Odkąd wybory na burmistrza Łomianek wygrał człowiek powiązany z PiS, stanowiska obejmują tu ludzie związani z tą partią. Były prezes banku ma trzy posady, a nowa naczelnik dorabia w 24 innych instytucjach. Prawnik, który zrobił karierę za PiS, zarabia ponad 50 tys.
Gdy w 2015 roku PiS wygrało wybory, Łomianki – niewielkie miasto sąsiadujące z liberalną Warszawą – stały się sławne. Mieszkający tam ludzie PiS robili wręcz spektakularne kariery. Przez lata, gdy Polacy przyzwyczaili się do „misiewiczów”, o ich inkubatorze zapomniano. Właśnie jest okazja, by o nim przypomnieć. Wiosenne wybory wygrał tam bowiem człowiek powiązany z PiS. I stara płyta zaczęła grać od nowa.
Najpierw trochę historii o najbardziej znanych karierach z czasów PiS, które upowszechniły nazwę tego miasta. Przed dojściem PiS do władzy Miłosz Manasterski był tylko skromnym poetą zarabiającym przez lata jako specjalista ds. promocji i wydawnictw w domach kultury Bielan i Łomianek. Gdy PiS zdobył władzę w 2015 roku, stał się jednym z najbardziej znanych i najczęściej pokazywanych propagandystów TVP. Zawsze wychwalał PiS i zawsze krytykował opozycję. Przydały się jego poetyckie kompetencje – jego propaganda czarowała. Manasterski zasłynął m.in. stwierdzeniem, że „loty marszałka Kuchcińskiego i członków władzy PiS przekładają się na rozwój gospodarczy”, zaś „setki lotów polityków PO przełożyły się na dziurę w budżecie, wyciekający VAT, aferę Amber Gold”.
Z Łomianek wywodzi się również Bartłomiej Misiewicz, pomocnik w łomiankowskiej aptece „Aronia”, który nagle został prawą ręką ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza.
Z Łomianek wywodzi się również Bartłomiej Misiewicz, pomocnik w łomiankowskiej aptece „Aronia”, który nagle został prawą ręką ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza.
Wzywał na dywanik i zwalniał pułkowników, generałów. Jego nazwisko stało się symbolem ludzi bez właściwości i bez kompetencji, którzy robili szalone kariery w czasach PiS.
Ale chyba najbardziej błyskotliwą karierę spośród łomiankowskich działaczy PiS zrobił Radosław Obolewski. W 2015 roku był on skromnym prezesem Koła „Gazety Polskiej” w Łomiankach. W grudniu tego samego roku, kilka tygodni po tym, jak PiS przejął władzę, został wiceprezesem Polskiej Grupy Zbrojeniowej – holdingu 60 spółek, zatrudniających wtedy 17,5 tys. osób z przychodami rzędu 5 miliardów zł. Był wówczas człowiekiem zupełnie nieznanym w kręgach biznesu czy specjalistów od uzbrojenia, więc jego nominacja była całkowitym zaskoczeniem dla branży. Skąd ten awans? „To do jego żony Anny Obolewskiej, formalnie należy apteka »Aronia«, w której zatrudnienie znalazł Misiewicz. Obolewski mu to załatwił, więc może ten się odwdzięczył? – zastanawia się jeden z mieszkańców Łomianek zaangażowanych w lokalne sprawy.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.
Komentarze