0:00
0:00

0:00

"Po raz pierwszy od 1948 roku palestyńscy obywatele Izraela, którzy stanowią 21 proc. jego populacji, przyłączyli się do buntu u boku Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy, tworząc tym samym nowe wyzwanie polityczne i społeczne dla bezpieczeństwa Izraela" - pisze dr Waleed Serhan*. Palestyńsko-irlandzki socjolog mieszkający w Warszawie ocenia, co jeszcze zmieniła ostatnia, trwająca 11 dni konfrontacja - a co pozostało bez zmian.

W OKO.press publikowaliśmy teksty o kolejnej odsłonie konfliktu w Izraelu/Palestynie:

Relacjonowaliśmy też demonstracje solidarnościowe w Warszawie i brutalne interwencje policji:

100 lat konfliktu

Konflikt palestyńsko-izraelski jest często opisywany za pomocą narracji o cyklu przemocy między dwoma walczącymi narodami. Jednak nawet pobieżny rzut oka na kontekst historyczny, który często jest omijany przez zachodnie media, pozwoli nakreślić sytuację konfliktu, który rozgrywa się pomiędzy okupowanym a okupantem lub, innymi słowy, narodem skolonizowanym a jego kolonizatorem - od tego więc zacznę. Ostatnia eskalacja pomiędzy Izraelem a Palestyńczykami nie jest pierwszą ani ostatnią. Konflikt trwa od ponad stu lat, swoimi korzeniami sięgając Deklaracji Belfoura z 2 listopada 1917 roku, w której rząd brytyjski ogłosił "ustanowienie w Palestynie ziemi dla narodu żydowskiego".

W momencie ogłoszenia tej deklaracji palestyńscy muzułmanie i chrześcijanie stanowili 89 proc. populacji i byli właścicielami 95 proc. ziem w Palestynie. Pozostała, niewielka tylko część, ludności i terenów była żydowska.

Podczas swojego mandatu w Palestynie Wielka Brytania zezwoliła na swobodną imigrację Żydów z Europy do Palestyny i tłumiła wszelki palestyński opór, w tym bunt palestyński w latach 1936-1939. W 1947 roku 181. Rezolucja ONZ wezwała do podziału Palestyny na państwo arabskie i państwo żydowskie. Palestyńczycy posiadający wówczas 93 proc. ziem odrzucili ten podział, co spowodowało wybuch walk między Palestyńczykami i sąsiednimi państwami arabskimi z jednej strony a syjonistycznymi jednostkami paramilitarnymi z drugiej. 15 maja 1948 roku, oddziały te pokonały Arabów i ogłosiły założenie Państwa Izrael. Wydarzenie to zostało nazwane Wojną o Niepodległość przez Izraelczyków i Nakbą (katastrofą) przez Palestyńczyków. Podczas tych wydarzeń ponad 700 000 Palestyńczyków zostało wydalonych lub uciekło do sąsiednich krajów arabskich, gdzie wielu z nich przebywa w obozach dla uchodźców do dziś.

Ósmy konflikt

W okresie od 1948 roku doszło do siedmiu poważnych konfliktów między Izraelem a Palestyńczykami, w tym walki zbrojnej uchodźców palestyńskich z Libanu i Jordanii, dwóch intifad na okupowanych terytoriach palestyńskich oraz trzech konfliktów ze Strefą Gazy.

Ostatni, ósmy konflikt, rozpoczął się 10 maja 2021 roku, kiedy około godziny 18:00 czasu jerozolimskiego wystrzelono rakiety ze Strefy Gazy w kierunku Jerozolimy po ultimatum palestyńskiej partii politycznej i grupy bojowniczej Hamas wzywającej Izrael do wycofania swoich sił z meczetu Al-Aksa i palestyńskiej dzielnicy Szejk Dżara we Wschodniej Jerozolimie. Napięcie w Jerozolimie zaczęło jednak rosnąć już na początku maja, kiedy izraelscy osadnicy próbowali siłą wypędzić Palestyńczyków z ich domów w Szejk Dżara, gdzie Palestyńczycy mieszkają od pokoleń.

Między 8 a 10 maja, zanim pierwsze rakiety zostały wystrzelone ze Strefy Gazy, ponad 500 palestyńskich demonstrantów i około 20 izraelskich funkcjonariuszy policji zostało rannych w konfrontacjach w okolicach meczetu Al-Aksa i Wzgórza Świątynnego, miejsc świętych zarówno dla muzułmanów, jak i Żydów.

Przeczytaj także:

Zawieszenie broni, w którym pośredniczył Egipt, weszło w życie 21 maja po 11 dniach walk między palestyńskimi grupami bojowników w Gazie, w tym Hamasem i Islamskim Dżihadem, a armią izraelską.

Według danych ONZ, w wyniku nalotów i wymiany rakiet w Gazie zginęło co najmniej 222 Palestyńczyków, w tym 63 dzieci. 74 000 Gazańczyków zostało wysiedlonych ze swoich domów. Po stronie izraelskiej zginęło 12 osób, w tym dwoje dzieci.

Podczas demonstracji poparcia dla Jerozolimy i Gazy na Zachodnim Brzegu wybuchły starcia z izraelskimi żołnierzami, w wyniku których zginęło 25 Palestyńczyków. Nieoczekiwanie do protestów w Izraelu przyłączyli się również palestyńscy obywatele Izraela, oficjalnie określani przez państwo izraelskie jako izraelscy Arabowie. W protestach tych zginęły dwie osoby.

Co się zmieniło?

Krótko po zawieszeniu broni, zarówno frakcje palestyńskie, jak i izraelskie przywództwo ogłosiły zwycięstwo w tej rundzie konfliktu - ale czy naprawdę coś się zmieniło na korzyść którejkolwiek ze stron?

Po stronie izraelskiej, premier Benjamin Netanjahu zwrócił się do obywateli w przemówieniu telewizyjnym, mówiąc, że operacja zaszkodziła zdolności Hamasu do wystrzeliwania rakiet na Izrael. Ogłosił, że w atakach Izrael zniszczył rozległą sieć tuneli Hamasu, fabryki rakiet i magazyny broni oraz zabił ponad 200 palestyńskich bojowników, w tym 25 szczególnie ważnych osób. W izraelskim przekazie nacisk kładzie się na kwestie militarne oraz bezpieczeństwa, które uważane są za strategiczne dla Izraela.

Po stronie palestyńskiej wymienia się kilka osiągnięć, zarówno w Palestynie, jak i na arenie międzynarodowej.

Po pierwsze, dekady izraelskich wysiłków na rzecz umocnienia tożsamości narodowej oraz podziałów między Palestyńczykami na Zachodnim Brzegu, we Wschodniej Jerozolimie, w Strefie Gazy i w samym Izraelu upadły w ciągu kilku dni, kiedy Palestyńczycy w całej Palestynie/Izraelu zaczęli się wzajemnie wspierać, zbrojnie i pokojowo.

W ten sposób państwo izraelskie straciło gwarancję traktowania konfrontacji z różnymi społecznościami palestyńskimi jako odosobnionych incydentów. Równie ważny jest fakt, że po raz pierwszy od 1948 roku, palestyńscy obywatele Izraela, którzy stanowią 21 proc. jego populacji, przyłączyli się do buntu u boku Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy, tworząc tym samym nowe wyzwanie polityczne i społeczne dla bezpieczeństwa Izraela.

Na arenie międzynarodowej zwraca uwagę przede wszystkim zmieniająca się dynamika w stosunku do konfliktu palestyńsko-izraelskiego w Stanach Zjednoczonych, które są najsilniejszym sojusznikiem Izraela.

Zmiana ta zachodzi na dwóch poziomach: społeczeństwa i państwa. Na poziomie społecznym, miasta amerykańskie były świadkami demonstracji poparcia dla Palestyny w wielu dużych miastach, z udziałem zróżnicowanych etnicznie segmentów populacji amerykańskiej, w tym Żydów. Choć demonstracje propalestyńskie na całym świecie są zwykle większe i liczniejsze niż demonstracje proizraelskie, w Ameryce jest to bezprecedensowe. Na poziomie państwowym, wielu demokratów z całego spektrum ideologicznego wyraziło krytykę wobec przemocy ze strony izraelskiej, a nie tylko palestyńskiej, jak to zwykle miało miejsce.

Stany Zjednoczone nie mają rzecz jasna zamiaru zakończyć swojego sojuszu z Izraelem, jednak rosnąca liczba Demokratów, nawet tych z głównego nurtu, zaczyna otwarcie krytykować tak brutalne traktowanie Palestyńczyków.

W poprzednich konfliktach zdecydowana większość Demokratów podkreślała prawo Izraela do obrony. Jeśli chodzi o konkretne działania, amerykański sekretarz stanu Anthony Blinken ogłosił 25 maja 2021 roku plany ponownego otwarcia konsulatu amerykańskiego we Wschodniej Jerozolimie, stolicy aspirującego państwa palestyńskiego, pomimo zastrzeżeń premiera Izraela Benjamina Netanjahu.

Co się nie zmieniło?

Te strategiczne zmiany nie przyniosą efektów w perspektywie krótkoterminowej, a izraelska okupacja i apartheid będą trwały nadal.

W kwietniu 2021 roku jedna z wiodących organizacji praw człowieka, Human Rights Watch, opublikowała raport pt. A Threshold Crossed, w którym stwierdza, że Izrael popełnia zbrodnie przeciwko ludzkości, stosując apartheid i prześladowania.

Bezpośrednimi przyczynami wybuchu ostatniego konfliktu w Gazie było ograniczanie prawa Palestyńczyków do gromadzenia się w meczecie Al-Aksa i jego okolicach oraz próby wysiedleń z Szejk Dżara - mimo że te ustały, prześladowania mieszkańców dzielnicy trwają nadal, a siły izraelskie już następnego dnia po zawieszeniu broni rozpoczęły kolejne aresztowania mieszkańców.

Jeśli chodzi o palestyńskich obywateli Izraela, ponad 1500 z nich zostało aresztowanych przez izraelską policję z powodu udziału w protestach i starciach, a aresztowania trwają nadal. Z drugiej strony Izraelczycy, którzy atakowali palestyńskich obywateli Izraela, nie zostali aresztowani. Rozległy system izraelskich punktów kontrolnych na Zachodnim Brzegu, utrudniający codzienne przemieszczanie się Palestyńczyków, wciąż istnieje i będzie istniał. Trwające od 2007 roku oblężenie Gazy z lądu, powietrza i morza również się nie zmieniło. Ponadto sześć milionów uchodźców palestyńskich, których prawo powrotu do swoich domów w historycznej Palestynie, czyli dzisiejszym Izraelu, jest zapisane w rezolucji ONZ nr 194, nadal żyje na wygnaniu.

Czy jest jakieś rozwiązanie?

Trudno ocenić, jak będzie wyglądała sytuacja tych ziem i dwóch mieszkających na niej narodów w najbliższych dziesięcioleciach. Rozwiązaniem forsowanym przez społeczność międzynarodową, w tym Stany Zjednoczone, Komisję Europejską, Rosję i Chiny, jest rozwiązanie dwupaństwowe oparte na porozumieniach z Oslo z 1993 roku. W porozumieniach tych Organizacja Wyzwolenia Palestyny (OWP) uznała 78 proc. historycznej Palestyny za państwo Izrael w zamian za uznanie państwa palestyńskiego mające zajmować 22 proc. ziemi na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy - państwo palestyńskie nadal jednak nie uzyskało niepodległości.

Bez znaczącej presji na Izrael to rozwiązanie wydaje się coraz mniej osiągalne, zwłaszcza przy zwiększonej ekspansji osadnictwa izraelskiego, która na mocy Czwartej Konwencji Genewskiej została uznana za nielegalną, a która pochłonęła większość palestyńskiej ziemi na Zachodnim Brzegu.

Przykładowo Unia Europejska rzadko wychodzi poza wydawanie oświadczeń potępiających izraelskie naruszenia, choć jako największy partner handlowy Izraela mogłaby wykorzystać swoje wpływy.

W regionie ta ostatnia runda konfliktu ożywiła sprawę palestyńską wśród ludności arabskiej, w tym uchodźców palestyńskich, co było widoczne podczas protestów w wielu krajach arabskich, w tym na granicy libańsko-izraelskiej i jordańsko-izraelskiej. Podczas gdy około 88 proc. Arabów sprzeciwia się normalizacji stosunków z Izraelem, sprawa palestyńska została przyćmiona przez 28 lat bezowocnych negocjacji między Autonomią Palestyńską a Izraelem. Ponadto niedawny konflikt wzmocnił wśród niektórych graczy regionalnych, takich jak Iran i libański Hezbollah, przekonanie, że także opcja militarna jest możliwa. Scenariusz ten jest jednak mało prawdopodobny w krótkim lub średnim zasięgu czasowym ze względu na obecność wielu amerykańskich baz wojskowych w regionie.

Społecznie rośnie globalny ruch, na który ma wpływ Palestyński Ruch Bojkotu, Dywestycji i Sankcji (BDS), wzywający do stworzenia jednego państwa dwunarodowego, w którym Palestyńczycy i Izraelczycy dzielą ziemię na zasadzie równych praw. BDS jest inspirowany południowoafrykańskim ruchem przeciwko apartheidowi i cieszy się pewnym stopniem poparcia społecznego również na Zachodzie. Na poziomie państw niektórzy sojusznicy Izraela sprzeciwiają się mu czy próbują go wręcz traktować jak działalność przestępczą, jednak Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał w 2020 wyrok, który uznaje działania ruchu za chronione swobodą wypowiedzi.

Ostatecznie Izrael może pozostać państwem ekspansjonistycznym, ale grozi mu to rosnącym pogorszeniem międzynarodowego wizerunku - jako państwa apartheidu.

* Waleed Serhan jest palestyńsko-irlandzkim socjologiem mieszkającym i pracującym w Warszawie. Zrobił doktorat na Trinity College Dublin. Prowadził badania dotyczące konfliktu, migracji i uchodźców oraz ruchów społecznych na Bliskim Wschodzie i w Europie.

Autor zrezygnował z honorarium wyrażając w ten sposób wsparcie dla OKO.press

;

Komentarze