Prezydent Andrzej Duda przekonywał podczas spotkania wyborczego w Płońsku, że fakt, że na początku epidemii koronawirusa Polska robiła tak mało testów, to również „wina Tuska". Bo to jego rząd zdecydował o likwidacji stacji sanepidu. Prawda czy fałsz?
Najwyraźniej ma to być jeden z tych małych kamyczków rzucanych w kampanii wyborczej, które mają zdyskredytować kandydata Koalicji Obywatelskiej Rafała Trzaskowskiego.
Tymczasem to... prawda. Jednak za tą prawdą kryje się próba zrzucenia winy za swoje zaniedbania na barki poprzedników.
Za czasów rządów Donalda Tuska zlikwidowano 32 stacje sanepidu, a potem przyszedł koronawirus i się okazało, że nie jesteśmy w stanie w dostatecznej ilości robić testów, bo nie ma laboratoriów
Przede wszystkim Radio Erewań coś tu prezydentowi namieszało, bo zlikwidowano nie powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczne, ale ich laboratoria. Rzeczywiście w 2012 roku powstała koncepcja, żeby wojewodowie wyznaczyli w swoich województwach laboratoria do likwidacji.
Przyczyna była prozaiczna – brak pieniędzy. Na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego Główny Inspektor Sanitarny Przemysław Biliński bił na alarm, że instytucji brakuje 100 mln złotych na dalszą działalność.
Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy była likwidacja konta dochodów własnych Państwowej Inspekcji Sanitarnej w 2009 roku na mocy nowej ustawy o finansach publicznych. Od tej pory stacje nie mogły przeznaczać zarobionych przez siebie pieniędzy na własne potrzeby – a w niektórych przypadkach pokrywały one aż 80 proc. wydatków.
W tej sytuacji pojawił się pomysł, by zlikwidować w niektórych województwach - głównie w podkarpackim, małopolskim i dolnośląskim - nierentowne laboratoria. W małych stacjach koszty ich utrzymania dwukrotnie przekraczały dochody.
Zrobiono to mimo obiekcji Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych, której szefowa Elżbieta Puacz alarmowała: „Skutki likwidacji laboratoriów będą za chwilę. Nikt nie powie: »Nie kąpcie się w tej wodzie, bo jest skażona«, »Nie pijcie wody z tej studni, bo jest...«. Będzie gdybanie". Protestowała również Rada Sanitarno-Epidemiologiczna.
Tak, to wszystko zrobił rząd Tuska. Tylko że rządy Szydło i Morawieckiego miały 5 lat na naprawienie tego stanu rzeczy.
Prawda jest jednak taka, że dopóki nie było zagrożenia, władzy nie przeszkadzał stan biednego, niedoinwestowanego, zapomnianego przez niemal wszystkich sanepidu.
Najgorzej wynagradzana państwowa instytucja, w której podwyżki płacy minimalnej doprowadzały do cięcia etatów – tylu pracownikom trzeba było podwyższyć pensje.
Prawo i Sprawiedliwość w 2020 roku zreformowało Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne, owszem, ale zajęło się tylko pionizowaniem ich struktury – wyjmując powiatowe sanepidy spod nadzoru samorządów i przekazując go wojewodom.
Podczas sejmowej debaty najlepiej podsumował reformę poseł Dariusz Klimczak z Kukiz'15:
„Zmiany w ustawie o Państwowej Inspekcji Sanitarnej planowane były przez obecną ekipę rządzącą praktycznie od 3 lat. Decyzyjność w tej sprawie Prawa i Sprawiedliwości jest zdumiewająca. Tak długo czekaliśmy na zmianę, która koncentruje się praktycznie jedynie na pionizacji podległości służbowej. Nie na takie zmiany czekała inspekcja sanitarna, szczególnie że miały one następować we właściwym czasie i były planowane od dłuższego czasu”.
Dodał, że sanepid czekał na „wsparcie finansowe, systemowe, przede wszystkim dotyczące wynagrodzeń pracowników, wsparcia laboratoriów, zmian organizacyjnych, uzbrojenia inspekcji w dodatkowe kompetencje, na unifikację procedur i działań przeciwepidemiologicznych oraz mechanizmów wprowadzenia polityki bezpieczeństwa sanitarnego oraz wielu, wielu innych kwestii, które wynikają z długiej praktyki działania sanepidu szczególnie na poziomie lokalnym”.
Czyli PiS wiedział w jakim stanie są placówki sanepidu i wcale mu to nie przeszkadzało.
...to okazało się, że Polska nie jest przygotowana na jego falę. Gdy na początku marca pojawił się pierwszy przypadek SARS-CoV-2, w kraju działały tylko 2 laboratoria będące w stanie przeprowadzić testy RT-PCR, wykrywające obecność wirusa w organizmie. Laboratoria sanepidów nie miały takich możliwości. Próbki pierwszych pacjentów musiały być wożone do Warszawy, co znacznie wydłużało czas oczekiwania na wyniki.
Prezydent Duda w jeszcze jednym aspekcie sprawy oddala się od prawdy – w tej chwili żadne z niezlikwidowanych powiatowych laboratoriów nie analizuje próbek na SARS-COV-2. Robią to tylko laboratoria wojewódzkie.
A jak działa niedoinwestowany i wciąż analogowy sanepid, kiedy przypadków zakażeń jest naprawdę dużo, można przeczytać w tym tekście OKO.press o Górnym Śląsku:
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze