0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilu. Weronika Syrkowska / OKO.pressIlu. Weronika Syrkow...

Dwóch informatorów OKO.press, podszywając się pod fałszywe osoby, nawiązało kontakt z rosyjskim kanałem werbunkowym na platformie społecznościowej Telegram. Rosjanie, przedstawiający się jako wagnerowcy (choć prawdopodobnie byli to funkcjonariusze rosyjskich służb), dali się nabrać. Rozpoczęli rozmowy o akcjach dywersyjnych, jakie informatorzy mieliby wykonać w Polsce.

OKO.press jest w posiadaniu zapisów tych rozmów. Dzięki temu możemy pokazać, w jaki sposób rosyjskie służby znajdują w Polsce i krajach Europy Zachodniej ludzi, którym zlecają podpalenia, niszczenie elementów infrastruktury i sprzętu, pobicia, a także obserwację ruchów wojsk oraz tras wojskowych transportów.

„To są działania terrorystyczne. Bardzo skuteczne. Moim zdaniem będą przybierały na sile” – mówi gen. Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, którego poprosiliśmy o komentarz do ujawnianych przez nas materiałów. – „Rosyjskie służby dostały najwyraźniej zielone światło na tego rodzaju działania dywersyjne na terenie Europy Zachodniej. Rosja stała się krajem terrorystycznym, który nie trzyma się żadnych zasad operacyjnych”.

Najważniejsze ustalenia:

  • Na platformie Telegram aktywny jest kanał, za pomocą którego rosyjskie służby werbują osoby z państw Europy Zachodniej do przeprowadzania akcji dywersyjnych. Werbunek jest technicznie prosty, ale też Moskwa nie jest w stanie kontrolować “ochotników”.
  • Rosyjscy funkcjonariusze oferują wynagrodzenie w tysiącach dolarów za dużą akcję terrorystyczną na Zachodzie. Wynagrodzenie przekazują w kryptowalutach.
  • Rosyjskie służby są zainteresowane informacjami o ruchach wojsk, transportach wojskowych i magazynach uzbrojenia.
  • Najwięcej płacą jednak za typowe akcje dywersyjne, np. podpalenia elementów infrastruktury krytycznej.

To jest terroryzm!

Chociaż od kilkunastu miesięcy służby specjalne w Polsce i Europie Środkowo-Zachodniej informują o akcjach sabotażu i dywersji, wykonywanych na zlecenie Rosji, do tej pory nikt nie ujawnił, w jaki sposób dochodzi do werbunku i przekazania zleceń. OKO.press dzięki współpracy z informatorami jest w stanie zrobić to jako pierwsze.

Mamy do czynienia z nowymi metodami rosyjskiego działania. Należą one do tak zwanych „pozaplanowych działań” rosyjskiego wywiadu, w których nie obowiązują klasyczne dla służb reguły. Nie ma długiego planowania, rozpisywania szczegółów operacji, rozpoznawania wykonawców, zatwierdzania planu przez zwierzchników. Są ochotnicy mieszkający lub przebywający w krajach zachodnich, którzy ze względów ideologicznych lub komercyjnych zgłaszają się do Rosjan za pomocą mediów społecznościowych.

Wszystkie ustalenia na temat konkretnej akcji dokonywane są przez internetowe komunikatory.

Generał Piotr Pytel nazywa tego rodzaju działania prowadzone przez Rosję działaniami niesymetrycznymi. Czyli takimi, które nie mają charakteru czysto wojskowego ani informacyjnego. Realizowane są nieformalnie, na zapleczu wroga, a więc dziś w państwach wspierających Ukrainę, z którymi przecież oficjalnie Rosja nie jest w konflikcie.

Przeczytaj także:

Kanał werbunkowy w sieci

Kilka tygodni temu dwóch informatorów OKO.press namierzyło na platformie społecznościowej Telegram kanał, za pomocą którego Rosjanie werbują ludzi do działań dywersyjnych na terenie państw Europy Zachodniej. Do tej formy kontaktu „ochotników” zachęcano na innym, wysokozasięgowym kanale platformy Telegram, identyfikowanym z Grupą Wagnera. Ze względów bezpieczeństwa nie podajemy nazw tych kanałów, aby nikt nie wykorzystał tej informacji w celu przestępczym.

Grupa Wagnera była prywatną rosyjską kompanią wojskową, finansowaną przez oligarchę Jewgienija Prigożyna. W sierpniu 2023 roku Prigożyn zginął w wypadku samolotowym (prawdopodobnie był to zamach).

Od tego czasu Grupę Wagnera częściowo rozformowano. Część najemników jest aktywna w Afryce, resztę zasobów w Rosji przejęły służby i wojsko. I to one wykorzystują dziś kanały wagnerowców w mediach społecznościowych, zwłaszcza na Telegramie (platforma ta najczęściej nie ingeruje w zamieszczane na niej treści, dlatego korzystają z niej m.in. wschodnie służby). Jest to atrakcyjne dla rosyjskiego wywiadu, ponieważ

Grupa Wagnera ma dziś powszechnie rozpoznawalny szyld.

Na świecie może on budzić lepsze skojarzenia niż GRU (rosyjski wywiad wojskowy) czy SWR (wywiad zagraniczny). Promowany na Telegramie kanał werbunkowy służy do kontaktu z „ochotnikami” mieszkającymi w Europie Zachodniej. To tam ustalane są szczegóły akcji. Osoby zlecające działania do końca pozostają anonimowe i niczym nie ryzykują.

Ryzyko ponoszą natomiast przyjmujący zlecenie. Realizując ustalone z rosyjskimi werbownikami zadanie, popełniają bardzo poważne przestępstwa – szpiegostwo oraz dokonanie (lub planowanie) czynu o charakterze terrorystycznym.

Kara za takie działania to przynajmniej kilkuletnie więzienie.

Pierwsza rozmowa z werbownikiem

Nasi informatorzy skontaktowali się z osobami prowadzącymi kanał werbunkowy. Podszywając się pod nieistniejące osoby, rozmawiali z rosyjską stroną na tyle długo, aby możliwe stało się ujawnienie, jak przebiega werbunek i na jakich akcjach zależy Rosjanom. Mamy materiały z dwóch takich rozmów, przeprowadzonych w odstępie zaledwie kilkunastu dni od siebie, w lipcu 2024.

Już podczas pierwszego kontaktu okazało się, że choć kanał ma w nazwie słowo „bot”, nie ma nic wspólnego z kanałem prowadzonym przez zautomatyzowane konto. Rozmowę prowadziła osoba posługująca się językiem rosyjskim. Nie jest wykluczone, że nie znała innych języków, ponieważ od razu poinstruowała, że na Telegramie jest możliwość automatycznego tłumaczenia wpisów i zaleciła włączenie tej opcji.

Screen z rozmowy na Telegramie

Następnie dopytywała, w jakim celu nasz informator nawiązał kontakt i skąd wie o kanale. Kiedy odpowiedzi jej nie zadowalały, stawała się oschła i apodyktyczna.

„Jeśli chcesz z nami pracować, powinieneś otwarcie dzielić się z nami informacjami” – instruowała.

Potem rosyjski rozmówca kazał podać dane osobowe. Nasz informator przesłał dane nieprawdziwe, choć wskazujące, że jest on Polakiem i mieszka w Polsce. Zostały one zaakceptowane, a rozmowa była kontynuowana. To dowodzi, że na tym etapie werbownicy nie sprawdzali danych ochotnika.

Wagnerowcy? Niekoniecznie

Po kilkukrotnej wymianie wiadomości rosyjski rozmówca poinformował, że reprezentuje wagnerowców. “Rozumiesz, że piszesz z wagnerowcami? Wiesz, kim jesteśmy? My wojskowi. Powinieneś to wiedzieć” – podkreślał.

„Wagnerowcy to prawdopodobnie tylko szyld. Zasłona służąca do tego, by nie można było oficjalnie powiązać werbunku z działaniami państwa rosyjskiego. Grupa Wagnera była przecież jednostką prywatną” – zauważa gen. Piotr Pytel. – „Moim zdaniem ich sposób działania wskazuje, że za internetowym werbunkiem stoi GRU, czyli rosyjski wywiad wojskowy”.

W trakcie rozmowy Rosjanin wypytywał, czym zajmuje się nasz informator. Chciał też wiedzieć, co myśli o „roli NATO w wojnie na Ukrainie”. W końcu zapytał, jakie zadania dla Grupy Wagnera może zrealizować. Zapewnił też, że serwer, na którym prowadzona jest rozmowa, został objęty dodatkową ochroną, więc pisanie na internetowym czacie o szczegółach akcji jest bezpieczne.

Screen z rozmowy na Telegramie

„Jesteśmy gotowi płacić”

Kiedy podający się za ochotnika mężczyzna stwierdził, że ma znajomych w wojsku i może przekazywać informacje o ruchach polskich wojsk i o transportach wojskowych, Rosjanin się ożywił. Dość powolna do tej pory wymiana zdań przyspieszyła. Już minutę później zadeklarował: „Jesteśmy gotowi dobrze płacić za twoją pracę”.

Tylko jeden krok miał dzielić Polaka od ustalenia konkretnego zadania i negocjacji wynagrodzenia – musiał wysłać swoje zdjęcie. „U nas jest służba bezpieczeństwa. Aby podpisać kontrakt z tobą, potrzebujemy, żebyś zrobił sobie selfie z paszportem” – instruował „wagnerowiec”.

Screen z rozmowy na Telegramie

W tym momencie Polak zakończył rozmowę. Jednak drugi z naszych informatorów postanowił wykonać jeszcze jedną próbę. Tym razem był już przygotowany na prośbę o selfie z paszportem. Spreparował fotografię i w drugiej połowie lipca odezwał się do Rosjan, korzystając z tego samego kanału kontaktu.

Druga rozmowa: 10 tysięcy dolarów

Tym razem reakcja była jeszcze szybsza. Werbownik był mniej ostrożny niż wcześniej. Nie pytał, skąd ochotnik wie o kanale, nie był zainteresowany jego poglądami ani wykonywanym zawodem swego rozmówcy. Po rutynowym pytaniu o dane osobowe oraz zaakceptowaniu nadesłanego selfie z dokumentem tożsamości (fałszywym, ale znów – nikt tego nie sprawdził) natychmiast przeszedł do konkretów.

Przesłał grafikę z logo Grupy Wagnera i napisał: „Teraz jesteś w naszej drużynie!”

I jasno określił priorytety. „Interesuje nas niszczenie sprzętu (jak wynikało z kontekstu – sprzętu wojskowego – przyp. aut.) i magazynów. A także infrastruktury, która jest wykorzystywana do przewożenia takich ładunków” – napisał.

Screen z rozmowy na Telegramie

Podkreślał, że Rosjanie płacą za wykonanie zlecenia na ich rzecz. Zadeklarował, że wynagrodzenie za duże akcje może wynieść nawet 10 tysięcy dolarów. „Płacimy w kryptowalucie. Ale można i innym sposobem” – pisał werbownik. Konkretna cena miała być ustalona po określeniu celu. Jak się okazało, Rosjanie najbardziej byli zainteresowani celami infrastrukturalnymi. Chodziło im o wywołanie dużego pożaru w Polsce.

W tym momencie podszywający się pod „ochotnika” mężczyzna przerwał rozmowę. Jej zapis przekazał OKO.press.

Pytel: Zachód zagrożony terroryzmem

„Tego rodzaju działania pokazują, że Rosja dziś dba już wyłącznie o skuteczność. Kreml jest w bardzo ciężkiej sytuacji. Front ugrzązł, a Ukraina za chwilę dostanie bardzo duże wsparcie ze Stanów Zjednoczonych. Będzie też mogła atakować cele na terenie Rosji. Uważam, że teraz Rosja może ograniczać swoją aktywność w państwach wspierających Ukrainę, taką, którą da się łatwo powiązać z Kremlem. Może stawiać właśnie na swego rodzaju pospolite ruszenie, czyli na ludzi werbowanych na szybko, mieszkających w Europie Zachodniej” – wyjaśnia gen. Piotr Pytel.

Mimo iż akcje dywersyjne mieliby wykonywać niesprawdzeni i niekontrolowani przez Moskwę ludzie, generał uważa te działania za poważne zagrożenie.

„Mogą być bardzo skuteczne. I z tego powodu będzie ich coraz więcej. To zresztą typowa strategia Rosji – prymat ilości nad jakością” – zauważa. I dodaje: „Kreml wykorzysta wszystko, co pozwoli mu zdobyć przewagę małym kosztem.

Zachód jest dziś poważnie zagrożony rosyjskim terroryzmem”.

Chwalili się pożarami

Wysokozasięgowy telegramowy kanał powiązany z Grupą Wagnera już kilkukrotnie chwalił się skutecznością werbunku, prowadzonego na znanym tylko nielicznym kanale, który tu opisujemy. Kilka tygodni temu informował o podpaleniu wagonów kolejowych, przewożących drony dla Ukrainy. Zdarzenie to miało mieć miejsce niedaleko miasta Seret w Rumunii. Spłonąć miał również magazyn sprzętu wojskowego w innym rumuńskim mieście – Slobozia.

Na Telegramie te pożary przypisano właśnie „ochotnikom” zwerbowanym przez Rosjan.

W podobny sposób rosyjski kanał informował o zatrzymaniu w kwietniu kilku Brytyjczyków, oskarżonych o szpiegostwo i realizowanie zleceń na rzecz Grupy Wagnera. Zatrzymani mieli podpalić magazyny wojskowe. We wpisie na Telegramie podkreślono, że brytyjski MSZ wezwał w tej sprawie ambasadora Rosji w Wielkiej Brytanii, ale ten nazwał oskarżenia „absurdalnymi i wskazał na ich bezpodstawność”.

Właśnie ze względu na korzystanie przez werbowników z szyldu wagnerowców oficjalni przedstawiciele Kremla mogą twierdzić, że Federacja Rosyjska nie ma nic wspólnego z działaniami dywersyjnymi.

Akcje dywersyjne w Polsce

Na telegramowym kanale nie opisywano żadnych akcji w Polsce, stąd trudno o jednoznaczną ocenę, czy na przykład głośny pożar centrum handlowego przy ulicy Marywilskiej w Warszawie miał coś wspólnego z opisywanymi przez OKO.press rosyjskimi werbownikami. Jak informowała „Rzeczpospolita”, poszlaki wskazują jednak, że na zlecenie GRU w Polsce doszło już do kilku pożarów. Wskazano na pożar magazynu palet pod Warszawą, próby podpalenia fabryki farb we Wrocławiu i centrum budowlanego w Gdańsku.

O powiązaniach podpalaczy z GRU wiadomo, ponieważ

polskie służby w maju zatrzymały już przynajmniej ośmiu podejrzanych o wzniecanie ognia w kilku miejscach.

Mieli działać nie tylko w Polsce, ale także na Litwie i w Estonii. To oni podczas śledztwa ujawnili, że ze zleceniodawcami kontaktowali się przez platformę Telegram. I że Rosjanom zależało na podpaleniach miejsc publicznych tak, by wywołać chaos, strach, doprowadzić do poważnych strat mienia, nie dbając o to, co stałoby się z przebywającymi w miejscu pożaru ludźmi.

Z rozmów przeprowadzonych przez informatorów OKO.press wynika, że od tamtego czasu strategia werbowników trochę się zmieniła. W tej chwili są nastawieni głównie na niszczenie celów związanych z infrastrukturą krytyczną i magazynami sprzętu wojskowego.

;
Na zdjęciu Anna Mierzyńska
Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze