Prawicowe gazety wieszczą: po przejęciu władzy przez "koalicję liberalno-lewicową" zaczną się w Polsce dziać straszne rzeczy: nie będzie można demonstrować, przybysze z Afryki zajmą polskie miasta, a do służby (i służb) wrócą resortowe rodziny. Sprawdzamy, które z tych przerażających prognoz mogą się spełnić. A które już spełnił rząd PiS
W poniedziałek 19 listopada dwa tygodniki wspierające PiS - "Sieci" i "Do Rzeczy" - opublikowały cykle artykułów o tym, jakie plany polityczne ma Donald Tusk, a z nim cała opozycja. "Do Rzeczy" zdecydowało się na okładkę z byłym premierem w roli kelnera Europy: Tusk z muszką w kolorach flagi UE wnosi tacę, na której widać mężczyznę w kusej sukience z tęczową flagą i grupę muzułmanek.
"Sieci" poszły w stronę horroru: wielka głowa Tuska pofarbowanego na rudo (wiadomo, farbowany lis i "rude jest fałszywe") z czerwonymi wampirzymi oczami na tle ciemnego lasu.
Z pięciu artykułów poświęconych szefowi Rady Europejskiej wybraliśmy jeden szczególnie znamienny. Wojciech Wybranowski w "Do Rzeczy" straszy czytelników swoim political fiction, w którym następne wybory wygrywa "lewicowo-liberalna koalicja" i w państwie zaczynają się dziać straszne rzeczy.
OKO.press spróbuje spojrzeć na lęki redaktora chłodnym okiem. Niektóre rzeczy rzeczywiście mogą się wydarzyć, ale inne są zdecydowanie niemożliwe. A jeszcze inne, niestety, już się wydarzyły.
"W sądach nastąpiła spora zmiana podporządkowująca sądy partii rządzącej. W wymiarze sprawiedliwości - podobnie jak w prokuraturze - nastąpiła zakrojona na szeroką skalę »wymiana« osób funkcyjnych. Część środowiska sędziowskiego jest zastraszana prowadzonymi na szeroką skalę czystkami w sądach". Tutaj red. Wybranowski nie ma się absolutnie czego obawiać, bo to już się stało - PiS ubiegł PO. Rząd, przyjmując ustawy sądowe oraz zmieniając ustawę o prokuraturze, podporządkował sobie wymiar sprawiedliwości:
Kalendarium upolitycznienia wymiaru sprawiedliwości przez PiS znajdziesz tutaj. Trudno jeszcze bardziej go upolitycznić, dlatego PiS nie pozostawił tutaj pola do popisu dla "lewicowo-liberalnej koalicji".
"Z telewizji i radia publicznego zostają usunięci wszyscy dziennikarze uznani za sprzyjających PiS lub kojarzonych z prawicą", przewiduje Wybranowski. I znowu - czystkę w mediach publicznych i maksymalne ich upolitycznienie przeprowadził PiS w 2016 roku. Wiadomo, że w pierwszej połowie roku zwolniono co najmniej 130 osób, a media publiczne - szczególnie "Wiadomości" TVP - stały się ośrodkiem rządowej propagandy na niespotykaną wcześniej skalę.
Dużo czasu w swoim political fiction poświęca dziennikarz sytuacji uchodźców. Chociaż Ewa Kopacz w 2015 roku obiecała przyjąć, jak pisze Wybranowski, 5 tys. uchodźców, to w wizji w "Do Rzeczy", przybywa ich dużo więcej. Rezultat? "W miastach tworzą się enklawy, w których rośnie przestępczość, zwłaszcza na tle seksualnym i rabunkowym". Tutaj znowu musimy rozczarować redaktora. Co prawda, enklaw nie ma (i nie ma ich w wielu miastach Europy), ale przybysze z krajów muzułmańskich jak najbardziej są. Jak pisaliśmy we wrześniu, tylko w pierwszej połowie 2018 roku Polska dała pozwolenie na pracę:
Wśród strachów redaktora Wybranowskiego związanych z powrotem Tuska, czy zwycięstwem dzisiejszej opozycji wyróżnia się wzrost znaczenia środowisk LGBT. Wyobrażenie przedstawiciela takiego środowiska widzimy na okładce "Do Rzeczy". W tekście pojawia się tylko raz: "Legalne za to są demonstracje bliskich nowemu rządowi środowisk skrajnej lewicy i działaczy LGBT".
Wybranowski prognozuje tutaj, że w przeciwieństwie do marszu LGBT marsze niepodległości będą zakazane. Ostatnie miesiące wskazują, że byłyby to raczej płonne nadzieje. Po pierwsze, w październiku 2018 roku marszu równości w Lublinie zakazał prezydent z ramienia PO. To pierwszy zakaz od 2005 roku kiedy parady równości zakazał Lech Kaczyński.
Po drugie, w poprzednich kadencjach Sejmu, kiedy rządziła koalicja PO-PSL, środowiska LGBT nie były w stanie doprosić się absolutnie podstawowego przepisu - ustawy o związkach partnerskich (którym ciągle daleko do małżeństw jednopłciowych). Winy nie można zrzucić na PiS: w 2013 roku Sejm odrzucił w pierwszym czytaniu projekt ustawy o związkach partnerskich głosami PiS, ale i 1/4 klubu PO. Gdyby dodatkowe 20 osób z PO zagłosowało przeciw odrzuceniu ustawy, zostałaby skierowana do komisji.
W marcu 2017 część europosłów PO wstrzymała się od głosu podczas głosowania nad rezolucją o równouprawnieniu kobiet i mężczyzn i ochronie osób LGBT. To także zostało odebrane przez środowiska LGBT jako działanie przeciwko nim.
Możemy zatem zapewnić Wybranowskiego, że osoby LGBTQ nie rozpanoszą się przesadnie w Polsce, jeżeli wygrałaby koalicja lewicowo-liberalna (pod ta nazwą rozumiemy dzisiejszą opozycję, czyli Koalicję Obywatelską).
A jednak kilka rzeczy, które oczami wyobraźni widzi redaktor Wybranowski, jest zupełnie prawdopodobnych. Jest możliwe, że nowa władza cofnęłaby ustawy wprowadzone przez PiS: "Nowa ekipa, zgodnie z przedwyborczymi obietnicami, przyjęła ustawy cofające przeprowadzone przez PiS zmiany w ustawach o Sądzie Najwyższym, o Krajowej Radzie Sądownictwa i ustawie o ustroju sądów powszechnych".
Na pewno też kraje europejskie z centrum UE będą zadowolone ze zmiany władzy w Polsce. "Nowy premier polskiego rządu Donald Tusk jest fetowany na europejskich salonach. Zachodnie media piszą o powrocie Polski do europejskiej rodziny", prognozuje dziennikarz "Do Rzeczy". Tak, to bardzo możliwe.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze