0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Patryk Ogorzalek / Agencja Wyborcza.plPatryk Ogorzalek / A...

Na sam początek zajrzyjmy do TVP i zobaczmy, co do powiedzenia miał 4 lipca wieczorem w „Gościu Wiadomości” Mateusz Morawiecki:

„Wcześniej zrobiliśmy kwotę wolną od podatku i była dużo wyższa, niż ta składka zdrowotna, zresztą była ewenementem. Jako jedyny kraj w Europie nie płaciliśmy składki zdrowotnej, tylko budżet musiał wszystko refinansować. Wprowadziliśmy normalne, zdrowe, europejskie zasady i najwyższą wolną kwotę od podatku, a dzisiaj jeszcze dodatkową obniżkę podatku z 17 proc. na 12 proc.

Prawdziwy program naszych oponentów wychodzi teraz jak szydło z worka, to właśnie jest podnoszenie podatków. To powiedział pan Marek Belka, jeden z głównych ekonomistów po stronie koalicji, powiedział, że podniesiemy podatki nawet do maksimum, do 25 proc. VAT. Oni zresztą mają doświadczenie w podnoszeniu podatku VAT i strzegłbym się naprawdę przed tym, bo te groźby mogą okazać się prawdą, nie daj Panie Boże, żeby kiedyś doszli do władzy”.

Sprzątanie bałaganu

Premier daje nam dużo tematów do analizy. Zacznijmy od „dodatkowej obniżki podatku”. Nie ma to nic wspólnego z dodatkiem i kontynuacją zmian, które weszły od 1 stycznia. Podatkowa część Polskiego Ładu okazała się porażką na każdym możliwym froncie. Podatki w Polskim Ładzie były źle przyjęte przez obywateli, prawo było skomplikowane i źle napisane. Na zmiany nie przygotowano ani podatników, ani księgowych. Ci pierwsi byli przekonani, że stracą, choć tracić nie powinni, a ci drudzy – nawet najlepsi i najbardziej doświadczeni – nie wiedzieli jak rozliczać swoich klientów.

Reforma została więc cofnięta, a w zamian zaprojektowano prostszą i teoretycznie podobną w skutkach. Obniżka PIT do 12 proc. nie jest żadnym dodatkowym prezentem, a korektą wadliwego systemu. Dzięki niej można było zrezygnować z absurdalnej „ulgi dla klasy średniej”, która po prostu nie działała. Ulga miała rekompensować straty wynikające z nowych przepisów dla osób zarabiających poniżej 11,4 tys. złotych. Sprawiła ogromne kłopoty księgowym, a i tak nie działała tak, jak założono.

Dlatego po fatalnym przyjęciu Polskiego Ładu powołano w Ministerstwie Finansów zespół, który opracował nowe zasady. Obniżenie PIT do 12 proc. rekompensuje zniesienie odliczenia składki zdrowotnej od podatku. Ale nie działa dokładnie tak samo.

Przeczytaj także:

Najniższy PIT w historii

Przypomnijmy najważniejsze zmiany w systemie podatkowym w stosunku do 2021 roku:

  • Składka zdrowotna nie jest już odliczana od podatku, dziś każdy pracownik płaci 9 proc. składki zdrowotnej;
  • Kwota wolna od podatku wynosi 30 tys. złotych;
  • Dolna stawka PIT wynosi 12 proc., a nie 17 proc. jak przed reformą;
  • W drugi próg podatkowy (32 proc.) wpada się po przekroczeniu 120 tys. zł rocznie, nie jak wcześniej po zarobieniu 85,5 tys.

Od 2009 roku mamy w Polsce dwie stawki PIT. Trzecią, która wynosiła 40 proc., wprowadził w życie rząd PO-PSL, a zniósł pierwszy rząd Prawa i Sprawiedliwości. Nic nie wskazuje na to, żeby to się w najbliższych latach zmieniło. Partie boją się mówić o podwyższaniu podatków, nawet jeśli mogą uważać to za konieczne. A przeboje z Polskim Ładem sprawiły, że Polacy na zmiany w prawie podatkowym mogą reagować alergicznie.

Trudne pytanie

W praktyce jednak rzeczywiście powinno być tak, że w stosunku do naszych zarobków z 2021 roku większość podatników powinna zyskać. I nie twierdzą tak tylko przedstawiciele rządu.

„W sposób istotny zmniejszy się tzw. klin podatkowy. Innymi słowy osoby z dochodami do 16 tys. zł brutto zarobią w 2022 roku więcej. Przedsiębiorcy, głównie mikro, którzy zdecydowali się na opodatkowanie skalą podatkową, również zyskają. Nieznacznie na zmianach zyskają także przedsiębiorcy” – mówił w kwietniu ekspert stowarzyszenia przedsiębiorców - Konfederacji Lewiatan, Mariusz Zielonka.

Wielu z nas zadaje sobie podstawowe pytanie: jak w takim razie zmieni się w tym miesiącu moja pensja? Niestety odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta.

Ministerstwo Finansów uruchomiło kalkulator pensji według nowych przepisów. Niestety na razie dostępne są tylko wyliczenia dla umów o pracę lub umów zlecenie. Do końca miesiąca dostępne mają być informacje o innych formach zatrudnienia:

  • Od 8 lipca – współistnienie umowy o pracę i umowy zlecenia;
  • Od 15 lipca – emerytury i renty, a także współistnienie emerytur/rent z umową o pracę;
  • Od 22 lipca – będzie można sprawdzić, jakie korzyści daje wspólne rozliczenie ze współmałżonkiem;
  • 5 sierpnia – zmiany będą mogli sprawdzić przedsiębiorcy.

Nieco rozczarowujące jest, że MF nie uruchamia wszystkich funkcjonalności od razu, zwłaszcza że o zmianach wiadomo od kilku miesięcy. Szczególnie niezadowoleni mogą być przedsiębiorcy, bo z kalkulatora będą mogli skorzystać dopiero po miesiącu.

MF: do 18 tys. bez strat

Sprawdźmy teraz, co mówi nam kalkulator już dziś, w przypadku umów o pracę. Ekspert Lewiatana nie docenił zmian proponowanych przez ministerstwo.

Według kalkulatora niższą pensję w 2022 roku dostanie dopiero ktoś, kto zarabia powyżej 17 990 złotych brutto.

Poniżej tej granicy dla zwykłej umowy o pracę zmiany mają być korzystne. Większość miesięcznych wypłat będzie niższa niż w 2021 roku, ale około 4 tys. złotych wróci w rozliczeniu rocznym.

Kalkulator uwzględnia kilka podstawowych modyfikatorów, jak np. korzystanie z autorskich kosztów uzyskania przychodu od całości wynagrodzenia. Gdy rozliczamy się w ten sposób, przy tak wysokiej pensji (przy mniejszych również), zaliczymy stratę. Na każdym etapie trzeba więc pamiętać, że prawo podatkowe jest dosyć złożone i najlepszy sposób, by dowiedzieć się, jak będzie wyglądać nasza wypłata w lipcu 2022 i w kolejnych miesiącach, to skonsultować to z własnym księgowym. Niestety, trzeba też pamiętać, że również – a może przede wszystkim – księgowi są tutaj na nieznanych wodach.

Pogrzeb progresji

Wracając do pensji zbliżającej się do 18 tys. złotych brutto, warto przypomnieć, że gdy PiS w maju 2021 roku przedstawiał założenia ustawy podatkowej, politycy tej partii dużo mówili o kroku w stronę progresji i sprawiedliwości podatkowej. Na tym przykładzie widać, że nic z tego nie zostało. Według najdokładniejszych danych GUS na temat rozkładu zarobków pracowników, pensja powyżej 17,2 tys. zł w październiku 2020 roku oznaczała, że jest się w czołowych 1,9 proc. zarabiających w Polsce. Dziś będzie to nieco więcej, bo płace w Polsce dynamicznie rosły w ostatnich dwóch latach.

Ale nie zmienia to faktu, że trudno mówić o kroku w stronę redystrybucji, kiedy nie traci prawie nikt, a reforma będzie dla budżetu obciążeniem.

„Polski Ład w formie ogłoszonej w maju 2021 miał być rewolucją w redystrybucji – podatki miały w większym stopniu obciążyć lepiej zarabiających, by obciążenia podatników o niskich dochodach spadły” – mówił w marcu dla OKO.press dr hab. Michał Myck, szef centrum analitycznego CenEA – „To zmieniło się już jesienią 2021 – koszt Polskiego Ładu dla sektora finansów publicznych wzrósł względem pierwotnych propozycji z 5,1 do 16,5 mld złotych rocznie. Teraz rośnie po raz kolejny – o dalsze około 14,5 mld zł rocznie”.

Studnia bez dna?

Łącznie więc, w stosunku do systemu podatkowego z 2021 roku, budżet państwa otrzyma o 31 mld zł mniej. Teoretycznie rosną wpływy z VAT, ale nieodpowiedzialnym jest opieranie systemu finansów publicznych na założeniu wysokiej inflacji. A gdy ta w końcu zostanie opanowana, wpływy z VAT się ustabilizują, nie będą rosły w tak szybkim tempie w nieskończoność.

To właśnie dlatego były prezes NBP, a dziś europoseł Koalicji Europejskiej Marek Belka, mówił w wywiadzie z OKO.press:

„W okresie, gdy gospodarka rośnie powyżej tempa wzrostu potencjalnego, a z tym mieliśmy do czynienia w ostatnich latach, to podatki się podnosi, a nie obniża. Obawiam się, że obecna polityka podatkowa doprowadzi do tego, że będzie trzeba podnieść VAT do maksymalnych wartości – 25 proc”.

W cytowanej na początku tekstu wypowiedzi premiera Morawieckiego podnoszenie podatków to zło, które uderza w zwykłych ludzi. Niestety często jest to tak odbierane przez wyborców, o czym premier doskonale wie. Ale publiczne środki nie biorą się z niczego. PiS najważniejsze podatki tylko obniża, co najpewniej w końcu się zemści, a czasy nadchodzącego kryzysu mogą być poważnym sprawdzianem dla takiej polityki.

Prezent dla dobrze zarabiających

A dodatkowo problem w tym, że lipcowa korekta systemu podatkowego to przede wszystkim prezent dla lepiej zarabiających, co widzieliśmy na przykładzie pensji w wysokości prawie 18 tys. złotych. Ministerstwo Finansów pod wodzą Tadeusza Kościńskiego próbowało przygotować reformę redystrybucyjną, i poległo przy pisaniu przepisów, które by te założenia zrealizowały.

Teraz przepisy rzeczywiście uproszczono w stosunku do wcześniejszej propozycji. Ale efektem tego uproszczenia są zyski bardzo dobrze zarabiających. Podobnie było w przypadku rozszerzenia 500 plus na każde dziecko w 2019 roku. Zmiana była prosta (a przez to dobra wyborczo i propagandowo) – 500 złotych na każde dziecko. Ale najubożsi już wcześniej otrzymywali to świadczenie. Dlatego najwięcej skorzystali najlepiej zarabiający. Rozszerzenie programu kosztowało budżet około 20 mld złotych. Od 1 lipca rząd zmienia podatki tak, że rocznie zarobi o prawie 15 mld złotych mniej. Wydatki rosną, dochody spadają. Wszystko opiera się na ciągle jeszcze rosnących wpływach z VAT. To bardzo duże kwoty jak na transfery, na których korzystają przede wszystkim dobrze i bardzo dobrze zarabiający. W tym czasie niedofinansowane są podstawowe usługi społeczne, jak ochrona zdrowia czy żłobki.

Kilkadziesiąt złotych więcej w portfelu w stosunku do I półrocza 2022

Wróćmy jeszcze do ministerialnego kalkulatora i częściej występujących pensji. Zobaczmy jak zmieniać się ma wynagrodzenie od lipca w stosunku do pierwszego półrocza 2022 roku.

  • Przy płacy minimalnej nie zmienia się nic;
  • Przy 3,5 tys. brutto otrzymamy 16 zł więcej;
  • Przy 4 tys. zł otrzymamy 39 zł więcej;
  • Przy 4,5 tys. zł otrzymamy 60 zł więcej;
  • Przy 5 tys. zł otrzymamy 82 zł więcej;
  • Przy 6 tys. zł brutto otrzymamy 106 zł więcej;
  • Przy 7 tys. zł brutto otrzymamy 83 zł więcej;
  • Przy 8 tys. zł brutto otrzymamy 60 zł więcej.

Prezentujemy liczby dla założenia, że dana osoba korzystała z ulgi dla klasy średniej. Ale gdy ktoś z niej nie korzystał, zmiany są niewielkie. Warto samemu zajrzeć do kalkulatora i wpisać swoje dochody i sposób rozliczenia.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze