrosła o 130 proc., bo zacząłem zarabiać 13 zł za godzinę. Przecież dla osoby, która nie ma kapitału, to jest kolosalny przeskok. Ja dzięki temu mogłem zrobić prawo jazdy (...)

Dlatego przyjechałem tu drugi raz i myślę, że powinno tu przyjeżdżać więcej osób o takich poglądach jak ja. Bo ktoś musi ich obudzić. Nie wiem, czy to zadziała, ale cieszę się, że są organizowane takie dyskusje, bo możemy przynajmniej próbować".

Z Janem, który ma 19 lat, rozmawiam po panelu "Miękkie lądowanie w gospodarce", którego uczestnikami byli m.in. Izabela Leszczyna, była wiceminister finansów, wiceprzewodnicząca PO, i eksperci FOR.

"Czytałem artykuły z dawnych lat, jak w Burger Kingu zarabiało się 6 zł za godzinę. Wiem o tym" - mówi mi Jan, 19 lat. "Donald Tusk powiedział, że trudno zabrać pieniądze ludziom, którzy się do nich przyzwyczaili. Stawka godzinowa zostanie utrzymana tak jak programy socjalne. Czy mam zaufanie? Na pewno nie w 100 proc. Nie przez przypadek ten rząd został zmieniony. Myślę, że wiarygodności by im przysporzyło, gdyby doszło do jakiegoś powiewu świeżości. Chciałbym zobaczyć więcej młodych ludzi u władzy. I więcej odważnych pomysłów. Mówią, że zwalczą inflację - chciałbym zobaczyć propozycję w rodzaju biletu za 9 euro. W Niemczech podobno zbił inflację o kilka punktów procentowych".

[Od redakcji: Na spadek inflacji w Niemczech wpłynęło szereg posunięć rządu: nie tylko bilet za 9 euro na komunikację publiczną, ale przede wszystkim redukcja podatku od paliw i zniesienie opłaty na zielone źródła energii].

21-letnia Aleksandra swoje poglądy polityczne określa jako "coś pomiędzy Koalicją Obywatelską a partią Razem".

"Jestem związana z Piłą. Mam tam całą rodzinę. A teraz studiuję w Krakowie i waham się, czy wrócić do mojego miasta. Chciałabym, ale do życia potrzeba czegoś więcej, niż pracy i mieszkania. Chciałabym, żeby takie miasta jak Piła zachowały urok małych miast, ale żeby nie było w nich tej małomiasteczkowości, poczucia, że nic się tam nie dzieje" - mówi.

Aleksandra wzięła udział w warsztacie konserwatywnego Klubu Jagiellońskiego dotyczącym decentralizacji i szans na rozwój małych i średnich miast. Uczestnicy i uczestniczki podzielili się na grupy i w jednym z ćwiczeń mieli za zadanie rozmieścić w różnych regionach urzędy, które obecnie mają siedziby w Warszawie.

Tego samego dnia Klub organizował także panel dyskusyjny na temat decentralizacji, podczas którego padło wiele zarzutów wobec decyzji i polityki samorządowców związanych z Platformą Obywatelską.

"Myślę, że sam Campus jest pokazaniem jakiejś zmiany. Że zrozumieli, że muszą słuchać młodych. I nie boją się dialogu tak jak kiedyś" - mówi Aleksandra. "Te lata, kiedy nie byli u władzy pokazały im, że takie zamykanie nie sprawdza się. Widzieli, że PiS wygrał dzięki socjalnym transferom, widzieli, że ludzie tego potrzebowali".

;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze