Koalicja Niech Żyją rozesłała do wszystkich parlamentarzystów zapytania – w trybie dostępu do informacji publicznej – czy polują i czy są członkami Polskiego Związku Łowieckiego. „Ta informacja ma istotną wagę społeczną i powinna być jawna” – przekonują
„W polskiej polityce od lat działa układ. Są w nim politycy i polityczki, od lewa do prawa. Ten układ działa wbrew interesowi polskiego społeczeństwa i polskiej przyrody. Ten układ można nazwać Polską Partią Myśliwych. Dziś do nich apeluję: ujawnijcie to, że polujecie. Niech Was będzie stać przynajmniej na odrobinę transparentności” – mówi dziennikarz przyrodniczy Adam Wajrak w filmie promującym nową akcję koalicji Niech Żyją!
Koalicja rozesłała do parlamentarzystów wszystkich partii obecnej kadencji zapytania – w trybie dostępu do informacji publicznej – czy polują i czy są członkami Polskiego Związku Łowieckiego (PZŁ).
„Zachodzi podejrzenie, że polujący członkowie Sejmu i Senatu, w sprawach związanych z łowiectwem, głosują zgodnie z interesem swojego myśliwskiego środowiska, a nie większości obywateli.
Dlatego informacja o przynależności parlamentarzystów do PZŁ ma istotną wagę społeczną i powinna być jawna” – przekonuje w komunikacie prasowym koalicja Niech Żyją!
Koalicja zrzesza blisko 40 organizacji ekologicznych, przyrodniczych i prozwierzęcych. Należą do niej m.in. Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze, Ośrodek Działań Ekologicznych „Źródła”, Klub Gaja, Fundacja Viva! i Greenpeace Polska.
„Mamy prawo wiedzieć”
O potrzebie jawności w tym względzie szerzej mówi mec. Karolina Kuszlewicz, Rzeczniczka ds. Ochrony Zwierząt przy Polskim Towarzystwie Etycznym. Chodzi o to, że art. 21 ustawy o ochronie zwierząt stanowi, że tzw. zwierzęta wolno żyjące – w tym dzikie, również te, na które można polować – są dobrem ogólnonarodowym.
„To znaczy, że mają wartość ogólnospołeczną dla nas wszystkich. Są wartością zarówno jako istoty indywidualne, czujące, jak i wartością o charakterze przyrodniczym.
Mamy prawo, jako obywatele i obywatelki, wiedzieć, w jaki sposób państwo zarządza tą wartością” – przekonuje.
W kontekście tych słów warto przypomnieć, że PZŁ nie jest taką organizacją pozarządową, jak inne. Pomijając to, że jego szefa mianuje i odwołuje minister środowiska, to kluczowe jest przede wszystkim to, że Związek realizuje zadanie zlecone przez państwo, jakim jest prowadzenie gospodarki łowieckiej.
„Zgodnie z art. 61 Konstytucji RP obywatel ma prawo do uzyskania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne.
Prawo to obejmuje również uzyskiwanie informacji o działalności Polskiego Związku Łowieckiego i jego członków w zakresie, w jakim wykonują zadania nałożone przez państwo i gospodarują majątkiem Skarbu Państwa” – przekonuje koalicja Niech Żyją!
Polujący parlamentarzyści
OKO.press przesłało do wszystkich partii, które zasiadają w Parlamencie pytanie o to, czy ich zdaniem społeczeństwo powinno posiadać wiedzę o tym, którzy posłowie i posłanki oraz senatorowie i senatorki polują.
Zapytaliśmy również o to, czy będą wymagały od swoich członków, by podali do wiadomości publicznej fakt przynależność do PZŁ i czy w ogóle wiedzą, ilu myśliwych mają w swoich szeregach. Czekamy na odpowiedzi.
Do PZŁ zwróciliśmy się z pytaniem o komentarz. Czekamy na odpowiedź. Kiedy dwa lata temu pytaliśmy PZŁ o to, czy jeden z polityków PiS jest politykiem, to usłyszeliśmy, że Związek nie może podać takiej informacji ze względu na RODO.
Niektórzy posłowie nie czynią tajemnicy ze swojego łowiectwa. To np. członkowie Parlamentarnego Zespołu ds. Kultury i Tradycji Łowiectwa, w tym senatorowie PiS Józef Zając i Józef Łyczak. A także posłanka i posłowie: Urszula Pasławska (PSL), Jerzy Gosiewski (PiS) i Bartosz Józwiak (UPR).
Zając, Łyczak, Pasławska i Józwiak sprzeciwiali się w 2018 roku wywalczonym przez koalicję Niech Żyją! zmianom w ustawie Prawo łowieckie, które m.in. zabroniły udziału dzieci w polowaniach i wykorzystywania żywych zwierząt do treningu psów myśliwskich.
Tak oto myśliwi zamienią sie w zwierzynę łowną dla ekologów.
Nie popłacz się czasem.
No poseł Zając to sam się prosi 😛
Nie martw się. Po złowieniu myśliwego ekolodzy – aby okazać szacunek – włożą trupowi myśliwego do pyska gałązkę (wg. myśliwych to "ostatni kęs"), zagrają trutututu na trąbce i wszystko będzie jak trzeba 🙂
A ładnie spreparowany łeb myśliwego chętnie kupię od ekologów i powieszę na ścianie…
OK, rozumiem.
Tylko nie rozumiem dlaczego?
Jesteś socjopatą?
I właśnie dlatego ekolodzy nie muszą mieć badań psychologicznych w przeciwieństwie do myśliwych 🙂
Drogi Marcinie- Na co czekać – wystarczy że rano spogladasz w lustro, i już możesz podziwiać piękne trofeum.
Szanowny Panie Marcinie Szporko po takim wpisie uważam, że nadaje się Pan na komendanta obozu zagłady. Ma Pan wszelkie moralne i etyczne podstawy. Jeszcze tylko praktyczne szkolenie i jest Pan gotowy.
Aż dziw bierze, że tacy ludzie w XXI w istnieją po tym co przyniósł ludzkości wiek XX.
A może niech ekolodzy ujawnią kto ich sponsoruje?
A g… ci do nie twoich pieniędzy. Z państwowego nie dostają.
Dokładnie!
Tak jest finansowane łowiectwo w PL – z państwowego nie dostają.
A więc rozumiem, że w przypadku myśliwych, to stwierdzenie również jest prawdziwe, tj. "A g… ci do nie twoich pieniędzy."
Dobrze rozumiem?
Dobrze rozumiesz. Gówno mnie obchodzi skąd myśliwi mają pieniądze na flinty i kapelutki, chodzi mi wyłącznie o to aby tych flint nie używali…
Teraz to Ty nie rozumiesz; pisałem o finansowaniu łowiectwa, a nie zabawek do uprawnia łowiectwa. Dlaczego myśliwi mieliby wykładać prywatne pieniądze za działania prowadzone w ramach gospodarki łowickiej bez możliwości polowania? Tak jakbyś opłacił podatki, ale za każdą usługę czy dostęp do infrastruktury musisz zapłacić dodatkowo – np. jedziesz sobie do dziadków drogą powiatową za dodatkowo płatne 100 zł, bo jedziesz tą drogą.
Fajnie?
Teraz łowiectwo w PL prywatnymi pieniędzmi stoi i nie dostaje ani złotówki na prowadzenie tej gospodarki z budżetu państwa.
Redaktor Jurszo do spółki z eko-lobby z lubością piszą o dochodach PZŁ, myląc jednocześnie (i celowo?) dochody z PRZYCHODEM.
Innymi słowy – rozpisują się o milionach pozyskanych np. ze sprzedaży tusz, ale nie zająknęli się o milionach włożonych w gospodarkę łowiecką.
Słabe to i obliczone na jeden efekt, a ludzie łykają te bzdury jak pisowski elektorat paski z TVP.
"Kiedy dwa lata temu pytaliśmy PZŁ o to, czy jeden z polityków PiS jest politykiem, to usłyszeliśmy, że Związek nie może podać takiej informacji ze względu na RODO."
Pytanie PZŁ "czy polityk PiS jest politykiem"; odpowiedź wiele by wniosła. Szkoda, że nie mogli udzielić.
Rozumiem, że kwestia jest niejednoznaczna i należy się spytać ekspertów.
Janusz Piechociński jest częstym gościem Hubertusów i innych tego rodzaju imprez łowieckich.
Drogi Lechu – próby tłumaczenia co z czego wynika dla ciemnogrodu są jak boksowanie się z wiatrem. Pyskacze byli i będą a żeby o czymś pisac to najpierw trzeba znać temat i to ze zrozumieniem. Niestety żenujące nie jest to że ktoś pisze obraźliwe teksty przeciwko drugiej osobie ale
to że ma taką ilość zwolenników…..