Przyszła pora na Czarneckiego? Grozi mu odwołanie z funkcji w Parlamencie Europejskim po ataku na Różę Thun. Polityk PiS tłumaczy się, że tylko „bronił prawdy o polskiej historii”. Prześwietlamy jego tłumaczenia i pokazujemy, jak bardzo nie mają sensu
Europoseł PiS, wiceprzewodniczący parlamentu europejskiego i weteran wielu partii (aktywny w polityce od początku lat 90.) Ryszard Czarnecki tym razem mógł powiedzieć o jedno słowo za dużo. Porównał swoją koleżankę z europarlamentu Różę Thun do szmalcowników - ludzi, którzy szantażowali ukrywających się w czasie okupacji Żydów - za to, że wystąpiła w reportażu francusko-niemieckiej telewizji Arte, w którym krytykowała rząd PiS i przestrzegała przed zagrożeniem dla demokracji w Polsce (całą sprawę opisywaliśmy tutaj).
Słowo Czarneckiego wywołało burzę nie tylko w Polsce, ale także poza nią - w czwartek 11 stycznia przywódcy czterech wielkich ugrupowań politycznych w Europarlamencie zażądali jego odwołania (ich list omawialiśmy i publikowaliśmy jego treść tutaj). Czarnecki nie przeprosił.
W niedzielę 14 stycznia wystąpił w publicystycznym programie „Bez retuszu” w TVP - w którym powtórzył, że swoich słów się nie wstydzi:
Niczego nie żałuję, ponieważ broniłem mojego kraju, broniłem polskich interesów, broniłem prawdy o polskiej historii. To Róża Thun powinna żałować, że podnosi rękę na Polskę
Każde stwierdzenie w tej wypowiedzi jest nieprawdziwe - z wyjątkiem, być może, „niczego nie żałuję”.
* „broniłem mojego kraju” - przeciwnie: Czarnecki dał pokaz fatalnej kultury politycznej i przeniósł agresję z polskiej debaty na forum zagraniczne; w jaki sposób mogło to pomóc "bronić Polski", tylko on sam może wiedzieć;
* „broniłem polskich interesów” - przeciwnie: Czarnecki pokazał, jak agresywnie władza PiS reaguje na krytykę i jak daleko odeszła od przyjętych w cywilizowanym świecie standardów;
* „broniłem prawdy o polskiej historii” - to jest zupełny absurd. Róża Thun krytykując rząd PiS nikogo nie szantażuje, nikogo nie wydaje okupantowi (nikt Polski nie okupuje); porównanie do szmalcowników, jak wyjaśnialiśmy dokładnie, jest nie tylko obraźliwe, ale i bezsensowne;
* „Róża Thun podniosła rękę na Polskę” - nieprawda; Róża Thun skrytykowała rząd PiS, który jej zdaniem, i nie tylko jej, niszczy demokrację w Polsce. Krytykowanie złego rządu nie jest krytykowaniem własnego kraju. Politycy PiS często utożsamiają własny rząd z Polską, ale warto pamiętać, że to nadużycie (i fałsz przy okazji).
Czarnecki „niczego nie żałuje” - a szkoda, bo może warto. Myślimy jednak, że trochę żałuje, bo bardzo się skarży, jak źle go potraktowano.
Również w niedzielę 14 stycznia Ryszard Czarnecki wystąpił w Telewizji Republika. W życzliwym otoczeniu prorządowej stacji poskarżył się, że jest krytykowany za obrażanie koleżanki z europarlamentu. Polityk PiS uznał to za „atak na Polskę”:
"Rzeczywiście przystąpiono do ataku, przy czym ciekawe, że robią to dokładnie ci sami ludzie, te same grupy polityczne, które w grudniu głosowały za antypolską rezolucją. Opowiedzieli się za sankcjami przeciwko Polsce w grudniu, a w styczniu za sankcjami przeciwko Czarneckiemu jako przedstawicielowi Polski w prezydium europarlamentu".
Przykro nam to pisać, ale politykowi PiS znowu się wszystko myli. Krytyka jego skandalicznego zachowania nie jest atakiem na Polskę. Ryszard Czarnecki nie jest Polską, a utrzymywanie go w dobrym samopoczuciu (oraz na stanowisku) nie jest obroną narodowego interesu. Przy okazji warto przypomnieć, że rezolucja Parlamentu Europejskiego w sprawie naruszeń norm demokratycznego państwa prawa w Polsce nie była „antypolska”. Była wymierzona w rząd PiS, a to, jak powiedzieliśmy wcześniej, w ogóle nie jest to samo.
Na odsiecz uginającemu się pod „zmasowanym atakiem” koledze Czarneckiemu ruszył minister i poseł PiS Jacek Sasin w Polskim Radiu 24 (15 stycznia).
Sasin był zręczniejszy od Czarneckiego: przyznał, że „zareagował ostro”, ale uznał, że było to uzasadnione wypowiedziami Róży Thun - która jego zdaniem „rzucała kalumnię (!) na nasz kraj” (co jest, przypomnijmy, nieprawdą).
Znów to samo - zapamiętajcie sobie, drodzy politycy PiS
krytykowanie was nie jest „atakiem na Polskę” ani „rzucaniem kalumnii na własny kraj”. PiS nie jest Polską.
To nagłe wzmożenie polityków PiS, w tym zwłaszcza samego Czarneckiego, łatwo wytłumaczyć - i nie chodzi tu, jak podejrzewamy, o złożony przez samą Thun w polskim sądzie pozew (o którym mówiła w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” 15 stycznia). Także akcja pisania listów w obronie Czarneckiego, do której namawiają prorządowe media, ma bardzo konkretny powód: obronę zagrożonej posady europosła.
W czwartek 18 stycznia sprawa Czarneckiego - jak sam mówił - „stanie na posiedzeniu konferencji przewodniczących, z udziałem przewodniczącego Tajaniego”. Tam może zapaść decyzja o pozbawieniu polityka PiS stanowiska wiceprzewodniczącego europarlamentu. Z paniki eurodeputowanego można wnosić, że groźba jest bardzo realna.
A OKO.press przypomina, że już raz skarżyło się na wypowiedź Ryszarda Czarneckiego, który cieszył się z ostrzelania statku ratującego uchodźców:
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze