0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

"Świadomość społeczeństwa Unii Europejskiej jest coraz bardziej zniekształcona i zupełnie nie odpowiada celom Natury 2000 [...]. Nowomowa i dezinformacja całkowicie niszczą naszym zdaniem sens Natury 2000.

Ochronę sprowadza się do dwóch pojęć: nie wycinaj, nie zabijaj, a człowiek jest największym wrogiem zasobów przyrodniczych. Polska przekonała się o tym w przypadku siedlisk i gatunków ważnych dla Wspólnoty występujących na terenie lasów gospodarczych Puszczy Białowieskiej.

Międzynarodowa presja spowodowała, że zaprzestano prowadzić działania ochronne w postaci wycinki zaatakowanych przez choroby drzew, co wywołało lawinowe zamieranie sadzonych w przeszłości drzewostanów, a w ślad za tym zanik siedlisk i gatunków ważnych dla Wspólnoty".

Powyższe słowa afirmujące wycinkę w Puszczy Białowieskiej i atakujące Unię Europejską mógłby wypowiedzieć Jan Szyszko. Ale padły one 9 marca 2017 roku w Sejmie, jeszcze przed wybuchem protestów, z ust Andrzeja Szwedy-Lewandowskiego, człowieka, który ma opinię cyngla i wiernego żołnierza eksministra środowiska.

Z wykształcenia biolog środowiskowy, absolwent Uniwersytetu Łódzkiego i warszawskiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Tam też ukończył podyplomowe studia, w tym w zakresie kompensacji przyrodniczej w Katedrze Kształtowania i Ochrony Krajobrazu, gdzie był uczniem Jana Szyszki. Pracował w Biurze Urządzania Lasu i Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Łodzi. Był też naczelnikiem Wydziału Ochrony Środowiska warszawskiego Mokotowa.

Od 19 listopada 2015 do 8 marca 2018 roku, kiedy złożył dymisję, był wiceministrem i Głównym Konserwatorem Przyrody (te same funkcje sprawował w poprzednim rządzie PiS w latach 2006-2007). 1 czerwca premier Mateusz Morawiecki powołał go do szefowania Generalną Dyrekcją Ochrony Środowiska (GDOŚ).

"Nominacja dla Andrzeja Szwedy-Lewandowskiego to kolejny dowód na to, że duch Jana Szyszki wciąż unosi się nad Ministerstwem Środowiska. Szweda-Lewandowski jako wiceminister za czasów Jana Szyszki był jego prawą ręką w działaniach na rzecz destrukcji systemu ochrony przyrody w Polsce" - mówi OKO.press Krzysztof Cibor z Greenpeace Polska.

Przypomina, że to właśnie Szweda-Lewandowski odpowiadał za projekt ustawy osłabiającej dyrekcje ochrony środowiska, która miałaby negatywny wpływ na system wydawania ocen oddziaływania na środowisko. I to, że był ministerialną twarzą Lex Szyszko - "prawa, które zaowocowało rzezią drzew w polskich miastach".

Lista grzechów Szwedy-Lewandowskiego przeciwko polskiej przyrodzie jest długa. I obejmuje nie tylko sprawę Puszczy Białowieskiej. OKO.press przypomina kilka z nich.

Przeczytaj także:

Niszczyciel Rospudy

"Zezwalam od dnia 1 marca do dnia 31 lipca każdego roku obowiązywania niniejszego zezwolenia na płoszenie oraz niszczenie siedlisk i ostoi [...] ptaków gatunków objętych ochroną ścisłą podczas budowy obwodnicy Augustowa" - napisał w decyzji z lutego 2007 roku Szweda-Lewandowski. Została ona wydana na prośbę Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

W poprzednim rządzie PiS, wspólnie ze swoim zwierzchnikiem Janem Szyszką, gorliwie realizował pomysł poprowadzenia obwodnicy przez będącą obszarem Natura 2000 Dolinę Rospudy. Jej budowa oznaczałaby ekologiczną katastrofę dla tego wyjątkowo cennego bagiennego ekosystemu.

Cytowana decyzja umożliwiająca niszczenia ptasich lęgów i miejsc życia gatunków ściśle chronionych - sama w sobie skandaliczna - była do tego wstępem. Obrońcy przyrody nigdy jej Szwedzie-Lewandowskiemu nie zapomnieli.

Na szczęście realizację pomysłu - już po pierwszych pracach budowlanych - udało się zatrzymać. Protestowały wszystkie najważniejsze polskie organizacje ekologiczne. Negatywne stanowisko zajęła również Komisja Europejska. Ostatecznie Szyszko ustąpił pod jej naciskiem i po sprawach w Trybunale Sprawiedliwości UE związanych z tą inwestycją.

Wróg "ideologicznych nieprofesjonalistów"

Za obecnej kadencji PiS, jeszcze jako wiceminister środowiska, Szweda-Lewandowski odpowiadał za przygotowania ustawy zmieniającej funkcjonowanie Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (GDOŚ) i Regionalnych Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ). System miał zostać przekształcony w nowy, składający się z jednej Dyrekcji Ochrony Środowiska (DOŚ) i jej regionalnych filii.

To, co z pozoru wyglądało na racjonalizatorską zmianę strukturalną, pozwalało Szyszce na całkowitą wymianę kierownictwa: od Dyrektora Generalnego i Dyrektorów Regionalnych aż po ich zastępców. Ponadto, sprowadzenie RDOŚ do zaledwie filii DOŚ oznaczałoby jego faktyczną centralizację i utratę niezależności przez regionalnych dyrektorów.

W 2016 roku Greenpeace dotarł dotarł do korespondencji między Szyszką a (już byłą) premier Beatą Szydło. Szef resortu pisał w niej, że polski system ochrony przyrody oparty o GDOŚ i RDOŚ „wymaga gruntownej naprawy”. Jest bowiem „opanowany przez ideologicznych nieprofesjonalistów”, co powoduje „paraliż inwestycyjny”.

„Najprawdopodobniej chodzi więc, by obsadzić DOŚ ludźmi, którzy nie będą blokowali szkodliwych dla środowiska inwestycji” – komentował dla OKO.press Bartosz Kwiatkowski z Fundacji Frank Bold.

Po zmianie na stanowisku ministra środowiska - w styczniu 2018 Szyszkę zastąpił Henryk Kowalczyk - pomysł reformy w powyższym duchu na szczęście, póki co, został zarzucony.

Medialna twarz Lex Szyszko

Szweda-Lewandowski - jak zauważył Cibor z Greenpeace - firmował w mediach swoją twarzą Lex Szyszko. Czyli zmianę w ustawie o ochronie przyrody, która pozwalała na wycięcie każdego drzewa lub krzewu rosnącego na terenie prywatnym, o ile usuwano je z powodów niezwiązanych z prowadzeniem działalności gospodarczej (co jednak można było obejść).

W praktyce nowelizacja pozwoliła na całkowicie niekontrolowaną wycinkę na prywatnych posesjach. Najgorsze jednak było to, że nowe przepisy zmieniły sposób myślenia. Fakt, że drzewo stoi na prywatnym terenie stał się wystarczającą przesłanką, żeby je ściąć.

Z kraju zaczęły napływać sygnały, że część wycinek odbywa się niezgodnie z prawem. Na przykład na obszarach NATURA 2000.

"Wiele wycinek drzew, które teraz mają miejsce, nie ma nic wspólnego z ustawą" - bronił w wywiadach zmian w prawie Szweda-Lewandowski. Ale to właśnie Lex Szyszko, zdejmując wszelką kontrolę z cięcia drzew i krzewów, przyczyniło się do masy nadużyć.

Ostatecznie – w wyniku presji społecznej, ale też nacisku szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego – dziury w ustawie częściowo załatano.

Nowe, czyli stare

Szweda-Lewandowski to drugi wiceminister z otoczenia Jana Szyszki, który objął jedno z kluczowych stanowisk w polskim systemie ochrony przyrody. Wcześniej na fotelu Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych Konrada Tomaszewskiego wymienił Andrzej Konieczny. Zaufani ludzie byłego ministra środowiska - m.in. zwolennicy wycinki w Puszczy Białowieskiej: prof. Jacek Hilszczański i prof. Janusz Sowa - znaleźli się również w zespole, który ma opracować plan na przyszłość tego ostatniego nizinnego lasu Europy.

"Nominacja dla Szwedy-Lewandowskiego razem z nominacją dla Andrzeja Koniecznego na DGLP oraz zespołem ds. Puszczy Białowieskiej składającym się ze zwolenników jej wycinki, formują się w bardzo ponury scenariusz dla ochrony przyrody w Polsce" - mówi OKO.press Cibor z Greenpeace.

"Ci, którzy wierzyli, że wraz z odejściem Szyszki, złe czasy się skończyły, mogą już chyba przestać mieć złudzenia" - dodaje.

Krytycznie sprawę ocenia również Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. W rozmowie z OKO.press mówi, że prędkość rozmontowywania systemu ochrony przyrody w Polsce jest galopująca. Również przez to, że poziom merytoryczny wydawanych przez Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska decyzji środowiskowych - dotyczących np. inwestycji na obszarach przyrodniczo cennych - jest żenująco niski.

"Nominacja Andrzeja Szwedy-Lewandowskiego na szefa GDOŚ nie wróży niczego dobrego. Jest raczej gwarantem tego, że ten proces będzie postępował" - dodaje.
;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze