Poseł Kamil Bortniczuk wzywa opozycję do pomocy w majstrowaniu prawem, by pozbyć się Mariana Banasia, który kpi sobie z żądań prezesa Kaczyńskiego. PiS apeluje o pomoc w ratowaniu państwa na niedemokratycznych zasadach, leży na łopatkach, ale chce dyktować warunki. Choć opozycja przed Banasiem ostrzegała już dawno
Wydawało się, że w politycznej operze mydlanej pod tytułem "Pancerny Marian, papierowy Prezes" zdarzyło się już wszystko. Ale nie.
„Opozycja totalna doprowadziła do tego, że jest dewaluacja krytyki. Gdybyście nas chwalili, gdy na to zasługujemy, a krytykowali tylko wtedy, gdy na to zasługujemy, to byśmy was słuchali” - powiedział 1 grudnia w programie "Kawa na ławę" TVN24 Kamil Bortniczuk, poseł PiS z Porozumienia Jarosława Gowina.
Przyznał, że adwersarze obozu władzy ostrzegali przed powołaniem Mariana Banasia na szefa Najwyższej Izby Kontroli, ale powtarzał, że opozycja jest tak totalna, że "trudno odsiać ziarno od plew" - ponieważ krytykuje wszystko, nie wiadomo - według Bortniczuka - kiedy krytykuje zasadnie.
Polityk PiS apelował do opozycji: "Ratujmy razem państwo!". I jednocześnie odpowiadając na krytykę, oskarżał: "Chcecie by ta rana krwawiła. O to wam chodzi".
Taki prawdopodobnie najnowszy "przekaz dnia" PiS, w sytuacji, gdy partia stoi w obliczu wizerunkowej katastrofy.
Przypadek Mariana Banasia jest kompromitujący na trzy sposoby:
W tym politycznym serialu wszystko dzieje się na widoku. Banaś ostentacyjnie wyrwał się spod kontroli i nawet na tupnięcia nóżką Kaczyńskiego zareagował aroganckim oświadczeniem:
"W związku z pojawiającymi się informacjami, jakoby Prezes NIK złożył dymisję z zajmowanego stanowiska informujemy, że decyzja taka nie zapadła. Jednocześnie zapewniamy, że Najwyższa Izba Kontroli pracuje zgodnie z obowiązkami przypisanymi jej ustawą”.
PiS namawia opozycję do nowelizacji ustawy o NIK i wprowadzenia zapisu o możliwości odwołania prezesa Izby np. większością dwóch trzecich głosów (czyli uzupełnienia art. 17 ustawy) lub nawet zmiany konstytucji (patrz dalej).
PiS używa argumentu, że opozycja powinna się kierować interesem publicznym. Argument jest sprytnie sformułowany, bo faktycznie Banaś jako szef NIK obraża powagę instytucji i stanowi bezpośrednie zagrożenie dla interesów państwa.
Rzecz jednak w tym, że PiS chce wciągnąć opozycję w rozwiązywanie problemu, który sam stworzył, nie rozliczając się z tego błędu i przy pomocy metody, którą stosuje od początku swych rządów - naciągania czy wręcz łamania prawa dla partyjnego interesu.
W dodatku PiS nie gra w sprawie Banasia w otwarte karty - nieujawniony jest raport CBA na temat szefa NIK.
Istota propozycji obozu władzy polega na tym, by ad hoc - pod wpływem konkretnej sytuacji - dokonać zmiany prawa albo wręcz zmiany konstytucji. Oznaczałoby to wciągnięcie opozycji do politycznej gry w stylu PiS.
Argument, że opozycja jest tak totalna, że władza nie może się zorientować, która krytyka jest zasadna, a która nie, wygląda na rozpaczliwy.
W tym przypadku jest również szczególnie nietrafiony, bo krytykując nominację Banasia, opozycja podkreślała, że toczy się w jego sprawie postępowanie sprawdzające CBA.
Posłowi PO Robertowi Kropiwnickiemu marszałek Sejmu wyłączyła mikrofon, gdy pytał jakie są ustalenia służb w sprawie podejrzanych oświadczeń majątkowych Banasia (poprzednio wyłączono mu mikrofon w debacie o SN).
Podjęcie współdziałania z polityką PiS oznaczałaby, że krytyka tej nominacji byłaby wyjątkiem w działaniach "opozycji totalnej", która w tej jednej jedynej sprawie miała rację, ale poza tym czepia się władzy i nie warto jej słuchać. Można to uznać za wyraz skrajnej hipokryzji Prawa i Sprawiedliwości.
"PiS kreuje nierzeczywistość" - komentuje dla OKO.press wypowiedź Bortniczuka Katarzyna Lubnauer, częsty gość programu "Kawa na ławę".
"My jesteśmy tacy beznadziejni, podjęliśmy tak złą decyzję, a wy nie chcecie nas ratować dla dobra państwa" - ironizuje.
Piotr Pacewicz, OKO.press: Kamil Bortniczuk twierdzi, że opozycja jest tak totalna, że nie ma sensu jej słuchać. Tym razem miała rację, ale trudno było oddzielić to "ziarno" od waszych codziennych "plew".
Katarzyna Lubnauer: Totalna to jest władza, która łamie prawo i wielokrotnie naruszała Konstytucję RP. PiS uwikłał państwo w niewyobrażalny skandal. Przeforsował na stanowisko szefa NIK osobę, na której ciążą poważne zarzuty. Nie potrafił jej skontrolować, choć przecież Banaś powinien być kontrolowany już jako szef Krajowej Administracji Skarbowej, a potem jako minister finansów w rządzie Morawieckiego. Teraz łaskawie nam proponuje, byśmy się podzielili z nim odpowiedzialnością i ratowali państwo. Poza tym to nie jest wypadek przy pracy, jak twierdzi PiS, jeden jedyny błąd, jaki im się trafił.
Lubnauer wspomina o powołaniu Stanisława Piotrowicza i Krystyny Pawłowicz na sędziów Trybunału Konstytucyjnego, a wcześniej awanse Bartłomieja Misiewicza (o jego karierze czytaj tutaj). Przypomina też o skandalach z innymi nominatami PiS:
To co należy zrobić?
Lubnauer: Na pewno opozycja nie powinna teraz "ratować państwa" naciągając prawo w interesie PiS. Nie wchodzi w grę zmiana konstytucji, bo to najpoważniejsze działanie legislacyjne. Nie może być wynikiem kaprysu politycznego władzy, która się skompromitowała. Byłoby to precedensem, który PiS wykorzystałby w przyszłości.
Trzeba zgodnie ze standardami demokracji załatwić tę paskudną sprawę. Ujawnić, jak do tego doszło. Rozliczyć służby, które do tego dopuściły, odwołać osobę lub osoby odpowiedzialne, że na czele najważniejszej instytucji kontrolnej stanął ktoś taki. I kierować się istniejącym prawem - albo drogą Trybunału Stanu albo normalną drogą sadową.
Konstytucja w art. 205 stanowi jasno, że "Prezes Najwyższej Izby Kontroli jest powoływany przez Sejm za zgodą Senatu na 6 lat i może być ponownie powołany tylko raz". Przypomina to zapis o sześcioletniej kadencji Prezesa Sądu Najwyższego (art. 183), ale w tym przypadku Konstytucja dodaje, że "organizację oraz tryb działania Najwyższej Izby Kontroli określa ustawa".
Ustawa o NIK stanowi (art. 17), że "Sejm odwołuje Prezesa Najwyższej Izby Kontroli, jeżeli:
Wskazuje to na dwie legalne, zgodne z prawem i konstytucją ścieżki postępowania. Ich oczywistą wadą jest czas - Marian Banaś dalej będzie sprawował swój urząd.
Obie ścieżki wymagają współpracy władzy z opozycją, ale są legalne.
Na pociągnięcie Banasia do odpowiedzialności karnej musi wyrazić zgodę Sejm "w drodze uchwały podjętej bezwzględną większością ustawowej liczby posłów" (Banasiowi przysługiwałoby prawo do zabrania głosu).
Zgodnie z art. 199 Konstytucji przewodniczącym Trybunału Stanu jest Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, czyli prof. Małgorzata Gersdorf.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze