Spór o Puszczę Białowieską wszedł w nową fazę. Wcześniej osią konfliktu było pytanie: wycinać czy nie z powodu kornika? Dziś brzmi inaczej: czy sadzić drzewa w częściach Puszczy zniszczonych przez harwestery czy nie? Lasy Państwowe chcą naturze "pomóc" nasadzeniami. Część naukowców i Greenpeace przekonują: "To drugie, po wycince, morderstwo Puszczy"
"Aktywiści przekonują, że sztuczne odnowienie lasu, czyli sadzenie lub siew, wykonywane przez leśników jest ingerencją w naturalność Puszczy Białowieskiej. Uważają, że leśnicy powinni pozostawić powierzchnie pokornikowe i pozwolić, by odnowiły się same" - informują Lasy Państwowe. I proponują własne rozwiązanie: "My natomiast, mając na uwadze częstą zawodność i powolność wspomnianych procesów, proponujemy łączyć siły ludzkie (odnowienie sztuczne) z siłami natury (odnowienie naturalne) w myśl hodowli lasu wzorującej się na naturze i naśladującej ją".
Pobrzmiewają tu echa słów byłego ministra środowiska Jana Szyszki. Że działacze na rzecz ochrony środowiska naturalnego to "osoby o wielkim sercu", ale "małym rozumku". Naprzeciwko nich stoją zaś leśnicy, którzy fachową i niepodważalną wiedzę "wyssali z mlekiem pokoleń leśnych", jak ujął to kiedyś były szef Lasów Konrad Tomaszewski.
Obrońcy Puszczy Białowieskiej to nie są wyłącznie aktywiści. To również naukowcy.
Czwórka naukowców - dr hab. Przemysław Chylarecki (Muzeum i Instytut Zoologii PAN), dr hab. Anna Orczewska (Wydział Biologii i Ochrony Środowiska, Uniwersytet Śląski), prof. dr hab. Tomasz Wesołowski (Wydział Nauk Biologicznych, Uniwersytet Wrocławski) i dr Michał Żmihorski (Instytut Ochrony Przyrody PAN) - przedstawiła katalog argumentów za tym, że
"nasadzeń, zwłaszcza w drzewostanach ponad stuletnich, należy natychmiast zaprzestać".
Dlaczego LP nie chcą, by Puszcza Białowieska regenerowała się sama? Nieco upraszczając przekaz Lasów: bo w wielu przypadkach może sobie nie dać rady.
"Dlatego leśnicy naturze pomagają, nie rywalizują z nią, a ściśle z nią współpracują i naśladują" - czytamy. Jak tłumaczą, "przyśpieszają i usprawniają pewne procesy", które "może i tak by miały miejsce", ale musielibyśmy czekać na nie "wiele, wiele lat". "A przecież chcemy się cieszyć nowym pokoleniem lasu jeszcze za naszego życia, prawda?" - pytają retorycznie Lasy.
W 2018 r. LP planują odnowić ponad 106 ha lasu. Lasy zapewniają, że nie będą tworzyć monokultur (drzewostanów składających się z drzew jednego gatunku w takim samym lub zbliżonym wieku).
Ma zostać posadzonych kilkaset tysięcy sadzonek drzewek: dębów, sosny, świerka, lipy, klonu, jabłoni i gruszy. Rośliny mają być sadzone "w rządki" tylko tam, "gdzie jest to koniecznie". Planuje się w niektórych przypadkach zastosowanie grodzeń upraw leśnych.
"Sadzenie to w większości będzie wykonywane bez przygotowania gleby i zajmie do 30 proc. powierzchni odnawianej, pozostała część będzie przeznaczona do odnowień naturalnych" - informują Lasy.
Co na to naukowcy?
Badacze podkreślają, że proces samoodnowy i regeneracji Puszczy już się zaczął. "W miejscach wyciętych przez leśników świerków rosną już młode drzewka, które pojawiły się tam samoistnie – tak od tysiącleci regenerowała się Puszcza" - piszą.
Problem w tym, że w wyniku nasadzenia prowadzonych prowadzonych przez LP te drzewka zostaną wycięte albo zniszczone przez ciężki sprzęt.
"W efekcie, nasadzenia, zamiast przyspieszać regenerację lasu, znacząco ją opóźnią" - przekonują badacze.
W dodatku przygotowanie "pokornikowych" fragmentów Puszczy do nasadzeń oznacza zniszczenie ważnych i cennych przyrodniczo siedlisk.
"Nasadzenia wymagają uprzątnięcia leżących drzew, większych gałęzi, często też pniaków. [...] Tymczasem te elementy pełnią kluczową rolę dla chrząszczy, ptaków, ssaków, grzybów i innych organizmów" - piszą badacze.
Dlatego usuwanie obumarłych pni drzew dla celów nasadzeń nie tylko "pogłębia szkody przyrodnicze spowodowane wcześniejszą wycinką świerków". Ale również "opóźnia regenerację lasu i zagraża organizmom typowo leśnym".
Nasadzenia będą wymagały nieustannych ingerencji człowieka. Trzeba będzie np. kosić uprawy, by trawy nie uniemożliwiły wzrostu sadzonkom. To z kolei będzie generować koszty.
"Ingerencja w postaci nasadzeń jest więc nie tylko szkodliwa przyrodniczo, lecz również nieracjonalna ekonomicznie." - przekonują badacze. Tymczasem samoodnawianie się lasu nie kosztuje nic.
Weźmy świerki, które są celem kornika drukarza. Zginęło ich ok. 35 proc. podczas gradacji (masowego pojawienia się) tego chrząszcza. Te silne przetrwały i są źródłem kolejnych, bardziej odpornych pokoleń. "Wolne miejsce po słabych drzewach jest więc okazją do ekspansji młodego pokolenia najlepiej dostosowanych świerków" - piszą badacze.
Zaznaczają, że ta młoda, "pokornikowa" generacja wzmocniłaby Puszczę, przystosowując ją jednocześnie do zmian klimatycznych (ocieplania się klimatu), które uważa się za jedną z przyczyn gradacji. "Niestety, potomstwo najodporniejszych świerków zostanie zniszczone i zastąpione sadzonkami ze szkółki, które nie przeszły przez sito naturalnej selekcji egzekwowanej przez kornika" - piszą badacze.
"To oznacza, że nasadzenia znacznie obniżą odporność Puszczy" - dodają.
Badacze widzą również zagrożenie dla Puszczy w tym, że LP planują sadzić gatunki atrakcyjne z punktu widzenia ekonomicznego ("produkujące dobre drewno"). To może niekorzystnie odbić się na kondycji przyrodniczej ostatniego nizinnego naturalnego lasy Europy.
"Leśnicy już zapowiedzieli, że będą sadzić dęby, świerki, sosny, lipy i klony, a nawet jabłonie i grusze. Nie planują jednak sadzić grabów i osik, bo te produkują słabe drewno. A to właśnie graby i osiki są kluczowe dla ptaków, z uwagi na często powstające w nich dziuple" - piszą.
Nasadzenia uproszczą też strukturę wiekową Puszczy Białowieskiej. Wynika to z tego, że naturalna regeneracja to proces wieloletni, w wyniku którego powstaje las, w którym żyją drzewa w różnym wieku. I - w konsekwencji - o różnej wysokości. A las powstały z sadzonek będzie składał się z drzew jednolicie wysokich.
"Takiego lasu unika wiele gatunków zwierząt, a gdy jest starszy staje się podatny na wichury i szkodniki. Dlatego nasadzenia zwiększają ryzyko szkód w przyszłości" - piszą naukowcy.
LP zapowiedziały również grodzenie części upraw, a te stanowią zagrożenie - niekiedy śmiertelne - dla zwierząt. Przede wszystkim dla saren i jeleni, które mogą zaplątać poroża w druciane siatki:
Ogrodzeń nie zauważają ptaki, które się w nie plączą. I giną. Według badań przytaczanych przez naukowców "kuraki leśne zderzają się z leśnymi siatkami bardzo często, a 30 proc. tych kolizji kończy się śmiercią ptaków". W siatki uderzają też sowy.
Autorzy opracowania przypominają, że - zgodnie z Ustawą o lasach - nie można wchodzić na obszar upraw i szkółek leśnych do 4 m wysokości. Czyli danego fragmentu lasu nie można będzie penetrować przez ok. 10-15 lat.
"Jest to utrudnienie dla turystów i mieszkańców – spacerowiczów, grzybiarzy, przyrodników" - piszą.
Wreszcie najważniejszy argument: nasadzenia wchodzą w konflikt z postanowieniem Trybunału UE, który 20 listopada 2017 r. zabronił Polsce jakichkolwiek działań związanych z gospodarką leśną w Puszczy Białowieskiej.
"Nasadzenia realizowane w Puszczy Białowieskiej, będące w oczywisty sposób elementem aktywnej gospodarki leśnej, są jawnym naruszeniem tego postanowienia i narażają Polskę na dalszy konflikt z Komisją Europejską" - piszą badacze.
Greenpeace Polska przygotował petycję do ministra środowiska Henryka Kowalczyka. Czytamy w niej:
"Nie pozwólmy na powtórne zabicie Puszczy. Temu unikatowemu lasowi zagraża nie tylko cięcie, ale też sadzenie. Sztuczne odnawianie to zamienienie dzikiego lasu w uprawę drzew.
Nie ma znaczenia jakie drzewa zostaną posadzone, nie ma znaczenia czy w rządkach czy nieregularnie, bo zawsze to człowiek będzie wybierał i decydował, a nie natura. A to natura najlepiej wie co i gdzie powinno rosnąć".
Można ją podpisywać tu.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze