Po wyborach na żywo. Tutaj znajdziesz najważniejsze informacje. 11 listopada okazją do politycznych oświadczeń. Tusk o pojednaniu, Duda o tym, że trzeba uważać na sojusze, Kaczyński o niemieckiej partii Tuska
O decyzji poinformował na portalu X (dawniej Twitter) rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Rafał Bochenek.
„Prawo i Sprawiedliwość nie weźmie udziału w debatach organizowanych przez TVN. Stacja ta udowodniła, że jest aktywną stroną sporu politycznego w Polsce, prowadząc de facto kampanię, na rzecz środowiska politycznego związanego z Donaldem Tuskiem. Działalność TVN nie ma nic wspólnego z obiektywizmem i rzetelnością, nie mówiąc już o dziennikarstwie. TVN od lat angażuje się w politykę, przez co utracił wiarygodność” – czytamy w oświadczeniu.
Stacja opublikowała już odpowiedź na stanowisko rządzącej partii. Podkreśla, że „udział w debatach jest standardem w krajach demokratycznych”.
„Odmowa jest lekceważeniem wyborców, a użyta argumentacja to próba ograniczenia niezależności i wolności mediów oraz ucieczka od odpowiedzi na merytoryczne pytania dziennikarzy. Jednakowe dla wszystkich zasady debaty, zostały ściśle określone i zaakceptowane przez pozostałe sztaby. Partia władzy nie powinna bać się prawdziwej debaty, dlatego w naszym studio czekać będzie miejsce dla przedstawicieli PiS” – napisali na Twitterze pracownicy TVN.
„Składamy zawiadomienie do prokuratury na pana premiera Mateusza Morawieckiego, który nie dopełnił obowiązków i doprowadził do uszczuplenia interesu publicznego, ponieważ nie złożono wniosku o wypłatę środków z Unii Europejskiej” – powiedział na konferencji pod budynkiem KPRM 1 września 2023 poseł Lewicy Krzysztof Gawkowski.
Lewica domaga się ukarania Mateusza Morawieckiego z art. 231 kodeksu karnego. Artykuł mówi, że funkcjonariusz publiczny, który nie dopełnia obowiązków i tym samym działa na szkodę interesu publicznego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
„8 dni temu postawiliśmy premierowi Morawieckiemu ultimatum, albo złoży wniosek o wypłatę środków z KPO, albo my złożymy wniosek do prokuratury” – przypomniał przewodniczący Lewicy. „My dotrzymujemy słowa” – dodał.
Posłowie Gawkowski i Tomasz Trela podkreślają, że
1 września upływa 850 dni od kiedy Polska powinna była otrzymać pieniądze z Funduszu Odbudowy UE.
Zgodnie z polskim Krajowym Planem Odbudowy rząd planował wnioskować w Brukseli o 35,4 mld euro (przysługiwała nam nawet większa pula) na wzmocnienie gospodarki po pandemii COVID-19.
Mimo że Mateusz Morawiecki wielokrotnie zapowiadał, że wkrótce złoży w Brukseli pierwszy wniosek o płatność, pieniądze nadal pozostają zamrożone. Powodem jest niewypełnienie jednego z zapisanych w KPO kamieni milowych: dotyczącego niezależności polskich sądów. Jak pisaliśmy w OKO.press, Komisja Europejska stoi na stanowisku, że w wyniku sądowych „reform” PiS sądy w Polsce nie dają gwarancji niezależności. A zatem nie mogą należycie stać na straży unijnych pieniędzy.
„Premier Morawiecki ukradł pieniądze Polkom i Polakom, których pozbawił szansy, abyśmy przeszli suchą stopą przez kryzys. Nawet jeżeli prokuratura się nie zajmie tym wnioskiem, to po przegranych wyborach PiS-owi nikt nie odpuści. Będziecie za to rozliczeni” – zapowiedział Krzysztof Gawkowski.
Lider narodowców, skompromitowany były wiceminister sportu i internetowy żołnierz Zbigniewa Ziobry mają kandydować do Sejmu z list Prawa i Sprawiedliwości. Politycy PiS mówią, że to wynik ustaleń z koalicjantami: Suwerenną Polską i Partią Republikańską
Poznajemy wreszcie nazwiska kandydatów, którzy będą startować do Sejmu z list Prawa i Sprawiedliwości. Rządząca partia ujawnia ich jako ostatnia. 1 września 2023 potwierdziło się, że kandydatami PiS będą lider narodowców Robert Bąkiewicz oraz Łukasz Mejza – skompromitowany były wiceminister sportu z Partii Republikańskiej Adama Bielana. Na listy trafi też najpewniej znany z internetowego hejtu Dariusz Matecki z Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry.
Politycy PiS mówią o konieczności kompromisu z koalicjantami z Suwerennej Polski i Partii Republikańskiej.
Ale zachwalają też zalety kandydatów. Przypominamy, kogo władza postanowiła zgłosić do izby niższej polskiego parlamentu.
„Robert Bąkiewicz w ostatnim czasie zmienił poglądy. Podziela naszą troskę o dobro państwa, dlatego wystartuje z list Prawa i Sprawiedliwości w okręgu numer 17 – Radom” – wynika z informacji, jakie przekazał portalowi Interia ważny polityk PiS.
„Układałem tę listę [PiS w Radomiu – red.], więc znam ją. […]. Tutaj rzeczywiście Solidarna Polska jako koalicjant zgłosiła pana Bąkiewicza na ostatnie miejsce. Jak to w koalicjach – żeby koalicja trwała, to pewne rzeczy są realizowane wspólnie. I rzeczywiście mamy Roberta Bąkiewicza” – potwierdził 1 września w „Graffiti” Polsat News poseł PiS Marek Suski.
„Spotkaliśmy się wczoraj […]. Nie znałem wcześniej tego pana poza doniesieniami prasowymi. Z doniesień prasowych to sobie pomyślałem »kto to jest?«, takie opisy tam są różne. A jak rozmawialiśmy – kulturalny, sympatyczny człowiek” – stwierdził Suski.
O tym, że PiS weźmie Roberta Bąkiewicza na listy, spekulowano od dłuższego czasu.
Kandydat PiS swoją karierę polityczną zaczynał w skrajnie nacjonalistycznym Obozie Narodowo-Radykalnym. Potem został organizatorem i twarzą Marszu Niepodległości (najważniejszej imprezy środowisk narodowców), który co roku 11 listopada maszeruje ulicami Warszawy. W OKO.press wielokrotnie pisaliśmy, jak rząd PiS układa się z ludźmi Bąkiewicza i jak sponsoruje prowadzone przez niego organizacje, w tym stowarzyszenie Marsz Niepodległości.
Rzekome kulisy układu między władzą a narodowcami odsłonił w maju 2023 portal Poufna Rozmowa, który regularnie publikuje maile wykradzione ze skrzynki byłego szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka. Ich prawdziwość nie została jak dotąd potwierdzona, nie ma też jednak dowodów, że zostały sfałszowane. Jak wynika z maili, pod koniec czerwca 2020 roku, przed drugą turą wyborów prezydenckich, PiS zawarł z Bąkiewiczem porozumienie: w zamian za poparcie Andrzeja Dudy narodowcy oczekiwali określonych profitów.
W mediach dyskutowano także, czy na listach rządzącej partii znajdzie się miejsce dla jednego z najbardziej skompromitowanych polityków Zjednoczonej Prawicy: Łukasza Mejzy z Partii Republikańskiej Adama Bielana. Jak się okazuje – znalazło się.
„Łukasz Mejza będzie kandydatem PiS w okręgu zielonogórskim, na 11. miejscu” – powiedział 1 września 2023 w programie WP „Tłit” poseł PiS Marek Ast. Stwierdził, że Mejza to „młody polityk, bardzo aktywny, ma wykrystalizowane poglądy”
„To jest koalicjant od partii Adama Bielana i tak jak powiedziałem, w koalicjach jest tak, że żeby koalicja mogła trwać, trzeba iść na kompromisy” – tłumaczył Marek Suski w „Graffiti” Polsat News.
Skandal wokół Łukasza Mejzy wybuchł po publikacji „Wirtualnej Polski” w listopadzie 2021 roku. Dziennikarze ujawnili, że podczas pierwszej fali pandemii COVID-19 Mejza handlował maseczkami bez atestów. I że dorobił się, oferując osobom chorym na raka, stwardnienie rozsiane i Alzheimera pseudoterapie za wyjściową cenę 80 tys. złotych. Pseudoterapie, bo metoda, którą oferowała firma Mejzy i którą polityk osobiście zachwalał, nie miała medycznego potwierdzenia.
W wyniku afery Mejza – wówczas wiceminister sportu – ostatecznie podał się do dymisji (początkowo ogłosił jedynie, że „zawiesza” swoją działalność). Stałym sposobem PiS, by rzeczy niewygodne przepychać w okresie przedświątecznym, zrobił dokładnie w wigilię – 24 grudnia 2021. Pozostał jednak posłem wiernym ekipie Zjednoczonej Prawicy.
Od czasu afery nazwisko Mejzy stało się w publicznym dyskursie synonimem afery rządu PiS. Chętnie posługuje się nim opozycja. „Bez brania na podkład Kukizów i Mejzów” – tak na początku sierpnia mówił o listach Trzeciej Drogi Szymon Hołownia.
Jak nieoficjalnie ustalił serwis wSzczecinie.pl z list PiS do Sejmu wystartować ma także Dariusz Matecki.
To szczeciński radny Suwerennej Polski, prezes partii na Pomorzu Zachodnim oraz pracownik kontrolowanych przez partię Zbigniewa Ziobry Lasów Państwowych. Matecki zaczynał jako człowiek Patryka Jakiego (robił mu kampanię w wyborach na prezydenta Warszawy), potem pracował też w Ministerstwie Sprawiedliwości, gdzie zajmował się mediami społecznościowymi. W OKO.press pisaliśmy, jak przy pomocy botów i siatki fanpejdży promował Zbigniewa Ziobrę. Znany jest też z szerzenia internetowego hejtu, np. na uczestniczki Strajku Kobiet.
Ostatnio pisaliśmy o nim w kontekście afery, jaka wybuchła po samobójczej śmierci syna posłanki KO Magdaleny Filiks. To Matecki był jednym z pierwszych, którzy nagłośnili w mediach społecznościowych publikację Radia Szczecin o byłym działaczu PO, który w 2020 roku krzywdził dzieci. A następnie opublikował na Twitterze wizerunek posłanki, żeby nie było wątpliwości, o czyje dzieci chodziło. Potem Matecki podawał dalej wpisy broniące autora materiału Radia Tomasza Duklanowskiego i atakujące PO za rzekome polityczne rozgrywanie tego skandalu.
O tym, jak działała w tej aferze siatka powiązanych z Mateckim trollerskich kont, pisały w OKO.press Dominika Sitnicka i Anna Mierzyńska.
Matecki ma dostać w Szczecinie czwarte lub szóste miejsce. To nie pierwszy raz, gdy stara się dostać do Sejmu. Bezskutecznie kandydował wyborach w 2019 roku – wówczas z piętnastego miejsca. Zdobył ok. 7 tys. głosów.
Donald Tusk wzywa wyborców do mobilizacji jak w czasach pierwszej „Solidarności”. Tymczasem Jarosław Kaczyński przedstawił „jedynki” na listach wyborczych PiS. Samych list jednak nadal nie ujawnił
Od wyborów parlamentarnych dzieli nas równo 45 dni. A oto jak w czwartek 31 sierpnia przebiegała kampania wyborcza:
Donald Tusk poświęcił całe swe wystąpienie w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku rozbudowanym porównaniom epoki PiS i PRL. „Władza PiS podobnie jak tamta wyraża taką sama pogardę dla ludzi, traktuje ich jak idiotów” – mówił Tusk.
"Tak jak 4 czerwca tak samo 15 października zmienimy władzę, ale nie kamieniami, ale kartą wyborczą. Tak jak wtedy 10 mln ludzi zapisało się do Solidarności, tak teraz potrzebujemy 10 mln głosów przeciwko tej władzy i za dobrą przyszłością Polski. Ale to zwycięstwo nie spadnie nam z nieba, musimy przekonać naszych sąsiadów, nasze rodziny” – apelował do wyborców lider PO.
W tym wpisie w naszej relacji przeczytasz więcej o wystąpieniu Tuska w Gdańsku.
Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło swe wyborcze „jedynki” na listach. Kaczyński wystartuje z Kielc, Gliński z Warszawy. Tylko 19-ścioro posłów, którzy otwierali listy wyborcze PiS w 2019 roku utrzymało swoją pozycję po 4 latach. Prezes PiS „awansował” na „jedynki” wielu ministrów rządu Morawieckiego. Kaczyński wciąż natomiast dokonuje wpisów i skreśleń na pozostałe miejsca na listach, wciąż też targuje się o to ze swymi koalicjantami.
W tym wpisie w naszej relacji przeczytasz więcej o listach wyborczych PiS, a także o tym, którzy politycy partii rządzącej stracili dotychczasowe pierwsze miejsca.
Lewica zarejestrowała swe listy wyborcze w Warszawie. Na pierwszym miejscu znalazł się Adrian Zandberg, z drugiego miejsca wystartuje Anna Maria Żukowska, trzecie przypadło Agacie Diduszko-Zyglewskiej. Z ostatniego miejsca wystartuje natomiast pisarz Jacek Dehnel.
W tym wpisie w naszej relacji przeczytasz więcej o warszawskich listach lewicy.
Donald Tusk, PO:
"Było takie hasło ”Nie ma wolności bez solidarności„. Co znaczyło? To znaczyło, że jak nie pokażemy naszej solidarności to nie wywalczymy wolności. Było też inne hasło nie ma sprawiedliwości bez miłości. Dzisiaj te hasła są wymierzone przeciwko tym, którzy te wartości splugawili. Jeśli nie umiesz kochać, to nie ubiegaj się o władzę. Prezesie Kaczyński jeśli nie kochasz ludzi, to nigdy nie będziesz dobrze rządził.”
Szymon Hołownia, Polska 2050:
„My dzisiaj, podobnie jak pokolenie Solidarności, musimy walczyć tak naprawdę z mentalnym i faktycznym PRL-em. Powołaliśmy Trzecią Drogę po to, żeby to zmienić. (..) Przychodząc z różnych stron chcemy wypełnić to dziedzictwo, raz na zawsze zakończyć w Polsce epokę mentalnego i faktycznego PRL-u.”
Jarosław Kaczyński, PiS:
"Nie odpowiadam na tego rodzaju pytania, bo uważam je za prowokacyjne”
odpowiedź na pytanie dziennikarki, czy zamierza stanąć do wyborczej debaty z Romanem Giertychem.
Ukazał się nowy odcinek Programu Politycznego OKO.press. Agata Szczęśniak i Dominika Sitnicka omawiają w nim biężące kampanijne narracje największych partii startujących w wyborach.
Na zorganizowanej w Usnarzu Górnym konferencji prasowej ministrowie rządu PiS próbowali zbijać polityczny kapitał na ludzkiej tragedii. I bez żadnej żenady siali czystą dezinformację na temat kryzysu na granicy. Materiał Anny Mikulskiej.
Inflacja znów trochę spadła, choć wciąż pozostaje dwucyfrowa. Czy w takim razie możemy spodziewać się obniżki stóp procentowych? „Paradoks prezesa Glapińskiego polega na tym, że w tym momencie wszyscy spodziewają się już niespodziewanego, czyli właśnie obniżki” – analiza Jakuba Szymczaka.
PiS na moment odetchnął z ulgą, bo Wojewódzki Sąd Administracyjny zawiesił postępowanie ws Turowa. Wiele wskazuje na to, że wyrok może zapaść już po wyborach. Co się tak naprawdę wydarzyło – tłumaczy Wojciech Kość.
W Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku Donald Tusk mówił o epoce PiS jako o nowym PRL a o samej partii Kaczyńskiego jako o nowym PZPR
Gdańszczanie przywitali Donalda Tuska okrzykami „Jesteś w domu!”. Lider Platformy Obywatelskiej spotkał się z nimi w czwartek 31 sierpnia, w 43 rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych, w Europejskim Centrum Solidarności. I całe swe wystąpienie zbudował na paralelach między rokiem 1980 w PRL i epoką rządów PiS. Zaczął od kilku osobistych wspomnień z okresu działań w opozycji demokratycznej PRL, by potem zacząć całą serię rozbudowanych porównań obu epok.
„Przez lata osiemdziesiąte przeszliśmy jako naród zjednoczony. Choć były czołgi na ulicach i tysiące w więzieniach. Trzeba wykorzystać ten moment. Tak jak 4 czerwca tak samo 15 października zmienimy władzę, ale nie kamieniami, ale kartą wyborczą. Tak jak wtedy 10 mln ludzi zapisało się do Solidarności, tak teraz potrzebujemy 10 mln głosów przeciwko tej władzy i za dobrą przyszłością Polski. Ale to zwycięstwo nie spadnie nam z nieba, musimy przekonać naszych sąsiadów, nasze rodziny” – mówił Tusk.
Lider PO odczytał w ECS część postulatów „Solidarności” z 1980 roku – i dowodził, że pod rządami PiS są one nadal aktualne.
Zaczął od postulatu nr 3. „Przestrzegać zagwarantowaną w Konstytucji PRL wolność słowa, druku, publikacji, a tym samym nie represjonować niezależnych wydawnictw oraz udostępnić środki masowego przekazu dla przedstawicieli wszystkich wyznań”. Słuchacze przyjęli to oklaskami. „Tak jak i wtedy ta i dzisiaj mamy prawo do prawdy! Niech telewizja rządowa poda w końcu informację o spotkaniach takich jak to. To nie do pomyślenia, że po 43 latach musimy znowu zabiegać, żeby kłamstwo i nienawiść nie dominowały w mediach rządowych” – tak „uwspółcześniał” postulat historycznej „Solidarności” Donald Tusk.
Potem przyszedł czas na postulat 13. „Wprowadzić zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej, oraz znieść przywileje MO, SB i aparatu partyjnego” – po tym cytacie w sali prócz oklasków rozległy się jeszcze głośne śmiechy.
„Władza PiS podobnie jak tamta wyraża taką sama pogardę dla ludzi, traktuje ich jak idiotów” – rozwijał swoje porównanie Tusk. „Dlatego tyle ludzi powstało przeciwko tamtej władzy, którzy rozkradali majątek narodowy. Tyle, że tamci za Gierka mogliby się uczyć jak rozkradać majątek narodowy od PiS. Pamiętacie szefa TVP, krwawy Maciej Szczepański? To harcerzyk przy Kurskim. Ale wtedy ludzi potrafili zaryzykować wszystko! My w wielu dziedzinach życia mamy do czynienia z taką samą władzą, każdego dnia widzimy, że to klisza z tamtych zachowań. I powinniśmy zachować się jak wtedy stoczniowcy w Gdańsku. Wstać i powiedzieć dosyć” – nawoływał lider PO.
Dostało się też personalnie prezesowi Prawa i Sprawiedliwości. „Było takie hasło ”Nie ma wolności bez solidarności„. Co znaczyło? To znaczyło, że jak nie pokażemy naszej solidarności to nie wywalczymy wolności. Było też inne hasło nie ma sprawiedliwości bez miłości. Dzisiaj te hasła są wymierzone przeciwko tym, którzy te wartości splugawili. Jeśli nie umiesz kochać, to nie ubiegaj się o władzę. Prezesie Kaczyński jeśli nie kochasz ludzi, to nigdy nie będziesz dobrze rządził” – mówił lider Platformy.
Przed Tuskiem w ECS wystąpili też inni politycy Koalicji Obywatelskiej, w tym prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. On również wykorzystał historyczną rocznicę do przemówienia o całkiem aktualnym charakterze. "Nie ma wolności bez wolnych mediów, bo bez nich będziemy żyli w kłamstwie propagandy, nie ma wolności bez wolnych samorządów, nie ma wolności bez wolnej szkoły – mówił Trzaskowski. Prezydent Warszawy mocno podkreślał wagę zbliżających się wyborów:
„Może nie są to tak dramatyczne wybory jak w 1989 roku, bo żyjemy jednak w niepodległym kraju, ale wolność w naszym kraju jest zagrożona. PiS próbuje ingerować w nasze życie, chce mówić jak ma wyglądać życie kobiet, Kaczyński chce nam mówić jak powinna wyglądać rodzina, choć nie ma o tym pojęcia. Chce zaglądać ludziom do sypialni i sumień. Dlatego te wybory mają tak dramatyczny charakter”