0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Nie wiemy, kto z Polski pośrednio, czy bezpośrednio (i czy w ogóle) uczestniczy w aferze mailowej. Pewne podpowiedzi może dać analiza treści. Z opublikowanej do tej pory korespondencji wyłania się negatywny obraz premiera Morawieckiego i skupionego wokół niego środowiska, ale nie ma praktycznie ani słowa o ekipie Ziobry. Dlaczego? Więcej na ten temat pod koniec tekstu.

Administratorzy Poufnej Rozmowy posiadanymi materiałami dzielą się ze stroną rosyjskojęzyczną SecretEU, która jest równoległym kanałem przekazu informacji z prywatnej skrzynki mailowej ministra Michała Dworczyka. Ich materiały nie dublują się, prawdopodobnie więc publikacje są w jakiś sposób koordynowane. Mimo upływających miesięcy wciąż nie wiemy, kto jest ich koordynatorem i czyje interesy realizuje.

Wszystkie teksty OKO.press o tej aferze znajdziesz pod tym linkiem #DworczykLeaks.

Poufna Rozmowa działa od czerwca 2021 roku, ale na SecretEU już w lutym pojawiły się dokumenty polskiego rządu. Za chwilę minie więc rok, odkąd w sieci trwa wyciek tej korespondencji. A my wciąż nie znamy odpowiedzi na kluczowe pytania.

Jeszcze jedno internetowe medium?

Administrujące Poufną Rozmową osoby korzystają z kilku metod, by zainteresować czytelników ujawnianą korespondencją:

  • albo publikują na tyle kontrowersyjne treści, by napisały o nich mainstreamowe media,
  • albo reagują na pojawiające się w danym dniu doniesienia mediów i wtedy ujawniają maile, które łączą się z poruszanym tematem.

Muszą też na bieżąco monitorować międzynarodową sytuację polityczną, ponieważ widać powiązania między niektórymi publikacjami a wydarzeniami międzynarodowymi, głównie związanymi z NATO, USA i Rosją.

Starają się też sprawiać wrażenie, że mamy do czynienia nie z mailami, do których dostęp uzyskano nielegalnie, lecz z opozycyjnym wobec władz kanałem komunikacji, i to kanałem wchodzącym w relacje ze swoimi odbiorcami: na stronie pojawiają się bowiem publikacje oznaczone hasłem „na prośbę czytelników”.

A przecież nie jest to zwykłe internetowe medium, lecz część niewyjaśnionej afery mailowej, którą międzynarodowa firma Mandiant powiązała z białoruskimi władzami, a moje śledztwo wykazało jej związki z fabryką mediów rosyjskiego oligarchy Prigożina.

Przeczytaj także:

Mamy tu do czynienia z zupełnie innym sposobem ujawniania wykradzionych maili niż te, które znaliśmy z wcześniejszych afer na świecie. Standardowy schemat działania wyglądał tam tak: cyberprzestępcy wykradali materiały, po czym publikowali je w całości w internecie, sprzedawali zainteresowanej osobie/podmiotowi albo przekazywali konkretnej redakcji.

Kluczowym dla nich momentem było poinformowanie opinii publicznej o włamaniu i posiadaniu korespondencji. Analizą treści, mało istotną dla cyberprzestępców, zajmowali się dziennikarze, którzy sprawdzali informacje i opisywali je we własnych materiałach.

W polskiej aferze mailowej jest inaczej: nigdzie nie opublikowano całości wykradzionych maili, zaś korespondencja jest dozowana w taki sposób, jaki odpowiada administratorom dwóch stron internetowych. Takie działanie wskazuje na realizowanie własnych celów politycznych. Ponieważ nie wiemy, kim są administratorzy, możemy jedynie starać się zrekonstruować ów sposób publikacji i szukać w nim prawidłowości.

Wyciek maili na dwóch równoległych kanałach

Afera mailowa wybuchła w czerwcu 2021 roku, kiedy na (zhakowanym, jak się później okazało) facebookowym koncie żony Michała Dworczyka ukazał się post z informacją o włamaniu na konto jej męża. Podano tam link, prowadzący do kanału Poufna Rozmowa na Telegramie.

Wyciek maili z prywatnej skrzynki Dworczyka trwa już ponad pół roku. W tym czasie sporo się wydarzyło: Telegram na prośbę polskiego rządu usunął kanał, a publikujący przenosili się na inne platformy, aż w końcu założyli stronę internetową, z której korzystają do dziś.

Z ujawnionych maili wynika, że mieli dostęp (oni albo ktoś, kto udostępnia im materiały) nie tylko do prywatnej skrzynki ministra Dworczyka, ale też do jego skrzynki sejmowej, do prywatnej skrzynki eurodeputowanego PiS Joachima Brudzińskiego oraz do prywatnej skrzynki Piotra Bączka, byłego szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

Ich ujawniana korespondencja daje wgląd w polityczną kuchnię, zwłaszcza „kuchnię” rządu Mateusza Morawieckiego - najwięcej publikacji pochodzi bowiem ze skrzynki Dworczyka, za pomocą której przez lata prowadził on korespondencję z premierem Mateuszem Morawieckim i jego współpracownikami.

Ale to nie jest całość afery mailowej. Znacznie wcześniej niż kanał Poufna Rozmowa, w lutym 2021 roku, na Telegramie powstał kanał SecretEU, który także publikował wykradzione maile Dworczyka oraz inne polskie rządowe dokumenty (źródło ich pochodzenia jest nieznane).

Daty ujawnionej korespondencji wskazują, że gdy SecretEU już działał, osoby włamujące się na konto Dworczyka wciąż miały do niego dostęp – najnowsze maile pochodzą bowiem z trzeciej dekady maja 2021 roku.

Czyli między lutym a końcówką maja 2021 roku cyfrowi złodzieje czytali maile Dworczyka niemal na bieżąco, a co ciekawsze - materiały wstawiali na Telegram. Gdy utracili bieżący dostęp, uruchomiono kanał polskojęzyczny.

SecretEU też działa do dziś (choć mniej intensywnie niż Poufna Rozmowa), też ma swoją stronę internetową. Oba kanały coś jednak różni: gdy Poufna odsłania polityczną kuchnię, SecretEU ujawnia materiały, często opisane jako tajne lub poufne, dotyczące polskiego wojska, zdolności obronnych Polski oraz pomocy polskiego rządu dla białoruskiej opozycji.

Są to dużo poważniejsze kwestie, których ujawnianie może realnie zagrażać bezpieczeństwu państwa.

O czym nie informuje Poufna Rozmowa

Poufna Rozmowa pewnych tematów nie porusza, choć na skrzynce Dworczyka związane z nimi maile są, bo ujawnia je strona SecretEU.

To przede wszystkim pomoc białoruskiej opozycji przez polski rząd - bardzo szeroka korespondencja, z której Poufna ujawniła tylko jeden drobny fragment, z którego pochodzi słynne już określenie „polityczne złoto”. Jest to część opinii premiera Morawieckiego: „Z całym szacunkiem dla walki Białorusinów, to też jest polityczne złoto dla nas".

Ciekawie wygląda kwestia raportów dotyczących uzbrojenia i stanu polskich wojsk – są podzielone między dwa kanały i nie dublują się (poza pierwszymi publikacjami na Poufnej Rozmowie).

Kiedy 4 sierpnia 2021 Poufna ujawniła notatkę służbową Krzysztofa Gaja do Dworczyka na temat polskiej obrony przeciwpancernej i systemu „Pirat” z 15 maja 2021 roku, 11 sierpnia SecretEU opublikował notatkę Gaja na podobny temat, ale adresowaną do Eliasza Grubińskiego, zastępcy dyrektora jednego z departamentów KPRM, napisaną dzień wcześniej niż ta adresowana do Dworczyka.

Są to dwa różne materiały. Podobnie notatki dotyczące broni pancernej: 29 lipca SecretEU opublikował notatkę Gaja „Polska broń pancerna” (ośmiostronicowy raport), a 17 sierpnia Poufna Rozmowa – jego notatkę o uzbrojeniu czołgów K2PL Wilk – i znów są to zupełnie inne treści.

Poufna Rozmowa rzadko zajmuje się też polityką wschodnią. Nawet w czasie nasilenia kryzysu na granicy polsko-białoruskiej administratorzy strony trzymali się z dala od tego tematu, choć patrząc na kanał rosyjskojęzyczny – byłoby co publikować.

Jednocześnie we wrześniu, zaraz po wprowadzeniu stanu wyjątkowego na granicy, na obu kanałach pojawiło się wiele materiałów dotyczących zdolności obronnych Polski – a raczej ich braku. Na SecretEU opublikowano wtedy cztery materiały dotyczące stanu polskiego wojska.

Zaś 9 listopada, dzień po pierwszych zamieszkach na przejściu granicznym w Kuźnicy, zamieszczono tam dane osobowe i szczegółowe informacje dotyczące przebiegu służby całego dowództwa 1 Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej.

Inne materiały wykorzystano natomiast w tym czasie na Poufnej Rozmowie. Eksponowano w nich:

  • wewnętrzne spory, dotyczące zarządzania Polską Grupą Zbrojeniową i innymi spółkami zbrojeniowymi (ujawniono w ten sposób spór między „ludźmi” premiera Morawieckiego a „ludźmi” szefa MON Mariusza Błaszczaka),
  • problemy z karabinkiem Grot,
  • a w publikacjach z października - wątpliwości dotyczące zakupu samolotów F-35.

Kto wpływa na polską politykę?

Ciekawa jest również obserwacja sytuacji z października 2021 roku. 14 października portal Onet.pl opublikował artykuł Andrzeja Gajcego o naruszeniach procedur bezpieczeństwa w komunikacji między członkami rządu oraz o projekcie budowy Sieci Komunikacji Rządowej.

Osoby dysponujące wykradzionymi mailami odpowiedziały tego samego dnia - tyle że tym razem na stronie SecretEU, a nie – jak zazwyczaj – na Poufnej Rozmowie.

Opublikowały materiał firmy Exatel, oznaczony klauzulą „tajemnica przedsiębiorstwa”, który zawierał… opis projektu Sieci Komunikacji Rządowej. Podano w nim istotne szczegóły: planowane zabezpieczenia, sposób szyfrowania komunikacji, schemat sieci (z umiejscowieniem węzłów optycznych i routerów), a także koszt całości.

Oba kanały, korzystające najczęściej z tego samego źródła materiałów, ujawniają różne fragmenty korespondencji. Wygląda to tak, jakby wykradzione maile w wyniku jakichś uzgodnień czy realizacji konkretnej strategii były rozdzielane między dwie strony internetowe.

Kto jest decydentem, jeśli chodzi o zakres i miejsce publikacji? Nie wiadomo.

Szukając odpowiedzi nie można jednak pomijać tego, co już zostało ustalone. Jest raport firmy Mandiant, która w listopadzie stwierdziła, że za aferą mailową stoi grupa hackerska UNC1151, powiązana z białoruskim rządem. Mandiant nie wykluczył również udziału Rosji w całej sprawie, choć na tym etapie nie znalazł wystarczających dowodów, by tę tezę potwierdzić (ani też by uznać ją za bezzasadną).

Zaś moja analiza rozpowszechniania treści publikowanych po rosyjsku wykazała systematyczne zaangażowanie w aferę kanału oficjalnie współpracującego z portalem należącym do rosyjskiego koncernu medialnego nadzorowanego przez Jewgienija Prigożina. To Prigożin jest odpowiedzialny za stworzenie kilka lat wcześniej słynnej rosyjskiej fabryki trolli. Obecnie jest objęty sankcjami, nałożonymi przez Stany Zjednoczonej i Unię Europejską.

Dziś afera mailowa polega więc na systematycznym wpływaniu na polską politykę przez podmioty zewnętrzne, związane albo z białoruskimi, albo z rosyjskimi władzami – a być może z oboma jednocześnie – za pomocą wykradzionych materiałów.

Ktoś z Polski uderza w ekipę Morawieckiego…

Podejrzenie o wpływy podmiotów zewnętrznych nie wyklucza jednak zaangażowania w aferę kogoś z Polski. Administratorzy Poufnej wykazują się dużą znajomością sytuacji bieżącej w naszym kraju, polskiej polityki wewnętrznej, rynku medialnego, powiązań personalnych oficjalnych i nieoficjalnych oraz sytuacji wewnątrz rządzącej koalicji.

Wiele wskazuje na to, że w aferę mailową włączona jest strona polska – i tu znów: nie wiemy, kto.

Pewne podpowiedzi może dać analiza treści. Z opublikowanej do tej pory korespondencji wyłania się negatywny obraz premiera Morawieckiego i skupionego wokół niego środowiska. Uderza zwłaszcza ogromne zaangażowanie premiera w kwestie wizerunkowe.

Nie dziwią maile, w których jego współpracownicy dyskutują, jak zdyskontować wizerunkowo zakup nowego uzbrojenia, otwarcie zrealizowanych inwestycji etc.

Plany PR-owego wykorzystania działań rządu w sprawie opanowania pandemii wywołują niesmak. Najbardziej zaskakuje jednak osobiste zaangażowanie Morawieckiego w tego rodzaju dyskusje, i to nie na etapie akceptacji gotowych planów, lecz w trakcie rozmów roboczych.

Publikowane maile sugerują, że premier naprawdę znaczącą część swego czasu poświęca na sprawy wizerunkowe.

Do tego dochodzi ręczne sterowanie kontaktami z mediami. Poufna Rozmowa poświęca temu tematowi bardzo wiele miejsca. Ujawniana korespondencja rzeczywiście jest kontrowersyjna i pokazuje liczne patologie na styku rząd – media.

W ten sposób dowiedzieliśmy się, że ministrowi Dworczykowi doradzał dziennikarz TVN24 Krzysztof Skórzyński (między innymi w kwestii tego, jak odpowiedzieć na pytania przesłane przez Biankę Mikołajewską z OKO.press) oraz że Dworczyk ma koleżeńską relację z Łukaszem Mężykiem, menedżerem portalu 300polityka.pl, który to portal odegrał istotną rolę w pierwszej kampanii wyborczej prezydenta Andrzeja Dudy.

Aż 10 publikacji dotyczyło Wojciecha Surmacza, prezesa Polskiej Agencji Prasowej, i jego korespondencji z premierem Morawieckim, w której uzgadniano publikacje PAP oraz tworzenie anglojęzycznego serwisu PAP (na polecenie ludzi premiera). Reagując na te materiały Surmacz zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa.

Sporo jest też maili ukazujących niechętny stosunek ekipy Morawieckiego do TVP i jej prezesa Jacka Kurskiego. W dyskusji z listopada 2019 roku, jeden ze współpracowników premiera, Mariusz Chłopik, tak odradzał wizytę Morawieckiego w TVP: „Tylko nie wiem, po co iść do TVP. Nie ma co im robić dobrze za to, jak pokazują PMM. Izolacja. (…) Kurski wysyła sms-y do dziennikarzy »hej po co Ci ten Morawiecki«. (…) Kurski był ostatnio u PAD i non stop gadał głupoty na PMM a wy chcecie tam iść”.

Ale opublikowano też mail z 2018 roku, w których Mariusz Chłopik wysłał do Jacka Kurskiego oraz szefa „Wiadomości” Jarosława Olechowskiego służbową prośbę o zaatakowanie sędziów z warszawskiego Sądu Apelacyjnego, którzy wydali niekorzystny dla premiera wyrok. W mailu zawarto gotową argumentację przeciwko sędziom, czysto polityczną.

…ale milczy o ekipie Ziobry

Sądownictwo to zresztą kolejny ciekawy wątek. W wyciekach korespondencji pojawiają się materiały, jak choćby ten opisywany powyżej, które pokazują, że rząd Morawieckiego i prezydenccy ministrowie wpływali na władze sądownicze.

Ale nie ma ani słowa o tego rodzaju działaniach Ministerstwa Sprawiedliwości, choć to właśnie ministerstwo jest najbardziej zaangażowane we wprowadzanie kontrowersyjnych zmian w sądownictwie.

A jednak – mimo ujawnienia ustaleń dotyczących choćby obsadzania izby Sądu Najwyższego czy mianowania prezesa Prokuratorii Generalnej - w publikowanej korespondencji nie ma prawie nic na temat Zbigniewa Ziobry lub jego współpracowników. Czyżby premier i jego minister nigdy o nim nie dyskutowali?

Tylko jeden materiał zawiera krytykę działań Ministra Sprawiedliwości, ale jest to mail, można powiedzieć, poboczny: wysłał go w 2017 roku marszałek Sejmu Marek Kuchciński m.in. do europosła Joachima Brudzińskiego. Zawarta jest w nim opinia anonimowego znajomego Kuchcińskiego, który krytykował „TVP i wasze media” oraz pisał o ministrze sprawiedliwości: „Jeśli chodzi o nieufność do rządu, to Ziobro znajduje się spokojnie na podium, gdzieś między Szyszko a Macierewiczem. Gdyby na tym stanowisku był ktoś publicznie szanowany chociaż, mielibyście 2/3 problemów mniej”.

Pojawiają się podejrzenia, że za publikacją wycieków może więc stać ktoś, komu zależy na wsparciu środowiska Solidarnej Polski i osłabieniu Morawieckiego.

Dziś nie ma jednak twardych dowodów na poparcie tej tezy. Druga hipoteza dotyczy służb specjalnych. Ich szefostwo - Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik - także pojawia się na Poufnej rzadko, choć ujawniono dwa maile Wąsika: z 2015 roku do Michała Dworczyka, z prośbą o wsparcie finansowe jego kampanii wyborczej, oraz drugi, z marca 2018 roku - z CV Dariusza Nowaka. 4 marca 2018 roku Nowak przegrał wybory na wójta Nadarzyna (przedterminowe). I w tym samym 2018 roku został zastępcą dyrektora Centrum Obsługi Administracji Rządowej.

Mimo upływu niemal roku od pierwszych wycieków wykradzionej korespondencji wciąż nie znamy odpowiedzi na kluczowe pytania: kto stoi za aferą mailową w Polsce, czyje interesy realizuje, jaki jest cel działania Poufnej Rozmowy? Przez tyle miesięcy rządowi i służbom nie udało się również zatrzymać wycieków. Polskie państwo wciąż cieknie w sieci.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze