Bez pojęcia płci kulturowej nie da się wyjaśnić, dlaczego Elżbieta Rafalska dziwnie wygląda w garniturze Jamesa Bonda. A twierdzenie, że płeć kulturowa nie istnieje i upieranie się przy tradycyjnym modelu rodziny jest jak opowiadanie w lecącym samolocie, że człowiek nie może zbudować maszyny latającej
Dla mnie płeć jest kategorią biologiczną, a nie kulturową.
W treści konwencji antyprzemocowej nie ma ani "płci kulturowej", ani słowa "gender".
"Płeć" jest w niej zdefiniowana jako "społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i cechy, które dane społeczeństwo uznaje za właściwe dla kobiet i mężczyzn", a sygnatariusze konwencji umawiają się, że będą stosować "konieczne środki, aby promować zmiany w społecznych i kulturowych wzorcach zachowań kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji i wszelkich innych praktyk opartych na pojęciu niższości kobiet lub na stereotypowych rolach kobiet i mężczyzn”.
Płeć ma zarówno komponent biologiczny, jak i kulturowy. Według encyklopedii PWN płeć kulturowa, (ang. gender) to "identyfikacja jednostki z rolą płci wynikająca z uwarunkowań kulturowych i społecznych; płeć kulturowa ma charakter wyuczony; powstaje we wczesnym okresie socjalizacji (3.–6. rok życia), w czasie którego następuje uwewnętrznienie norm związanych z rolami płciowymi; jest przedmiotem interdyscyplinarnych studiów (gender studies)."
Kategoria płci kulturowej wyjaśnia między innymi dlaczego to kobiety w Polsce podczas ślubu zakładają białą suknię, a nie mężczyźni. W niektórych kulturach kobietom zakrywa się twarz, a mężczyznom każe nosić brody. W Polsce jeszcze do niedawna to mężczyzna był „prawowitym” żywicielem rodziny, a do kobiety należała opieka nad dziećmi.
Wszystko to podlega zmianom - to jednak nie oznacza, że płeć biologiczna nie istnieje, albo, że wraz z porzuceniem tradycyjnych wzorców mężczyźni przestają być mężczyznami, a kobiety - kobietami.
Płeć kulturowa ma swoje odzwierciedlenie w sondażach CBOS, w których regularnie bada się tzw. preferowany model rodziny. Można się opowiedzieć się modelem partnerskim ("mąż/partner/ i żona/partnerka/ mniej więcej tyle samo czasu przeznaczają na pracę, zawodową i oboje w równym stopniu zajmują się domem i dziećmi"), lub za tradycyjnym ("jedynie mąż/partner pracuje, zarabiając na zaspokojenie potrzeb całej rodziny, a żona/partnerka zajmuje się prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci").
W Polsce wyraźnie spada poparcie dla tradycyjnego modelu rodziny (z 38 proc. w 1997 r. do 23 proc. w 2013), a rośnie poparcie dla modelu partnerskiego (z 37 proc. w roku 1997 r. do 46 proc. w 2013).
Na stałym poziomie trzyma się trzeci "model mieszany", który jest też niepokojąco często (26 proc.) realizowany: oboje pracują (on więcej), ale domem i dziećmi zajmuje się tylko ona.
Co ciekawe, co dwudziesta rodzina realizuje "model odwrócony" (pracuje ona, domem zajmuje się on), choć takiego modelu niemal nikt nie popiera.
Wszystko to pokazuje, że role płciowe ulegają zmianom, zdecydowana mniejszość kobiet i mężczyzn chce pełnić tradycyjne role płciowe - być "kobietą" i "mężczyzną" jak przed wiekami. Kobiety i mężczyźni szukają nowych form życia rodzinnego, także pod presją wymogów ekonomicznych, kształtuje się nowa płeć kulturowa, a właściwie różne płcie kulturowe.
Tym bardziej bawi tak częste w Prawie i Sprawiedliwości powoływanie się na tradycyjne wartości rodzinne, która jasno definiują rolę kobiety i mężczyzny z związku - najlepiej małżeńskim.
Obrona tradycyjnej rodziny jest niczym innym jak obroną tradycyjnych ról płciowych, tradycyjnych modeli płci kulturowej - czyli tradycyjnego gender.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Komentarze