Czy wyborcza turystyka ma sens? Sprawdzamy!

O turystyce wyborczej napisał do nas pan Jan, słuchacz „Powiększenia”. „Pochodzę z Wrocławia, ale obecnie mieszkam na Podkarpaciu. Chcę oddać swój głos na jedną z mniejszych partii opozycyjnych i zastanawiam się, czy mój głos będzie wart więcej w okręgu wrocławskim, czy rzeszowskim? A może mogę pojechać jeszcze w inne miejsce tak, aby wywrzeć swoim głosem największy impakt?”.

W tym odcinku podcastu odpowiadamy panu Janowi i wielu innym osobom, które zastanawiają się, czy mogą zwiększyć swój wpływ na wynik wyborczy – głosując w mniej zaludnionym okręgu. Albo – jeśli wyrażać się zgodnie z regułami ordynacji wyborczej – w którym mniejsza liczba wyborców decyduje, kto zdobędzie jeden z mandatów do Sejmu.

Wbrew bowiem konstytucyjnym regułom, wedle których wybory powinny być równe (każdy głos ma ważyć tyle samo), od 2011 roku równowaga w okręgach coraz bardziej się chwieje. Jak wylicza w „Powiększeniu” analityk Leszek Kraszyna, głos w Warszawie może być wart aż trzy razy mniej niż głos w mniejszych miasteczkach i na wsiach.

Jakie są tego skutki? Czy to oznacza, że warto pobrać zaświadczenie o prawie do głosowania i wybrać się na wyborczą wycieczkę 15 października? O tym wszystkim posłuchasz w najnowszym „Powiększeniu”.

Rozmawiamy też o powszechnym przekonaniu, że ordynacja w Polsce daje premię zwycięzcy, co oznacza, że nie warto głosować na mniejsze partie. „To mit” – przekonuje Kraszyna – „choć rzeczywiście wydawałoby się, że d'Hondt w Polsce tak został skrojony”. Jak jest więc z rozkładem mandatów między partiami i dlaczego tak ważne jest przekroczenie progu wyborczego przez całą opozycję? Posłuchaj!

Ten odcinek to nie koniec rozmów o technicznej stronie wyborów. Wciąż zbieram Wasze pytania, wątpliwości i przykłady związane z uczestnictwem w głosowaniu: [email protected]. Dziękuję za dotychczas przesłane, posłużą bowiem do następnej rozmowy. I do usłyszenia w kolejnym odcinku!