0:000:00

0:00

O sprawie zawiadomił nas pan Andrzej, mieszkaniec Podlasia, zaangażowany od dawna w pomoc uchodźcom.

„Walczymy o 13-osobową grupę z dziećmi” – napisał do mnie w sobotę, 23 kwietnia wieczorem. „Utworzyliśmy specjalny post na Facebooku. Dzieci muszą natychmiast zostać przebadane. Ta grupa była wywalana za drut ok. 25 razy!”

Nie mają dokąd wracać

Andrzej i Mariusz (Mariusz to „Człowiek Lasu” - pod takim pseudonimem występuje na FB mężczyzna również od dawna pomagający uchodźcom) zajmują się grupą Kurdów próbującą przedostać się z Białorusi do Polski. W jej skład wchodzą m.in. kobiety w ciąży oraz dzieci, w tym ciężko chora dziewczynka. 2 lata temu miała poważny wypadek, spadła z wysokości. Bierze leki, niedawno się jej skończyły.

Przeczytaj także:

„Grupa poprosiła nas o pomoc ze środy na czwartek (20/21 kwietnia)” – opowiada OKO.press Andrzej. A z czwartku na piątek, w trakcie załatwiania tzw. interim'u [zgoda na tymczasowy pobyt], zostali po prostu wywaleni".

Człowiek Lasu opisał całą historię w poście.

„Wstawiliśmy tam zdjęcia, prosiliśmy o nie, jeszcze wczoraj nam je dosyłali. W tym dawne zdjęcia dziewczynki wkrótce po wypadku” – mówi Andrzej.

„Grupa ta była wyrzucana na stronę białoruską już ok. 25 razy” – potwierdza nasz rozmówca. „Także to nie jest zabawne, bo polska Straż Graniczna miała już nie wyrzucać dzieci” – dodaje. „Oni nie mają dokąd wracać. Są w potrzasku”.

Kontakt coraz bardziej utrudniony

Pomoc dla tej grupy ma oznaczać, by ci, spośród niej, którzy potrzebują interwencji medycznej, mogli jak najszybciej dostać się do szpitala w Hajnówce. Ale żeby tak się stało, muszą najpierw po raz kolejny przedostać się na polską stronę.

Na razie są wciąż na Białorusi. Nie wiadomo, kiedy podejmą a następną próbę przejścia przez granicę. „Są już bardzo wyczerpani” - mówi Andrzej. „Co gorsze, kontakt z nimi jest coraz bardziej utrudniony, gdyż baterie w ich telefonach siadają, a power banki też są już na wyczerpaniu".

„Mamy złożone dokumenty o interim, żeby Straż Graniczna nie mogła ich ponownie wypchnąć za druty” – dodaje.

Dzieci będą tam umierać

O Kurdach wie Grupa Granica. Dzięki postowi Człowieka Lasu sprzed kilkunastu godzin wiadomość została przekazana w wiele miejsc.

„Udostępniajmy do Nadii Murad, aktywistki, do Dudy, Morawieckiego, Rzeczpospolitej, Straży Granicznej” – pisze w komentarzach na FB jedna z internautek.

„To jest zadanie dla urzędu Rzecznika Praw Człowieka. Wiem, że oni robią, co mogą, a rezultaty są minimalne. Myślę jeszcze, że może silny nacisk ze strony kolegów dziennikarzy dałby jakieś rezultaty” – dodaje inna.

Człowiek Lasu: „Proszę niech każdy, kto ma wpływowe kontakty, niech coś zacznie robić. Każdy z tych ludzi, to życie takie samo jak moje. I każdego z was".

„Jeśli my - jako społeczeństwo i jako Polska - nie zrobimy nic, ci ludzie zginą. Dzieci będą tam umierać” – pisze do mnie na koniec Andrzej.

PS. Aktualizacja. Wiadomość z godz. 10 rano w poniedziałek, 25 kwietnia: Cała grupa znajduje się w placówce Straży Granicznej w Połowcach.

;

Udostępnij:

Sławomir Zagórski

Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.

Komentarze