0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

Kiedy się nudzę, albo chociaż chcę poćwiczyć pamięć, powtarzam swoistą litanię: Francja 1998 i Zidane, potem Korea – Japonia 2002 i tu Brazylia, ten właściwy Ronaldo ma śmieszną fryzurę; następnie są Niemcy 2006 i Włochy, i znów Zidane, ale z Materazzim (ktoś jeszcze pamięta, że obaj wtedy strzelili po bramce, a nie tylko głową w klatę?), RPA 2010 z Hiszpanią i „Waka waka this time for Africa", 2014 czyli Brazylia zniesiona na noszach przez Niemcy (finał z Argentyną nieciekawy, najwięcej emocji dostarczała dyskusja, czy papieże sobie razem obejrzą), wreszcie 2018 Rosja – Francja odrodzona, ale kogo by Francja interesowała, skoro był Luka Modrić.

Każda z tych dat kryje głębokie pokłady wspomnień – wielcy gracze, niezapomniane spotkania, boiskowe dramaty. Z każdym turniejem jestem w stanie powiązać bardzo silne, miejscami ekstremalne emocje (na czele z kompleksem polskim i płaczem po każdym tradycyjnym układzie trzech meczy w grupie: meczu otwarcia, meczu o wszystko, meczu o honor). Życie kibica rozciąga się w trybie dwuletnim – od Mundialu do Euro i z powrotem, a każda pauza wywołuje niezdrowe napięcie.

Pomimo tego 12 lipca 2021 roku, po zakończeniu zeszłorocznych Mistrzostw Europy, podjąłem decyzję o bojkocie mundialu w Katarze.

Napisałem na Facebooku: „Trudne to pożegnanie, bo jestem tylko widzem, ale nie wiem, kiedy zobaczę kolejny turniej. Dziwnie też czynić takie deklaracje, ale jak je wypowiem, to słowo nabierze mocy obowiązywania, zatem: Kataru oglądać nie będę. Nie mam żadnych nadziei na bojkot ze strony federacji, choć cieszą małe protesty konkretnych drużyn (brawo Niemcy!). Turnieju na stadionach budowanych na trupach robotników czasowych, w temperaturach służących do gotowania wody, a nie biegania na boisku, oglądać nie zamierzam. Już teraz ten daleko idący product placement reżimowych gospodarek w oczy kole, odbierając przyjemność z oglądania boiskowych zmagań, a za trzy lata pewnie miałbym jej jeszcze mniej”.

Z każdym kolejnym miesiącem tylko mocniej utwierdzałem się w tym łamiącym serce, samobójczym wyborze. Mundial w Katarze powinno się zbojkotować i chociaż będzie to działanie nieodczuwalne z perspektywy organizatorów imprezy, bo tutaj karty są już dawno rozdane, to jest to działanie potrzebne. Nikt Mistrzostw Świata w Katarze nie odwoła, ani nie uda się zubożyć jego organizatorów, czy choćby właścicieli praw do transmisji, ale sumienie kibica domaga się bojkotu, aby zachować resztkę wiary w to, że piłka nożna może być jakkolwiek uczciwa. Każdy kolejny głos nawołujący do bojkotu zwraca uwagę na głęboką chorobę, jaka toczy środowisko zawodowej piłki, a jakim jest zjawisko sportwashingu, czyli wykorzystywania sportu do poprawy wizerunku na arenie międzynarodowej w celu ukrycia patologii społecznych i politycznych.

Wątpliwość pierwsza: FIFA przyznała Mundial?

Skąd w ogóle moja decyzja o bojkocie? Warto przypomnieć, że kontrowersje wokół organizacji tegorocznych Mistrzostw Świata pojawiały się właściwie, odkąd ogłoszono ich gospodarza, czyli od grudnia 2010 roku. Wybór gospodarza turnieju odbywa się na zasadzie konkursu przetargowego rozpisanego przez Międzynarodową Federację Piłki Nożnej (FIFA), organizatora mistrzostwa. Sama organizacja do najświętszych nie należy, a za jej prezesami (m.in. Seppem Blatterem, szefem FIFA w momencie wyboru Kataru) ciągną się zarzuty korupcyjne. Takie też zarzuty wysunięto wobec gospodarzy najbliższego mundialu. Podejrzenia o korupcję w procesie wyboru Kataru zostały nagłośnione ledwie w rok po przyznaniu imprezy. Phaedra Almajid, członkini katarskiego zespołu lobbingowego, publicznie przyznała, że Katar wręczał łapówki działaczom z krajów afrykańskich w ramach za ich wsparcie w wyborze. Almajid później wycofała swoje zarzuty, jednak doniesienia o przekupstwie spływały również z innych źródeł kilka lat później, co pozwala domniemywać, że kobieta została przymuszona do zmiany swojego stanowiska.

Aby odpowiedzieć na stawiane im zarzuty, FIFA powołało niezależne śledztwo, prowadzone przez byłego prokuratora generalnego Nowego Yorku Michaela J. Garcię. Garcia przedłożył FIFA wyniki swojego śledztwa we wrześniu 2014 r., ale zostały one utajnione, zaś związek futbolowy opublikował tylko skrót, który sam Garcia określił jako niekompletny. Po bezskutecznym zaapelowaniu do organizacji o publikację całego raportu, prawnik zrezygnował z funkcji.

FIFA odtajniło raport dopiero trzy lata później, a z ujawnionych informacji nie można było wnioskować o sprzedaniu mundialu Katarczykom,

jednak już w 2020 roku pojawiły się nowe oskarżenia – tym razem dotyczące nielegalnych wpływów dla FIFA w postaci „bonusów” wypłacanych przez katarską telewizję beIN Sports. Dość powiedzieć, że w międzyczasie związek mierzył się z potężną aferą korupcyjną dotyczącą innych, niepowiązanych z mistrzostwami działań.

FIFA odpiera krytykę, lecz kolorytu skandalowi dodaje niedawne śledztwo dziennikarskie szwajcarskich mediów publicznych SRF (Schweizer Radio und Fernsehen) dotyczące operacji „Bez litości” wdrażanej przez samego emira Kataru Tamima ibn Hamada al-Saniego. Korzystając z usług prywatnej agencji wywiadowczej, Katarczycy mieli od początku 2012 roku prowadzić złożoną operację mającą zapobiec odebraniu Katarowi praw gospodarza Mundialu. Między innymi śledzili piłkarskich działaczy – w tym prezesa FIFA.

Przeczytaj także:

Wątpliwość druga: jak Katar budował stadiony?

Wszystko to brzmi jak fabuła powieści szpiegowskiej, a przecież korupcja to nie jedyne kontrowersje narosłe wokół Kataru. We wrześniu 2013 r. dziennikarze „Guardiana” opublikowali reportaż ukazujący tragiczne warunki, w jakich pracowali budowniczy piłkarskich stadionów. Są to najczęściej, bo aż w 94 proc. przypadków emigranci zarobkowi, którym nie przysługuje żadna ochrona prawna. Jak informował „Guardian”, od przyznania mistrzostw Katarowi, zginęło 6,5 tysiąca takich osób, większość najprawdopodobniej przy budowie mundialowej infrastruktury. Praca w wysokich temperaturach oraz przebywanie w czymś na kształt obozów pracy, w których nie są zachowane podstawowe warunki sanitarne, miała sprzyjać niespotykanej ilości zgonów, osiągających aż 12 osób tygodniowo.

Łamanie praw robotników najemnych ma w Katarze bogatą historię, ponieważ nierówności biorą się z prawa kafala, które przypomina pańszczyźniane przypisanie chłopa do ziemi.

Pracownik zatrudniony w Katarze jest silnie uzależniony od swojego kafila, czyli pana, który dysponuje szerokim zakresem władzy. Ten system opisywała w „Znaku” Sara Nowacka: „Znane są przypadki, kiedy kafil pozbawiał swoich pracowników paszportu, nie wypłacał im wynagrodzenia, zmuszał do mieszkania w niehumanitarnych warunkach. Szczególnie głośno o tym ostatnim procederze było podczas pandemii, gdy w państwach Zatoki dochodziło do masowych zachorowań na COVID-19 w zamieszkanych przez zagranicznych pracowników budynkach. Obrońcy praw człowieka i dziennikarze wskazywali na nieodpowiednie warunki sanitarne w mieszkaniach imigrantów – skrajne zatłoczenie i ograniczony dostęp do czystej wody i toalety.

Oddolną walkę o poprawę sytuacji robotników i pomocy domowej władze duszą w zarodku. W sierpniu 2022 roku katarskie służby aresztowały co najmniej 60 pracowników, którzy protestowali w związku z niewypłacaniem im wynagrodzeń. Część aresztowanych deportowano. Wynagrodzenie robotników pracujących przy organizacji mistrzostw wynosiło około 1 funta za godzinę pracy (dla porównania David Beckham, ambasador katarskiej imprezy, otrzymał za promocję mistrzostw 150 milionów funtów), bywało niewypłacane. Biorąc pod uwagę wcześniej wspomniane ryzyko zawodowe związane z pracą w ekstremalnym klimacie, oraz uzależnienie feudalne, trudno określić to inaczej, niż jako formę zalegalizowanego niewolnictwa.

Taki stosunek do pracowników jest formą łamania praw człowieka, a to nie jedyny rejestr, w którym dochodzi do ich naruszenia. Zwracano uwagę na fakt, że w Katarze za orientację homoseksualną można być ukaranym więzieniem lub karą śmierci (choć podobno tych ostatnich wyroków w praktyce nie ma). Wspomniany już były prezes FIFA Sepp Blatter, pytany o stosunek gospodarza mundialu do osób LGBT, proponował, aby takie osoby powstrzymały się od stosunków seksualnych na czas mundialu. Trudno traktować tak bezczelne postawienie sprawy jako receptę na łamanie ich praw.

Ofiarami mundialu padają wreszcie sami Katarczycy. Sara Nowacka we wspomnianym tekście zwraca uwagę na fakt znaczących podwyżek cen najmu. W związku z ograniczoną ilością miejsc do spania dla potencjalnych kibiców, Katar zniósł regulacje dla właścicieli nieruchomości, co wpłynęło na potężny skok czynszów nawet o ok. 35 proc. z miesiąca na miesiąc.

Wątpliwość trzecia: czy Rosjanie mają sztamę z FIFA?

Jeśli korupcja i naruszanie wolności osobistej to jeszcze za mało, by podjąć decyzję o nieoglądaniu mistrzostw, to warto pomyśleć jeszcze o kwestii smaku. Mam tu na myśli solidarność z okupowaną przez Rosję Ukrainą. Nie od dziś wiadomo, że Rosjanie są dobrymi przyjaciółmi emira Kataru, który w serdecznych słowach wypowiadał się putinowskiej Rosji, stanowiącej „wielkie wsparcie dla komitetu organizacyjnego najbliższych Mistrzostw Świata”. Zapewne ma na myśli dotychczasowe doświadczenie Rosji w organizacji poprzedniego mundialu, wobec którego również wysuwano zarzuty korupcyjne, zwracając uwagę na pierwszy w historii przypadek, gdy ogłoszono gospodarzy dwóch następujących po sobie turniejów (jakby nie dało się ich ogłosić pojedynczo).

Pomimo usunięcia z rozgrywek reprezentacji Rosji, FIFA nadal ściśle współpracuje z okupantem Ukrainy, a podczas niedawnego kongresu, na którym włączyła rosyjski do języków urzędowych międzynarodowego związku piłkarskiego, jego obecny prezes Gianni Infantino mówił: „Musieliśmy usunąć z rozgrywek reprezentację Rosji. Oczywiście, ta decyzja nie była łatwa, bo dotyczy ludzi, którzy kochają piłkę nożną jak my wszyscy. Ale musieliśmy to zaakceptować. Teraz musimy patrzeć w przyszłość i mieć nadzieję, że konflikt się skończy”. Na tej samej imprezie wyemitowano materiał nagrany przez Ukraiński Związek Piłki Nożnej, mający pokazać dramat Ukraińców. Film ocenzurowano usuwając ujęcia prezentujące wojenne zniszczenia.

Nie wiem jak wy, ale ja imprezy przyjaciół Putina oglądać nie zamierzam.

Dwa tygodnie przed rozpoczęciem imprezy media obiegła wiadomość, że FIFA rozesłała do wszystkich związków piłkarskich list z prośbą o nieupolitycznianie imprezy, co samo w sobie jest hipokryzją wyższego rzędu. „Żaden naród czy kultura nie są lepsze od innych. Ta zasada jest kamieniem węgielnym wzajemnego szacunku i niedyskryminacji. I to jest również jedna z podstawowych wartości futbolu. Pamiętajmy o tym wszyscy i niech futbol zajmie centralne miejsce. Teraz, podczas Mistrzostw Świata FIFA, mamy wyjątkową okazję powitać i uściskać każdego, bez względu na pochodzenie, religię, płeć, orientację seksualną czy narodowość. Wykorzystajmy tę okazję i zjednoczmy świat uniwersalnym językiem futbolu” – piszą działacze. Trudno nie traktować tej prośby inaczej niż jako dwulicowości dopełniającej praktykę sportwashingu, skoro mundial w Katarze od samego początku był polityczny (podobnie jak ten rosyjski, lecz wtedy z kolei mnie zabrakło wrażliwości, by samemu z mistrzostw zrezygnować – dziś jestem mądrzejszy).

Kraj bez piłkarskich tradycji, znany za to z łamania praw człowieka, wykorzystuje spore pieniądze fundując najdroższy w historii mundial (to koszty rzędu 220 miliardów dolarów, czyli kwota pięć razy większa niż koszt wszystkich mistrzostw świata od 1994 roku jak informuje „Rzeczpospolita”). Wprost kuriozalność tego pomysłu podsumował słynny francuski napastnik Eric Cantona, mówiąc: „Nie mam nic przeciwko organizowaniu Mistrzostw Świata w kraju, gdzie dopiero rozwija się piłkarska kultura, a Mundial może ją podpromować, jak w USA w 1990 roku czy w Południowej Afryce. W Katarze chodzi tylko o pieniądze, a to jak obeszli się z ludźmi, którzy budowali stadiony jest okropne. Zginęły tysiące ludzi, ale my nadal będziemy świętować Mistrzostwa Świata. Prawdę powiedziawszy w ogóle mnie one nie obchodzą”.

Skandaliczny kontekst zbliżającego się mundialu w środowisku okołopiłkarskim, ale zwłaszcza medialnym naturalnie wywołuje pytania o bojkot, ten jednak jest dość nieśmiały. Zobowiązują się do niego emerytowani piłkarze, tacy jak Philipp Lahm czy Zbigniew Boniek, który w rozmowie z serwisem Meczyki.pl przyznał, że przyznanie mundialu Katarowi było podejrzane ponieważ nie spełniało wyjściowych założeń (zakładano, że impreza nie powinna odbywać się zimą, lecz latem z uwagi na klimat Kataru, rozgrywanie mistrzostw byłoby to niewykonalne). Obaj jednak zamierzają imprezę oglądać.

Kwintesencją zachowawczości są gesty reprezentacji Danii, których sponsor koszulkowy – firma Hummel – zadecydowała, że ich drużyna na najbliższym turnieju zagra w jednolitych strojach, bez wyróżnienia logotypu sponsora. W ten sposób Hummel rzekomo protestuje przeciwko łamaniu praw człowieka i chociaż koszulki są estetyczne, to jednak nie sposób patrzeć na nie inaczej niż na sprytny sposób podbicia sprzedaży „buntowniczych” strojów.

Komfort bojkotu towarzyszy z kolei reprezentacji Norwegii, która na mundial po prostu się nie dostała.

Patrząc na te urocze skrępowanie, sam sugeruję próbę emocjonalnie znacznie bardziej radykalną, ale w praktyce nie wymagającą wiele trudu. Po prostu zamiast mundialu obejrzyjcie sobie coś innego, może poczytajcie książkę, a może po prostu sumiennie wykonujcie swoje obowiązki. Może ktoś was potraktuje jako dziwaków, ale to świetna okazja, aby opowiedzieć o łamaniu praw człowieka, korupcji i innych chorobach, które przeżerają współczesny futbol. Już za cztery lata kolejny turniej. Wierzę, że bardziej etyczny, amoralnej transgresji mundialu w Katarze trudno dorównać.

;
Na zdjęciu Karol Kleczka
Karol Kleczka

redaktor miesięcznika „Znak”, pracuje nad doktoratem z metafizyki na UJ. Współpracuje z magazynem „Kontakt”, pisze również w „Tygodniku Powszechnym” i na portalu NOIZZ.pl. Autor rozmowy-rzeki z ks. Alfredem Wierzbickim „Bóg nie wyklucza”.

Komentarze