0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 11.10.2025 Warszawa , pl Zamkowy . Wielki Antyimigracyjny Protest PiS . nz od lewej: Mateusz Morawiecki , Beata Szydlo , Jaroslaw Kaczynski , Mariusz Blaszczak , Przemyslaw Czarnek . Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.pl11.10.2025 Warszawa ...

O sobotnim wiecu PiS wszyscy szybko by zapomnieli, gdyby nie dwie wypowiedzi, które padły ze sceny na Placu Zamkowym. W zapomnienie wiec popadłby, mimo że sam Jarosław Kaczyński nadał mu znaczenie szczególne: „Tu zaczyna się marsz ku nowej Polsce, naprawdę nowej, ku pięknej przyszłości naszego narodu”.

Autorem jednej z tych wypowiedzi, które przebiły się przez medialny szum, jest oczywiście Robert Bąkiewicz. Uraczył zebrane na Placu Zamkowym kilka tysięcy osób słowami, za które już poszły zawiadomienia do prokuratury.

Druga wypowiedź należy do samego Kaczyński. Nie chodzi tu o powtarzalne hasła: „Precz z Tuskiem!” „Tusk chce zrobić z Polski niemiecki protektorat”. Prezes PiS przedstawił w sobotę Przemysława Czarnka jako przyszłego premiera. A w świat poszło, że „PiS stawia na Czarnka” – materiał pod takim tytułem zrobił po marszu Kanał Zero.

Z tekstu dowiesz się:

  • Po co Jarosław Kaczyński wpuścił na scenę Bąkiewicza.
  • Co Kaczyński powiedział o Przemysławie Czarnku.
  • Jak Czarnek zareagował.
  • Czy Kaczyński faktycznie już zdecydował, kto będzie premierem w przyszłym rządzie PiS.

Bąkiewicz następnym „Nawrockim” PiS-u?

Robert Bąkiewicz był w sobotę ostatnią gwiazdą wiecu „STOP nielegalnej imigracji”. Przed nim przemawiało pięcioro polityków z najściślejszej czołówki PiS-u: Beata Szydło, Mateusz Morawiecki, Mariusz Błaszczak, Przemysław Czarnek i oczywiście prezes Kaczyński.

Byłego prezesa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości najpierw przedstawił Kaczyński słowami: „Naprawdę wybitny działacz społeczny”. Następnie zapowiedział go rzecznik PiS-u Rafał Bochenek. W jego prezentacji Bąkiewicz wystąpił jako przedstawiciel organizacji społecznych, które wykonują „pracę u podstaw”. Ruch Obrony Granic wedle Bochenka ujawnił „to, co się dzieje na zachodniej granicy, wbrew temu, że rządzący zaprzeczali faktom, rzeczywistości. Ci ludzie demaskowali obłudę obecnie rządzących”.

Bąkiewicz wszedł na scenę, rozkazując zgromadzonym: „Flagi do góry!”, co zostało wykonane. Przypomnijmy, co powiedział tego dnia:

„Nie bójcie się tego, że oni próbują nas zastraszyć. Nie bójcie się prokuratur, sądów. Ci ludzie zapłacą za to cenę i ta droga na Grunwald musi być taka, że sprawiedliwość musi zapaść, że te chwasty trzeba z polskiej ziemi powyrywać i napalm na tą ziemię rzucać, żeby nigdy nie odrosły”.

Przeczytaj także:

Później w telewizji wPolsce24 sam tłumaczył, że „to wyraz pewnej przenośni”, a tych, którzy nie rozumieją, że to metafora nazwał durniami.

Dlaczego w ogóle Bąkiewicz znalazł się na tej scenie?

Osłaniając się przed Konfederacją, Kaczyński zabezpiecza się Bąkiewiczem.

Do tej pory PiS wysługiwał się Bąkiewiczem jakby półgębkiem. Fakt, przez lata obsypywał go pieniędzmi, co skrupulatnie opisywaliśmy w OKO.press. W zamian za to wsparcie narodowcy mieli poprzeć Andrzeja Dudę w wyborach prezydenckich. Tych motywacji dowiadywaliśmy się z mejli wykradzionych ze skrzynki byłego szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka. Ich prawdziwości dotąd ani nie potwierdzono, ale nie ma dowodów, że zostały sfałszowane.

Współpraca z Bąkiewiczem mieściła się gdzieś w szarej strefie polityki. Nawet gdy PiS dawał mu w 2023 roku miejsce na liście wyborczej do Sejmu, działo się to za pośrednictwem Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry. „Spotkaliśmy się wczoraj […]. Nie znałem wcześniej tego pana poza doniesieniami prasowymi. Z doniesień prasowych to sobie pomyślałem »kto to jest?«, takie opisy tam są różne. A jak rozmawialiśmy – kulturalny, sympatyczny człowiek” – opowiadał wtedy Marek Suski. Był więc jednak Bąkiewicz ciałem obcym, oglądanym z dystansu, choć przydatnym.

W lipcu 2025 roku ustępujący prezydent Andrzej Duda darował mu karę ograniczenia wolności za napaść na Katarzynę Augustynek pod kościołem Świętego Krzyża w Warszawie podczas Strajku Kobiet w 2020 roku.

Krok po kroku i Bąkiewicz dostąpił zbliżenia do politycznego centrum PiS-u – wystąpił w finale politycznej imprezy rozpoczynającej (przynajmniej w deklaracjach) marsz po władzę.

Obecność Bąkiewicza na sobotnim wiecu jest raczej postawieniem kropki nad jego wspólną polityczną drogą z PiS-em niż jakimś przełomem. Ma jednak pewien walor symboliczny. Jak to określił prof. Antoni Dudek w TVP Info,

„pojawia się nowa frakcja, która została oficjalnie zainaugurowana”. Ta frakcja – frakcja Bąkiewicza – ma na celu walkę „z małą Konfederacją Grzegorza Brauna”.

Obserwując trendy na Zachodzie, PiS świetnie zdaje sobie sprawę, jak ważnym wymiarem politycznych wyborów jest dziś antysystemowość. I właśnie to podkreślał Bochenek, wprowadzając na scenę Bąkiewicza. Mówił o nim jako o przedstawicielu sfery społecznej, reprezentanta zaangażowanych obywateli, którzy ujawniają okropieństwa władzy. Jest to więc w pewnym sensie zabieg analogiczny do tego, co Kaczyński zrobił z Nawrockim, wystawiając go jako „kandydata obywatelskiego”.

A o co chodzi z wiecowym „nominowaniem” Czarnka na premiera?

Skromny „pan Przemek”: „ja bidny”

„Nie był jak dotąd premierem, ale pewnie będzie, pan Przemek, pan minister Przemysław Czarnek” – zapowiedział Czarnka Kaczyński.

Mimo że wedle relacji jednego z rozmówców Jacka Gądka („Newsweek”) z PiS „Przemek aż zapłonął z radości, gdy to usłyszał”, ostatecznie były szef MEN zareagował wręcz podręcznikowo. Autora wypowiedzi wychwalać pod niebiosa, pogłoskom zaprzeczyć, gotowość do wytężonej pracy wyrazić. Oczywiście to podręcznik: jak nie podpaść szefowi, który sprawdza, czy woda sodowa nie uderzyła ci do głowy.

„Premier Kaczyński nie powiedział, że będę premierem po Donaldzie Tusku. Powiedział, że jestem również ja, który premierem nie był, bo występowali na scenie wszyscy premierzy, od premiera Kaczyńskiego, przez wicepremiera Błaszczaka, premiera Morawieckiego, premier Szydło przede wszystkim

i ja bidny tam bez teki premiera żadnej, więc pan prezes się ulitował nade mną i stwierdził, że może będę w przyszłości premierem”

- stwierdził w poniedziałek rano 13 października w Radiu Republika. A wieczorem w telewizji wPolsce24:

„każda pochwała ze strony szefa zawsze robi ciepło na serduszku, więc ja się od tego nie uchylam.

W ogóle byłem zaszczycony, że byłem w gronie tych pięciu osób, które przemawiały na placu w imieniu Prawa i Sprawiedliwości”.

Przemysław Czarnek, któremu ciepło na serduszku, nie wpadł zatem w sidła, jakie miał zdaniem niektórych informatorów z PiS-u zastawić na jego ego Kaczyński.

Tu należy przypomnieć, że jeszcze dwa miesiące temu Kaczyński miał mieć zgoła innego faworyta. U początków ostrego sporu z Konfederacją, gdy Kaczyński wykrzykiwał ze sceny: „Mentzen ma być premierem?!” Jako przeciwieństwo szefa Nowej Nadziei wskazywał Mateusza Morawieckiego. „Bywało tak, że na radach europejskich Mateusz Morawiecki był proszony o to, żeby wyłożył, bo on się naprawdę zna na ekonomii, a nie wszyscy przywódcy europejscy te mechanizmy bankowe, bardziej skomplikowane, rozumieli. Co, mamy go gdzieś odłożyć do szafy i powiedzieć: nie?” – mówił Kaczyński o Morawieckim.

Czy to znaczy, że teraz zmienił zdanie? Niekoniecznie.

„Czarnek się zachowuje jak Chiny”

Jeden z polityków PiS opowiadał kilka tygodni temu w rozmowie z OKO.press o spotkaniu, podczas którego Jarosław Kaczyński miał usłyszeć od m.in. Mariusza Błaszczaka, Elżbiety Witek, Jacka Sasina, Przemysława Czarnka i Tobiasza Bocheńskiego, że nie ma mowy, żeby poparli Morawieckiego jako następcę prezesa. Ten zaś miał być zdziwiony tak ostrym postawieniem sprawy i niechęcią do byłego premiera.

Grupę polityków, którzy w PiS-ie knują przeciwko Morawieckiemu, opisywał też Michał Wróblewski z Wirtualnej Polski. „Pracują, szykują nowe inicjatywy, to dziś najsilniejsza frakcja w partii. Mówią, że się «ustrukturyzowują»” – opowiadał dziennikarzowi wp.pl rozmówca z PiS-u. Do tej grupy należą: Tobiasz Bocheński, Jacek Sasin, Przemysław Czarnek i Patryk Jaki.

View post on Twitter

O Przemysławie Czarnku nasz rozmówca mówi: „Czarnek się zachowuje jak Chiny: unika konfliktu. Ale się buduje. Czeka, co będzie”.

Słyszymy też, że nikt nie ma wątpliwości, że „za kilka lat na prawicy będzie trzęsienie ziemi”. A kiedy ono nastąpi, nie będzie potrzebne błogosławieństwo prezesa Kaczyńskiego.

;
Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Dziennikarka polityczna OKO.press. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!“, a w OKO.press podcast „Program Polityczny”.

Komentarze