W nocy z czwartku na piątek PiS odrzucił wotum nieufności wobec szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. Mimo zaniechań służb w sprawie oświadczenia majątkowego Mariana Banasia, znikających pieniędzy z CBA i podejrzeń, że akcja specjalna wobec Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich była motywowana politycznie
Za wyrażeniem wotum nieufności głosowało 216 posłów, przeciwko 233, wstrzymała się jedna osoba. Wniosek złożył klub parlamentarny Koalicji Obywatelskiej. Bezpośrednią przyczyną były zeznania byłego agenta CBA Tomasza Kaczmarka (agenta Tomka) przedstawione przez "Superwizjer" TVN.
"Jest to polityczny atak opozycji na Mariusza Kamińskiego, jednego z najbardziej uczciwych i ideowych polityków w polskim życiu publicznym" — mówił podczas debaty poseł PiS Jarosław Krajewski.
Pierwsza ławka PiS na czas dyskusji opuściła salę plenarną, co skomentował przewodniczący PO, Borys Budka. "Nie dziwię się, że się wstydzicie [...] Jesteście ludźmi, którzy zawiedli Polaków. Stworzyliście polityczną prokuraturę i polityczne służby i będziecie ich bronić jak niepodległości, bo bronicie bezkarności układu.
Wy nie stoicie po stronie silnego państwa i obywateli, tworzycie państwo dla swoich".
I dodawał, że odpowiedzialność za zapaść służb specjalnych w Polsce i afery ponosi tak premier, jaki i prezydent Andrzej Duda. "To dzięki niemu [chodzi o ułaskawienie Mariusza Kamińskiego — red.] pełni funkcje konstytucyjnego ministra, mimo że polski niezależny sąd go skazał”.
Krzysztof Gawkowski z Lewicy porównał służby specjalne pod kuratelą Mariusza Kamińskiego do układu mafijnego. "Manipulacje, insynuacje, przecieki medialne, przekraczanie uprawnień, fałszowanie dokumentów, oskarżanie niewinnych. To służby czasów PiS. Zmieniliście służby w prywatną policję polityczną, która chroni swoich".
Gawkowski w pewnym momencie wyjął kajdanki: "Prędzej czy później one trafią na ręce osób, które łamały prawo [..] Dzień sądu nadejdzie, Lewica to obiecuje".
"To są rządy autorytarne, one spełniają się w pełnej postaci" — dodawał Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL.
I ocenił PiS: "Silni w gębie, zwarci przy żłobie".
Sam Mariusz Kamiński, już przy pełnej sali, ze spokojem przekonywał, że właściwym punktem odniesienia dla jego pracy, jest wysokie poczucie bezpieczeństwa Polek i Polaków, a nie wniosek opozycji.
"CBA jest zawsze narażone na ataki osób, które nie są zainteresowane walką z korupcją. [...] To obrona przez atak, skrajne upolitycznienie sprawy" — mówił minister. "Złodziej jest złodziejem, a to jaką partyjną legitymację nosi nie ma znaczenia. Mam komfort, że reprezentuję PiS, które tej zasady przestrzega. Jeśli w partii znajduje się osoba uwikłana w proceder korupcyjny jest eliminowana z życia publicznego, to są fakty".
Mariusza Kamińskiego, już po północy, z mównicy bronił premier Mateusz Morawiecki.
Opowiadał jednak głównie o cudzie gospodarczym, na który pracować miały też... służby specjalne.
"Praprzyczyną sukcesu, która jest przyczyną mikrocudu gospodarczego, jest to, że skutecznie zwalczyliśmy mafie VAT-owskie, które hulały jak wiatr po polach w czasach rządów PO-PSL. (...) Dziś 50-60 mld zł wsiąka w polską ziemię, dla polskich rodzin, dla polskich dzieci, dla emerytów dzięki służbom specjalnym".
"Życie nie jest czarno-białe. Trzeba podkreślić, że wiele zawdzięczamy prezesowi NIK Marianowi Banasiowi"
— dodał ku zdumieniu posłów opozycji szef rządu.
Przypomnijmy, że 25 stycznia 2020 dziennikarze "Superwizjera" ujawnili nagranie z konfrontacji byłego agenta CBA, a potem posła PiS – z jedną z osób rozpracowywanych przez niego w ramach operacji „Krystyna” i „Silver”. Celem operacji było wykazanie, że były prezydent Aleksander Kwaśniewski i jego żona Jolanta są cichymi właścicielami willi w Kazimierzu Dolnym.
W czasie operacji Biura Kaczmarek sporządzał notatki, z których wynikało, że inwigilowane przez niego osoby potwierdzają, że willa należy do Kwaśniewskich. W grudniu 2019 roku, podczas konfrontacji prowadzonej na zlecenie prokuratury, Kaczmarek niespodziewanie oświadczył jednak, że sporządzał dokumentację tak, by „wytworzyć przeświadczenie”, że dom należy do prezydenckiej pary.
I że takie notatki powstawały w wyniku „nacisków ze strony jego byłych przełożonych”. A jego wcześniejsze zeznania są „wynikiem rozkazów i poleceń (…) od Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika”. Pierwszy był w latach 2006-2009 szefem, a drugi wiceszefem CBA.
W rozmowie z dziennikarzami „Superwizjera” Kaczmarek dodał, że spotkania z inwigilowanymi osobami specjalnie nie były nagrywane, tylko opisywane w notatkach, bo w ten sposób „łatwiej było wytwarzać przeświadczenia”.
I że Maciej Wąsik „wymuszał” na nim, by notatki sugerowały, że dom należy do Kwaśniewskich, zapewniając równocześnie że ma na to inne dowody. Takich dowodów jednak nie było.
W odpowiedzi na zeznania Kaczmarka Centralne Biuro Antykorupcyjne ujawniło część materiałów ze śledztwa w sprawie Kwaśniewskich, w tym część podsłuchów. Prawdziwość tych dokumentów i raportów jest trudna do zweryfikowania, dopóki CBA nie ujawni całości akt:
opublikowane w sieci fragmenty sprawiają bowiem wrażenie spreparowanych w ten sposób, by uwypuklić wszelkie poszlaki wskazujące na winę Kwaśniewskich i zarazem pominąć te informacje, które przeczą z góry założonej tezie.
Obszerny materiał szczegółowo przeanalizowali dziennikarze Onetu. "Im więcej poszlak wskazujących na to, że prezydencka para mogła ukrywać majątek, tym większa jest klęska CBA, które nie potrafiło tego dowieść" - piszą. I wskazują: "Nie ujawnia się akt tajnego śledztwa, w którym jest szansa na postawienie komukolwiek zarzutów. (...) Mariusz Kamiński potraktował te dokumenty instrumentalnie, by bronić się przed zarzutami agenta Tomka".
Wartość tych materiałów osłabia fakt, że opublikowano wybór, którego dokonało samo CBA, którego intencje wyrażają wprost politycy PiS:
Onet podsumowuje:
Onet pisze również o nieoficjalnych powodach przerwania akcji przeciwko Kwaśniewskim, których nie ma w aktach, a wskazują na porażającą nieudolność CBA pod wodzą Kamińskiego i Wąsika:
"Pieniądze, które miały trafić do Kwaśniewskich w walizce z ukrytym lokalizatorem GPS, zostały po dobiciu targu przełożone do torby. Wtedy agenci przerwali akcję, bo bali się, że je stracą".
Specjalne oświadczenie po ujawnieniu części materiałów ze śledztwa opublikowali Aleksander i Jolanta Kwaśniewscy.
"Przedstawia argumenty jednej strony, która 13 lat temu postanowiła nas za wszelką cenę zdezawuować. Pomija fakty i zeznania, które nie pasują do linii ataku na nas" - pisze była para prezydencka.
"Jeżeli CBA ma tak mocne dowody, prowadziła wielce kosztowną akcję przeciwko nam, to dlaczego po 13 latach sprawa nie ma finału w niezawisłym sądzie?" - pytają Kwaśniewscy.
I żądają, by CBA i prokuratura przedstawili wszystkie materiały ze śledztwa.
Opozycja zarzucała również Mariuszowi Kamińskiego zaniechanie w sprawie nowego szefa NIK Mariana Banasia. Podległe Kamińskiemu służby przez wiele miesięcy nie potrafili zweryfikować prawdziwości oświadczenia majątkowych nowego szefa NIK powołanego głosami PiS.
Dopiero gdy TVN ujawnił, że Banaś prowadzi w Krakowie hotel na godziny razem z przedstawicielami półświatka, CBA zabrało się do pracy.
Co prawda CBA wykazało nieprawidłowości, ale było już o wiele za późno. Banasia na stanowisku szefa Najwyższej Izby Kontroli chroni konstytucja. Opozycja uważa - ma ku temu mocne argumenty - że wcześniejsze zaniechanie CBA nie było przypadkowe.
Czarę goryczy przelały informacje o tym, że z CBA zniknęło ponad 5 milionów złotych. Sprawę ujawnili Onet oraz "Puls Biznesu". Braki w kasie odkryto pod koniec 2019 roku, kiedy po gotówkę przyjechał konwój. Agenci zamiast pieniędzy z funduszu operacyjnego Biura zastali pustą kasę. Wykazano brak co najmniej 5,5 mln złotych w gotówce.
Jeszcze przed głosowaniem wotum nieufności wobec Mariusza Kamińskiego Adrian Zandberg zapowiedział, że jeśli PiS obroni ministra, Lewica złoży swój wniosek w tej samej sprawie.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze