Po ponad miesiącu zwłoki prezydent pokazał zapowiadaną ustawę o dodatku solidarnościowym. Nowe świadczenie to 1400 złotych brutto. Jeśli ktoś pobiera zasiłek dla bezrobotnych, to otrzyma wyrównanie do tej kwoty, a nie dodatkowe pieniądze. Sam zasiłek ma nieco wzrosnąć, ale dopiero od września
Dodatek solidarnościowy prezydent Duda zapowiedział szumnie na swojej zdalnej konwencji wyborczej 1 maja. Z jego słów wynikało, że zapowiada podwyżkę zasiłku dla bezrobotnych do 1200 złotych i dodatkowo właśnie „dodatek solidarnościowy” w wysokości 1300 złotych. Łącznie wyglądało to na poważne wsparcie na trudny okres kryzysu (2500 złotych), ale wciąż mniej niż płaca minimalna (2600 złotych).
"Ta propozycja wydawała się atrakcyjna" - mówi OKO.press wiceprzewodniczący OPZZ Piotr Ostrowski - "Z jednej strony zwiększałaby »na stałe« skandalicznie niskie zasiłki dla osób pozostających bez pracy w Polsce. Z drugiej wprowadzałaby dodatek dla osób tracących pracę w okresie pandemii COVID-19. Kwota 2500 zł byłaby także dobrą odpowiedzią adresowaną dla osób na umowach o pracę, gdy porównamy ich sytuację z osobami samozatrudnionymi, które mogą ubiegać się o wsparcie w okresie postojowego w wysokości 2080 zł".
W OKO.press wiele razy pisaliśmy o zwlekaniu rządu z podnoszeniem niskich zasiłków dla bezrobotnych. Dużego wzrostu bezrobocia jeszcze w oficjalnych statystykach nie widać, ale badania wskazują, że pracę straciło więcej osób.
Zasiłki są skandalicznie niskie. To między 1033 a 541 złotych brutto, w zależności od stażu pracy i długości okresu pobierania zasiłku.
Wygląda na to, że polski rząd martwi się tym bardzo umiarkowanie. Minister Emilewicz zapowiadała, że podwyżka może nastąpić "najwcześniej w lipcu". Nie myliła się - prezydencka ustawa zapowiada podwyżkę od 1 września.
Ustawa trafiła do Parlamentu 3 czerwca, a dziś zajmuje się nią Sejm.
Okazuje się, że kuszenie wyborców dwoma świadczeniami to była przede wszystkim przedwyborcza sztuczka. Prezydencki dodatek będzie przysługiwał nie razem z zasiłkiem, ale będzie najwyżej go uzupełniał do kwoty 1400 złotych. Ma obowiązywać przez trzy miesiące – od 1 czerwca do 31 sierpnia. Podwyżka zasiłku natomiast będzie miała miejsce dopiero od 1 września, czyli po tym, jak obowiązywanie zasiłku się już skończy.
Zmieniła się też wysokość obu świadczeń wobec zapowiedzi z maja. Dodatek solidarnościowy będzie wynosił 1400 złotych. Według projektu zasiłek dla bezrobotnych zostanie podniesiony do 1200 złotych przez pierwsze 90 dni, a następnie 924,30 złotego. To w dotychczasowym systemie zasiłków normalna procedura, jego wysokość była zmniejszana po upływie 90 dni.
Piotr Ostrowski: "»Smaczku« dodaje dość osobliwe uzasadnienie projektu. Prezydent wskazuje, że wyższy zasiłek jest potrzebny, bo rośnie liczba bezrobotnych. Trudno doszukać się podobnych uzasadnień w literaturze przedmiotu lub doświadczeniach innych krajów. Wysokość zasiłku odnosi się głównie do kosztów życia, cen towarów i usług oraz otrzymywanego wynagrodzenia przed utratą pracy. Widać, że Andrzej Duda ma nikłe rozeznanie w zakresie polityki społecznej.
W projekcie Prezydenta brakuje też realizacji innego ważnego postulatu. Wiemy doskonale, że zaledwie kilkanaście procent bezrobotnych w Polsce ma prawo do zasiłku. Zdecydowana większość osób bezrobotnych w Polsce nie ma prawa do zasiłku. Szkoda, że tym problemem nie zajął się Andrzej Duda".
Zasiłek otrzymają tylko osoby, które były zatrudnione na etacie przynajmniej od stycznia 2020 i zostały zwolnione po 31 marca 2020. Warto więc przypomnieć: rząd zaczął wprowadzać obostrzenia 13 marca, stan epidemii został ogłoszony 23 marca. Nie mogły już wówczas działać np. restauracje, które zwalniały pracowników. A co z osobami, które były zatrudnione na inne umowy? Nic.
Przepis brzmi:
„Dodatek solidarnościowy przysługuje osobie, która w 2020 r. podlegała ubezpieczeniom społecznym z tytułu stosunku pracy na podstawie ustawy z dnia 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych przez łączny okres co najmniej 90 dni oraz:
Zapis jest więc jasny – dla osoby zatrudnionej przed kwietniem dodatku solidarnościowego nie będzie.
Projekt jest krytykowany za niewspółmiernie niskie świadczenia w stosunku do tego, co prezydent obiecał na swojej konwencji wyborczej. Profesor UW i przewodniczący Polskiego Komitetu Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu EAPN uważa, że ta krytyka jest nietrafiona.
„Niektórzy uważają, że bezrobotny dostanie albo dodatek solidarnościowy, albo zasiłek dla bezrobotnych, ale ma być wprowadzony mechanizm wyrównania” – komentuje dla OKO.press prof. Szarfenberg – „Czyli jeśli ktoś był zwolniony i ma już zasiłek dla bezrobotnych, to wtedy za ten miesiąc, gdy dostanie też dodatek, będzie to wyrównanie do 1400 złotych, czyli ponad 636 złotych więcej niż już miał. A w kolejnym miesiącu dostanie już po prostu 1400, czyli znów o wiele więcej niż na zasiłku.
Byłem za tym, aby można łączyć ze sobą oba świadczenia, bo pomoc dla osób na umowach cywilnoprawnych wynosi 2080 zł na miesiąc, a tu ma być 1400 zł na miesiąc.
Gdy prezydent ten pomysł ogłosił, pojawiły się głosy, że oba świadczenia będą miały wysokość płacy minimalnej, więc po co pracować. Być może przestraszono się takich głosów. Ale i tak jestem zadowolony, wreszcie pojawiła się konkretna propozycja.
Są też jej dodatkowe zalety, np. zwolnienie z potrąceń i zajęć komorniczych, dlatego trzeba ludziom mówić, aby domagali się od banków kont rodzinnych (wpływają tam tylko środki wolne od zajęć komorniczych). Pobieranie dodatku ma być też w pełni ubezpieczone (składki finansuje budżet)”.
Prof. Szarfenberg od lat przypomina rządzącym, że zasiłki dla bezrobotnych są skandalicznie niskie i mówi, że trzeba je podnieść, aby spełniały europejskie standardy. Według niego zapisana w ustawie podwyżka płacy minimalnej nie jest przeprowadzona dobrze:
„W projekcie zaproponowano podniesienie zasiłku dla bezrobotnych do 1200 zł, a nie do 1300, czyli do 50 proc. płacy minimalnej. Nie wiem, skąd wzięło się akurat 1200, chociaż była szansa, żeby dorównać do standardów międzynarodowych, gdzie minimalna wysokość zasiłku to właśnie połowa płacy minimalnej.
Minimum socjalne w IV kwartale 2019 wynosiło 1 217,59 zł, a trzeba pamiętać, że to 1200 zł nowego zasiłku to jest kwota brutto. I nie podoba mi się to, że jest to zmiana jedynie kwotowa, a nie ma myślenia systemowego, np. o dochodzeniu do prawdziwego ubezpieczenia od bezrobocia.
Czyli jeśli tracimy pracę, to dostajemy np. 60 proc. poprzedniej pensji, ale z ustaloną wartością maksymalną, a nie jedną kwotę. W takim rozwiązaniu osoby na płacy minimalnej na bezrobociu otrzymywałyby 60 proc. płacy minimalnej, czyli teraz byłoby to 1560 złotych brutto, więc netto byłoby nieco bliżej minimum socjalnego”.
Od kilku tygodni w Sejmie leży projekt Lewicy na ten sam temat. Jest jednak odważniejszy – Lewica proponuje 2100 złotych świadczenia kryzysowego i podwyższenie zasiłku dla bezrobotnych do przynajmniej 1400 złotych netto. 1200 złotych brutto z propozycji Andrzeja Dudy to niecałe 1000 złotych netto.
Prof. Szarfenberg: „Uważam, że jest on lepszy, ale nie ma szansy przejść przez Parlament. Natomiast PiS będzie zdeterminowane, żeby tę ustawę uchwalić szybko, jeszcze przed wyborami prezydenckimi. Dlatego Lewica ma szansę kilka swoich pomysłów w trakcie prac do tej ustawy dołożyć. Np. podwyższenie zasiłku dla bezrobotnych do 1300 złotych i ewentualnie 50 proc. płacy minimalnej. Oraz oczywiście, żeby podwyższyć gwarancję zasiłku okresowego z pomocy społecznej do 100 proc. kryterium dochodowego”.
Czy poza szeroko komentowanymi dodatkiem solidarnościowym i podwyżką zasiłku dla bezrobotnych, w ustawie znalazło się jeszcze coś wartego uwagi?
Prof. Szarfenberg: „W ustawie są też wątki związane z innymi świadczeniami. Przy zasiłku rodzinnym i świadczeniu alimentacyjnym dodatek solidarnościowy będzie wliczany do dochodu rodziny. To może sprawić, że niektóre rodziny, które z nich skorzystają, stracą prawo do tych świadczeń. Trochę mnie to niepokoi, choć zasiłki rodzinne są niskie, ale są też dodatki do nich. Może się okazać, że tu się zyska, a tam się straci i ostatecznie pieniędzy będzie niewiele więcej.
Natomiast niezmiennie mnie zaskakuje, że w tym wszystkim zapomina się o świadczeniach z pomocy społecznej. Część osób, które straciły pracę lub nie mogą jej znaleźć, nie będzie miała prawa do żadnego ze świadczeń z tarczy, ani tych nowych. Samotnie gospodarującym zostają zasiłki okresowe – minimum 350 zł i maksimum 418 zł oraz uznaniowe zasiłki celowe. Ta pomoc jest oczywiście za niska! Przecież 418 zł to tylko 34 proc. minimum socjalnego, jak za to można przeżyć?”.
26 maja minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Marlena Maląg powiedziała w programie radiowym „Poranek siódma 9”, że projekt ustawy o dodatku solidarnościowym jest gotowy. Zapytaliśmy wówczas Kancelarię Prezydenta, dlaczego ustawa nie trafiła jeszcze na ścieżkę legislacyjną, skoro jest gotowa. Odpowiedź na zapytanie otrzymaliśmy dziś, zapewne w związku z ofensywą medialną z okazji przekazania ustawy do Sejmu. Kancelaria nie odniosła się do naszego pytania, poinformowała tylko, że ustawa znalazła się w Sejmie.
Powód zwłoki może być prosty. Prezydent chciał zaprezentować projekt jako swój wkład w obchody rocznicy 4 czerwca i nawiązać do dziedzictwa „Solidarności”. A przy okazji wpisać go w oficjalnie już teraz trwającą kampanię wyborczą. Pierwsze czytanie ustawy jest dziś w harmonogramie prac Sejmu. Izba zajęła się nią po wrzuconym w ostatniej chwili wotum zaufania dla Mateusza Morawieckiego.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze