Słyszymy w kółko, że każdy punkt szczepień na COVID-19 będzie podawał 30 dawek tygodniowo. Z rządowego harmonogramu wynika na szczęście, że będzie dwa razy więcej. Nie wiadomo, czy władze źle mówią, czy źle robią. Tylko 17 proc. osób 80 plus zgłosiło się na szczepienia
Gigantyczna operacja masowych szczepień na COVID-19 napotyka na przeszkody. Ciążą nad nią też błędy w komunikacji, które opisujemy dalej jako "fantom 30 szczepionek".
Niepokojące są dane o liczbie chętnych seniorów. Jak podał w sobotę 16 stycznia o 13:00 Michał Dworczyk , "na konkretne terminy szczepienia zarejestrowało się 280 tys. osób w wieku 80 plus". Ta informacja pełnomocnika rządu ds. szczepień oznacza, że zapisało się tylko 17 proc. z 1 mln 685 tys. osób z rocznika 1941 i starszych. Oczywiście proces rejestracji trwa, zapewne sporo seniorów zapisało się na listę rezerwową w swojej przychodni, ale niepokojąco daleko nam do 70 proc. zakładanych przez rząd.
Jest też komplikacja z punktami szczepień. 15 stycznia Dworczyk informował, że zarejestrowało się ich 4 787 z blisko 6 tys. zakwalifikowanych. Być może zniechęciła ich właśnie mała liczba tygodniowych szczepień, bo to oznacza minimalny zarobek, a duża jest odpowiedzialność i biurokracja.
Nie powinno to jednak utrudnić szczepień. Procedura zgłoszeń dla „spóźnialskich” została przedłużona do 25 stycznia, a poza tym rząd uruchamia punkty szczepień w 30 szpitalach tymczasowych, a także w szpitalach węzłowych, które teraz szczepią personel medyczny - zgłosiło się ich ponad 300.
Czeka nas zakłócenie dostaw głównej - jak do tej pory - szczepionki Pfizera. Koncern ogłosił, że przez dwa tygodnie będzie ich do Europy wysyłał mniej, bo przestawia produkcję z 1,3 mld dawek na 2 mld. Dworczyk informował, że w poniedziałek 18 stycznia Polska dostanie 40 proc. dawek Pfizera (czyli ok. 210 tys., zamiast 354 tys.). Pfizer obiecuje jednak, że wywiąże się z obiecanych dostaw do końca I kwartału.
W sobotę Dworczyk ogłosił nawet wstrzymanie transportu 330 tys. dawek dla grupy "zerowej" ("medyków" szczepionych w 624 szpitalach węzłowych), do momentu, gdy firma Pfizer nie prześle dokładnego harmonogramu dostaw.
Z drugiej strony, jest nadzieja, że w lutym pojawi się więcej szczepionek – Pfizer zapowiada większą produkcję, może zostaną dopuszczone do obrotu preparaty AstryZeneki i koncernu Johnson&Johnson.
W szczepionkowej narracji rządu króluje liczba 30. Michał Dworczyk tłumaczył 14 stycznia: "Jeżeli tygodniowo możemy przekazać 180 tys. szczepionek do wszystkich punktów na terenie całej Polski na pierwsze szczepienie (...) to tygodniowo każdy punkt będzie mógł dostać 30 szczepionek". I dalej: "Każdą dostawę szczepionek dzielimy na dwie części: połowa zostaje w magazynie ARM, w mroźniach i czeka na to, aż będzie potrzeba wykorzystać ją na drugą szczepionkę; pierwsza część - trafia do punktów szczepień".
Przekonanie, że 30 oznacza liczbę wszystkich szczepień tygodniowo na punkt, czyli 180 tys. szczepień w skali kraju, jest tak rozpowszechnione, że pojawia się w alarmistycznych wyliczeniach.
W wywiadzie dla OKO.press wiceprezydentka Warszawy Renata Kaznowska uznała, że "jeśli nic się nie zmieni, to ok. 1,2 mln warszawiaków szczepić będziemy przez... sześć lat".
Kaznowska liczyła zapewne tak: 250 punktów szczepień x 30 szczepionek tygodniowo x 57 tygodni - to daje rocznie 427,5 tys. szczepień. A potrzeba 1,2 mln x 2 (bo każda osoba jest kłuta dwukrotnie), czyli 2,4 mln szczepień (dawek). To oznacza dokładnie: 5,6 roku, czyli pięć lat i siedem miesięcy.
Nawiasem mówiąc, taka sama kalkulacja dla całego kraju, przy założeniu 6 tys. punktów i 75 proc. zgłoszeń na szczepienie osób dorosłych, daje niewiele mniej, bo cztery lata i siedem miesięcy.
Gdy padają zarzuty, że tempo 180 tys. tygodniowo jest zbyt wolne, władze tłumaczą, że dostają zbyt mało dawek (niektórzy, jak wojewoda Radziwiłł, w tonie oskarżycielskim wobec UE), albo mówią - słusznie - że tempo wzrośnie, gdy pojawią się kolejne dostawy także z innych firm.
Nie mówią najprostszego: zakładane już w I kwartale tempo szczepień jest dwukrotnie większe. Nie jest dość szybkie, ale nie jest też aż dramatycznie wolne.
Czy to zatem prawda, że rząd chce szczepić co tydzień ok. 180 tys. Polek i Polaków, a drugie tyle każdej nowej porcji szczepionek docierającej do Polski zatrzymuje w rezerwie?
Na szczęście ogłoszony przez rząd harmonogram szczepień mówi coś zupełnie innego. Przedstawimy go w przyjaźniejszej formie niż rządowa tabela. Nie uwzględniamy ewentualnych zmian w wyniku mniejszych dostaw Pfizera, zwłaszcza, że mają zostać wyrównane.
Na wykresie poniżej widać, jak w kolejnych tygodniach I kwartału ma wyglądać suma dostaw szczepionek i suma wykonanych szczepień. Gdyby obowiązywała zasada mrożenia połowy dostaw, szczepienia osiągnęłyby połowę wielkości dostaw, tymczasem - jak widać - fioletowa linia sumy szczepień idzie blisko niebieskiej linii sumy dostaw.
To dlatego, że od czwartego tygodnia obok szczepień pierwszych (linia żółta) pojawiają się powtórne (pomarańczowa), które idą równolegle do nich, nieco poniżej, bo zaczęły się z trzytygodniowym opóźnieniem.
Jeszcze wyraźniej widać liczbę szczepień w relacji do liczby docierających do Polski dawek (podajemy sumę dostaw Pfizera i Moderny) na następnych wykresach. Pokazują, ile w kolejnych 14 tygodniach pierwszego kwartału:
Dla większej czytelności (zwłaszcza na komórkach) podzieliliśmy I kwartał szczepień na dwa okresy po 7 tygodni. Tygodnie numerujemy: 1-7 i 8-14; literka D odnosi się do dostaw, a S do wykonanych szczepień.
W pierwszych tygodniach przewaga dostaw nad szczepieniami była duża, ale zaczyna maleć, gdy od czwartego tygodnia pojawiają się drugie szczepienia.
Jak widać, w piątym tygodniu (25-31 stycznia) szczepień zostanie wykonanych więcej (484 tys.) niż przyjdzie nowych dawek (396 tys.).
Od połowy lutego słupki drugiego szczepienia rosną szybciej.
Harmonogram przewiduje, że do 4 kwietnia zużyjemy 5,4 mln dawek, szczepiąc 3 miliony ludzi, z tym, że 600 tys. z nich drugą dawkę dostanie zapewne w pierwszych 15-20 dniach kwietnia.
To oznacza 386 tys. szczepień (pierwszych i drugich) tygodniowo, a nie 180 tys. W przeliczeniu na 6 tys. punktów dałoby to 64 szczepienia tygodniowo, a nie 30.
Czym jest zatem fantomowa liczba 30 dawek tygodniowo?
Optymistyczna hipoteza brzmi: to tylko nieumiejętność komunikacji, a może płytkie rozumienie procesu szczepień przez przedstawicieli władz. Nie byłoby to aż tak zaskakujące, bo osoby odpowiedzialne za całą akcję wypowiadają czasem wręcz szalone opinie. Główny doradca premiera ds. walki z pandemią prof. Andrzej Horban przewidując tempo szczepień, twierdził np., że osób 60 plus jest w Polsce "o ile mi wiadomo 2 miliony". Jest 9,7 mln. Ministrowie zdrowia Łukasz Szumowski i Adam Niedzielski, a także premier Morawiecki wypowiedzieli wiele fałszywych, a nawet absurdalnych opinii o epidemii.
Gorszą wersją byłby błąd systemowy, czyli komunikat o 30 dawkach tygodniowo krążący w obiegu informacji i instrukcji rządowych.
W komunikacie z 14 stycznia dla punktów szczepień
NFZ "przypomina o konieczności zalogowania się do systemu e-Rejestracja i ustawienie grafików szczepień na okres 25.1 – 31.3.2021 w ilości 30 terminów (30 szczepień) w każdym tygodniu".
W przychodni Medicenter przy Wołoskiej (na warszawskim Mokotowie), autor tego tekstu nie mógł w piątek 15 stycznia zapisać na szczepienie 88-letniej mamy. "Nie mamy miejsc - tłumaczyła rejestratorka - Będziemy szczepić tylko raz w tygodniu od 18:00 do 21:00, bo dostajemy tylko 30 dawek".
Zdrowie
Michał Dworczyk
Mateusz Morawiecki
Adam Niedzielski
Konstanty Radziwiłł
Łukasz Szumowski
Ministerstwo Zdrowia
COVID-19
Epidemia COVID-19
szczepienia przeciw COVID-19
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze