0:000:00

0:00

Wyrażenie „ideologia LGBT” pojawia się dużo rzadziej niż „ideologia gender”. Znaleźliśmy je we artykule z 2013 roku na skrajnie konserwatywnym amerykańskim blogu Americanthinker.com (pojawiało się tam także później).

To serwis założony w 2003 roku przez dwóch działaczy amerykańskiej prawicy, w którym m.in. można było przeczytać, że kolorowe czipsy Doritos to „brama wprowadzająca dzieci do świata radości z homoseksualizmu”.

Serwis publikował także nieprawdziwe informacje na temat globalnego kryzysu klimatycznego. „Akceptowanie ideologii LGBT to wspieranie nadużyć” - pisał na blogu Alex Aradanas we wrześniu 2019, oskarżając „wspólnotę LGBT” o przemoc. „Nikt nie może zamienić sodomii w zdrową aktywność” - dodawał.

W 2013 roku „American Thinker” łączył też „ideologię LGBT” - którą nazywał „fanaberią mniej niż 1 proc. populacji” - z aborcją, rozwodami, sztucznym rozmnażaniem oraz publiczną opieką zdrowotną (był to czas kampanii konserwatystów przeciw ObamaCare w USA).

W 2013 roku pisał o „ideologii LGBT” oraz „lobby LGBT” ujmując się za studentami i naukowcami, którzy - zdaniem autorów - byli prześladowani za wypowiedzi krytykujące osoby LGBT.

Islamiści, koledzy Dudy

W 2017 roku o „ideologii LGBT” mówili politycy w dwóch krajach muzułmańskich - w Malezji i w Indonezji. Używali tego pojęcia w bardzo podobnym znaczeniu, co Andrzej Duda i jego sojusznicy z PiS.

Przypadek Indonezji jest szczególnie pouczający. Od 2016 roku osoby LGBT były tam celem ataków konserwatywnych islamskich polityków. Partia islamistyczna AILA („Przymierze na rzecz miłości rodziny”) zażądała wpisania zakazu „związków i praktyk” homoseksualnych do kodeksu karnego. Do prawa dotyczącego mediów wpisano także zakaz publikowania wszystkiego, co pokazuje „zachowanie LGBT”, nie precyzując, czym ono jest.

Konserwatywni deputowani do parlamentu twierdzili, że „zachowanie LGBT” zagraża dzieciom oraz „kulturze indonezyjskiej”.

Podobnie jak w Polsce, religijni konserwatyści - tylko tym razem muzułmańscy - twierdzili, że LGBT wiąże się z pedofilią, seksualizacją dzieci, zachodnią zgnilizną moralną oraz, co ciekawe i specyficznie indonezyjskie, nadmierną konsumpcją zupek instant.

(Tutaj można przeczytać artykuł po angielsku z dziennika „Jakarta Post” na temat tej konserwatywnej kampanii).

Gender czy LGBT? Kto to rozróżni

„Ideologia LGBT” pojawia się również w artykule włoskiego filozofa Roberto Marchesiniego z 2015 roku poświęconego stanowisku kościoła katolickiego wobec osób LGBT (tutaj).

Marchesini pisze, że rzecznicy „ideologii gender” oraz „ideologii LGBT” - zrównując jedno i drugie - zmierzają do uznania związków jednopłciowych za równe małżeństwu, które (jak pisze) według prawa naturalnego tworzy rodzinę.

Marchesini nie definiuje jednak ani „ideologii gender”, ani „ideologii LGBT” oraz nie pisze konkretnie, kto ją wyznaje - nie powołuje się na żadne książki, artykuły czy manifesty ideowe.

Z obu tych terminów „ideologia gender” wydaje się jednak bardziej popularna: pojawia się w wielu artykułach prasowych i książkach publikowanych przez konserwatystów w USA. W najważniejszych mediach amerykańskiej prawicy „ideologia LGBT” właściwie się nie pojawia.

Nie można jej znaleźć np. na serwisie Breitbart.com, wielkim medium internetowym, chętnie czytanym przez zwolenników prezydenta Donalda Trumpa. Pojawia się tam za to „ideologia transgender”, za którą Breitbart uznaje postulat zaprzestania dyskryminacji osób transpłciowych. Być może i o niej w Polsce wkrótce usłyszymy.

Tymczasem Polska eksportuje termin „ideologia LGBT” za granicę - używał go np. prymas Czech, kard. Dominik Duka w 2019 roku (za Markiem Jędraszewskim). W bardzo świeckich Czechach Kościół katolicki ma jednak marginalne znaczenie polityczne i opinie czeskiego kardynała nie mają nawet w części takiej politycznej wagi.

O co naprawdę chodzi prawicy?

Ze wszystkich tych tekstów bardzo trudno jednak dowiedzieć się, o co w „ideologii LGBT” właściwie chodzi - i na czym ona polega. Nie sposób tego wywnioskować z np. z licznych artykułów poświęconych jej na prorządowym portalu wPolityce.pl.

„Nie ma ideologii LGBT+? Prezydent Duda przesadza? To przypomnijmy jak chciano demoralizować dzieci! Szokujące programy, o których zapomnieliśmy” - tak brzmiał tytuł artykułu Marzeny Nykiel z 13 czerwca 2020, który miał wyjaśnić sprawę. Można się z niego dowiedzieć, że:

  • WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) przyjęła standardy dotyczące edukacji seksualnej, z którymi autorka się nie zgadza, mówią bowiem o „radości i przyjemności z dotykania własnego ciała” oraz masturbacji;
  • Daniel Cohn-Bendit, działacz lewicy w 1968 roku, a potem polityk, mówił o eksperymentowaniu z seksualnością dzieci w latach 70.;
  • W księgarniach w Polsce można kupić „Wielką księgę siusiaków” oraz „Wielką księgę cipek”, książki edukacyjne, które oburzają p. Nykiel;
  • Organizacje takie jak Kampania Przeciw Homofobii wydały materiały dla nauczycieli o tym, jak uczyć o tożsamości płciowej.

Z tych wszystkich wydarzeń, które wzburzają p. Nykiel, a które OKO.press wydają się luźno ze sobą związane, wyciąga ona następujący wniosek: „Każdy, kto twierdzi, że nie ma ideologii gender czy ideologii LGBT+ jest podłym kłamcą”.

Nawiasem mówiąc, autorce na zakończenie pomyliła się „ideologia LGBT” z „ideologią gender” - być może tak długo pisała o tej ostatniej, że teraz jej się ewidentnie wymieszały.

Ściąga dla Dudy: LGBT to nie bolszewizm

Istnieje bardzo wiele definicji terminu „ideologia” w naukach społecznych (chętni mogą zajrzeć do angielskiej Wikipedii, która część z nich wylicza). Najogólniej oznacza ona zestaw poglądów na temat świata. Nie wiadomo, w jakim znaczeniu ludzie, którzy używają terminu „ideologia LGBT”, się nim posługują.

Prezydent Andrzej Duda w głośnym na cały świat wystąpieniu w Opolu 13 czerwca 2020 porównał jednak „ideologię LGBT” do bolszewizmu.

„Przez cały okres komunizmu w szkołach dzieciom wciskano komunistyczną ideologię. To był bolszewizm. Dzisiaj też próbuje nam się i naszym dzieciom wciskać ideologię, tylko inną, zupełnie nową. To jest taki neobolszewizm”.

Przeczytaj także:

Można więc przynajmniej sprawdzić, czym się różnią.

Zacznijmy od bolszewizmu:

  • był ideologią państwową w ZSRR i jego krajach satelickich, wpisaną do ich konstytucji;
  • istniały partie polityczne, które uznawały go za swoją ideologię;
  • miał swoje kanoniczne teksty - dzieła Marksa, Engelsa, Lenina (a przez pewien czas także Stalina);
  • miał wizję historii od początku do końca - od wspólnoty pierwotnej do rewolucji komunistycznej;
  • próbował opisać całość relacji społecznych - od kwestii władzy i własności po relacje rodzinne;
  • miał wyznawców, którzy mówili o sobie „jesteśmy bolszewikami” czy „jesteśmy komunistami”;
  • dążył do obalenia rządów demokratycznych przemocą w czasie rewolucji.

Tymczasem „ideologia LGBT”:

  • nie jest ideologią państwową żadnego państwa;
  • nie ma partii politycznych, które ją wyznają (chociaż wiele wpisuje zakaz dyskryminacji osób LGBT do programów);
  • nie opisuje historii świata ani całokształtu relacji społecznych;
  • nie ma kanonicznych tekstów i nie istnieje jako żaden spójny system;
  • nie ma wyznawców, którzy mówią o sobie „wyznajemy ideologię LGBT”;
  • nie dąży do obalania przemocą czegokolwiek.

W praktyce więc „ideologia LGBT” używana jest przez prawicę tak, jak jeszcze niedawno „ideologia gender” - oznacza po prostu zmiany obyczajowe (w tym sprzeciw wobec dyskryminacji osób LGBT), z którymi konserwatywna, religijna prawica się nie zgadza i które ją oburzają. To takie pojęcie-pojemnik, do którego można wrzucić wszystko.

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze