0:000:00

0:00

Nowa podstawa programowa zaniepokoiła nauczycieli, bibliotekarzy i wywołała protesty organizatorów akcji "Stop Likwidacji Bibliotek" oraz opozycji, m.in. partii Razem. Choć o ważnej roli bibliotek wspomina się w niej kilkanaście razy, to wykreślono zapisy o zadaniach bibliotek szkolnych w realizacji programu.

Usunięty zapis z poprzedniej podstawy programowej do szkoły podstawowej brzmi tak:

"Realizację celów kształcenia powinna wspomagać dobrze wyposażona biblioteka szkolna, dysponująca aktualnymi zbiorami, zarówno w postaci księgozbioru, jak i zasobów multimedialnych.

Nauczyciele wszystkich przedmiotów powinni odwoływać się do zasobów biblioteki szkolnej i współpracować z nauczycielami bibliotekarzami w celu wszechstronnego przygotowania uczniów do samokształcenia i świadomego wyszukiwania, selekcjonowania i wykorzystywania informacji".

Brak zapisu może oznaczać degradację roli bibliotek, a w dalszej perspektywie nawet ich likwidację. A to z kolei oznacza, że zniknie jedna z istotnych form wyrównywaniu szans młodzieży z domów o mniejszym kapitale kulturowym. W badaniach edukacyjnych okazywało się, że liczba książek w domu koreluje z osiągnięciami szkolnymi uczniów i uczennic, szczególnie w zakresie umiejętności czytania ze zrozumieniem i rozumowania w naukach przyrodniczych. Dlatego OECD zaleca rodzicom czytanie książek dzieciom, chwaląc w tym względzie polską akcję fundacji ABCXXI "Cała Polska czyta dzieciom".

Przeczytaj także:

Komunikat MEN: szkoła ma rozbudzać zamiłowanie do czytania

Ministerstwo bagatelizuje obawy środowiska nauczycielskiego i w oficjalnym komunikacie zapewnia, że „nie prowadzi żadnych prac dotyczących likwidacji bibliotek szkolnych”. Sytuacja do złudzenia przypomina tę, kiedy z rozporządzenia o ocenianiu wykreślono cały paragraf dotyczący realizacji uczniowskiego projektu edukacyjnego, odbierając tym samym rangę tej metodzie dydaktycznej – ciekawej, angażującej uczniów, uczącej ich pracy zespołowej, a tym samym – budującej w szkołach kapitał społeczny. Oczywiście nie oznacza to, że projektów realizować nie wolno, ale brak zapisu o ich ocenianiu i wykreślenie ze świadectwa szkolnego oznacza odebranie im znaczenia jako metodzie dydaktycznej.

Z bibliotekami może być podobnie jak z projektami edukacyjnymi: niby są, ale jakby mniej ważne.

„Wskazaliśmy, że zadaniem szkoły podstawowej jest wprowadzenie uczniów w świat literatury, ugruntowanie ich zainteresowań czytelniczych oraz wyposażenie w kompetencje czytelnicze potrzebne do krytycznego odbioru utworów literackich i innych tekstów kultury” – brzmi komunikat MEN.

I dalej, górnolotnie: „szkoła podejmuje działania mające na celu rozbudzenie u uczniów zamiłowania do czytania oraz sprzyjające zwiększeniu ich czytelniczej aktywności”.

Jednocześnie resort oświadcza, że informacje, jakoby trwały prace mające na celu likwidację bibliotek, są fałszywe. Środowiska zaniepokojone usunięciem zapisu wcale tak nie twierdzą - alarmują tylko (i aż), że brak zapisów o funkcjonowaniu bibliotek otwiera do tego furtkę.

Tymczasem ministerstwo rozwodzi się na tym, jak ważne jest czytelnictwo i biblioteki, ale do podstawowego zarzutu - usunięcia zapisu o roli biblioteki w nauczaniu - w żaden sposób się nie odnosi.

Dodatkowo autorzy nowej podstawy piszą, że "wysokie kompetencje czytelnicze wpływają na sukces uczniów w szkole, a w późniejszym życiu pozwalają pokonywać uczniom ograniczenia i trudności związane z mniej sprzyjającym środowiskiem społecznym".

Akcja degradacja

Skoro tak, to trudno zrozumieć, dlaczego wykreślono z niej fragment regulujący zadania biblioteki. Posunięcia MEN, będące konsekwencją oprotestowanej przez środowiska nauczycielskie, rodzicielskie, samorządowe i związkowe reformy edukacji firmowanej przez minister Annę Zalewską, zbiegają się w czasie z publikacją przez Bibliotekę Narodową raportu o stanie czytelnictwa w Polsce. Wynika z niego, że w 2016 r. 63 proc. dorosłych Polaków nie przeczytało żadnej książki, a 16 proc. jest całkowicie "poza kulturą pisma".

"Już obecnie w ok. 10 proc. szkół w ogóle nie ma bibliotek. Uczniowie wielu innych placówek mają do nich dostęp teoretyczny, bo trudno nazwać biblioteką pomieszczenie otwierane na jedną czy dwie godziny w tygodniu" - alarmują organizatorzy akcji "Stop Likwidacji Bibliotek". Piszą też, że

"MEN ten brak bibliotek w szkołach zupełnie nie przeszkadza.

Przeciwnie – degradowanie podstaw prawnych działania bibliotek poprzez trudną do zrozumienia zmianę w podstawie programowej ułatwia likwidowanie bibliotek (lub przekształcanie ich w placówki teoretyczne) w miejscach, gdzie od dawna toczy się o to spór.

Skutki takich działań łatwo przewidzieć".

Same sukcesy. Cudze

Tymczasem MEN podkreśla, że upowszechnianie czytelnictwa oraz rozwijanie kompetencji czytelniczych wśród dzieci i młodzieży jest jednym z priorytetów polityki oświatowej państwa. Chwali się też wynikami „Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa” i wylicza:

  • W 2016 roku przystąpiło do niego ponad cztery tysiące szkół;
  • Do bibliotek szkolnych trafiło 1 761 477 książek;
  • W 82 proc. bibliotek szkolnych nastąpił wzrost liczby wypożyczanych książek.

To wszystko prawda, tyle tylko, że „Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa” na lata 2014-2020 został opracowany przez poprzedni resort kultury, zgodnie z zapisami Paktu dla Kultury oraz „Strategii Rozwoju Kapitału Społecznego 2010”.

Umniejszenie roli szkolnych bibliotek zaskakuje tym bardziej, że w ostatnich latach dzięki "Programowi Rozwoju Bibliotek" Fundacji Billa i Melindy Gates oraz fundacjom PAFW i FRSI biblioteki publiczne zyskują dostęp do komputerów, internetu i szkoleń, i z zakurzonych sanktuariów z książkami w okładkach z poprzedniej epoki, zamieniają się w nowoczesne multimedialne centra kultury. W latach 2009-2015 skorzystały z programu prawie cztery tysiące bibliotek, w większości wiejskich i z małych miast.

W drugiej edycji "Nocy Bibliotek", akcji Centrum Edukacji Obywatelskiej (we współpracy z wieloma organizacjami i mediami) w 2016 roku wzięło udział ponad tysiąc placówek, w tym ponad 300 szkolnych bibliotek.

Komentarze