0:000:00

0:00

"Dzisiaj Rafał Trzaskowski mówi, że on by nie podpisał ustawy podwyższającej wiek emerytalny. Szanowni państwo, nie wierzcie. Bo są dwa wyjścia. Albo kłamie, albo jest niezrównoważony, skoro zmienia zdanie z dnia na dzień. Człowiek poukładany nie zmienia zdania z dnia na dzień. I to nie w takim stopniu", atakował w sobotę 20 czerwca kandydata PO prezydent Duda.

Tego dnia na spotkaniu wyborczym w Sorkwitach Rafał Trzaskowski stwierdził, że w 2016 roku Sejm nie zajmował się wiekiem emerytalnym. To oczywiście nieprawda. Wypowiedź kandydata PO sprawdziliśmy tutaj.

Przeczytaj także:

Pieszczoch salonów vs pogadajmy o przyszłości

Oba sztaby ruszyły więc do ataku - PO gasiło pożar, a PiS próbował wpadkę maksymalnie wykorzystać. W niedzielę 21 czerwca rano Rafał Trzaskowski mówił na konferencji prasowej w Suwałkach: "Jeżeli chodzi o wiek emerytalny, na tym polega różnica pomiędzy mną a moimi konkurentami, że jestem jasno w stanie powiedzieć, prosto do kamer: tak, mieliśmy inne zdanie kilka lat temu. Natomiast rozmawiamy cały czas z obywatelami, którzy nam mówią: to my chcemy decydować. I dlatego jasno mówię, że zawetuję każdą ustawę, która będzie chciała podnieść wiek emerytalny, bo to musi być decyzja obywateli".

I przeszedł do kontrataku: "Rolą prezydenta jest skupiać się na tym, co będzie, a nie na tym, co było. A rządzący chcą się skupić na tym, co było, na tych sporach, które prowadziliśmy kilka lat temu. Dzisiaj nie musimy już rozmawiać o 500 plus, bo wszyscy jesteśmy za tym, by utrzymać 500 plus. Nie musimy już rozmawiać o wieku emerytalnym, bo go nie podwyższymy".

Tymczasem głos w sprawie wypowiedzi Trzaskowskiego zabrał sam premier Mateusz Morawiecki. Pod bramą Stoczni Gdańskiej mówił: "Dość manipulacji, przeinaczania faktów. W 2012 roku rząd PO podniósł wiek emerytalny i zrobił to wbrew woli Polaków.

Jeżeli ktoś dziś mówi, że nie podpisze ustawy o podniesieniu wieku emerytalnego, a zapomina, że wczoraj był przeciw obniżce to czy taka osoba jest wiarygodna? Dlatego tutaj, w tym symbolicznym miejscu, mówimy: Dość tego. Trzeba trzymać się prawdy".

Wpadka Trzaskowskiego była podarunkiem dla PiS z jeszcze jednego powodu - chwilę wcześniej (w sobotę 20 czerwca) sztab Dudy opublikował spot z hasztagiem #RafałNieKłam.

W niedzielę 21 czerwca sprawa wieku emerytalnego eskaluje. Trzaskowski był głównym tematem briefingu prasowego sztabu prezydenta Dudy w Warszawie. Przypomniano archiwalne wypowiedzi kandydata PO na temat wieku emerytalnego. Elżbieta Rafalska mówiła: "Wtedy oszukano wszystkich Polaków, ta krzywda dotyczyła kobiet, którym zafundowano wiek emerytalny o 7 lat wyższy, a rolniczkom nawet o 12 lat.

To obóz polityczny Trzaskowskiego wprowadził najbardziej antyspołeczną ustawę w Polsce. To Andrzej Duda przygotował projekt, który przywrócił elementarną sprawiedliwość. Ta ustawa niosła za sobą krzywdę ludzką".

Adam Bielan nazwał Trzaskowskiego "pieszczochem warszawskich salonów".

Ok 13:00 sztab Rafała Trzaskowskiego opublikował nowy spot, tym razem uderzający w Dudę. Pokazuje pięć niespełnionych zdaniem KO obietnic obecnego prezydenta.

Szymon przy herbacie

W ten weekend promujący się jako kandydat obywatelski Szymon Hołownia zrealizował ryzykowny pomysł: 24 - godzinny live ze swojej kampanii. Ryzykowny, bo w takiej sytuacji bardzo łatwo o wpadkę, niezręczne słowa, nieautoryzowaną wypowiedź. Takie pomysły to jednak od początku podstawa dla sztabu Hołowni - kandydat nie ma wielkiego zaplecza partyjnego i rozległych struktur terenowych.

Podczas relacji live widzimy Hołownię głównie w luźnych rozmowach w małych, rodzinnych gronach - z wyborcami, albo z własnymi sztabowcami. W ten weekend odwiedził Podlasie, m.in. swoją dawną szkołę w Białymstoku oraz swój dom rodzinny. Na filmie je, mówi z pełnymi ustami, wymienia uwagi dotyczące kampanii, naradza się z otaczającym go sztabem, wiedzie towarzyskie rozmowy w wyborcami w ich domach, odwiedza lokalne knajpy, pije piwo. Wszystko na wizji.

Na tego typu wyborczy chwyt nie zdecydował się jeszcze żaden inny kandydat. Każdy z filmów (relacja była przerywana w związku z brakiem internetu) miał od 200 do 250 tys. wyświetleń.

18 proc. się waha

W sondażu IPSOS dla OKO.press 82 proc. osób badanych twierdzi, że nic już nie zmieni ich deklaracji podanych w odpowiedzi na wcześniejsze pytania sondażu, czyli, że na pewno będą głosować na tego, kogo wymienili.

To może robić wrażenie zacementowanego układu, ale na 12 dni przed wyborami (sondaż ukończony został 16 czerwca) należałoby raczej dziwić się, że aż 18 proc. dopuszcza zmianę wyborczych decyzji.

Największa grupa badanych zdaje sobie sprawę, że na ich wybór mogą wpłynąć media – relacje z kampanii (7 proc. wskazań) i przede wszystkim prezydenckie debaty (11 proc.). Potwierdza to wagę ostatnich dwóch tygodni, a nawet dni przed I i II turą.

Wyniki sondażu opublikowaliśmy tutaj:

;

Udostępnij:

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze