0:000:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

Po napaści rosyjskiej na Ukrainę o ustroju Rosji w mediach można powiedzieć wszystko: że jest nazistowski, faszstowski, raszystowski, totalitarny. Władimir Putin, mówiąc o potrzebie „denazyfikacji Ukrainy”, sam rozpoczął tę inflację słów — przez „denazyfikację” rozumiejąc usunięcie demokratycznie wybranych władz, które z nazizmem nie mają nic wspólnego, oraz zniszczenie państwa ukraińskiego.

W czasie wywołanych wojną emocji o przeciwniku czy agresorze można powiedzieć wszystko. Jaka jednak jest naprawdę natura reżimu rosyjskiego? Czy Rosja Putina jest państwem totalitarnym? Czy była nim wcześniej? Na to pytanie — sięgając do opinii ekspertów i ekspertek — postaramy się teraz odpowiedzieć. Porozmawiajmy o tym bez emocji.

Polacy nie mają wątpliwości

Wielu polskich (i nie tylko polskich) komentatorów i komentatorek nie ma wątpliwości.

„To prawdziwie totalitarne społeczeństwo” — pisał socjolog i publicysta Sławomir Sierakowski w „Polityce” w maju 2022 r.

„Putin chce stworzyć totalitaryzm 2.0” — komentował w grudniu 2021 r., tuż przed agresją Rosji na Ukrainę, politolog i poseł PO prof. Paweł Kowal w radiu TOK FM.

„Putin naśladuje Stalina i Hitlera. Rosja to już państwo totalitarne” — pisał Grzegorz Kuczyński, dyrektor „Programu Eurazjatyckiego” w Warsaw Institute w marcu 2022 r. (w „Polska the Times”).

Badacze zachodni są zazwyczaj nieco bardziej ostrożni od polskich komentatorów.

„Politolodzy bardziej niż kiedykolwiek debatują dzisiaj nad tym, jakim mianem określić ustrój zaprowadzony w Rosji (…) Czy jest to »demokracja illiberalna«, jak mieliśmy w zwyczaju nazywać ten system, odkąd pozbyliśmy się wszelkich złudzeń co do cudownej przemiany Rosji w demokrację liberalną po upadku Muru Berlińskiego? Czy jest to zwykła dyktatura, autokracja, które historia zna aż nadto? Czy może jest to po prostu nowy totalitaryzm w duchu swoich dwudziestowiecznych poprzedników?” — pytała prof. Chantal Delsol, filozofka, założycielka Instytutu Badań im. Hannah Arendt i szefowa Ośrodka Studiów Europejskich na Uniwersytecie Marne-la-Vallée (jej esej po polsku opublikował serwis Wszystkoconajwazniejsze.pl).

Delsol pisze — powołując się na filozofkę Hannah Arendt, klasyczkę badań nad totalitaryzmami — że władza Putina ma pewne cechy reżimów totalitarnych z XX wieku.

  • Putin dysponuje tak silną władzą, że żadna opozycja nie jest możliwa;
  • Podporządkowuje całość działań jednej ideologii — „kosztem dobrostanu ludności, kosztem gospodarki, a nawet kosztem logiki i zdrowego rozsądku”.

Równocześnie jednak, zdaniem Delsol, nie jest to ustrój w pełni totalitarny. Czego mu więc brakuje?

O reżimie Putina politolodzy, ekonomiści i dziennikarze na Zachodzie napisali całą bibliotekę. OKO.press przeczytało jej część — około dwudziestu pozycji (listę znajdziecie Państwo na końcu tego artykułu). Zanim odpowiemy na pytanie — „czy reżim Putina jest reżimem totalitarnym?” — trzeba prześledzić jego ewolucję i specyficzne cechy.

Nowa propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. W cyklu „Sobota prawdę ci powie” znajdziecie fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Będziemy rozbrajać mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I pisać o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

Korzenie: KGB i kariera za Jelcyna

Kariera Putina jest zbyt dobrze opisana, abyśmy musieli się nad nią rozwodzić. Przypomnijmy więc krótko: oficer KGB, służący w schyłkowych latach ZSRR we wschodnich Niemczech, w 1991 r. został kierownikiem Komitetu Spraw Zagranicznych w biurze mera Petersburga, Anatolija Sobczaka, liberała wybranego w wyborach (co było nowością w Rosji).

W sierpniu 1991 r., w drugim dniu nieudanego puczu przeciwko Gorbaczowowi — próbowali go dokonać partyjni „twardogłowi” — Putin odszedł z KGB w randze podpułkownika.

Później komentował, że „nie miał wątpliwości”, którą stronę wybrać. W wielogodzinnym wywiadzie telewizyjnym z 2017 r. reżyser Oliver Stone zapytał go, czy wierzył w system komunistyczny. Putin odpowiedział: „Nie, na pewno nie, ale na początku w to wierzyłem (...) i chciałem to realizować. (…) Wiesz, niestety, moje poglądy zmieniają się nie wtedy, gdy spotykam się z nowymi ideami, lecz dopiero wtedy, gdy stykam się z nowymi okolicznościami” — mówił.

Był — jak komentował tę wypowiedź politolog Richard Sakwa, profesor Uniwersytetu w Kent — „arcypragmatykiem”.

Putin rozumiał — jak mówił wówczas — że system stał się skostniały: „Uległ stagnacji (…) był zamrożony, nie był zdolny do żadnego rozwoju” i że było to winą partyjnego jedynowładztwa. NRD opisał jako kraj całkowicie pozbawiony „ducha innowacji”. Było to według niego „społeczeństwo zamrożone w latach pięćdziesiątych”.

W książce z wywiadami, opublikowanej po objęciu władzy na początku 2000 roku, pisał: „Tragedia polega na tym, że wielu ludzi szczerze wierzyło we wszystkie te komunistyczne ideały”. Sugerował więc wyraźnie, że sam nie był jednym z nich.

W 1994 r. Putin został zastępcą Sobczaka — wicemerem Petersburga. Był także zamieszany w skandal korupcyjny: w 1991 r. miasto chciało wyeksportować towary warte 93 mln dol., żeby sprowadzić zza granicy żywność pozwalającą zmniejszyć braki w sklepach. Eksport się udał, żywności dotarło bardzo mało. Śledztwo wewnętrzne rekomendowało zwolnienie Putina za „niedostateczne monitorowanie” transakcji.

Ze stanowiska odszedł dopiero po przegranej Sobczaka w wyborach w czerwcu 1996 r. Putin przeniósł się do Moskwy, gdzie zaczął robić błyskawiczną karierę w administracji prezydenta Jelcyna. W czerwcu 1997 r. obronił doktorat w Instytucie Górnictwa w Petersburgu: pisał w nim o technikach zarządzania zasobami naturalnymi Rosji w warunkach rynkowych.

Twierdził w tej pracy — pisze Sakwa — że „zasoby mineralne Rosji, a w szczególności węglowodory, będą miały kluczowe znaczenie dla rozwoju gospodarczego kraju w dającej się przewidzieć przyszłości”, oraz że „państwo będzie musiało przejąć inicjatywę w regulowaniu i rozwijaniu sektora surowcowego, choć przy użyciu »metod czysto rynkowych«”.

Później, jako prezydent, Putin opierał się w dużym stopniu na działających w warunkach rynkowych wielkich narodowych „czempionach” — takich jak Gazprom i Rosneft — traktując je jako narzędzia polityczne.

Demokracja sterowana

W grudniu 1999 r. (prezydentem Rosji został w maju 2000 r. z namaszczenia Jelcyna) w artykule prasowym w „Niezawisimoj Gazecie” Putin jednoznacznie odrzucił totalitaryzm. Pisał: „Silna władza państwowa w Rosji to demokratyczne, oparte na prawie, sprawne państwo federalne”.

W praktyce jednak, jak zauważa wielu politologów, w Rosji nie było na czym tego państwa budować — po dekadzie Jelcyna jedynym działającym fragmentem administracji były resorty siłowe, z których zresztą Putin sam się wywodził.

Tak jak gospodarka miała być rynkowa — ale sterowana, tak samo miało być z demokracją.

„Za pozorami liberalnej ekonomii od początku krył się silny podtekst mający na celu wzmocnienie kontroli państwa. Wczesne reformy Putina miały w rzeczywistości na celu ustanowienie rządów typu Augusto Pinocheta, w których reforma gospodarcza byłaby forsowana przy użyciu »totalitarnej siły« silnego państwa. Niemal natychmiast po wyborze na prezydenta, Piotr Aven, ekonomista o liberalnych poglądach, kszałtcony na Zachodzie, wezwał Putina do rządzenia krajem tak, jak Pinochet rządził Chile” — pisze Catherine Belton, dziennikarka, korespondentka „Financial Timesa” w Moskwie w latach 2007-2013.

Silna władza Putina została zresztą przywitana z radością przez wielu rosyjskich liberałów, którzy — podobnie jak przytłaczająca większość Rosjan — byli rozczarowani chaosem, bezprawiem i katastrofą ekonomiczną dekady lat 90. Liberałowie, pisze politolog Borys Kargarlicki, obwiniali za to Rosjan — którzy, ich zdaniem, mentalnie tkwili w totalitarnej przeszłości.

„Za tym wszystkim kryje się niezwykle głęboka, niemal fizyczna nienawiść do większości mieszkańców własnego kraju, do »tych ludzi«, którzy żyją w niewłaściwy sposób i nie chcą tego, co trzeba, a co najważniejsze, są beznadziejnie zdeformowani przez »totalitarną przeszłość«” — pisze Kagarlicki.

Trzecim elementem formującym myślenie Putina i otaczających go elit było rozczarowanie Zachodem i jego polityką wobec Rosji. W wydanej u schyłku ery Jelcyna książce tak wyraził je Siergiej Głaziew, ekonomista, b. minister zajmujący się zagranicznymi stosunkami gospodarczymi: „Gdy politycy amerykańscy, na przykład, mówią, że USA zależy na silnej i zamożnej Rosji, postępują z punktu widzenia interesów narodowych Amerykanów; gdy natomiast prowadzą wobec Rosji rzeczywistą politykę — rozpadu, rozczłonkowania i zniszczenia — działają w interesie światowej oligarchii, która kieruje ich decyzjami. Dlatego też często mówią jedno, a robią coś wprost przeciwnego”.

Obietnice Zachodu, jego rady i model gospodarczy przyniosły Rosji w latach 90. dramatyczny kryzys — takie było doświadczenie Putina i dużej części rosyjskich elit.

Przeczytaj także:

Ciepła woda w kranie i wojna w Czeczenii

Te trzy doświadczenia — słabość państwa z wyjątkiem struktur siłowych; brak zaufania do demokracji i rynku; przekonanie o hipokryzji Zachodu — ukształtowały reżim Putina. W 2000 r. Putin złożył więc Rosjanom propozycję: oddajcie mi waszą wolność polityczną w zamian za stabilizację i względny dobrobyt — oraz obietnicę (na razie odległą) przywrócenia potęgi własnego kraju.

W styczniu 2012 r. b. doradca Kremla, Gleb Pawłowski, w wywiadzie dla „The Guardian” mówił jeszcze o „demokracji sterowanej” i „demokracji zarządzanej”.

„Mówimy o demokracji sterowanej, ale myślę, że może wy na Zachodzie zapomnieliście, że ta koncepcja była rozpowszechniona w latach 50. w Europie w krajach, gdzie panował totalitaryzm… Na przykład w Niemczech panował ten sam pogląd: że Niemcy mają skłonności do totalitaryzmu i nie wolno ich dopuszczać do polityki. Muszą więc mieć możliwość swobodnego wyboru (głosowania), ale ludzie, którzy kontrolują rzeczywistą politykę, muszą być tacy sami, nie mogą ustąpić” — mówił Pawłowski.

Putin miał o tyle ułatwione zadanie, że społeczeństwo obywatelskie w Rosji było słabe, a sam system zawierał niewiele bezpieczników, które mogłyby mu utrudnić przejęcie władzy.

„W tym nowym systemie politycznym brakowało wielu kluczowych instytucji liberalnej demokracji: podział formalnych uprawnień między prezydentem a parlamentem był zbyt przechylony na korzyść prezydenta, natomiast system partyjny, społeczeństwo obywatelskie i władza ustawodawcza były słabo rozwinięte” — pisał politolog Michael McFaul.

Przez pierwsze kilkanaście lat rządów Putina wydawało się, że jego obietnica może zostać dotrzymana. Realne dochody Rosjan rosły w tempie kilku proc. rocznie — po raz pierwszy od dziesięcioleci. Mogli swobodnie podróżować za granicę. Mogli czytać i pisać, co chcieli, chociaż największe media pozostały pod kontrolą rządzących.

Państwo przestało się wtrącać do ich życia duchowego czy osobistego. Odbywały się wybory — co prawda nieuczciwe. Niemniej jednak Rosjanie nigdy wcześniej (a także później) nie mieli tyle wolności, wyjąwszy może ostatnie lata caratu, kiedy jego władza słabła.

Reżim Putina nie miał także spójnej ideologii, która jest niezbędną cechą systemu totalitarnego. Korzystał z poparcia cerkwi, mówił o sile państwa i o odbudowie jego prestiżu i znaczenia, odwoływał się nieustannie do rosyjskiego nacjonalizmu. Nigdy nie sformułował jednak spójnego przesłania na kształt ideologii komunistycznej.

Poglądy samego Putina były eklektyczne: mógł chwalić ZSRR za jego potęgę, ale równocześnie krytykować totalitaryzm za to, że był „bezbożny”. Wojna w Czeczenii — w której w brutalny sposób, zapowiadający dzisiejszą taktykę wojsk Putina w Ukrainie, zrównano kraj z ziemią — cieszyła się dużym poparciem wśród Rosjan.

Gospodarka kraju została oddana pod kontrolę oligarchów. Jak zauważył jednak ekonomista z Banku Światowego Branko Milanovic, okazało się, że mieli oni mniejszą władzę, niż wielu obserwatorów z Zachodu sądziło. Wojna w Ukrainie w 2022 r. zrujnowała ich interesy: okazało się, że nie mogą jej zapobiec. Piastują swoje majątki z nadania Putina, który okazał się nie być od nich zależny.

Przykręcanie śruby

Przynajmniej do 2014 r. system Putina był więc reżimem autorytarnym, zostawiającym Rosjanom względnie duży zakres prywatnej wolności. Lider konsolidował wówczas władzę, podporządkowując sobie media i marginalizując opozycję.

„W przeciwieństwie do systemów totalitarnych, które dążą do zapewnienia sobie całkowitej dominacji nad umysłami ludzi, systemy autorytarne nie stawiają sobie tak wzniosłych celów. Według ich priorytetów głównym zadaniem ich polityki w odniesieniu do kanałów komunikacji masowej jest wykluczenie możliwości wykorzystania tych kanałów przez inne grupy - potencjalnych rywali w walce o władzę i wpływy - do realizacji własnych celów, które mogą być niezgodne z celami rządzących” — pisał w 2020 r. Grigorij Jawlińskij, liberalny ekonomista i polityk, kontrkandydat Putina w wyborach 2018 r.

„Przykręcanie śruby” odbywało się wraz z pogarszaniem relacji z Zachodem — oraz narastającym w kręgach wokół Putina przekonaniem, że Zachód zmierza do otoczenia i zniszczenia Rosji. Punktem przełomowym był — mało w Polsce pamiętany — szczyt NATO w Bukareszcie w kwietniu 2008 r., w którym obiecano członkostwo w NATO Gruzji i Ukrainie, byłym republikom ZSRR.

Według Putina było to złamanie obietnicy danej Rosji w latach 90. o nierozszerzaniu NATO na wschód (jest to także argument podnoszony przez propagandę rosyjską podczas wojny w Ukrainie). Obietnica ta jednak nigdy nie została złożona i funkcjonuje jedynie w rewizjonistycznej propagandzie Kremla.

Kolejnymi krokami w narastającym konflikcie była agresja Rosji na Gruzję (w sierpniu 2008 r.) oraz zajęcie Krymu i stworzenie separatystycznych „republik” w Doniecku i w Ługańsku w 2014 r. Z perspektywy skupionej wokół Putina elity ukraińska rewolucja w lutym 2014 r. i obalenie prorosyjskiego prezydenta Janukowycza było przewrotem przeciw demokratycznie wybranym władzom — z pełnym poparciem, a zapewne także z poduszczenia Zachodu.

Sankcje nałożone na Rosję po agresji w 2014 r. spowodowały zatrzymanie wzrostu stopy życiowej Rosjan: ich dochody zaczęły spadać. Równocześnie reżim zaczął zwiększać represje wobec opozycji i mediów. W lutym 2015 r. na moście w Moskwie zastrzelono Borysa Niemcowa, jednego z najważniejszych polityków opozycji, b. wicepremiera Rosji i przeciwnika wojny w Ukrainie.

W lipcu 2012 r. uchwalono prawo, według którego media i organizacje pozarządowe w Rosji otrzymujące finansowanie zza granicy muszą zarejestrować się jako „obcy agenci”. Aleksiej Nawalny, lider organizacji tropiącej korupcję i kontrkandydat Putina w wyborach 2018 r., był prześladowany — próbowano go otruć, szykanowano, wreszcie zamknięto do więzienia pod najprawdopodobniej sfingowanym zarzutem korupcji (w marcu 2022 r. został skazany na kolejne 9 lat więzienia, chociaż odsiaduje już jeden wyrok).

Śledztwo zachodnich dziennikarzy połączyło próbę otrucia Nawalnego z serią zabójstw aktywistów opozycji i polityków. Równocześnie rządzący nasilili agresję wobec opozycji: uczestnicy publicznych protestów są systematycznie bici i szykanowani.

Już totalitaryzm? Czy jeszcze za moment?

Jeżeli więc rosyjski reżim nie jest jeszcze totalitaryzmem, to z pewnością zmierza w jego stronę.

“Mamy do czynienia z dość silną tendencją, która popycha cały system w kierunku totalitaryzmu, nawet jeśli nie jest on tak wyrazisty jak w przypadku najbardziej znanych dwudziestowiecznych systemów politycznych tego typu. W każdym razie model politycznej organizacji społeczeństwa, w kierunku którego Rosja wyraźnie dryfuje w ciągu ostatnich kilku lat, zawiera kilka cech systemów totalitarnych. Do cech tych należy dominacja jednego zestawu poglądów w sferze publicznej, potwierdzanych i chronionych przez władzę, oraz przedstawianie wszelkich alternatywnych poglądów jako szkodliwych dla państwa i narodu” — pisze Grigorij Jawlinski.

Także Delsol zauważa, że Rosji brakuje kluczowej cechy dwudziestowiecznych totalitaryzmów: spójnej, wszechogarniającej ideologii.

„Mam na myśli zwłaszcza totalne zawładnięcie umysłami ludzi, wolnością myśli, słowa, przemieszczania się, także wolnością gospodarczą” — pisze. Nadal istnieje w Rosji kurcząca się przestrzeń dla wolności słowa, której nie było w ZSRR czy nazistowskich Niemczech. Rosja Putina nie zmierza też w stronę światowej utopii, jak komunizm czy nazizm: jest nacjonalistyczna i imperialistyczna w starym stylu, przypominającym wiek XIX. To podstawowa różnica. Być może — jak twierdzi Delsol — czas takich ideologii po prostu przeminął i dziś zbudowanie wokół nich reżimu jest już po prostu niemożliwe.

Korzystałem m.in. z książek:

Ch. Hutchins, A. Korobko, Putin, New York 2012

  1. Weiss-Wendt, Putin’s Russia and the Falsification of History, London 2020
  2. Blake, From Russia with Blood: The Kremlin's Ruthless Assassination Program and Vladimir Putin's Secret War on the West, New York 2019
  3. Taylor, State Building in Putin’s Russia, Cambridge 2011
  4. McFaul, Russia’s Unfinished Revolution. Political Change from Gorbachev to Putin, Ithaca 2001
  5. Hill, C. G. Gaddy, Mr. Putin. Operative in the Kremlin, Washington 2015
  6. Kagarlitsky, Russia Under Yeltsin and Putin. Neo-liberal Autocracy, London 2002
  7. Belton, Putin’s People. How the KGB Took Back Russia and Then Took on the West, London 2020
  8. Yavlinsky, The Putin System. An Opposing View, New York 2019
  9. Eltchaninoff, Inside the Mind of Vladimir Putin, London 2015
  10. Sakwa, The Putin Paradox, London 2020
  11. Desai, Conversations on Russia, Oxford 2002
  12. Nalbandov, Not by Bread Alone. Russian Foreign Policy under Putin, Lincoln 2016
  13. Pomerantsev, Nothing Is True and Everything Is Possible: The Surreal Heart of the New Russia, New York 2014
;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze