Program, dzięki któremu Polska pozbywa się smogu, został wstrzymany. Nie doczekamy się jego ekspresowego wznowienia i to mimo głośnych protestów. Ale wnioski o wymianę kotłów w programie Czyste Powietrze będą przyjmowane znów na wiosnę – tak zapowiada wiceprezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska wstrzymał przyjmowanie nowych wniosków w programie Czyste Powietrze. Dzięki niemu Polska powoli, ale z sukcesami pozbywa się smogu. Od 2018 do 2029 roku rząd miał wydać 103 mld złotych na wymianę najbardziej nieekologicznych kotłów grzewczych.
Przeciwko pauzie w Czystym Powietrzu wystąpili aktywiści Polskiego Alarmu Smogowego (PAS) i samorządowcy. „Pospieszne i niespodziewane zawieszenie najpopularniejszego w Polsce programu do walki z niską emisją jest szkodliwe zarówno dla mieszkańców gmin, jak i dla sektora mikro oraz małych przedsiębiorstw” – pisali przedstawiciele Związku Miast Polskich. O natychmiastowe wznowienie programu zaapelował też lider PAS Andrzej Guła: „Dla wielu małych firm zajmujących się termomodernizacją domów jednorodzinnych decyzja NFOŚiGW może oznaczać koniec działalności i bankructwo. Takie nieodpowiedzialne decyzje podważają zaufanie obywateli do instytucji państwowych i stanowią przykład niekompetencji urzędniczej”.
Czyste Powietrze musi pójść do „posprzątania” – przekonuje jednak w rozmowie z OKO.press wiceprezes NFOŚ Robert Gajda. Jego zdaniem przekręty w programie, których dopuszczali się nieuczciwi beneficjenci i pośrednicy, mogą sięgać setek milionów złotych. Dlatego trzeba zmienić niektóre z zasad programu, na co potrzeba czasu – przekonuje. Gajda kieruje też kilka gorzkich słów w stronę aktywistów z Alarmu Smogowego.
„Moim zdaniem tak agresywna i nerwowa postawa wynika głównie z tego, że zwracam uwagę na niegospodarność i bezczynność. O tym, że z programu wyciekają pieniądze, NFOŚ wiedział z całą pewnością już w marcu bieżącego roku. Alarmowaliśmy o tym my, ale także inne podmioty społeczne oraz gminy, wskazując rozwiązania, które dało się wdrożyć od ręki” – odpowiada mu Andrzej Guła z Alarmu Smogowego, którego odpowiedź cytujemy pod treścią wywiadu.
Marcel Wandas, OKO.press: Zmiany w Czystym Powietrzu wyglądają trochę na przesunięcie środków z walki ze smogiem na pilną potrzebę, którą jest pomoc powodzianom.
Robert Gajda, wiceprezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska: W przypadku “powodziówki” mamy osobne środki z programu FEnIKS. Dostaliśmy dodatkowe pieniądze, które zostały przeznaczone na powodzian. Musieliśmy przygotować do tego część całego programu Czyste Powietrze skierowaną stricte do powodzian: 12 grudnia będziemy ruszali z naborem.
To zbiegło się w czasie z zawieszeniem przyjmowania nowych wniosków i właśnie to budzi pewną podejrzliwość. Nie było więc intencji przesunięcia środków?
Absolutnie nie. To są dwa odrębne źródła finansowania.
A dlaczego wstrzymanie przyjmowania wniosków było konieczne? Mówią państwo o tym, że potrzebny jest „remont” Czystego Powietrza, ale czy naprawdę jest aż tak gruntowny, że nie można zająć się dwoma rzeczami naraz?
Od kwietnia do czerwca wprowadziliśmy pierwsze małe reformy, które miały uszczelnić ten program. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jest bardzo dużo zagrożeń związanych z reformą w czasach PiS pani minister Moskwy, która rozluźniła zasady i spowodowała, że zwiększyła się liczba patologii.
Niestety, działaliśmy przede wszystkim na oświadczeniach dotyczących składu gospodarstwa domowego, które mają wpływ na wysokość wyliczonego dochodu na osobę w gospodarstwie domowym. Wielu beneficjentów podawało w nich nieprawdę. Chodziło o zaniżanie dochodów po to, żeby dostać maksymalne dofinansowanie oraz dopisywanie do oświadczeń kolejnych członków rodziny. Rekordzista na kilka swoich nieruchomości dostał maksymalne dofinansowanie, bo przepisał jedną piętnastą domu na swojego syna, który nie zarabiał pieniędzy.
Staraliśmy się więc zabezpieczyć przed takimi przypadkami.
Mieliśmy też informacje o próbach wyłudzenia podpisów na pełnomocnictwach od beneficjentów dla wykonawców. Myśleliśmy, że to zadziała, ale niestety przypadków nadużyć było coraz więcej. Chodziło choćby o uzyskiwanie notarialnego potwierdzenia podpisu pod pełnomocnictwem, które beneficjent przekazuje zewnętrznej firmie, załatwiającej za niego formalności. Mamy sygnały, że notariusze zaczęli działać obwoźnie, czyli niezgodnie z polskim prawem. W ten sposób legalizowali działalność nieuczciwych wykonawców.
Wcześniej wojewódzkie fundusze zgłaszały nieprawidłowości do odpowiednich służb. Do prokuratury, do policji 103 takie zawiadomienia zostały wysłane przez wojewódzkie fundusze.
Teraz składamy zawiadomienie do prokuratury dotyczące kilku firm, co do których istnieje uzasadnione podejrzenie popełniania przestępstw w ramach programu Czyste Powietrze. Te firmy złożyły w imieniu beneficjentów ok 6 tys. wniosków o dotacje. To potężny program, więc w porównaniu do wszystkich złożonych wniosków nie jest to duża liczba.
Mimo to nieprawidłowości dotyczą kwoty 600 mln złotych.
Według naszej kontroli te umowy mogły być realizowane niezgodnie z ich zapisami. Mogło w ich przypadku dochodzić do zawyżania rachunków za usługi i materiały, fałszowania dokumentów realizacji, wymuszania udzielenia pełnomocnictw.
Jaki był najczęstszy schemat przekrętu “na czyste powietrze”?
Chodziło najczęściej o zgłoszenie tzw. kompleksowej termomodernizacji, żeby wykorzystać maksymalną kwotę. W wielu przypadkach działo się to na podstawie fałszywych audytów, które wskazywały zakres koniecznych inwestycji niezgodny ze stanem faktycznym. Znamy też przypadki, w których wykorzystywano maksymalną kwotę do 136 tys. złotych, przedstawiciele beneficjentów dostawali po 20 tys. prowizji, a w rzeczywistości do ocieplenia domu były potrzebne o wiele niższe nakłady.
Z drugiej strony Polski Alarm Smogowy twierdzi, że zmiany w Czystym Powietrzu były już wprowadzane i nigdy nie wymagało to zastopowania przyjmowania wniosków.
Dziwi mnie postawa Polskiego Alarmu Smogowego, który był z nami w ciągłym kontakcie. Prowadziliśmy z nim dialog od ponad 8 miesięcy. Wiedziałem, że lider PAS, pan Andrzej Guła jest tą osobą, która żyje tematem ochrony powietrza i chwała mu za to. On wiedział o tym, co zamierzamy zrobić w tej reformie, jakie mają być zmiany, jakie są patologie. Do pewnego momentu nie wiedzieliśmy, jaka jest jej skala, ale pan Guła wiedział, że zamierzamy zatrzymać ten program i dlaczego zamierzamy go zatrzymać. Wydawało się, że rozumie tę potrzebę.
Dwa tygodnie przed ogłoszeniem przez nas tej informacji wycofał się, stwierdził, że woli być z drugiej strony i krytykować nasze działania. W biznesie byłem uczony, że nie można oszukiwać ludzi. Gdyby PAS od samego początku twierdził, że zatrzymanie przyjmowania wniosków jest niedopuszczalne, to bym go zrozumiał. Ale Andrzej Guła nie wyrażał takich wątpliwości.
Zapytaliśmy Polski Alarm Smogowy o ustosunkowanie się do tych wypowiedzi – przyp. red.
Spodziewał się pan takiej skali krytyki? Czyste Powietrze stało się na początku grudnia jednym z głównych wątków w debacie politycznej.
Krytykuje nas głównie Polski Alarm Smogowy. Jesteśmy w ciągłym kontakcie z innymi NGO-sami i one jak najbardziej trzymają za nas kciuki. Branża wykonawcza z kolei jest zadowolona, że na przykład wreszcie będzie wiadomo, kiedy pieniądze będą wypłacane, bo do tej pory była to wielka niewiadoma. Na zmiany czekają producenci źródeł ciepła.
Nie jest też tak, że zawieszenie programu stworzy bardzo dużą lukę. Mamy ponad milion złożonych wniosków, z czego 825 tys. skończyło się podpisaniem umów, a około 450 tysięcy inwestycji zostało zrealizowanych. Branża wykończeniowa ma więc co robić. Mamy 350 tysięcy nieobsłużonych umów i 200 tysięcy wniosków do rozpatrzenia – to zlecenia na półtora roku do przodu. Czteromiesięczna przerwa w naborze wniosków, o której mówimy, nie hamuje programu w całości programu. Zaplanowaliśmy ją też w sezonie grzewczym, kiedy nie wykonuje się termomodernizacji, nie robi żadnych ociepleń na zewnątrz.
Nie można mówić, że zostawiliśmy ludzi bez niczego, że zostają bez pracy.
Związek Miast Polskich upomina się o to, żeby albo jak najszybciej przywrócić przyjmowanie wniosków, albo przynajmniej podać dokładną datę ponownego uruchomienia, bo to wywołuje dezorientację i niepewność.
31 marca to ta ostateczna data, kiedy będziemy chcieli ruszyć. Mamy przygotowaną reformę, ale teraz przed nami ostateczne konsultacje. Zmieniamy też źródło finansowania na Fundusz Modernizacyjny. Dlatego ten program musi być zgodny z wytycznymi europejskimi.
Niestety w 2023 roku był okres, kiedy nie było pieniędzy na finansowanie. Około 200 tys. wniosków poszło “do szuflady”. Mamy więc też zaległości, które nadrobimy. Będziemy mieć też czas na usprawnienie działania kwestii IT w programie. Na początku okresu remontowego, który wypada na wiosnę, będziemy gotowi.
A jeśli ktoś teraz mimo wszystko jest w trakcie inwestycji, nie dał rady jeszcze złożyć wniosku, będzie mógł rozliczyć ją “wstecz”?
Planujemy, aby rachunki wystawione od 28 maja do 28 listopada 2024 wchodziły do rozliczenia.
Mają państwo już konkretne szczegóły zmian w programie?
Musimy uszczelnić Czyste Powietrze. Wykorzystanie środków w “trzeciej grupie”, czyli dla najuboższych, to było około 40 proc. To wskazuje na ich nadużywanie. Wyznaczymy też maksymalne ceny wykorzystanych materiałów. Nie będzie już przypadków finansowania drzwi po 20 tysięcy złotych. Jeśli ktoś będzie chciał takie mieć, to pokryje różnicę z własnej kieszeni.
Następna ważna sprawa to wprowadzenie operatorów. Chcemy chronić beneficjentów przed nieuczciwymi pośrednikami. Operatorzy będą pełnić funkcję “aniołów stróżów”, będą przeprowadzali beneficjentów przez całą inwestycję, pomagali wybrać wykonawcę, a na końcu będą się zajmowali rozliczaniem projektu, wykazaniem efektu ekologicznego, dopiero po tym wszystkim będą wpływały do nich pieniądze. Dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie rachunku celowego beneficjenta dla prefinansowań inwestycji. Przeanalizujemy tę koncepcję,
Przygotowujemy też standaryzację umów z wykonawcami i dalszą informatyzację i automatyzację procesów. Dzięki temu przyspieszymy program. Oczywiście mamy w planie bardzo skrupulatną kontrolę wniosków.
Widzi pan jakąkolwiek możliwość, by pod naciskiem NFOŚiGW zaczął od zaraz znów przyjmować wnioski normalnie?
Nie, nie ma takiej możliwości. Sytuacja musi być jasna. Gdyby nie było nadużyć, moglibyśmy o tym myśleć, ale musimy skrupulatnie sprawdzić, na co wydawane były pieniądze publiczne. Nieuczciwe firmy są namierzone, służby działają. Apelujemy też o to, by osoby oszukane przez nieuczciwych pośredników zgłaszali się do nas. Każda z takich firm poniesie konsekwencje takiego działania.
O reakcję na stanowisko wiceprezesa Gajdy poprosiliśmy wywołanego do tablicy Andrzeja Gułę, lidera Polskiego Alarmu Smogowego:
"Z dużym smutkiem obserwuję, jak pan Robert Gajda – nie tylko wiceprezes NFOŚiGW, ale też polityk Polski 2050, która zapowiadała nową jakość w kwestiach dialogu ze społeczeństwem i uczciwości – próbuje rozpętać kampanię obrzucania błotem strony społecznej. Kiedy dowiedziałem się o planach zawieszenia programu, jasno komunikowałem, że to fatalny pomysł
Robiłem to od początku, a dzień przed ogłoszeniem decyzji NFOŚiGW mówiłem to wprost do Pana Gajdy podczas publicznego panelu. (...) A nie wiedziałem wtedy jeszcze w jak nieudolnym stylu zostanie przeprowadzone to zawieszenie. Uważałem wtedy i uważam tak nadal, że program należało naprawić »w locie«, i to jeszcze w marcu.
Tutaj dochodzimy do przyczyny ataków pana Gajdy. Moim zdaniem tak agresywna i nerwowa postawa polityka wynika głównie z tego, że zwracam uwagę na jego niegospodarność i bezczynność. O tym, że z programu wyciekają pieniądze NFOŚiGW wiedział z całą pewnością już w marcu bieżącego roku. Alarmowaliśmy o tym my, ale także inne podmioty społeczne oraz gminy, wskazując rozwiązania, które dało się wdrożyć od ręki. Zignorowano nas i nie zrobiono tego.
Efektem były gigantyczne straty dla budżetu państwa. Te kilka miesięcy bezczynności pana Gajdy i jego kolegów kosztowało budżet co najmniej miliard złotych. Prawdopodobnie więcej" – przekazuje Guła.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze