0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.plFot. Tomasz Pietrzyk...

Opublikowane o godz. 21 wyniki badania exit poll, przeprowadzonego przez Ipsos dla TVN, Polsatu i TVP, nie pozostawiają wątpliwości: Jacek Sutryk przez kolejną kadencję będzie prezydentem Wrocławia.

Popierany przez PO i Nową Lewicę Sutryk według badania ma ponad 35 pkt. proc. przewagi nad Izabelą Bodnar z Trzeciej Drogi. To niemożliwe, by przy tak dużej różnicy w poparciu oficjalne wyniki mogły się różnić od badania exit poll tak bardzo, by zmienić zwycięzcę.

Sutryk wygrywa przy spektakularnej demobilizacji wyborców i niskiej frekwencji, prawdopodobnie we Wrocławiu ostatecznie nie dobije ona nawet do 40 proc. – Ipsos szacuje ją na 36,7 proc. Według danych PKW do godz. 17 zagłosowało w stolicy Dolnego Śląska zaledwie 25,99 proc. wyborców (w pierwszej turze było to 35,28 proc.), co oznacza najgorszy wynik spośród wszystkich miast wojewódzkich, w których w niedzielę odbywały się drugie tury wyborów.

„Bardzo dziękuję wszystkim wrocławianom i wrocławiankom, że kolejny raz mi zaufali! Chciałbym prosić o zaufanie także tych, którzy na mnie nie głosowali” – stwierdził Sutryk po ogłoszeniu wyników. I dodał: „Troszczymy się o Wrocław dla każdego, bez względu na to, jakiej jest afiliacji politycznej czy partyjnej. To nie ma najmniejszego znaczenia. Chcemy robić Wrocław dla nas wszystkich. Wygrał Wrocław obywatelski, mądry, bez hejtu. Wygrał dumny Wrocław”.

Nowy-stary prezydent będzie musiał współpracować z radą miasta zdominowaną przez KO, która uzyskała dwa tygodnie temu 23 mandaty w 37-osobowej radzie. Komitet Sutryka ma w niej 6 mandatów. Choć na pierwszy rzut oka współpraca powinna być aksamitna, bo Koalicja Obywatelska poparła przecież Jacka Sutryka w wyborach, to rzeczywistość nie musi być tak prosta.

Jak pisaliśmy, mimo wsparcia samego Donalda Tuska, Sutryk nie miał poparcia większości radnych czy kandydatów na radnych KO. Lokalne struktury zarówno Platformy Obywatelskiej, jak i jej koalicjantów, czyli Nowoczesnej i Zielonych, a także część ważnych ruchów miejskich, m.in. prężnie działający watchdog Akcja Miasto, optowały za kandydaturą lidera regionalnych struktur PO Michał Jarosa. Jego start został jednak zablokowany przez partyjną centralę.

Jacek Sutryk mniejszym złem?

Jacek Sutryk liczył już na zwycięstwo w pierwszej turze, ale srodze się przeliczył, zdobywając dwa tygodnie temu jedynie 33,34 proc. głosów, niespełna 5 pkt. proc. więcej niż Izabela Bodnar, która razem z nim weszła do drugiej tury. Bo za Sutrykiem ciągnie się wiele zarzutów.

Po pierwsze, o arogancki styl sprawowania władzy.

Po drugie, o tworzenie przy spółkach miejskich tzw. rad programowych, w których zasiadały i pobierały wynagrodzenie osoby powiązane z prezydentem.

Po trzecie, nazwisko Jacka Sutryka pojawiło się także w sprawie afery Collegium Humanum: okazało się, że prezydent Wrocławia w 2019 roku zrobił dyplom MBA na tej uczelni, a urząd miasta dofinansował nauczanie na Collegium Humanum co najmniej 10 swoim pracownikom. Ostatecznie Sutryk przed drugą turą stwierdził, że nie będzie się już posługiwał dyplomem skompromitowanej uczelni.

Po czwarte, do powyższych dochodzi szereg pomniejszych zastrzeżeń, np. sposób zarządzania i wydatki miejskie przeznaczane na klub piłkarski Śląsk Wrocław.

Dlaczego więc Sutryk wygrał?

„Wrocławianie są bardzo niezadowoleni z wyboru, który został im zaoferowany w tych wyborach. Dobry wynik Izabeli Bodnar to tak naprawdę zły wynik Jacka Sutryka, ale to też wybór mniejszego zła” – mówiła OKO.press jeszcze przed drugą turą wyborów prof. Marzena Cichosz, politolożka z Uniwersytetu Wrocławskiego. Teraz okazało się, że przygniatająca większość wrocławian uznała ostatecznie, że obie kandydatury są takim samym złem i nie wzięła udziału w wyborach. Albo że lepsze jest większe zło już poznane, niż mniejsze, które jest wielką niewiadomą. Do tego przy niskiej frekwencji szanse Sutryka rosły, tak jak każdego urzędującego prezydenta miasta, który zawsze może liczyć na poparcie aparatu urzędniczego wraz z rodzinami.

Izabela Bodnar zrobiła jednak wiele, by te wybory przegrać. Według obserwatorów nie była dobrze przygotowana merytorycznie do starcia z Sutrykiem, a jej publiczne występy pozostawały wiele do życzenia, czego najlepszym przykładem był kończący jej kampanię wiec wieczorem w czwartek 18 kwietnia. W jej kandydaturę dużo zainwestowała Trzecia Droga, do Wrocławia z poparciem dla swojej posłanki zjechali w ostatnich dniach kampanii m.in. Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak się okazuje, bez skutku. Wcześniej Trzecia Droga nie wprowadziła też ani jednego radnego do wrocławskiej rady miasta.

;

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze