Dwóch artystów biorących 6 maja udział w akcji List zostało ukaranych karą administracyjną w wysokości 10 tys. złotych. Michał Frydrych i Paweł Onufry Żukowski dowiedzieli się o tym z pism od Państwowej Inspekcji Sanitarnej (sanepidu), które otrzymali od policji w weekend.
To sankcja za przejście spod Poczty Głównej do Sejmu z ogromnym, ręcznie namalowanym listem zaadresowanym do parlamentu. Akcja była powtórzeniem gestu pioniera polskiej awangardy Tadeusza Kantora z 1967 roku.
Dziesięcioro artystów postanowiło nawiązać do pracy sprzed pół wieku, by zaprotestować przeciwko narażaniu społeczeństwa na niebezpieczeństwo m.in. poprzez organizację wyborów w czasie pandemii.
Grupa twórców porozumiała się w internecie, a patronat nad akcją objęła aktywna na polu polskiej sztuki współczesnej od 2002 roku Fundacja Bęc Zmiana.
Wydarzenia miały miejsce w dniu, kiedy Sejm miał ostatecznie przegłosować tzw. ustawę pocztową, dającą ministrowi Jackowi Sasinowi i obozowi władzy pełną kontrolę nad głosowaniem korespondencyjnym w wyborach prezydenckich, które miały odbyć się 10 maja.
Według urzędników artyści nie przestrzegali minimalnej odległości 2 metrów między pieszymi, wprowadzonej rządowym rozporządzeniem z 31 marca.
Pozwolili nam iść dalej
„W sobotę pismo dostarczyli zamaskowani funkcjonariusze, legitymowali mnie we własnym domu. Nie zgadzam się z tą karą. Nasze działania były przygotowane w oparciu o zasadę dwóch metrów, wszyscy mieliśmy maseczki. Pismo z Fundacji Bęc Zmiana potwierdzało, że jesteśmy w pracy” – mówi Frydrych. Obok Żukowskiego towarzyszyło mu jeszcze 8 artystów i artystek, którzy rotacyjnie zmieniali się w niesieniu listu.
Artyści podkreślają, że w żadnym momencie towarzyszący im funkcjonariusze policji nie upomnieli ich, że łamią obowiązek zachowania wymaganej odległości. Widać to na powyższym filmie OKO.press, relacjonującym wydarzenie na żywo. Funkcjonariusze wylegitymowali artystów oraz towarzyszących im dziennikarzy, potwierdzili zgodność danych z fundacji z dokumentami. Następnie pozwolili iść dalej.
Wątpliwości mieli za to funkcjonariusze z kordonu otaczającego Sejm (przypomnijmy, że warty i barierki stoją tam od czasu obywatelskich protestów przeciw łamaniu praworządności przez PiS w 2016 roku).
Po naradzie dwóch grup policjantów, jeden z funkcjonariuszy, którzy wcześniej nie widzieli w zachowaniu artystów łamania przepisów, zdecydował o ukaraniu ich mandatami w wys. 500 zł. Artyści ich nie przyjęli, choć – jak pokazuje przykład uczestnika „Strajku Przedsiębiorców” opisywany przez „Gazetę Wyborczą” – mandat nie wyklucza późniejszej kary administracyjnej z sanepidu.
Policjanci nie musieli wnioskować o karę
Pod budynek Sejmu artyści doszli kwadrans po godzinie 18:00. Tymczasem pismo z sanepidu wyraźnie stwierdza, że artyści mieli nie przestrzegać rządowych przepisów o godzinie 17:10. To wtedy, 10 minut po rozpoczęciu akcji, do maszerujących podeszła po raz pierwszy policja.
„Rozumiem, że odległości między osobami są zachowane?” – pyta funkcjonariusz prowadzący interwencję? Dostaje wyczerpującą odpowiedź: artyści zmierzyli wcześniej, że są od siebie oddaleni dokładnie na odległość 2,36 m. Poucza zatem, by uczestnicy stosowali się do przepisów ruchu drogowego.
Jak informował OKO.press mec. Paweł Osik z kancelarii Pietrzak, Sidor & Wspólnicy, policjanci wcale nie musieli wnioskować do Sanepidu o karę.
„Decyzję podejmuje konkretny policjant. Wiele zależy od tego, jakie dostał dyspozycje od swojego komendanta, co wie, co usłyszał w mediach, czy zna przepisy. I od tego, czy mu się chce” – mówił.
Z jakiegoś powodu, gdy w grę wchodzą wypowiedzi będące nie w smak władzy, policjanci decydują się często na najsurowszą formę kary.
Jak informuje OKO.press Komenda Stołeczna Policji, w przypadku uczestników i uczestniczek Strajku Kobiet 14-16 kwietnia, czyli podczas głosowania nad fundamentalistycznymi projektami ustaw dot. zakazu edukacji seksualnej i utrudnienia dostępu do legalnej aborcji, „pod Sejmem RP i w okolicach Ronda Dmowskiego sporządzono łącznie 97 notatek i wszystkie przesłano do Państwowej Inspekcji Sanitarnej, z wnioskami o ukaranie”.
Co więcej, ktoś w sanepidzie zdecydował, że taka kara się należy. Na podstawie ogólnych przepisów postępowania administracyjnego (art. 189f k.p.a.) Sanepid może odstąpić od nakładania kary przede wszystkim w dwóch przypadkach:
- waga naruszenia prawa jest znikoma, a obywatel przestał naruszać prawo;
- za to samo zachowanie została nałożona już inna prawomocna kara, czyli np. grzywna.
Mimo wystosowanych pod koniec kwietnia próśb o wyjaśnienie, co zawiera w podobnym przypadku wniosek o ukaranie, jaką argumentację stosują policjanci oraz w jaki sposób ustalana jest wysokość kary, ani policja, ani Inspekcja Sanitarna nie udzieliły OKO.press odpowiedzi.
Adwokatki Beata Siemieniako i Monika Buchlińska, niezależnie od siebie, radzą artystom napisać odwołanie od decyzji do Państwowego Wojewódzkiego Inspektoratu Sanitarnego za pośrednictwem organu, który decyzję o ukaraniu wydał (w tym wypadku Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w m.st. Warszawie). Najlepiej dostarczyć pismo osobiście.
Hasło: Żyć nie, umierać. Adresat: Sejm
Czternastometrowy list-transparent z hasłem „Żyć nie, umierać” (Adresat: Sejm RP. Nadawca: Suweren) trafił do rąk polityków opozycji. Znaczenie hasła rozwija interpunkcja.
„Wierzymy, że wyobraźnia wyzwalana przez sztukę, objawia się, gdy wymyka się z muzeum prosto na ulicę, na komisariat policji, do szpitala. Nie zgadzamy się na bezprawną organizację wyborów kosztem bezpieczeństwa obywatelek i obywateli! Podczas gdy partia rządząca próbuje przegłosować korzystną dla siebie ustawę, na szali stawiane są wasze i nasze życia” – mówili organizatorzy.
Według Andrzeja Pałysa, historyka sztuki, który przyszedł pod Sejm przyglądać się akcji, „to jedno z najciekawszych wydarzeń artystycznych ostatnich lat, które zapisze się w kartach polskiej historii sztuki”.
Sprawą zajął się Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Jego opinię poznamy we wtorek. RPO już wcześniej krytykował ograniczenie konstytucyjnego prawa do zgromadzeń, szczególnie w obliczu luzowania ograniczeń związanych z epidemią COVID-19. 18 maja zaapelował do Mariusza Kamińskiego, szefa MSWiA, o odmrożenie wolności gromadzenia się.
Ograniczenia wolności obywatelskich wprowadzone przez rząd Mateusza Morawieckiego w trakcie pandemii koronawirusa zostały wprowadzone z obejściem konstytucyjnych przepisów o stanach nadzwyczajnych.
Decyzję o ukaraniu wydała urzędniczka- Jadwiga Mędelewska z Sanepidu. Piszmy do niej maile z gratulacjami. Wpisała się w działania reżimu. Sumienna, powinna dostać nagrodę od Matełusza lub biznesmena Szumowskiego.
Obecne czasy mają ten plus, że wszystkie mendy na wierzch wyłażą i widać kto jest kim. W normalnych czasach mogliby skutecznie udawać przyzwoitych ludzi.
Domagać się zawsze podania tożsamości funkcjonariuszy – będzie kogo rozliczać i obcinać emerytury w przyszłości.
Zapamiętać nazwisko politycznej służki w sanepidzie.
To jest ewidentne nękanie, i ktoś za to musi odpowiedzieć.
Władza się coraz bardziej ośmiesza a to prosta droga do klęski. Szkoda tylko, że na takich działaniach władzy traci cały kraj i całe społeczeństwo…
GIS to teraz policja polityczna
PiS używa wszelkich urzędów i instytucji państwowych w celach, do których zazwyczaj są używane policja i inne służby. Bierne mendy w tych urzędach boją się o pracę (rodzina, kredyt, …- rozumiem ich po części) wykonują wszystko potulnie.
Ja bym ten protest zorganizował inaczej.
Każdy z uczestników niesie transparent wielkości jednego metra kwadratowego z wypisaną wielką literą. Tego nie może zabronić żaden przepis.
Każdy z uczestników ma na lewym ramieniu małą cyfrę tak, że i on i idący za nim wie czy znajduje się we właściwym miejscu.
Kiedy idąc ulicą wszyscy znajdą się na swoich miejscach na dany znak np. gwizdkiem każdy obraca swój transparencik z literą o 45 stopni i… przeciwległa strona ulicy wygodnie czyta całe hasło.
Wyższe kary niż w PRL. Karanie administracyjne to sposób na obejście sądów. Niebezpieczna tendencja. Dwie trzy kary po 10 tyś, z natychmiastową egzekucją mogą wykończyć finansowo. A sąd wypowie się za kilka lat. Jest to forma terroru politycznego.
Czytalem ze moga az do 30tys jednorazowo wystawic, jak sie nie myle?
Egzekwowalne dopiero po ustaniu stanu epidemii i zaskarżalne sądownie.
A sądy wiedzą, że stan epidemii to żadna z form stanu wyjątkowego
jest różnica pomiędzy biernym posłuszeństwem a nadgorliwością.
Ten świat jest nienormalny.
Policja pod postacią Ministerstwa Cyfryzacji, Poczty Polskiej i funkcjonariuszy "pełniących czynności" i doręczających listy.
PiS pod postacią Powiatowej PiS wystawiającej kary 10 tys. zł oraz pod postacią rządu i połowy sejmu.
Nie wiem czy się przyda, ale może taki kazus bezkarności władzy
https://gazetawroclawska.pl/wroclaw-policja-zlamala-zakaz-zgromadzen-ale-jest-bezkarna-brak-znamion-przestepstwa/ar/c1-14978164
PIS = Policja i Sanepid.
Przepisy na podstawie których ukarano te osoby już nie obowiązują.
Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 16maja 2020r.w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii
§21.Traci moc rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 2maja 2020r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (Dz.U. poz.792 i820).
Prawnikom nie muszę tłumaczyć skutków prawnych uchylenia rozporządzenia.