0:000:00

0:00

Jeśli użyć metafory zawodów lekkoatletycznych, uczestnicy debaty wybrali bardzo różne strategie.

Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) ruszył od początku sprintem i pod koniec był już wyraźnie zasapany. Izabela Leszczyna (KO) biegła spokojnie w środku stawki, nie forsując tempa. Marcin Horała wybrał taktykę rozpychania się łokciami podczas biegu. Krzysztof Bosak (Konfederacja) postawił na rolę tzw. zająca, czyli forsował tempo, był najbardziej widoczny, ale pod koniec biegu zszedł z trasy. Adrian Zandberg (Lewica) zaczął powoli, na końcu stawki, ale później ruszył w pościg i na metę wpadł razem z innymi.

Bo wygranych tej debaty nie było. Wszyscy wypadli dobrze i zrealizowali swoje cele.

Zamieszanie z PiS przed godziną "Zero"

Prawo i Sprawiedliwość do ostatniej chwili trzymało widzów w niepewności, czy wydeleguje swojego przedstawiciela (miał nim być Jacek Sasin) na debatę.

Wątpliwości obozu władzy wyjaśniał na konferencji prasowej zastępca rzecznika Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel: „Formuła jest z punktu widzenia PiS dość problematyczna. Nie wiem, czy państwo wiedzą, na czym polega zabawa w piniatę. To pochodzący z Meksyku zwyczaj, że mamy kukłę, najczęściej przypominającą parzysto lub nieparzysto kopytne zwierzę, które jest okładane przez dzieci kijami. I plan tej debaty jest dokładnie tak opracowany, żeby w roli piniaty wystąpił przedstawiciel PiS”.

Fogiel nie wyjaśnił niestety, co przypominała w takim razie debata w TVP, ale przypominamy, że bez wątpienia była rozgrywana znaczonymi kartami - Jacek Sasin najwyraźniej znał treść pytań jeszcze przed programem.

Ostatecznie Sasin nie czuł się na siłach, by debatować w TVN na równych prawach z pozostałymi komitetami i tuż przed rozpoczęciem "gry" zastąpił go zawodnik rezerwowy - Horała.

Koalicja Obywatelska jako jedyna wystawiła kobietę - posłankę i byłą wiceminister finansów Izabelę Leszczynę. Lewica liczyła na dobry występ Adriana Zandberga, który był gwiazdą debaty przed poprzednimi wyborami. PSL podobnie jak w TVP reprezentował lider ugrupowania Władysław Kosiniak-Kamysz. Konfederacja postawiła na Krzysztofa Boska, który dobrze wypadł w debacie przed majowymi eurowyborami.

Zgodni, jeśli chodzi o zdrowie

Ubiegłotygodniowe starcie polityków w TVP było tak skonstruowane, by co prawda każdy mógł powiedzieć, co chce, byle nie za długo, niezbyt szczegółowo i bez bezpośredniej dyskusji między liderami. Dlatego program TVN był pierwszą i ostatnią telewizyjną debatą z prawdziwego zdarzenia w kończącej się powoli kampanii wyborczej.

Zgrzytem był brak transmisji w głównym kanale TVN i ograniczenie jej tylko do tematycznego TVN24, stacji dostępnej w kablówkach i na platformach cyfrowych, ale nie w telewizji naziemnej. Ostatecznie debatę wyemitowały również w sieci Wirtualna Polska, Onet i serwis internetowy "Gazety Wyborczej".

Wszyscy debatujący zgodzili się na początku, że sytuacja w opiece zdrowotnej wymaga zmian. Różnili się skalą: według opozycji trzeba ją podnieść z ruin, według PiS - jedynie nieco przypudrować. Podobnie jak podczas debaty w TVP wyróżniał się przedstawiciel Konfederacji, pozujący na radykalnego wolnorynkowca: Bosak opowiedział się za konkurującymi ze sobą ubezpieczalniami i współpłatnością pacjentów za procedury medyczne.

Reszta partii opowiedziała się za utrzymaniem i zwiększeniem finansowania z budżetu. O ile? O to toczył się spór.

Marcin Horała z PiS wzorem Jacka Sasina w TVP twierdził, że w opiece zdrowotnej jest być może nie idealnie, ale za to najlepiej od lat: "Zwiększyliśmy finansowanie, liczbę miejsc na studiach medycznych, przyjęliśmy ustawę o stałym wzroście wydatków na ochronę zdrowia".

Horała obiecał też miliard złotych na "nowe, nowoczesne centrum onkologii".

Kontrowała go Izabela Leszczyna (PO), wskazując, że Horała mówiąc o zwiększonym finansowaniu, podał konkretną kwotę, a nie wydatki w relacji do PKB - a te pod rządami PiS nie rosną. "Platforma zbudowała autostrady, choć nikt nie wierzył, że to jest możliwe. To również my naprawimy służbę zdrowia" - mówiła polityczka KO.

Wskazała, że Koalicja pozyska środki europejskie na polską służbę zdrowia. Według Koalicji Obywatelskiej Narodowy Fundusz Zdrowia nie powinien być rozliczany z wydawania pieniędzy tylko ze statystyk dotyczących śmiertelności i kolejek do lekarzy.

Adrian Zandberg z Lewicy (KW Sojusz Lewicy Demokratycznej) zarzucił z kolei Horale, że rząd PiS oszukał lekarzy rezydentów. "Obiecaliście wzrost nakładów, a chcecie się wyłgać księgowymi sztuczkami" - mówił Zandberg. Polityk Lewicy wskazał na potrzebę ponadpartyjnego paktu dotyczącego opieki zdrowotnej, który opracuje plan naprawy na lata, a nie tylko kolejną kadencję.

Pakt ponadpartyjny to również recepta Władysława Kosiniaka-Kamysza (PSL). Tak jak Leszczyna i Zandberg obiecał zwiększenie nakładów oraz zwiększenie limitów na studiach medycznych i pozyskanie środków europejskich. Kosiniak-Kamysz skomentował słowa wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego, że polska służba zdrowia jest "jedną z najlepszych w Europie". Kosiniak zauważył, że według magazynu "Lancet" - co opisaliśmy w OKO.press - zajmujemy dopiero... 28 miejsce w Europie.

Przeczytaj także:

Program (prawie) wszystkich: większe wydatki, mniejsze podatki

Krzysztof Bosak: "Płaca minimalna powinna rosnąć proporcjonalnie do wynagrodzeń w gospodarce, nie da się wymusić na przedsiębiorcach wzrostu o 500 zł w ciągu dwóch lat".

Marcin Horała: "Prawo i Sprawiedliwość jako pierwsze od lat obniżyło podatki Polakom".

Bosak: "Niech pan przestanie udawać wolnorynkowca".

Ten dialog dobrze obrazuje część debaty o gospodarce i programach socjalnych. Przedstawiciele komitetów wyborczych, którzy wcześniej obiecywali wzrost wydatków z budżetu na opiekę zdrowotną, teraz prześcigali się w tym, kto bardziej dochody budżetu uszczupli, obniżając podatki.

Doszło nawet do tego, że przedstawiciel PiS jeszcze przed chwilą grający prawie socjalistę, powołał się na dzień wolności podatkowej Centrum im. Adama Smitha.

Wyjątkiem był Bosak, który konsekwentnie przedstawiał radykalnie wolnorynkowe pomysły, i Zandberg, który tematykę podatków zapobiegawczo ominął dość szerokim łukiem.

A poza tym.

Kosiniak-Kamysz obiecał, że PSL podniesie kwotę wolną do 8 tys. zł, czyli spełni niezrealizowaną obietnicę Beaty Szydło.

Leszczyna stwierdziła, że nie da się zadekretować bogactwa, a pensje powinny rosnąć, ale nie kosztem pracodawców. Zadeklarowała dopłaty z budżetu do najniższych wynagrodzeń.

Zandberg przebił PiS, obiecując 2,7 tys. zł minimalnego wynagrodzenia w przyszłym roku, ale zastrzegając, że obietnice przyszłego wzrostu byłyby gruszkami na wierzbie.

Horała podtrzymał obietnice swojego prezesa: 3 tys. zł pensji minimalnej w 2021 r. oraz 4 tys. zł w 2024 r

W dyskusji na temat sytuacji demograficznej ponownie wszyscy częściej się ze sobą zgadzali niż nie zgadzali. Zgadzali się, że potrzebujemy więcej żłobków i przedszkoli, nie zgadzali się, jeśli chodzi o publiczne finansowanie in vitro: KO, Lewica i PSL byli za. Konfederacja i PiS - przeciw. Oprócz tego Izabela Leszczyna podkreśliła, ze Koalicja Obywatelska nie zlikwiduje programów socjalnych PiS, natomiast Adrian Zandberg podnosił wagę polityki mieszkaniowej państwa.

Polska zielona i zakopcona

„Nie jest tak, że Polacy mają płuca ze stali i mogą oddychać dwa, trzy razy gorszym powietrzem niż w Europie” — mówił Adrian Zandberg w odpowiedzi na pytanie o to, jak walczyć ze smogiem. Przypomniał, że Lewica proponuje program wymiany pieców finansowany z budżetu państwa, bo „samorządy nie mogą sobie radzić same”. Mówił też o „dzieciakach”, które „chorują na astmę”).

Kosiniak-Kamysz użył pierwszego w tej debacie rekwizytu: maseczki antysmogowej. Mówił, że nie chciałby, żeby musiała ją na co dzień nosić jego córka. Wygłosił też jeden z najlepszych bon motów wieczoru: „Zastali Polskę zieloną, a zostawiają zakopconą”.

Szef PSL wyróżnił się jeszcze jednym: jako jedyny zauważył zaangażowanie obywateli w walkę o środowisko. Podziękował alarmom smogowym, w tym krakowskiemu, mówił o młodzieżowych strajkach klimatycznych.

Marcin Horała przypomniał, że to Platforma zmieniła normy smogowe. Izabela Leszczyna ripostowała: „Mieliśmy dawniej ministrów ochrony środowiska, dziś mamy ministrów niszczenia środowiska”

Zadziwił jednak Krzysztof Bosak, który opowiedział się za wypowiedzeniem pakietu klimatycznego. Stwierdził też, że ludzie sami powymieniają piece, jeśli będzie „impuls rynkowy”.

Węgiel: odejść, ale są „ale”

„Czy węgiel to już nie jest czarne złoto i kiedy odejdziemy od węgla?” — pytał Grzegorz Kajdanowicz. W odpowiedzi Marcin Horała z PiS układał się w szpagat, by przekonać, że PiS jest jednocześnie nowoczesne (stawia na odnawialne źródła energii), a zarazem nie narazić się górnikom. Zapewniał, że odejście od węgla będzie stopniowe, miejsc pracy nie ubędzie, a na Bałtyku powstaną farmy wiatrowe. I właśnie zabicie energetyki wiatrowej wyrzucali Horale niemal wszyscy oponenci.

Najostrzej Kosiniak-Kamysz: „Jak wam nie wstyd? Zablokowaliście ustawę prosumencką, wyrzuciliście ustawę wiatrakową, postawiliście na ruski węgiel. Nawet do Mozambiku sięgacie i stamtąd ciągniecie węgiel”.

Z kolei Izabela Leszczyna zarzuciła PiS, że ukradł Platformie program transformacji energetycznej: według polityczki KO PiS go „przepisał i opakował”, a Mateusz Morawiecki jeździ z nim teraz po Śląsku. Odpowiedź Horały można było przewidzieć: a Platforma strzelała gumowymi kulami do górników. O tym, że było trochę inaczej pisaliśmy w tekście:

Polityka UE „jest tak ustawiona, żeby zajechać polską energetykę” — stwierdził Krzysztof Bosak w duchu przekazu Konfederacji „wszyscy na nas czyhają”. Jednocześnie nazwał kryzys klimatyczny ideologią, na co Adrian Zandberg ripostował: „Kryzys klimat to nie jest ideologia, panie Bosak”.

Warto zauważyć, że Kosiniak-Kamysz jako jedyny powiedział o małej retencji, tylko Bosak odniósł się do globalnej ekonomii („przemysł ucieka do Chin i do Indii”), a jedynie Zandberg odpowiedział na zadane przez prowadzących pytanie: „powinniśmy wyjść z węgla do 2035 roku”.

Horała wymachuje egzemplarzem Konstytucji

Prowadzący zapytali, czy wybrani z naruszeniem prawa sędziowie Trybunału Konstytucyjnego powinni zostać z niego usunięci. Nic dziwnego, że odpowiadający jako pierwszy Marcin Horała stwierdził, że to pytanie z tezą. PiS uznaje przecież, że wybór sędziów TK był poprawny.

Jednak to Horała zgarnia w tej części dwie publicystyczne nagrody: za najzabawniejszą wypowiedź i najbardziej zaskakujący rekwizyt. Przedstawiciel PiS powiedział bowiem: „To PiS stoi po stronie praworządności”. Na dowód odczytał fragment ustawy zasadniczej… o małżeństwie, które jako związek mężczyzny i kobiety jest pod szczególną ochroną. Tak, to Horała miał ze sobą w studio rekwizyt — Konstytucję.

Kolejne riposty na ten temat układają się w dialog:

Kosiniak-Kamysz: „Konstytucji nie trzeba nosić ze sobą, trzeba jej przestrzegać”.

Horała: „Konstytucję trzeba czytać i znać”

Zandberg: „Pan się ośmiesza, kiedy pan mówi, że nie podnieśliście ręki na konstytucję”.

Lider Lewicy przypomniał niewydrukowanie wyroku przez Beatę Szydło. A my przypomnijmy, że właśnie partia Zandberga, Razem, zorganizowała jeden z najgłośniejszych happeningów z okresu walki o praworządność: wyświetlała ten wyrok na elewacji budynku Kancelarii Premiera.

A na pytanie Zandberg odpowiedział, posyłając złośliwość w stronę Platformy Obywatelskiej: „Możecie się bać tego, że lewica wejdzie do parlamentu, my nie mamy w naszym gronie kumpli z AWS i nam nie zadrży ręka, żeby powołać do odpowiedzialności tych, którzy łamali konstytucję”.

W kwestii sądownictwa Kosiniak-Kamysz upomniał się o sędziów pokoju i więcej kontroli społecznej w wymiarze sprawiedliwości.

Izabela Leszczyna uderzyła frontalnie: „To jest świat PiS-owskiej niepraworządności” — mówiła. „Dziś prawo nie obowiązuje polityków PiS” — wykorzystała moment, by wprowadzić osobę Mariana Banasia, urlopowanego szefa NIK, nazwała go symbolem rządów PiS. W tym momencie Horała zaczął się uśmiechać, co natychmiast podchwycił Zandberg: „Zdziwiłem się uśmiechem na ustach posła Horały”. Ten się bronił przez atak, mówiąc o skompromitowanych politykach PO, ale Zandberg nie ustępował: „Za Banasia powinniście się wstydzić, a nie pokazywać palcem, że to inni”.

Diabeł w ornacie i paradokument TVN

Marian Banaś i Krzysztof Kwiatkowski, byli bohaterami kolejnego pytania. Nic dziwnego, to dziennikarze TVN24 odkryli nieprawidłowości związane z jednym i drugim szefem NIK.

Bon motem znów błysnął Kosiniak-Kamysz: „Nie można wybierać złych ludzi i oczekiwać, że będą robili dobre rzeczy” i przypomniał o postulacie zwiększonej kontroli społecznej. Dorzucił też dwa inne pomysły, będące ukłonem PSL w stronę Kukiz’15: możliwość odwoływania posłów w trakcie kadencji i ordynację mieszaną (połączenie jednomandatowych okręgów wyborczych i ordynacji większościowej).

Krzysztof Bosak zdystansował się od pytania, zapewniając, że Konfederacja nie zajmuje się ani Banasiem, ani aferami PO, „tylko ważnymi sprawami dla Polaków”. Dodał jednak, że cała ta sprawa „fatalnie świadczy o jakości zarządzania sektorem policyjno-bezpieczniackim”.

Zandberg: „Zawiodło państwo i zawiodły służby”.

Leszczyna: „Trzeba będzie odbudować zaufanie do wielu instytucji, do KNF, TK, NBP”. Posłanka PO uznała też, że nie można budować symetrii między Banasiem i Kwiatkowskim, ten drugi bowiem „został podsłuchany, gdy mówił, że rzekomo chce wpływać na wynik konkursu, PiS te konkursy zlikwidował”, pierwszy publicznie przyznał, że popełnia oszustwo podatkowe.

Na te wszystkie zarzuty Marcin Horała odpowiedział atakiem, nie oszczędzając ani przeciwników politycznych, ani organizatorów debaty. „Diabeł ubrał się w ornat i na mszę dzwoni” — mówił o Platformie Obywatelskiej, po czym zaatakował twórcę materiału o Banasiu - Bertolda Kittela: „Nie ma podwójnych standardów, czarne owce z PiS są eliminowane, ale nie na podstawie parafabularnego filmu z TVN”. Na koniec dorzucił obronę Mariana Banasia: „Nie można przekreślać człowieka, który doprowadził do tego, że mamy wzrost ściągalności VAT-u”.

„Poseł Horała potrzebuje naszego wsparcia, bo niełatwo jest bronić trzech muszkieterów Misiewicza, Kuchcińskiego, Banasia” — ironizował Kosiniak-Kamysz. Szef PSL wytknął też Horale, który przewodniczył komisji ds. VAT, że nie wspomina o tym, ile budżet traci na VAT za rządów PiS: 87 miliardów złotych. Tę liczbę podał w OKO.press Jakub Szymczak:

Nie rozpaczajcie, rozmawiajcie ze znajomymi, głosujcie na nas

Choć w kończących debatę podsumowaniach każdy zwracał się bezpośrednio do widzów, zachwalał własne ugrupowanie/koalicję i krytykował przeciwników, przyniosły one kilka zaskoczeń.

Adrian Zandberg (Lewica) wystosował osobisty apel: "Mam gorącą prośbę: porozmawiajcie ze znajomymi, wielu jest rozczarowanych, zwłaszcza patrząc na opozycję, warto zagłosować na Lewicę". Mówił, że wybór, przed jakim stoimy, jest pomiędzy "zsuwaniem się w stronę zamordyzmu, a nowoczesnym państwem dobrobytu".

Izabela Leszczyna (Koalicja Obywatelska): "Inwestowaliśmy w autostrady, teraz czas inwestować z ludzi" - mówiła słowami zapożyczonymi od... Roberta Biedronia. Uderzyła też w ton pokory, odniosła się do zarzutów o to, że według wielu wyborców opozycja nie robiła dość, by zatrzymać PiS i odwołała się do obywatelskiej odpowiedzialności. "To jest ta chwila, nie ma skuteczniejszego sposobu odsunięcia złej władzy od władzy".

Marcin Horała (PiS) wykorzystał swoją pozycję outsidera: "Zobaczyliście w działaniu wielką koalicję anty-PiS". Po czym ją opisał: „jest Platforma odpowiedzialna za dziesiątki miliardów strat w budżecie państwa, PSL odpowiedzialny o podniesienie wieku emerytalnego o 12 lat dla kobiet na wsi, jest i SLD pod tęczową flagą, programem Karty LGBT w szkołach i małżeństw homoseksualnych, jest Konfederacja z pieniędzmi od Sputnika i oczywiście największa partia opozycyjna, czyli TVN. Mieli pięć razy więcej czasu ode mnie, powiedzieli pięć razy więcej słów, te wszystkie słowa są nieważne”. Za najważniejsze pytanie uznał to, czy żyje się lepiej niż pięć lat temu. Zapewnił też, że PiS to patrioci, którzy nie spoczywają na laurach.

Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) apelował, by nie rozpaczać: „Rodacy, nie traćcie wiary w przyszłość Polski”. Uderzył też w częsty u niego ton propaństwowy i patriotyczny: "dla Polski, w imię zasad, trzeba pójść na te wybory" i przywołał polskie przysłowie: "Bez pracy nie ma kołaczy". Swoją koalicję przedstawił jako "rozsądne centrum", powtórzył zapewnienia o tym, że PSL "nikomu nie zagląda za firanki, ale nie pozwoli na rewolucję obyczajową".

Krzysztof Bosak (Konfederacja) podobnie jak wcześniej w TVP mówił, że Konfederacja to "jedyna formacja antysystemowa", która chce przedstawić "alternatywę dla tego stylu uprawiania polityki", prowadzi kampanię za własne pieniądze i nie kupuje głosów. Oraz ma program oparty na wartościach konserwatywnych.

Po debacie wszyscy ogłosili zwycięstwo i naszym zdaniem wyjątkowo nie byli dalecy od prawdy. Bo skoro nie wygrał nikt, to jakby wygrali wszyscy.

[okonawybory]

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze