Największy problem z ubóstwem mają rodziny wielopokoleniowe, zagrożenie ubóstwem wśród emerytów jest niskie, na poziomie pracujących. Ale w najbliższych dekadach będzie coraz gorzej dla emerytów. To wnioski z raportu o ubóstwie think tanku GRAPE
Autorkami raportu są dr Katarzyna Bech-Wysocka i prof. Joana Tyrowicz. Szczegóły samemu można sprawdzić tutaj.
Raport zwraca uwagę na problemy z mierzeniem ubóstwa. Dobrym przykładem są dwa różne sposoby mierzenia ubóstwa relatywnego.
Pierwszy oparty jest na wydatkach – osoba relatywnie uboga będzie wydawała miesięcznie mniej niż 50 proc. tego, ile wynosi średnia wydatków gospodarstw domowych. Dane pochodzą z badań ankietowych: uczestnicy przez miesiąc wypełniają tabele z wydatkami.
Druga metoda oparta jest na dochodach: ubóstwo zaczyna się poniżej 60 proc. mediany zarobków. dane tez pochodzą z badań ankietowych GUS, ale w przeciwieństwie do tabel z wydatkami deklaracje o dochodach są mniej dokładne. Według autorów raportu ludzie zaokrąglają deklarowane kwoty, często zapominają o niektórych źródłach dochodu.
W efekcie mamy dwie znacznie różniące się miary, które teoretycznie powinny pokazywać to samo.
Przy dwójce dorosłych z dzieckiem pierwsza granica to 1905 zł, w przypadku dochodów 2849 zł. Różnica jest spora i choć są to różne miary, to jednak wynika z tej różnicy, że rodzina z przykładu ograniczałaby wydatki tak, by odłożyć sobie aż 30 proc. zarobków. To bardzo wątpliwe.
Autorki raportu podkreślają jednak, że miary ubóstwa zawsze są niedoskonałe. Tak jest zawsze, gdy próbujemy wykorzystać liczby do opisu indywidualnych i trudnych doświadczeń.
Ale jeśli mamy ubóstwu przeciwdziałać, to musimy je mierzyć. Dlatego autorki podjęły się zadania uspójnienia danych z ostatnich trzech dekad, by łatwiej było o ubóstwie dyskutować.
Jak zwracają uwagę autorki, duży spadek w ubóstwie opartym na minimum socjalnym (linia ponad wszystkimi) to wynik zmiany metodologii przez IPiSS. Ten rodzaj ubóstwa oznacza brak środków na uczestniczenie w życiu społecznym, kulturalnym czy obywatelskim. Czyli na przykład brak środków na choćby jedno wyjście do kina w miesiącu. Od lat odsetek osób zagrożonych tym rodzajem ubóstwa wynosi 40-45 proc. i nie zmienia się tutaj wiele.
Najczęściej rozmawiamy o skrajnym ubóstwie. Oznacza ono życie poniżej minimum egzystencji. To wskaźnik obliczany przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. Autorki raportu podają taką definicję:
„Konsumpcja poniżej minimum egzystencji oznacza warunki bytowe niewystarczające do przetrwania w długim okresie”.
Skrajne ubóstwo to zagrożenie dla życia. Autorki prześledziły dane i uzupełniły białe plamy w raportach GUS. Dzięki temu możemy prześledzić, jak wygląda historia ubóstwa przez większość historii III RP. Raport obejmuje lata 1993-2019.
Przecina się na nim aż siedem różnych linii, co początkowo może powodować poczucie chaosu, ale takie przedstawienie ma też sporą zaletę: pokazuje wyraźnie, jakie rodzaje gospodarstw domowych przez ostatnie 30 lat były zauważalnie bardziej chronione przed ubóstwem niż inne.
Gospodarstwa domowe można tu podzielić na dwie grupy.
Możemy znaleźć chwilowe anomalie, ale główne trendy się zgadzają. W pierwszych latach XXI wieku, na chwilę przed wejściem do Unii Europejskiej oraz w trakcie bardzo wysokiego bezrobocia (w latach 2003-2004 w niektórych miesiącach bezrobocie rejestrowane w urzędach pracy przekraczało 20 proc.) skrajne ubóstwo wśród wielopokoleniowych z samodzielnym rodzicem sięgało aż 20 proc.
Rodziny wielopokoleniowe z rodzicem to w Polsce około 1 proc., z dwójką rodziców – 3 proc. Mówimy więc oczywiście o zupełnie innej skali niż emeryci, których jest ponad 6 milionów. Opracowanie GRAPE jasno pokazuje jednak, że to nie wśród emerytów jest najwięcej ubogich. Co więcej – to właśnie w tej grupie ryzyko ubóstwa jest bardzo małe.
„Skąd zatem przekonanie, że emeryci to w Polsce grupa społeczna wyjątkowo potrzebująca transferów społecznych? Nie ma dla niego potwierdzenia w danych”
– piszą w opracowaniu danych z raportu autorki.
To jasne nawiązanie do szczególnej opieki, jaką objął w ostatnich latach rząd PiS emerytów. Seniorzy co roku otrzymują trzynastą emeryturę, doszła do niej czternastka, a od czasu do czasu politycy PiS mówią też o potencjalnej piętnastej emeryturze.
Dane z opracowania GRAPE pokazują, że dodatkowe emerytury nie są potrzebne, by walczyć z ubóstwem.
To kolejny argument za tym, że jest to przede wszystkim prezent wyborczy. Bo wśród najstarszych mamy największy odsetek głosujących na PiS. W ostatnim badaniu IPSOS dla OKO.press z listopada na PiS wskazywało 53 proc. osób powyżej 60. roku życia wobec 32 proc. wśród wszystkich, którzy deklarują głosowanie w wyborach.
Wskaźniki ubóstwa skrajnego sugerują, że wejście do UE było ważnym momentem w walce z ubóstwem. Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana.
„Nie widać znaczących spadków ubóstwa relatywnego nie tylko po 2004 roku, ale i w całym okresie, który analizowaliśmy, czyli od 1993 roku” – mówi nam współautorka raportu, dr Katarzyna Bech-Wysocka. – „Jeśli weźmiemy pod uwagę minimum egzystencji czy minimum socjalne, spadki faktycznie są zdecydowane, ale w dużej mierze wynikają ze zmian w metodologii, według której Instytut Pracy i Spraw Socjalnych wylicza progi ubóstwa.
Programy unijne, w tym dopłaty dla rolników, miały wpływ na ograniczenie ubóstwa na polskiej wsi, ale na podstawie dostępnych danych nie da się powiedzieć, jak był duży i czy nie był efektem innych czynników”.
Raport poddaje też w wątpliwość sukces programu 500 plus.
Po jego wprowadzeniu ogólny poziom skrajnego rzeczywiście się zmniejszył z 6,5 proc. w 2015 roku. Ale w kolejnych latach zatrzymał się na poziomie 4-5 proc. Gdy spojrzymy na poziom ubóstwa w różnych gospodarstwach domowych, wówczas okazuje się, że 2016 rok nie wszędzie był przełomem.
Dr Bech-Wysocka: „W GRAPE zebraliśmy wszystkie dostępne dane o ubóstwie i na ich podstawie przygotowaliśmy raport po to, byśmy zaczęli rozmawiać o faktach, a nie o tym, co komu się wydaje.
W naszym raporcie czarno na białym widać, że obniżanie ubóstwa przez proste zwiększenie transferów socjalnych wcale ubóstwa nie obniża. Ratuje oczywiście sytuację części gospodarstw domowych, co jest bardzo ważne, ale trwale żadnego problemu nie rozwiązuje.
Teraz pytanie do polityków, co z tą wiedzą zrobią. Zrobiliśmy pierwszy krok, kolejnym powinna być ewaluacja instrumentów polityki społecznej, czyli sprawdzenie, co działa, a co nie. Bez tego nie da się odpowiedzialnie odpowiedzieć na pytanie "co robić?” czy "jak pomagać?".
W przyszłości rysują się dwa duże problemy, które mogą pogłębić problem ubóstwa.
Dr Bech-Wysocka: „Wysoka inflacja jeszcze pogłębi problem. A i bez niej sytuacja byłaby bardzo trudno. Korzystając z prognoz demograficznych sprawdziliśmy, jak zmieni się sytuacja materialna osób, które będą osiągać wiek emerytalny po 2030 roku. Okazuje się, że wraz ze wzrostem długości trwania życia, ubóstwo zasadniczo wzrośnie wśród osób starszych. Ubogich będzie 5 na 10 emerytów, gdy za miarę ubóstwa przyjąć niską konsumpcję. Niemal 8 na 10 seniorów będzie miało dochody tak niskie, że znajdzie się poniżej progu uprawniającego do pomocy społecznej”.
Przypomnijmy, że dane, o których tutaj mówimy, kończą się na 2019 roku. Nie obejmują więc obecnego kryzysu kosztów życia. Tymczasem od miesięcy nawet średnia pensja rośnie wolniej niż poziom inflacji. Nie wiemy dokładnie, co dzieje się wśród najuboższych. Ale wszystko wskazuje na to, że tracą więcej i szybciej, co potwierdzają choćby dane ekonomicznego think tanku Breugel.
Pierwsze dane o ubóstwie za 2022 rok poznamy jednak dopiero w połowie przyszłego roku.
Drugi problem to pogarszająca się w przyszłości sytuacja emerytów. Wraz z wydłużającym się życiem, wysokość emerytury z publicznego systemu będzie się zmniejszać. Do tego dochodzą problemy rosnącej liczby emerytów pobierających emeryturę niższą niż minimalna i spora nierówność w emeryturach mężczyzn i kobiet. Te dwa problemy są znane od lat i wśród polityków obozu rządzącego nie pojawiają się żadne propozycje rozwiązań.
Autorki raportu też przede wszystkim skupiają się na prezentacji danych. Ale w ostatniej części pojawia się sugestia możliwych rozwiązań w przypadku pogarszającej się w długim okresie sytuacji emerytów przez coraz niższe świadczenia w przyszłości.
"W wielu krajach rozwiązaniem tego problemu są instrumenty dobrowolnego oszczędzania wraz z tzw. rentami dożywotnimi (czasem nazywanymi annuitetem). (…)
Atrakcyjność programów dobrowolnego oszczędzania polega nie tylko na tym, że dają ubezpieczenie od ryzyka ubóstwa na starość – ale także na tym, że oferują rynkową stopę zwrotu z oszczędności. To fundamentalna zmiana dla przeciętnego gospodarstwa domowego, które zazwyczaj ma dostęp do lokaty bankowej” - czytamy w raporcie.
Autorki przekonują, że gdyby wszyscy „zyskali dostęp do instrumentu pozwalającego osiągnąć rynkową stopę zwrotu w ramach instrumentu dobrowolnego oszczędzania”, wówczas pozwoliłoby to zniwelować efekt spadku wysokości emerytur przez coraz dłuższe życie.
Instrumenty dobrowolnego oszczędzania mają w Polsce bardzo złą prasę, w dużej mierze przez niskie zaufanie do władzy.
Z punktu widzenia pracownika Pracownicze Plany Kapitałowe wprowadzone przez PiS są atrakcyjne. Tymczasem uczestnictwo w programie to obecnie zaledwie 15 proc.
Jednocześnie poważnym problemem będzie w przyszłości stosunkowo niski wiek emerytalny. Obniża to wysokość świadczenia w przyszłości, bo w polskim systemie dłuższa praca i wyższa pensja to większa emerytura.
Mamy więc wiedzę o problemach przyszłości. Nie wiemy za to nic o tym, jak rządzący wyobrażają sobie ich rozwiązanie.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze