„To decyzja, która nikomu niczego nie odbiera, ale daje coś ważnego wielu osobom” – mówiła premier Estonii Kaja Kallas po wygranym głosowaniu nad ustawą przyznającą parom jednopłciowym prawo zawierania małżeństw i adopcji dzieci
20 czerwca 2023 estoński parlament przyjął ustawę o równości małżeńskiej. W ten sposób Estonia stała się drugim państwem w Europie Środkowej, które wprowadziło małżeństwa dla par jednopłciowych.
Niemal rok wcześniej podobną, choć bardziej zawiłą drogą poszła Słowenia. Tam udane głosowanie w parlamencie poprzedził wyrok sądu konstytucyjnego, który uznał, że ograniczenie definicji małżeństwa do związku pomiędzy kobietą i mężczyzną dyskryminuje osoby LGBT+.
W Estonii była to wyłącznie decyzja parlamentarnej większości. Zgodnie z danymi publicznego nadawcy ERR za przyjęciem nowego prawa głosowało 55 parlamentarzystów w liczącej 101 głosów izbie. Przeciwko były 33 osoby, reszta się wstrzymała.
Po wygranym głosowaniu, premier Estonii Kaja Kallas napisała na twitterze: „Jestem dumna z mojego kraju. Budujemy społeczeństwo, w którym prawa każdego są respektowane, a ludzie mogą kochać bez ograniczeń”.
Ustawa wejdzie w życie 1 stycznia 2024 roku. Zagwarantuje też parom jednopłciowym prawo do adopcji dzieci.
Co ciekawe, rozkład głosów w parlamencie niemal dokładnie oddawał nastroje społeczne. W 2012 roku poparcie dla równości małżeńskiej wynosiło 34 proc. Dziewięć lat później, w 2021 już 47 proc. W ostatnim badaniu przeprowadzonym na zlecenie estońskiego Centrum Praw Człowieka, słupki poparcia przebiły magiczną granicę.
Za wprowadzeniem pełnej równości opowiadało się aż 53 proc. badanych.
Większość państw zachodnich przyjmując najważniejszy rodzinny postulat społeczności LGBT+, znajdowało się zdecydowanie pod tą kreską. Dla uznania pełni praw mniejszości decydujące są bowiem działania polityków — to prawo, a nie słowa, najsilniej normalizują życie tęczowej społeczności.
Czy to znaczy, że droga Estonii do pełnej równości była długa, a państwo mocno się ociągało? Nie do końca. Estonia, jako państwo wchodzące w skład związku radzieckiego, zdekryminalizowało homoseksualność dopiero rok po wyzwoleniu, w 1992 roku.
To zaledwie 30 lat bez ostracyzmu i kary, za to, kim jesteś i kogo kochasz.
W tym czasie w kraju ukształtowała się silna tożsamość (lub ambicja) kraju skandynawskiego. A skoro reszta północnych sąsiadów z równością radziła sobie wzorowo, Estonia zaczęła pościg. Może nie był to sprint, ale też nie spacer.
Pierwszy krok Estonia postawiła w 2014 roku, dopuszczając do zawierania związków partnerskich pomiędzy osobami tej samej płci. Dwa lata później zrobiło się gorąco, gdy ówczesny rząd uznał, że choć na równość małżeńską jest za wcześnie, związki zawierane za granicami powinny być uznawane w kraju. To oznacza, że para dwóch kobiet, która pobrała się w Szwecji, po powrocie do Tallina nie musiała żyć w kompletnej fikcji prawnej. Ich małżeństwo niosło za sobą pewne skutki prawne, ale nie wszystkie. Adopcja dzieci wciąż nie wchodziła w grę.
Najważniejszy był jednak czynnik polityczny.
Przez lata na drodze do równości małżeńskiej stali konserwatywni politycy.
Po zmianie koalicjantów Kallas reprezentująca frakcję reformatorów (RE) potrzebowała zaledwie dwóch miesięcy, by uchwalić nowe prawo. Wcześniej rządziła już dwie kadencje, ale musiała iść na ustępstwa względem Estońskiej Partii Centrum. W kwietniu 2023, po wygranych wyborach postawiła na rząd z socjaldemokratami i liberałami. To właśnie ci ostatni — przedstawiciele młodziutkiej partii Estonia 200 — negocjując ostateczny kształt umowy koalicyjnej, szczególnie zabiegali o postulat równości małżeńskiej. „Każda chwila jest odpowiednia, by stanąć w obronie praw mniejszości”, mówiła członkini liberałów Liisa Pakosta.
Nie było łatwo, bo członkowie reformatorów, szczególnie ci reprezentujący wyborców z terenów wiejskich, bali się wynoszenia tęczy na sztandar. Minister spraw wewnętrznych Lauri Läänemets w wywiadzie dla Politico.eu odwoływał się wprost do doświadczeń innych krajów. Przekonywał, że nie ma sensu martwić się o złość bardziej konserwatywnego elektoratu, bo „po przyjęciu przepisów dotyczących małżeństw osób tej samej płci, poparcie społeczne dla nich zaczyna rosnąć dość szybko”. Dodał, że „ewentualne przyjęcie małżeństw jednopłciowych może być przełomową decyzją nie tylko dla Estonii, ale także dla całego regionu”.
Finalnie, koalicja postawiła na odwagę i narodowy narcyzm. Wszystkich udało się przekonać, że Estonia zasługuje na miano lidera krajów bałtyckich.
Zarówno w kwestii wsparcia Ukrainy, jak i równości małżeńskiej.
„Każdy powinien mieć prawo do poślubienia osoby, którą kocha i z którą chce się związać. Dzięki tej decyzji w końcu dołączamy do innych krajów skandynawskich, a także wszystkich pozostałych demokratycznych krajów na świecie, w których przyznano równość małżeńską”, przekazała mediom już po głosowaniu premier Estonii.
"To decyzja, która nikomu niczego nie odbiera, ale daje coś ważnego wielu osobom.
Pokazuje również, że nasze społeczeństwo jest opiekuńcze i pełne szacunku wobec siebie nawzajem", mówiła Kallas.
W wywiadzie dla agencji Reuters zwróciła się też z przesłaniem do krajów regionu. „To trudna walka, ale małżeństwo i miłość to coś, co trzeba promować”, mówiła. I dodała: „W ciągu 30 lat, odkąd uwolniliśmy się spod [red. – sowieckiej] okupacji, bardzo się rozwinęliśmy. Jesteśmy równi innym krajom, a każdy z nas ma taką samą wartość”, dodała.
Z ankiety przeprowadzonej w 2019 roku przez unijną agencję praw podstawowych (FRA) wynikało, że społeczność LGBT+ w Estonii wciąż mierzy się z dużymi wzywaniami.
64 proc. badanych przyznało, że unika trzymania się z ręce w miejscach publicznych.
Otwarcie o swojej orientacji seksualnej gotowy jest mówić co trzeci ankietowany. Tyle samo, w obawie przed napaścią, bacznie wybiera trasy i knajpy, które odwiedza.
Na tle unijnej średniej Estonia wypadała jednak dobrze, w niektórych kategoriach przewyższając nawet ogólne wskaźniki. Od poprzedniego badania przeprowadzonego w 2012 roku, o 7 pkt proc. spadł tam odsetek uczniów, którzy czuli, że muszą ukrywać się szkołach. Połowa młodzieży przyznała, że w toku edukacji nauczyciele poruszają tematy dotyczące społeczności LGBT+.
Na wsparcie ze strony koleżanek i kolegów, a także kadry liczyć mogło 57 proc. badanych.
O tym, że stosunek do osób LGBT+ głęboko się zmienia, piszemy nie od dziś. Widać jednak, że nawet kraje Europy centralnej — do tej pory zachowawcze, a nawet wrogie — powoli zmieniają kurs. I nie chodzi tylko o wiadomości płynące z Estonii, czy Słowenii.
Najbardziej budujące są badania opinii społecznej. Według czerwcowego sondażu przeprowadzonego przez czeskie Centrum Badań Opinii Publicznej (CVVM), odsetek osób, które zgadzają się na prawo do zawierania małżeństw dla par osób tej samej płci, wynosi dziś w Czechach aż 58 proc. Kontrowersje przestała budzić też kwestia adopcji dzieci: 77 proc. badanych opowiedziało się za możliwością przysposobienia dziecka partnera, a 63 proc. za możliwością adopcji z domów dziecka. Czechy dopuszczają dziś tylko możliwość zawarcia związku partnerskiego, co popiera 83 proc. naszych sąsiadów.
Także polskie badania są coraz bardziej optymistyczne. W sondażu Ipsos dla OKO.press z września 2022 48 proc. badanych chciałoby, żeby Sejm 2023 wprowadził równość małżeńską. W elektoratach opozycji przewaga jest miażdżąca: poparcie dla pełni praw wyraża średnio 80 proc. ankietowanych.
Niestety, badania opinii publicznej, które mierzą temperaturę sporów, niekoniecznie przekładają się na decyzje polityczne. Lekcja z Estonii dla polskiego społeczeństwa obywatelskiego jest raczej gorzka. Nie wystarczą ani sondaże, ani ogólne poczucie, że ludzie są coraz bardziej otwarci. Nie pomoże też kilku postępowych polityków, deklaracje dobrych chęci, czy poglądów. Dopóki cały rząd, koalicyjny lub partyjny, o liberalnej orientacji nie ma silnego mandatu, nie musi iść na ustępstwa, kalkulować, martwić się o przechylenie wahadła, pewnie trudno liczyć na odważne kroki.
Dla Polski nawet po ewentualnej zmianie rządów, dużo bardziej prawdopodobny jest scenariusz ewolucyjny: najpierw związki partnerskie, potem – po latach burzliwej deliberacji lub niewygodnej ciszy – równość małżeńska. Szczególnie że politycy mogą wypełnić ten czas ciężką pracą na rzecz społeczności. Polska ma do uchwalenia wiele innych ustaw, np. o uzgodnieniu płci, penalizację przestępstw z nienawiści, czy uzupełnienie przepisów antydyskryminacyjnych.
Ale premier Kallas pokazała też, czym może być dziś polityczny spryt. Można oczywiście o równości małżeńskiej opowiadać w kategorii dziejowej konieczności, przyparcia do muru, nieuchronnej zmianie społecznej, z której nie do końca się cieszymy. A można też równość małżeńską wziąć na sztandary i pochwalić się, że w regionie nie ma takich jak my. Odważnych, empatycznych, opiekuńczych, gotowych, by dołączyć do demokratycznego standardu.
Czy to nie jest dobry PR? Tak różny od opowieści o wielkim kraju w centrum Europy, który słynie z gigantycznych Parad Równości, ale jest otwarcie wrogi wobec tęczowej społeczności. O kraju, w którym funkcjonują strefy wolne od LGBT, a w europejskich rankingach równouprawnienia, mimo przynależności do Unii Europejskiej, znajduje się niebezpiecznie blisko reżimowych Białorusi i Rosji.
To oczywiście trochę cyniczne political-fiction, które zakłada, że mądry rząd potrafi przekuć lata słabości – własnych i regionu – w skarb, pocztówkę lub produkt eksportowy.
Tyle że już niedługo możemy nie mieć się czym chwalić. Lista krajów, które uznają małżeństwa par jednopłciowych, stale się wydłuża.
Pierwsza, w 2001 roku, była Holandia. Historia równości małżeńskiej zaczęła się więc w Europie i liczy już 22 lata.
W tym czasie podobne prawo uchwaliły:
Wśród państw, w których można spodziewać się dużej debaty na temat równości małżeńskiej w latach 2023/2024 wymienia się: Czechy, Japonię, Indie, Filipiny, Tajlandię.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze